środa, 4 maja 2016

Zabawa ^^



No heeey :*
Cóż, stwierdziłam że ASK'i to za mało...xD
 Więc troooszkę ściągnę od Wiki (mam nadzieję że mnie nie powiesisz, pamiętaj jak cię kocham i przeczytaj sobie mój list jeszcze raz jak się zezłościsz <3 :D :*) ale to nie będzie to samo ;D
Tutaj będziecie tworzyli również serię, ale żeby było trudniej.. każdy rozdział będzie się składał z 5 części, po jednej od każdej komentatorki. Mam nadzieję że ustalicie sobie jakiś harmonogram kto kiedy i co, żeby nie było kłótni czy cuś xD Oczywiście możecie pisać dowolną długość ALE każda część rozdziału 1 ma się zaczynać w kolejności od zdania:

1. Wszystko zaczęło się, gdy obudziłam się o 3 rano z wielkim bólem głowy...
2. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę..
3. Zaniosłam się długim i głośnym śmiechem...
4. Miałam ochotę krzyknąć: "oczywiście że tak, młotku!" i ledwo co się powstrzymywałam.
5. Oczy same mi się zamykały...

Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi.. ^^ Wszelkie pytania w komentarzach i cóż... jak się pomysł spodoba, to możemy serię zrobić, a na razie próbny rozdzialik? :D

4 komentarze:

  1. Wszystko zaczęło się, gdy obudziłam się o 3 rano z wielkim bólem głowy. Próbowałam zasnąć, ale nic z tego nie wyszło. Niechętnie więc zwlokłam się z łóżka i nadal w piżamie weszłam do kuchni po coś na mój ból. Szukałam przez chwilę, aż znalazłam to o co mi chodziło. Połknęłam i popijając wodę poszłam spowrotem do pokoju. Usiadłam na parapecie i włączając moją ulubioną muzykę, przypominałam sobie wczorajszy dzień, a raczej noc. Wczoraj wraz z siostrami - Żanetą i Eleonorą - byłyśmy same w domu, a że następnego dnia było wolne postanowiłyśmy zrobić sobię babski wieczór. Przebrałyśmy się więc w słodkie piżamy w naszych ulubionych kolorach i kładąc się na moim łożku, zajadając wcześniej zrobiony popcorn i włączyłyśmy Niezgodną. W środku filmu usłyszałyśmy jakieś dziwne hałasy dochodzące z dołu (byłyśmy na piętrze). Myslałysmy, że to nic takiego kiedy ów hałas się powtórzył. Schowałyśmy się pod kołdrę, ale hałasy nie ustawały. Byłyśmy same w domu, więc nie miałam pojęcia co to może być. Żaneta zaoferowała się, że jako najstarsza pójdzie zobaczyć co się dzieje. Rzecz jasna nie chciałyśmy jej na to pozwolić, ale nie słuchała nas i kazała nam zostać, po czym poszła na dół. Myślałam, że może to jakiś kot, albo co gorsza mysz lub szczur! Uznałam więc, ze nie warto schodzić, a jakby co to zejdziemy. Nasłuchiwałyśmy, ale nic sie nie działo dzwięki ucichły. Po chwili usłyszałysmy krzyk i to nie byle jaki, ponieważ należał on do ŻANETY! Wyskoczyłam, więc z łożku i jak oszalała zbiegłam na dół, ale o dziwo nikogo nie było. Zawołałam Elę, ale ona nie odpowiadała i nie schodziła. Weszłam więc na górę do pokoju, ale Eli nie zastałam. Przestraszyłam się. Może to jakiś włamywacz? Przeszukałam pokój, ale nic nie znalazłam. Powoli i po cichu schodziłam, po dziwnie skrzypiacych schodach na dół. W ciemność. Mogłabym przysiąc, że kiedy wchodziłam na górę, światła były zapalone! Cała dygocząca się już ze strachu postanowiłam zadzwonić Do Alvina, aby mi jakoś pomógł.Kiedy wybierałam do niego numer usłyszałam krzyk na zewnątrz. Wybiegłam pędem na dwór. Otworzyłam szeroko oczy i buzię ze zdumienia. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę..
    -----------------------------------------------
    Lulu XD co z tego wyszło.. No cóż nawet nwm czy tak można XD ale mam nadzieję, ze Iga mi odpowie, jak coś mogę usunąć.. :o
    taki troche Horror mi wyszedł. XD No nic, czekam aż ktoś coś dopisze, bo jestem ciekawa co zobaczyła Brit :D
    Pozderki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łooooo łoooo! Świeeetne! *o*
      Sama nie mogę się doczekać tego, co zobaczyła Britt :D
      Serio.. epickie <3

      Usuń
    2. dzięki! <3 nie przesadzaj ale dzięki! ^^
      Choć jak na razie nikt nic nie pisze :c

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że nie zepsułam xd

    Nie mogłam uwierzyć w to co widzę...  Przed moim domem, na wilgotnej od rosy trawie leżał dziwny przedmiot, kształtem przypominający ogromnych rozmiarów szkatułkę.  Zdziwiło mnie to bardzo mocno. W końcu, co wielka szkatułka robi w moim ogródku i to jeszcze w późnych godzinach?
    Pod wpływem impulsu jęknęłam przez przypadek ze strachu, odrazu żałując swojego czynu. Jeśli na terenie domu znajduje się jakiś nieproszony gość, to właśnie tym dźwiękiem zdradziłam swoje położenie!
    Niepewnie obejrzałam się za siebe w nadziei, że w progu drzwi staną moje siostry, które jakby zapadły się pod ziemię i wszystko się wyjaśni. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Poczułam nagle, że muszę sprawdzić ten tajemniczy przedmiot.
    Niepewnie zrobiłam krok naprzód, zupełnie bagatelizując fakt, że wilgoć może wsiąknąć w moje urocze kapcie.
    Czułam z każdym kolejnym krokiem, jak oszalałe i bijące nierówno serce podchodzi mi do gardła. Po upływie kilku sekund (chociaż wydawało mi się, że minęły godziny) znalazłam się przy szkatułce. Przyjrzałam się jej dokładnie, szukając jakichś znaków szczególnym - podpisu, inicjałów czy coś w tym stylu. Jednak po oględzinach stwierdziłam, że jest to nazjwyklejsza, szklana paczuszka opakowana różowym papierem prezentowym. Przejechałam palcem śliskim materiale. Jest to nadzwyczaj dziwne...
    Zanim jednak zdołałam się dokładnie zastanowić, usłyszałam za plecami znajomy głos. Zaskoczona aż podskoczyłam i wstrzymałam na chwilę wdech.
    - Britt... - Spojrzałam z zaskoczeniem na uśmiechniętą Żanetę i stojącą obok niej Eleonorę. Żyją!
    - Żań! Ella! - krzyknęłam z ulgą, rzucając się ma dziewczyny i zamykając je w żelaznym uścisku. Odrazu zapomniałam o szkatułce i jej sensie bycia.
    - Spokojnie, bo nas udusisz - zaśmiała się Eleonora, jednak także mnie przytuliła.
    - Czekajcie... - Odsunęłam się od nich przypominając sobie o ważnej rzeczy, patrząc podejrzliwie. - Co TO jest? - Wskazałam palcem na przedmiot, który w dalszym ciągu był dla mnie zagadką.
    Żaneta zakryła dłonią swój uśmiech, po czym jej krótkim: "Chodźmy do salonu" wszystko miało się niebawem wyjaśnić.
    _
    - No tak! - pacnęłam się dłonią w czoło. - Przecież mam urodziny!
    Siedzieliśmy właśnie w szóstkę w salonie na kanapie i omawialiśmy sprawę tego dziwnego przedmiotu. Tajemnicza szkatułka okazała się być moim prezentem urodzinowym, lecz zrozumiałam to dopiero po zapewnieniach Alvina i szybkim zapoznaniem się z kalendarzem. Właściwie wiele na to wzkazywało, zwłaszcza papier prezentowy.
    - Ale.. jak to zorganizowaliście? Te krzyki... - wzdrygnęłam się na samą myśl o tym strasznym przedstawieniu.  Jednak byłam pod wielkim wrażeniem ich pracy.
    - To było już trudniejsze zadanie - uśmiechnął się Szymon - ale posłuchaj...
    Gdy moje siostry i chłopcy wyjaśnili, jak zrobili to i owo oraz jak momentami było trudno, zrobiło mi się ciepło na sercu - ktoś o mnie pomyślał. A słysząc wypowiedź Alvina o jego niezadowolniu i bolącym tyłku w wyniku wypadku przy prezencie, zaniosłam się długim i głośnym śmiechem...

    ----

    Czekam aż ktoś rozpakuje prezent :)

    OdpowiedzUsuń