środa, 4 maja 2016

Rozdział 13



No heyka! <3 co tam u Was skarby wy moje najukochańsze?? :* 


- Uuuuurgh.. - jęknęła rudowłosa czując wpadające promienie słońca i zasłoniła twarz poduszką przewracając się na brzuch na wygodnym łóżku - weź się schowaj, co - mruknęła. 
- Dzień dobry mała - powitał ją głośny i ciepły głos wkraczający w czeluści pokoju. Seba otworzył szeroko okno wpuszczając świeże powietrze i usiadł koło łóżka Brittany. 
- Nie chcę dzisiaj wstawać - powiedziała cicho patrząc na niego z kilkumilimetrowego otworu pomiędzy prześcieradłem a poduszką. 
- Nie będzie tak źle - zrzucił z niej kołdrę napotykając się na niemały opór, który rzecz jasna pokonał. W efekcie ruda siedziała na środku materaca, w samej prowizorycznej piżamie i z rozwalonym kucykiem i zdezorientowaną miną. Był to widok tak komiczny, że już chwilę później chłopak nie mógł złapać oddechu ze śmiechu. 
- Bardzo śmieszne - mruknęła lecz również wstrzymywała śmiech - dzisiaj kto oprócz mnie jest wrzucany do puli? 
- Jessica. 
- Przynajmniej to się nazywa sprawiedliwość - uśmiechnęła się szeroko - nienawidzę tej pindy. 

W tym samym czasie samoistnie obudziła się brunetka śpiąca w różowym pokoju. Przeciągnęła się z uśmiechem i niechętnie wstała wsuwając na stopy bardzo wygodne kapcie. Zeszła na dół jeszcze w szlafroku leniwie ziewając. Rozejrzała się na dole i stwierdziła, że wstała pierwsza więc zrobi wszystkim śniadanie w podziękowaniu za nocleg. W kuchni naszykowała najpierw potrzebne jej owoce, a następnie zrobiła sandwiche z szynką i serem, a następnie zrobiła cały dzban owocowego koktailu, na którego wierch położyła listki świeżej mięty. Do kanapek na ciepło dokroiła pomidora z serem mocarella i świeżą bazylią i zostawiła wszystko ładnie naszykowane na stole w salonie, a sama poszła się szybko ubrać. Odłożyła wszystko na swoje miejsce w pokoju i ubrała się mając nadzieję że nie przekracza granicy, gdyż swoje ubrania zalała robiąc koktail. Zeszła na dół już słysząc śmiechy i rozmowy rodzeństwa. Gdy zeszła do nich wszystkie oczy były skierowane na nią.
- Ja.. - zaczerwieniła się - bardzo przep-praszam, wszystko oddam ale zalałam się i.. 
- Spokojnie, świetnie w tym wyglądasz - powiedziała cicho ale z uśmiechem Żaneta. 
- Zatrzymaj te ubrania, my i tak ich nie włożymy - dodała Sara - i choć na te pyszności! - znów rozległy się rozmowy i atmosfera była luźniejsza.
- A tak właściwie, to gdzie jest Alvin? - zapytała Ana biorąc się za jedną z kanapek. 
- Pewnie poszedł ogarnąć grób przed szkołą - odpowiedział całkiem naturalnie Szymon, bez żadnego zmartwienia. 
- No dobra, to wy posprzątajcie a ja się idę naszykować do szkoły - zaśmiała się Sara i puszczając oczko do Leo (błądzącego za nią tęsknym wzrokiem) zgrabnie wbiegła na górę. Gdy po kilku minutach zeszła już gotowa kuchnia lśniła czystością. 
- Do jakiej szkoły chodzisz Ana? - zapytała dziewczyna. 
- Do liceum Sheakspira,a wy? 
- My też - wyszczerzył się Leo - na dziewiątą masz? 
- Yup - odpowiedziała rozpromieniając się.
- Więc chodźmy - zarządziła blondynka i wszyscy troje wyszli z domu. 

Brittany szybko ubrała się i umalowała. Spojrzała w lustrze na efekt końcowy i bez żadnego ostrzeżenia, nagle strasznie zaczęło jej brakować Alvina. Jak jeszcze nigdy. Poczuła mocny ścisk w dolnej części żołądka i poczuła wzbierające się łzy które próbowała przegonić. Wyszła z łazienki i mocno przytuliła się do Sebastiana, co trochę pomogło. On nic nie powiedział, tylko odwzajemnił uścisk. Po kilku minutach byli już w na stołówce. Brittany uchodziła w całym ośrodku za buntowniczkę, nie tylko ze sposobu bycia ale również z bycia ikoną stylu. Wszyscy trzymali się raczej spokojnych strojów, czarnych jeansów i stonowanej bluzki, a ona zawsze ubierała się pięknie i odważnie. Zjadła niechętnie małego, nędznego naleśnika i oznajmiła że jest pełna.
- No chyba sobie żartujesz - parsknął Seba wsuwając kolejny już plasterek bekonu - jedz. 
- Nie chce - powiedziała stanowczo i nagle usłyszeli dźwięk oznajmiający przybycie właściciela ośrodka. Wywróciła oczami i nie miała zamiaru się odwrócić w stronę sceny jak robili to wszyscy. 
- Witam Was, moje gwiazdy - zaczął z uśmiechem Chang i przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu zatrzymując się na rudowłosej - Panno Miller mogłaby Pani zaszczycić mnie swoim spojrzeniem? - zwrócił się bezpośrednio do niej, a Brittany ostentacyjnie i z wyraźną niechęcią odwróciła się.
- Ależ oczywiście, jakżebym mogła się sprzeciwiać - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem który po chwili spłynął z jej ust gdy założyła okulary. Chang westchnął i kontynuował dalej.
-Dziś do puli wrzucamy nazwiska dwóch kolejnych osób, wypada na pannę Miller i panienkę Clearvater. - wzniósł do góry dwie, białe karteczki zgięte w pół i wrzucił je do wysokiego, szklanego naczynia wypełnionego takimi samymi karteczkami. 
- Jak zwykle, za chwilę wylosujemy dwóch liderów którzy z kolei wylosują pięć osób do swojej drużyny. Obie drużyny zostaną dziś w nocy poddane wielu próbom, wyborom i trudnym poświęceniom, może nawet staną przed obliczem śmierci - w tym momencie rudowłosa głośno parsknęła.
- Dobrze wiemy, że tylko kilka osób przeżyje - syknęła na tyle głośno, żeby ją usłyszał. 
- To są nieszczęśliwe wypadki.
- Które nieszczęśliwie zdarzają się zawsze - powiedziała słodko z głosem przepełnionym sarkazmem - nieszczęśliwym wypadkiem to ja mogę panu strzepnąć ten tupecik z głowy - dodała, a sala parsknęła cichym chichotem. 
- Losujmy - powiedział już zirytowany i wyciągnął dwie karteczki z puli - Sebastian Diggory i Theodor Seville, proszę na środek - Brittany zamarła. Seville? Nie... niemożliwe... widziałaby go.. 
- Poradzisz sobie - szepnęła do odchodzącego Sebastiana. Gdy stanęli na scenie była już pewna, że to ich Theodor. Teoś. Jej Teoś, po którym tak długo rozpaczali... Chłopcy wyjęli po pięć karteczek. Theodor zaczął pierwszy. 
-  Cassandra, Andrew, Eleonora - dziewczyna zbladła - Matthew i Marta - wyliczył i wszyscy wyszli na środek. Dziewczyna wśród nich zobaczyła swoją malutką siostrzyczkę.. no, już nie taką malutką. Wyrosła, wypiękniała i bardzo wyszczuplała. Włosy zwykle spięte w dwa kucyki, teraz były króciutkie, ścięte na zapałkę. Ubrana była w sprane, czarne spodnie i ciemno zieloną, luźną bluzkę. 
- Sebastian, wyczytaj proszę imiona swojej drużyny - jej przemyślenia przerwał Chang. Spojrzała na niego spode łba. 
- Chloe, Fabian, Elliot, Christian i Nicola - powiedział z wyraźną ulgą, a dziewczyna się skrzywiła. Miała jednak nadzieję, że pomoże swojemu przyjacielowi i zostanie wylosowana.. Drużyna weszła na scenę. 
- Drużyny i jeden przyjaciel kapitana, spotkanie za piętnaście minut w konferencyjnej - powiedział na wychodne Chang w wyśmienitym nastroju. Dziewczyna pomknęła szybko do Sebastiana i zarzuciła mu ręce na ramiona. 
- Dasz radę, wierzę w ciebie - powiedziała dodając mu otuchy. 
- Chodźmy już, bo zanim ty się tam doczłapiesz w tych butach.. - zaśmiał się chłopak nie tracą humoru i pomaszerowali razem pod wyznaczone miejsce.  

Podczas długiej przerwy uczniowie liceum Sheakspira grzali się w słońcu na placu. Ana, Sara i Leo siedzieli uśmiechnięci zajadając owoce i kanapki przy jednym ze stolików w pełnym słońcu. 
- Jeszcze tylko plastyka, angielski, chemia i do dooomuuu - westchnęła Sara opierając się o ukochanego. 
- Taak.. - potwierdziła nieco zmartwiona.
- Co jest? - zapytał nastolatek.
- Martwię się o Alvina.. - wyznała głęboko wzdychając.
- Na pewno zasiedział się przy Britt - uspokajała ją Sara - często tak ma.
- Wszystko jest w porządku - ich beztroskie rozmowy przerwał znienawidzony dźwięk dzwonka - a przynajmniej było - mruknął Leo zwlekając się leniwe z ławki. 

Gdy już cała czternastka nastolatków umiejscowiła się w sali konferencyjnej wszedł Chang. 
- Dzisiejsze zadanie będzie dość proste - powiedział z błyskiem w oku - będziecie musieli kierować się wskazówkami, które zostały już ukryte w lesie, oczywiście ogrodzonym. Do zebrania będą immunitety, a pamiętajcie że dziesięć immunitetów to powrót do domu, kartki dające możliwość nie brania udziału w kolejnych zawodach i rzeczy materialne. Drużyna, która znajdzie również wszystkie żółte bądź czerwone kartki, ominie wszystkie pułapki i zagadki odnosząc jak najmniejsze straty dostanie po immunitecie. Sebastian przewodniczy drużynie żółtych, zbieracie żółte kartki, Theodor przewodniczy czerwonym i zbieracie czerwone kartki. Sygnał z trąbki obwieści początek zadania o godzinie dwudziestej w środku lasu, oraz koniec przy bazie o ósmej rano, czyli macie równo dwanaście godzin. 
Sebastian siedział spokojnie na kanapie wysłuchując rad przyjaciółki krążącej nerwowo po pokoju. 
- ..i wchodź na drzewa, tam może być dużo karteczek.. ale uważaj na pułapki... nie oddalaj się od grupy.. i spakuj racę... i.. i wróć do mnie, co? - powiedziała stając przed nim z oczami wielkimi jak spodki.
- Jestem Sebastian Diggory, Diggory zrobi wszystko - uśmiechnął się do niej szeroko stając przed nią i kładąc jej ręce na ramionach - więc po prostu pójdę tam i wrócę z trzecim immunitetem - uspokajał ją, a ona tylko niepewnie pokiwała głową i głęboko westchnęła. 

Żaneta i Szymon w czasie gdy reszta była w szkole - po maturach, oni już nie chodzili - zrobili na obiad całego kurczaka z młodymi ziemniakami i burakami na ciepło. Gdy już wszystko się gotowało wspólnie posprzątali kuchnię poruszając się wraz ze spokojnymi dźwiękami muzyki Bacha wypełniającej dom. Sara i Leo weszli idealnie na ciepłe danie. Szybko odrzucili plecaki na przedpokoju, umyli ręce i usiedli do stołu. Po zjedzonym posiłku wszyscy udali się do salonu. 
- Żaneta, pomożesz mi z chemią? - zapytała przy schodach Sara.
- Jasne, chodźmy - uśmiechnęła się okularnica i obie ruszyły na górę dyskutując o kolorze nowej sukienki Victorii Justice. 
- Gramy w Until Down? - zaproponował Leo szczerząc się.
- Jasne - odparł Szymon z takim samym wyrazem twarzy i rozsiedli się wygodnie w salonie. 

Brittany i Sebastian wybrali na stołówce danie wyglądające na najbardziej zjadliwe, a mianowicie było to niezidentyfikowane mięso, ciemna kasza i ogórek a to wszystko zalane hektolitrami sosu. Usiedli przy stolik na środku pomieszczenia i wydłubali zjadliwe kąski posiłku. Posiedzieli chwilę w zatłoczonym miejscu rozmawiając o technikach, które mogą się chłopakowi przydać wieczorem. Po odniesieniu tac z prawie pełnymi talerzami i ruszyli do pokoju dziewczyny.
- Britt, rozluźnij się! - rzucił chłopak - jesteś cała niespokojna. 
- Ty też powinieneś - mruknęła. 
- Zaśpiewaj mi coś - poprosił - ja tak lubię jak śpiewasz! 
- Seba, nie mam ochoty.. 
- Oj, nie daj się prosić!
- Ech.. śpiewasz ze mną?
- Mój głos przypomina wyjącego kota - zaśmiał się - posłucham ciebie. 
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i wybrała szybko podkład w trzeszczącym radiu na parapecie. 

I hand my fashion of the good and the bad
I hand my fashion of the happy and sad
those broken pieces, that i can't put back
make up corarilian
so I live my whole life, In the ring of sequel
I get some fine lines, between good and evil
I play with fire, to attack my people
but look back and smile in the end
when it's my time to go, mamma don't cry for me
don't cry for me, Oh no
cause i know where i'm going
so, mamma don't cry for me, don't cry for me
Oh, Oh
when it's my time to go, mamma don't cry for me
don't cry for me, Oh no
cause i know where i'm going
so, mamma don't cry for me, don't cry for me
Oh, Oh
and when i'm not there, have a drink for two
no need to think twice, i'll be then with you
here's it the good times, and the tears we've share
look back and smile in the end
when it's my time to go, mamma don't cry for me
don't cry for me, Oh no
cause i know where i'm going,
so mamma don't cry for me, don't cry for me Oh, Oh
when it's my time to go, mamma don't cry for me
don't cry for me, Oh no
cause i know where i'm going
so mamma don't cry for me, don't cry for me Oh, Oh
stare at the consulations, you see my face
and if you pay attention, you hear me say
stare at the consulation, you see my face
and if you pay attention, you hear me say
when it's my time to go, mamma don't cry for me
don't cry for me, Oh no
cause i know where i'm going
so mamma don't cry for me, don't cry for me
(Yeaheah)
when it's my time to go,
mamma don't cry for me, don't cry for me, Oh no
cause i know where i'm going
so mamma don't cry for me, don't cry for me Oh, Oh



Wieczorem, gdy już wszystkie lekcje mieli odrobione mogli wreszcie odetchnąć, a wraz z nimi Żaneta i Szymon.
- Nawet nie macie pojęcia jaką mam ochotę kupić psa - powiedziała nagle Sara.
- Tak.. taką słodziutką, małą kruszynkę - poparła ją Żaneta, a chłopaki spojrzeli po sobie porozumiewawczo.
- Taką sznaucerkę..
- Zawsze byłoby co robić..
- A to na spacer, a to się pobawić.. - rozczulały się dziewczyny nawet nie zauważając wychodzących chłopaków.

Zachodzące słońce wcale nie poprawiło humoru rudowłosej. Gdy na zegarze wybiła dziewiętnasta oboje wyszli z pokoju, Sebastian spotkać się z grupą i omówić taktykę gry, Brittany aby go mieć jak najdłużej bezpiecznego, przy jej boku. Niestety, musiała go opuścić przy sali treningowej.
- Uważaj na siebie - powiedziała cicho nie patrząc mu w oczy.
- Obiecuję, że jutro rano obrzucisz mnie bitą śmietaną na śniadaniu -- zaśmiał się chłopak, a rudowłosa tylko mocno go przytuliła.
- No ja mam nadzieję - pociągnęła nosem i puściła go - nie daj się - powiedziała jeszcze i szybkim krokiem odeszła walcząc ze sobą aby nie wrócić i nie zawlec go do swojego pokoju. Przechodząc przez jeden z korytarzy ktoś podstawił jej nogę, a ona zamyślona upadła na ziemię. Zirytowana wstała i spojrzała na sprawcę. No jasne. Jessica.
- Czego chcesz? - warknęła dziewczyna najeżając się.
- Ojejku - zacmokała dziewczyna - Brittany się martwi o kolegę? - powiedziała z udawaną troską i zaśmiała się szyderczo.
- Ja przynajmniej mogę się martwić o kolegę, ty ich nie masz - odpowiedziała rudowłosa uśmiechając się ironicznie.
- Posłuchaj - warknęła - jeżeli jeszcze raz choćby spojrzysz w stronę Jackoba to mnie popamiętasz, rozumiesz?
- Jackoba? - zdziwiła się nastolatka - aaa... tego przystojniaka znaczy się? - wyszczerzyła się i nagle poczuła ostry ból przeszywający ją w okolicach żołądka. Zgięła się w pół. Spojrzał na wściekłą Jessicę szykującą się do kolejnego ataku, który ruda zablokowała i wymierzyła swoją pięść prosto w jej szczękę. Nie zwracając uwagi na ból zrobiła wykop z pół obrotu celując w brzuch, lecz dziewczyna była szybsza. Złapała ją za nogę i boleśnie przewróciła. Brittany jęknęła z bólu, lecz nie był to koniec. Jessica nie dała jej nawet chwili odsapnąć, tylko zwinnie i mocno kopnęła ją kilka razy w żebra (na pewno któreś złamała) i żołądek, walnęła jej głową o ścianę i walnęła w twarz.
- To było ostrzeżenie - warknęła i odeszła, zostawiając Brittany w ciemnym korytarzu.

Bracia wrócili po około pół godzinie. W tym czasie dziewczyny zdążyły przebrać się w piżamy i włączyć jakiś serial w salonie. Cicho podeszli do nich i podali średniej wielości pudełka z dziurkami na pokrywce, a one spojrzały na nich jak ja idoitów.
- Leo, jaki tym razem to jest żart? - zapytała Sara obdarzając swojego chłopaka znudzonym spojrzeniem, lecz nagle usłyszała jakby.. pisknięcie z wnętrza pudełka i ujrzała szeroki uśmiech na twarzy chłopaków. W jednej chwili ona i Żaneta otworzyły swoje podarunki i ich źrenice otworzyły się do granic możliwości. Piszcząc jak opętane wyjęły malutkie pieski z pudełek odrzucając je na podłogę.
- Jejku, jaki on jest piękny!
- Leo, człowieku, jak ja cię kocham!
- Szymon, jesteś najlepszy!
- Iiiiiiiii! - pisnęły razem gdy szczeniaczki polizały je po twarzy. Sara trzymała na rękach słodką spanielkę o biało-brązowej barwie, a Żaneta sznaucerkę sól-pieprz. Obie miały wielkie, czarne oczka i liżące ich, malutkie języki.
Po godzinie pisków wreszcie wszyscy się w miarę uspokoili. Sara postanowiła dać swojej kruszynce na imię 'Catie', a Żaneta 'Mari'. Póki jeszcze jakiekolwiek sklepy były otwarte dziewczyny wzięły zwierzątka na ręce i w sklepie zoologicznym kupiły miski, kojce, milion zabawek, koce, poduszeczki, karmę i smycze z szelkami. Chłopaki pozostawiali wszystko w ich pokojach i wszyscy padnięci poszli spać, a suczki spały oczywiście ze swoimi paniami - w łóżku, na poduszkach.

Rudowłosa jakiś cudem doczołgała się do swojego pokoju nie spotykając nikogo. Zamknęła drzwi i z jękiem bólu zdjęła buty i zakrwawione ubranie zakładając tylko szlafrok. Usiadła na łóżku przed lustrem i oceniła swoje obrażenia - na brzuchu na pewno będzie jeden wielki krwiak. Wyczuła, że ma złamane dwa żebra z prawej strony, a ramiona już były całe sine. Kilka siniaków tworzących się na nogach, krwawiąca warga, rozcięty policzek i łuk brwiowy i pulsujący tył głowy. Wyglądała fatalnie. Ledwo co wzięła prysznic przynoszący odrobinę ulgi i położyła się w łóżku dobrze wiedząc, że nie ma co liczyć na sen. Całą noc leżała (jakby mogła to co chwilę przewracałaby się z boku na bok) rozmyślając o tym, czy nic nie jest Sebastianowi, a jednocześnie wyobrażając sobie jak Alvin przytuliłby ją delikatnie i sprawił, że cały ból zniknąłby jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No heeeyyy :** I jak, może być? ^^ Miałam jakiś napływ weny i tak jakoś mi się go napisało lekko... Najbardziej chciałam zwrócić wam uwagę na kontrast pomiędzy życiem Brittany i jej rodziny. Skapowaliście, co nie? xD
Jak myślicie, Sebastian przeżyje?
Jessica będzie miała jakąś karę?
Brittany się z tego wyliże?
Ajć tyyyle pytań... a to nie wszystkie xD :D
No, to skala 1-10 oczywiście poproszę klasycznie i.. czekam na komentarze :* <3

17 komentarzy:

  1. Super Iga!
    Britt zobaczyła Teo i Ele... to czemu do nich nie podeszła pogadać albo chociaż mogła im pomachać
    Nie lubię Jessici to pewne wręcz nienawidzę
    Sebastian to dla Brittany wciąż przyjaciel, a Ana dla Alvina więc dzięki Bogu... uff...
    Wiesz co ja bym teraz zrobiła?
    Zrobiłabym tak, że Alvina też tam zabiorom, albo nie niech Britt wróci, Teodor i Eleonora też. I Sebastian... może zeswatamy go z Aną
    No cóż czekam niecierpliwie na next
    Powodzenia i pozdrowienia
    Wenki życzę miłego dnia
    Papatki ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! *o*
    Coś czuje że Ana ma chrapkę na Alvina...
    Aha i jeszcze jedno..
    KIEDY WYPUSCISZ BRITTANY Z TEGO PORABA**** OŚRODKA?? xD
    Oczywiście skala 10/10 :3
    Czekam na ciąg dalszy! Pozdrowki i weny życzę.. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie nie nie!!!
      Jak Ana ma chrapkę na Alvina to już po niej...

      Usuń
  3. Coś Wspaniałego!
    Cudny rozdział... moja teoria jest taka, że Sebastianowi coś się stanie, co będzie powodem do jego wyjazdu. Zabierze on ze sobą Brittany i przyjadą do domu. Alvin znajdzie dziewczynę i będą żyli długo i szczęśliwie... KONIEC XD
    Jednak najprawdopodobniej tak się nie stanie, bo Iga to maszyna pomysłów nie do przewidzenia, jakkolwiek to zabrzmiało.
    Co do Alvina i Any to jest to prawdopodobne, że on jej się podoba. Nie mogę tylko zrozumieć, czemu jej siostry tak szybko przestały się smucić. Tylko on został przy niej... :( CZEMU???
    Dobra to podsumowując 10/10 i czekam na next.
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz czemu Alvin przy niej pozostał?
    Bo ją kocha.. ;*
    A czemu Zań i Ela przestały się smucic?
    Bo Ana się pojawiła.. >.<
    Kumasz? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee! To nie tak!
      Ale nie moge nic wytłumaczyć, bo będzie spoiler xD

      Usuń
    2. I znowu coś pomieszałam..
      To pewnie przez to że ostatnio nie kontaktuje zbyt dobrze.. xD
      Dobra, po prostu zapomnijmy o tym ostatnim, OK? xD
      Chyba zyczylam już weny, co? :*

      Usuń
  5. aww słodko z tymi piesełkami *fanka piesełów forever!*
    Ale u Brit to serio nieźle..
    a ta cała jak jej tam mnie wkurza, taka dziunia jak dla mnie. A Sebe polubiłam i mam nadzieje, ze przeżyje! ;-;
    A Ana.. no cóz też sądzę, że przystawia się do Alvina, no ale. Tak wgl znowu wgl w rozdziale nie było Al'a trochę zastanawiające.. mhm
    no ale mniejsza, strasznie mi się spodobał rozdział! I czekam z niecierpliwością na nexta! ^^ wenki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczynki miałam dzisiaj bierzmowanie!
    A wy kiedy???
    Chyba że już miały
    Chodzi mi o mój rocznik (2000) rzecz jasna :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Jakie imię wybrałas/będziesz wybierać? xD
      Ją dopiero będę miała za dwa lata bo ją z 2003 :D
      Pozdrowki! :**

      Boże! Cały czas pozdrawiam! xD

      Usuń
    2. Ja wybrałam imię Laura
      A ty Iga jakie wybierasz??

      Usuń
    3. Wybrałaś mnie <3 xD To takie wzruszające! :')
      Co do zabawy - fajny pomysł :)

      Usuń
    4. Emilia 😍 również piękne imię

      Usuń
    5. No, ja biorę po prababci ale równie bardz mi się podoba to imię i pasuje mi jej życiorys, więc perfect ^^

      Usuń
  7. To tak... Hej.
    Z góry naprawdę przepraszam za moją długą nieobecność i że w ogóle ostatnimi czasy mało się udzielałam. Jednak tyle się u mnie działo... Zwłaszcza niespodziewana śmierć przyjaciela rodziny oraz zbliżające się Energa.
    Naprawdę, przepraszam...
    Co do rozdziałów, to cudowne <3 Nie spodziewałam się tego, serio O.o
    A co.do Seby, fajny gość z niego. Trzymam za nie go kciuki ^^
    Nie wiem, czy mogę.coś jeszcze napisać... To chyba tyle
    Jeszcze raz przepraszam ;)
    Pozdrawiam i weny życze +-+

    OdpowiedzUsuń