niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 12 ( zapowiedź )

Witam moje kochane ;*



Możecie czytać przy tym.

"Każda sekunda mijała jak godzina. Zegar na przeciwko mnie chodził za wolno. "TIK TAK . TIK TAK". Oni tam siedzą już od kilku godzin.. Nagle światełko zgasło , a drzwi się otworzyły. Wyjechało wysokie łóżko prowadzone przez zasmuconą pielęgniarkę i zatrzymała się przede mną . Zza Niej wyłoniła się lekarka , która zdejmowała rękawiczki. Spojrzała na mnie i pokręciła głową .
- Przykro mi , nie dało się Jej uratować- patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Dopiero teraz zauważyłem białą narzutę , która zwisała z łóżka. Wskoczyłem na górę i odsłoniłem Ją.
- N-nie - szepnąłem - Nie , nie nie nie nie nie !!! To niemożliwe !! WSZYSTKO TYLKO NIE TO ! CO ONA ZROBIŁA ?! CZEMU ONA ? Czemu ona ?-Zacząłem płakać - czemu ona ... "

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!! - Obudziłem się z krzykiem .
Rozejrzałem się po pomieszczeniu . "To tylko sen , tylko sen .. " Starłem pot i zauważyłem gasnące światełko. Serce zabiło mi jak młotem . Drzwi się otworzyły . Wyjechało wysokie łóżko prowadzone przez zasmuconą pielęgniarkę i zatrzymała się przede mną.  Spojrzałem na Nią zdezorientowany. Zza Niej wyłoniła się lekarka która zdejmowała rękawiczki. Nie .. Nie .. To niemożliwe...
- Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem - uśmiechnęła się , a mi kamień spadł z serca. Włożyła mnie na łóżko księżniczki .
- Rozumiem , że chcesz z Nią siedzieć , prawda ?
- Oczywiście! - powiedziałem i pojechaliśmy do dużej , białej sali. Łóżko zostało na środku , pod ścianą . Sala była oznaczona cyfrą 7 . Brittany była podłączona do wielu urządzeń ... Ona jest taka drobna , a te urządzenia takie wielkie ... Usiadłem koło Niej i się przyglądałem. Gdybym nie wiedział co się stało chociaż po części , mógłbym przysiąc że śpi. Wszystkie rany na twarzy , którą było Jej jedynie widać , były zasłonięte futerkiem,  ale czoło było przewinięte białym bandażem .

3 DNI PÓŹNIEJ

Siedzę z Britt cały czas. Nadal się nie obudziła , a ja nie opuściłem sali na dłużej niż 10 minut w ciągu dnia , na toaletę. Co chwilę przychodzili Dave , moi bracia , dziewczyny . Przed szkołą , pracą , po pracy , szkole, wieczorem . Kazałem im chodzić do domu , odpoczywać , że ja tutaj z Nią siedzę . Lekarka powiedziała , że słyszy co się do Niej mówi , więc mówię , mówię i tłumaczę wszystko. Czasem emocje biorą górę i w coś walnę , czasem się rozpłaczę . Wytłumaczyłem Jej wszystko , to zdjęcie , moje poczucie winy , poszukiwania. Wszystko. Mówię Jej wszystko , opowiadam różne historyjki .
- A jak byliśmy dziećmi , znaczy jak mieliśmy około 5 lat to poszliśmy z Dave'm do parku i poszliśmy na ślizgawkę , ale Teo się bał zjechać - zaśmiałem się na wspomnienia z dzieciństwa. Cały czas trzymam Jej rękę albo głaszczę po głowie.
- O , Britt przyszedł Dave z chłopakami i twoimi siostrami - powiedziałem. Wiedzieli , że do Niej mówię chodź nie popierali tego . Nie wiem czemu.
- Alvin , chodź do domu  . Padniesz tutaj , ma najlepsza opiekę pod słońcem ... - mówił po raz setny Dave.
- Dave , nie martw się. Radzę sobie , a w domu nie usnę , nie będę mógł przestać o Niej myśleć. - odpowiedziałem stanowczo. Nie wyjdę stąd bez Brittany . Koniec i kropka.
- Ehh - westchnął głęboko . - dzieciaki , posiedzimy chwilę i zmykamy odrabiać lekcje , Wy też dziewczyny. - przytaknęły głową . Nie wiem jak one tak mogą .. W lecznicy leży ich nieprzytomna siostra , a one żyją swoim życiem jakby nigdy nic...Zresztą , mają dobry przykład - ciotkę . Ta sobie lata po świecie .
- Co u Niej ?- spytała Ela.
- Bez zmian. Chociaż , ostatnio zacisnęła powieki - powiedziałem z uśmiechem , ale oni nie podzielali mojego entuzjazmu.
- Alvin ..- przerwałem Dave'owi .
- Jasne , idźcie już. Macie swoje życie - odpowiedziałem sucho. Miałem ich dosyć .
- Trzymaj się - powiedzieli równo. I wyszli. Tak po prostu . Westchnąłem i wziąłem łapkę Britt w swoją .
- Nie martw się , ja Cię nie opuszczę . Nigdy. - szepnąłem . Położyłem głowę na oparciu od łóżka i z łapką Britt w swojej odpłynąłem.

BRITTANY (aut. zaskoczeni ? )

Leżę na czymś miękkim. Moje powieki są bardzo ciężkie , a tutaj jest mi tak dobrze . Wiem , że Alvin tutaj jest. Wiem , że siedzi , mówi. Początkowo się go bałam , ale wtedy zaczął do mnie mówić. Nie opuszcza mnie, jest taki opiekuńczy. Przemęcza się .. Moje siostry dobrze robią , że odpoczywają i żyją normalnie. Ale rozumiem Alvina , gdy one wychodzą , a on mi zaczyna opowiadać jaki jest na Nie zły ... I na moją ciotkę .. Chciałabym mu powiedzieć , że ze mną wszystko dobrze , żeby się nie martwił , odpoczął , w domu .. Ale nie mogę.
- Nie martw się , ja Cię nie opuszczę . Nigdy. - powiedział , a ja miałam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok . Byłam taka szczęśliwa ! Chyba się w nim zakochałam .. Nie wiem dlaczego się go wcześniej bałam .. Nagle Jego uścisk się rozluźnił, czyli usnął . Uśmiechnęłam się w duchu i zrobiłam to samo.




To taki przedsmaczek :D Jestem zła XD Postanowiłam wzbudzić Waszą ciekawość i wyobraźnię .. I teraz pytani : Co sądzicie ? Jak myślicie , co będzie dalej ? Czemu Britt jest taka szczęśliwa jak nigdy? To wszystko w rozdziale 12 .. ;>



3 komentarze:

  1. Rozdział boski! :* Cudowny! Już się nie mogę doczekać reszty! I jak to dlaczego Brittany jest taka szczęśliwa jak nigdy? Każda by była mają takiego Alvina! :D Hehehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym z Brittany... Tak, zaskoczeni! *.* Wspanialy przedsmaczek. ;P

    Nie moge sie doczekac rozdzialu 12! Heh, :3. A nastepny ask to Brittany? :O Tylko Ona zostala :$

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to chyba ja wyjdę z siebie i stanę obok! Uwielbiam dreszczyk emocji, a takie coś...KOCHAM!!! Niecierpliwość mnie zżera, ale pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy, który (mam nadzieję!) nastąpi jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń