ALVIN
Gdy minęła dość długa chwila, a jej nie było zacząłem się martwić. Odwróciłem wzrok od ulicy i przeniosłem go na zielone drzewa za mną. Przeleciałem wzrokiem po korach drzew, wysokiej trawie... Nagle zauważyłem coś dziwnego. W kilka sekund później kucałem przy nieprzytomnej Brittany.
- Britt! - krzyknąłem - Britt, obudź się, halo! - usadziłem ją sobie na kolanach i zauważyłem coś błyszczącego na podłożu. Zmarszczyłem brwi i podniosłem.. telefon Brittany! Natychmiastowo go odblokowałem pomimo hasła ( Avengers :D ) i wykręciłem numer do Dave'a.
- Dave! - krzyknąłem gdy nas połączyło - zostawiliście nas!
- Wiem Alvin, nie denerwuj się - zaśmiał się - już po was wracamy.
- Brittany jest nieprzytomna! - dodałem zdesperowany.
- Co?! Alvin, teraz słuchaj dokładnie Szymona!
- Alvin? Jak długo jest nieprzytomna? - usłyszałem opanowany głos brata.
- Nie wiem... może pięć, może dziesięć minut - spojrzałem błagalnie na Brittany, jakby miała się obudzić przez mój wzrok...
- Słuchaj, połóż ją w pozycji bezpiecznej.
- To znaczy?
- Alvin no! - zirytowany uniósł głos.
- No co! - zaskrzeczałem.
- Ech.. połóż ją na plecach wykonywałem po kolei każdą instrukcję brata, aż do odchylenia głowy.
- A teraz na nas czekajcie. Jak się obudzi, musisz ją utrzymać w pozycji siedzącej - rozłączył się.
- Dzięki braciszku, wiesz? - zapytałem ironicznie sam siebie.
LINDSAY
- Charlene, w życiu nie zdążymy do Sanata Ana na czas! - przekrzyczałam dźwięki Give your heart a break rozbrzmiewających w naszym czerwonym fordzie.
- Spokojnie mała, zdążymy - uśmiechnęła się zadziornie i spojrzała na mnie spod czarnych, dużych okularów.
- Głupi korek.. - mruknęłam i opadłam na skórzane oparcie przedniego siedzenia pasażera. Charlene ze śmiechem dodała gazu.
- Char.. ja mam zwidy, czy tam przy lesie jest Alvin? - zapytałam wytężając wzrok.
- Czekaj.. - spojrzała w prawo - to chyba oni. Ale co oni tu robią? Przecież jutro mają koncert... - powiedziała włączając drogowskaz. Zatrzymała się na poboczu i obie opuściłyśmy pojazd w celu dowiedzenia się więcej na temat tej sprawy. Na chwilę zabrzmiały dźwięki moich obcasów lecz po wejściu na trawę ucichły. Słychać było tylko silniki przejeżdżających samochodów i śpiew ptaków. Przeszłyśmy kilkadziesiąt metrów, po czym rozległ się rozbawiony głos mojej siostry.
- A wy się opalacie? - spojrzała uśmiechnięta na Brittany i Alvina spod swoich okularów.
- A wy co tu robicie? - zapytał zdziwiony brunet, lecz wyraźnie szczęśliwy - wiesz, rodzinka o nas zapomniała - zaśmiał się - i Brittany dopiero co się obudziła, czekamy na nich - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Oparł bladą jak ściana rudowłosą o wysoką sosnę i podszedł do mnie. Uzyskałam soczystego buziaka i mocny uścisk.
- Podwieźć was? - zaproponowałam szczęśliwa.
- Hm.. chyba to nie będzie konieczne - stwierdził patrząc na coś za mną. Obróciłam się i ujrzałam ich autokar oklejony zdjęciami zespołu. Już po kilku sekundach z pojazdu wybiegli Dave, Szymon, Żaneta, Sara i Leo. Wszyscy nas otoczyli zadając tysiąc pytań na raz o Brittany pomieszanych z przeprosinami ale również dowcipami Leo. Zamieszanie trwało dobre dziesięć minut. Ruda była w objęciach swojego chłopaka i sióstr, a brunet udał się na chwilę do autokaru. Ruszyłam powolnym krokiem w jego stronę, aż ujrzałam jak do mnie wraca trzymając coś w rękach. Wręczył mi i Charlene identyfikatory.
- Wejściówki na backstage - oznajmił z uśmiechem.
- Dziękuję - dałam mu buziaka w policzek.
- No, wracamy - klasnęła w dłonie Sara i wszyscy ruszyli na swoje miejsca.
NASTĘPNY DZIEŃ
10 MINUT DO KONCERTU
BRITTANY
Stoimy już przy wielkiej, czerwonej kotarze. Zza niej słychać głos tłumu. Po naszej stronie jest wielkie zamieszanie. Światła, kamera, dźwięk.. Wszyscy próbujemy się uspokoić lecz jest to niemożliwe z taką ilością adrenaliny i endorfiny we krwi. Cała dygoczę i uśmiech nie może mi zejść z twarzy.
- Matko, jak mi tego brakowało - powiedziała z wyszczerzem moja bliźniaczka.
- A jak się stresuję - dodała nasza starsza siostra.
- A ja się nie mogę doczekać - zakończyłam i wszystkie wybuchłyśmy śmiechem. Dołączyli do nas chłopaki. Szymon oplótł swoje ramiona wokół mojej talii, tak jak Leo z Sarą. Alvin objął ramieniem Żanetę.
- To będzie czad - stwierdzili jednocześnie bliźniacy, Alvin i Leo. Niby bliźniacy, a jednak są tak inni! Przynajmniej pod względem wyglądu... i na całe szczęście. Jak pomyśleć, co oni by wyprawiali jakby byli tacy sami! Zachichotałam cicho.
- Ogólnie, to wyglądacie... wow - rzekł Szymon przelatując po nas wzrokiem.
- Wiesz, pod kolor malin - spojrzałam wymownie na Alvina i oboje wybuchliśmy śmiechem. Rzeczywiście, moja sukienka była dobrana pod ich kolor. Wyglądałam jak cukierek, co zresztą odnosiło się zarówno do mnie, jak i do Sary czy Żanety. Nagle rozbrzmiał dzwonek ogłaszający początek występu. Spojrzeliśmy na siebie wszyscy z uśmiechem.
- Zaczynajmy tą bibę - zaczęli Alvin z Leo i wybiegliśmy na scenę. Najpierw, usłyszałam dziki dźwięk tłumu. Potem, poczułam ich energię. Na koniec zobaczyłam tysiące twarzy, szczęśliwych, roześmianych, ze łzami w oczach. Pomachaliśmy im i gorąco przywitaliśmy. Zaczęliśmy od składanki piosenek z naszego nowego albumu. Po Juicy Wiggle nadszedł czas na solówki i duety. Pierwsza piosenka należała do chłopaków, zaprezentowali Lean on i zrobili miejsce dla nas. Porwałyśmy tłum utworem Lighting Strike, a potem wszyscy wróciliśmy wszyscy na scenę. Nadszedł czas na totalną niespodziankę. Jakaś kobieta zza tłumu podała mi białą kopertę.
- Mam tu nazwę piosenki którą ma wykonać jakiś duet z naszej szóstki! - rozległ się mój głos, a po nim okrzyki i brawa - Mam otworzyć? - znów piski i krzyki.
- Głośniej, bo nie słyszę! - przyłożyliśmy ręce do uszu dyskretnie rzucając sobie przerażone spojrzenia wymieszane z wesołością.
- No dobra, otwieram! - krzyknęłam i drżącymi dłońmi otworzyłam kopertę. Wyciągnęłam powoli sztywną kartkę z napisami i sama sobie nie dowierzając głośno czytałam.
- Alvin i Brittany, Every time we touch oraz Szymon i Żaneta, Waiting for love! - na chwilę ogłuszył mnie dziki tłum, krzyczących i piszczących fanów. Na scenie zostałam sama z Alvinem, a na ekranach za nami pojawiły się spadające płatki róż. Z instrumentów oraz głośników rozbrzmiały pierwsze nuty. Piosenka się rozpoczęła.
I still hear your voice, when you sleep next to me.
I still feel your touch in my dream.
Forgive me my weakness, but I don't know why.
Without you it's hard to survive.
Cause everytime we touch,
I get this feeling
And everytime we kiss
I swear, i could fly
Can't you feel my heart beat fast
I want this to last, need you by my side.
Cause everytime we touch,
I feel the static
And everytime we kiss
I reach for the sky.
Can't you hear my heart beat so,
I can't let you go.
Want you in my life.
Your arms are my castle, your heart is my sky.
They wipe away tears that I cry.
The good and the bad times we've been through them all,
You make me rise when I fall.
Cause everytime we touch,
I get this feeling
And everytime we kiss
I swear, i could fly
Can't you feel my heart beat fast,
I want this to last, need you by my side.
Cause everytime we touch,
I feel the static
And everytime we kiss
I reach for the sky.
Can't you hear my heart beat so,
I can't let you go.
Want you in my life.
Cause everytime we touch,
I get this feeling and everytime we kiss
I swear I could fly.
Can't you feel my heart beat fast,
I want this to last, need you by my side.
Skończyliśmy stojąc przed sobą. Cała widownia wrzeszczała "CAŁUJ! CAŁUJ! CAŁUJ!". Dyszeliśmy prosto w swoje twarze, nie mogąc wykonać najmniejszego ruchu. Ocknęłam się jako pierwsza i szeroko się uśmiechnęłam dając mu buziaka w policzek mimo protestów publiczności. Zeszliśmy ze sceny ustępując miejsca Żanecie i Szymonowi.
WIECZÓR, KILKA GODZIN PO KONCERCIE
AUTOKAR
Przebrana w piżamę, bez makijażu i z kubkiem gorącej herbaty w ręku siedziałam oparta o ścianę i czytałam Harrego Pottra i Komnatę Tajemnic w pustym pokoju. Wszyscy inni oglądali film, lub jak Żaneta i Szymon uczyli się (WTF?!) w innym pomieszczeniu. Upiłam łyk gorącego napoju nie odrywając się od lektury i usłyszałam jak ktoś wchodzi zamykając za sobą drzwi. Uniosłam wzrok i ujrzałam bruneta o czekoladowych oczach.
- Hey - mruknął siadając przy mnie na łóżku.
- Hey - odpowiedziałam cicho odstawiając napój na stolik.
- Zaśpiewałaś świetnie - pochwalił mnie nie odrywając oczu od moich.
- Wzajemnie - szepnęłam. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje od czasu tamtej piosenki. Nie mogłam się na niczym skupić, cały czas myślałam tylko o tej fabryce czekolady w jego oczach. Karciłam się w myślach próbując zmusić mózg do rozsądnego myślenia o MOIM CHŁOPAKU, lecz na marne.
- Myślisz, że będzie się liczyć jak dokończymy teraz to, czego nie mogliśmy zrobić na scenie? - zabrał mi delikatnie książkę i odłożył obok kubka.
- Mhm - mruknęłam szybko i wskoczyłam mu na kolana. Objął mnie w talii, a ja włożyłam mu palce we włosy. Spojrzał mi głęboko w oczy i wpił w moje usta. Uśmiechnęłam się zadowolona i uchyliłam wargi dając mu pełne pole do popisu. Błądził dłońmi po moich plecach, a ja ciągnęłam go lekko za jedwabiste włosy.
Obudziłam się wtulona w umięśnione ramiona. Musiałam usnąć z Alvinem... Cholera! Usiadłam gwałtownie patrząc przerażona przed siebie.
- Coś się stało? - mruknął zaspany chłopak ściągając brwi i mrużąc oczy.
- Gdzie dziewczyny? - zapytałam zdezorientowana.
- Sara śpi z Leo u nas, a Szymon i Żaneta pewnie usnęli nad książkami w salonie - powiedział siadając i położył mi głowę na ramieniu - Brittany, moglibyśmy to wszystko końcu..
- Nie - przerwałam mu - daj mi.. czas - poprosiłam i dałam mu całusa w policzek. Wyskoczyłam spod ciepłej kołdry i założyłam szlafrok. Na nogach nadal miałam materiałowe balerinki dlatego szybko opuściłam pomieszczenie. Zorientowałam się, że nie jedziemy więc opuściłam pojazd wdychając świeże, poranne powietrze. Oplotłam ramiona wokół talii i przeszłam kilka kroków w stronę lasu. Uwielbiam, gdy stajemy przy drzewach, na skraju miast.. Usłyszałam jak za mną ktoś wychodzi. Stanął koło mnie. Wiedziałam, że to Szymon. Alvin objąłby mnie w talii całując szyję... nie, stop!
- Dzień dobry - powiedział wesoło i mnie pocałował.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się i napełniłam płuca zapachem lasu.
- Wczoraj Santa Ana, dziś San Diego... uwielbiam trasy - rzekł z uśmiechem - śniadanko?
- Mhm - pokiwałam twierdząco głową i odprowadziłam go wzrokiem do naszego "domu". Odwróciłam się znów w stronę zielonej krainy. Krocząc powoli do tajemniczego miejsca zaczęłam śpiewać.
Dzisiaj jestem tylko wspomnieniem
Echem dziecięcych lat
Kiedyś byłam Twoim marzeniem
Do mnie należał świat
Świat Twoich zabaw, myśli i słów
Pierwszych radości i pięknych snów
Dzisiaj, gdy przymkniesz oczy
Na szarym pamięci tle
Pośród wyblakłych przeźroczy
Zobaczysz właśnie mnie
Jestem Twoją Bajką, jestem Twoją Bajką
Jestem Bajką Twoich snów
Jestem Twoją Smutną Księżniczką
Do mnie biegłeś przez las
Szeptałeś wyznam Ci wszystko
Zatrzymaj bajkowy czas
Czas naszych zabaw, myśli i słów
Pierwszych radości i pięknych snów
Dzisiaj, gdy przymkniesz oczy
Na szarym pamięci tle
Pośród wyblakłych przeźroczy
Zobaczysz właśnie mnie
Jestem Twoją Bajką, jestem Twoją Bajką
Jestem Bajką Twego snu
Kiedy pożegnasz już Bajkę
Bajkę z dziecięcych lat
Zamkniesz za sobą furtkę
Zaczarowany świat
Świat Twoich zabaw, myśli i słów
Pierwszych radości i pięknych snów
Dzisiaj, gdy przymkniesz oczy
Na szarym pamięci tle
Pośród wyblakłych przeźroczy
Zobaczysz właśnie mnie
Jestem Twoją Bajką, jestem Twoją Bajką
Jestem Bajką Twego snu
- Jesteś moją bajką.. - mruknął głos Alvina za moim uchem. Zauważyłam, ż doszłam za kilka drzew okrytych zielonymi koronami.
- Smerfami czy Świnką Peppą? - powiedziałam bardzo poważnie próbując nie wybuchnąć śmiechem.
- Zdecydowanie smerfetką - oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Gdy widzę twoją bluzę zawsze mam ochotę zaśpiewać jedno - powiedziałam.
- No co?
Czy wiesz jak to jest, jak wciąga ta gra
Być może ostatnia już czerwona mgła
I musi tak być, czy chcesz tego, czy nie
Gdy ogień dosięga warg, już wir porwał Cię
Jak słodka śmierć
W kolorze krwi - ta cała miłość
W kolorze krwi - na śniegu zimą
Serce nocy wie, że umowa z niebem kończy się
Już czas
W kolorze krwi - dwie krople wina
W kolorze krwi - nie Ty zdradziłaś
Niby zwykłe nic, może nikt nie umie dzisiaj
Kochać aż tak, jak Ty
On przysięgał Ci przy Tobie być
Po wieczność trwać
Wciąż donosili Ci, z kim on znowu spał
Noc miękka, jak popiół już wie
Jest zbrodnia i kara
Szepnął imię Twe, gdy gasł mu wzrok, gdy stygła krew
W kolorze krwi - ta cała miłość
W kolorze krwi - na śniegu zimą
Serce nocy wie, że umowa z niebem kończy się
Już czas
W kolorze krwi - dwie krople wina
W kolorze krwi - nie Ty zdradziłaś
Powiedz, czy trochę Ci żal
Najpiękniejszej miłości świata
W kolorze krwi - ta cała miłość
W kolorze krwi - na śniegu zimą
Serce nocy wie, że umowa z niebem kończy się
Już czas
W kolorze krwi - dwie krople wina
W kolorze krwi - nie Ty zdradziłaś
Piekło już wie, dobrze wie, że Ciebie ma
Chcąc nie chcąc szłam dalej w las nie zaprzestając śpiewania. Zakończyłam wskazując jedną ręką na mojego towarzysza, drugą trzymając na swoim sercu. Nagle usłyszałam głośny dźwięk helikoptera i mocny wiatr. Spojrzałam w górę.
- Co to jest?! - próbowałam przekrzyczeć ogłuszający huk.
- Nie wiem! - podjął moją próbę również Alvin i objął mnie ramieniem. Nagle w naszą stronę ruszyła jakaś wielka, metalowa łapa. Nie zdążyliśmy nawet zareagować, a już znajdowaliśmy się w powietrzu próbując się wydostać. Ostatnie co poczułam zanim odpłynęłam, to uścisk Alvina i coś przebijającego moją szyję.
Obudziłam się nie otwierając oczu. Najpierw poczułam, że leżę na czymś miękkim, jak trawa lub piasek. Potem poczułam lekki wiatr. Uchyliłam powieki i moim oczom ukazały się drzewa, błękitne niebo.. Chciałam wyciągnąć rękę przed siebie lecz napotkała ona szkło. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam kilkanaście osób równie zdezorientowanych i uwięzionych jak ja, a wśród nich był znajomy brunet. Byliśmy ustawieni w kółko, a przed nami był jakiś otwarty samolot gdzie było mnóstwo broni, amunicji i różnych podstawowych rzeczy potrzebnych do przetrwania. Po moich obliczeniach wyszło, że jest nas dwadzieścia czworo razem ze mną. Nagle rozległ się głośny, męski głos z nieba, a ja uniosłam głowę w jego stronę.
- Panie i Panowie, witamy na 74 Głodowych Igrzyskach...
*********************************************************************************
BUM BUM BUUUUUM!!!
...jestem okropna, no wiem :D Powalony ze mnie Polsat :D
Igrzyska Śmierci? WTF?!
Iga oszalała!
Mózg jej odebrało!
:D
Może i tak :D Sorki za opóźnienie, ale wiecie.. myślę że wam to wynagrodziłam i długością i akcją :D
Podoba się? :D Matko, ale mam wyszczerz xDDD
Czekam na opinie, spostrzeżenia i wszystko co tam napiszecie w długich komach <333
Kocham was! <3
A najbardziej to wkurzać, gdyż następny rozdział już w piąteczek :D
ASK cóż.. będzie XD
Do następnego <3
I sorki za błędy, ale jest druga w nocy więc... xdd
WOW!!! Tylko tyle mogę z siebie wydusić!
OdpowiedzUsuńCzekam cały dzień, miałam się już położyć i tradycyjnie sprawdzam twojego bloga i BUM!!! BOSKIE!!!!
Te piosenki... znam i kocham!!!
Daję 100000000/10 serio! Dobra, czekam do piątku.
Wenki życzę! <3
Yyy...nie wiem od czego zacząć
OdpowiedzUsuńDobra po kolei
Rozdział jest SUPER naprawdę długi i... "rozwinięty" naprawdę 10000/10 xD
A wracając do igrzysk... Mówiłaś że będzie masakra mama nadzieje że chodziło Ci o masakrę że wezmą w tym udział a nie o coś jeszcze innego... Wiesz Iga zaczynam się ciebie trochę bać xD
Dobra ale kocham twojego bloga wiec i tak zostanę :)
Pozdrawiam i weny życzę <3
Super!
OdpowiedzUsuńJak zawsze zresztą
Baaardzo cieeekawe
Super, że znaleźli Alvina i Brittany, ale potem znowu ich stracili - tego się nie spodziewałam
Słodko Alvittany ❤
"Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje od czasu tamtej piosenki. Nie mogłam się na niczym skupić, cały czas myślałam tylko o tej fabryce czekolady w jego oczach. Karciłam się w myślach próbując zmusić mózg do rozsądnego myślenia o MOIM CHŁOPAKU, lecz na marne." - oooo;3 Awww kiedy Britt zerwie z Szymkiem? (pytanie retoryczne)
"wskoczyłam mu na kolana. Objął mnie w talii, a ja włożyłam mu palce we włosy. Spojrzał mi głęboko w oczy i wpił w moje usta. Uśmiechnęłam się zadowolona i uchyliłam wargi dając mu pełne pole do popisu. Błądził dłońmi po moich plecach, a ja ciągnęłam go lekko za jedwabiste włosy" - i znowu Awww;3 jak pięknie
Brakuje mi trochę Simonette i (Leo+Sara), jakbyś o nich zapominała
No dobra, tak to tyle nie mam więcej zastrzeżeń (tylko Simonette i Leo+Sara)
Powodzenia w odpowiadaniu na askowe pytanka :*
Wenki życzę :*
Pozdro :D
Papa
Jep, mój ulubiony rozdział :D
OdpowiedzUsuńCascada z Everytime we touch i Igrzyska Śmierci <3 Jeśli się okaże, że to będzie sen, to... to... morderstwo na oczach ludu xD
Warto było czekać na ten rozdział :D
I w końcy były maliny :D (Co tam, że na sukience) xD Jestem strasznie ciekawa jak wplączesz ten wątek z Igrzyskami, jak się potoczy akcja, jakieś inne postacie itp... :D nie mogę się doczekać piątku ^^
Pozdrawiam, Kari :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEEEEEEEEEEE... No signal xD
OdpowiedzUsuńMega ten rozdział jest! SUUUUPER!!! I nawet nwm co jeszcze powiedzieć/napisać, bo nie wiem co..............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................
wow.. no nieźle.. starsznie dużo sie dzieje! ;o
OdpowiedzUsuńchodź mi z tym wbijaniem czegoś w szyje bardziej skojarzyła sie niezgodna :D ale ok :D
Więc tak... Alvittany się.. no.. kochali??? wiesz w jakim sensie..
uhu nieźle XD
i fajne to na scenie ^^ tlko szkoda, że nie zaśpieali Simonette ale i tak + że chociaz ich wybrali XD
no czekaj co tam jeszcze było?
A i tak sukkienka Brit w kolorze malin oczywiście hahah :D <3
myślałam, że jak sie tak całowali to wejdzie Szymon :D
Ale tą końcówką to kompletnie zaskoczyłaś! ;d
mega ^^
ide czytac fanifcki ^^
Przepraszam bardzo ale odchodze. AATC juz mnie nie kreci. Jakos tak wyszlo zdalam sobie z tego sprawę od kiedy piszesz nowa serię. To juz nie to samo co wtedy tradycyjne AATC. Jest ciekawie nie powiem nie ale to juz przesada. Ta bajka zaczela mi sie wydawac dziecinna i nie odbierzcie mnie zle. Naprawde was wszystkie uwielbiam ale wiewiórki juz mnie nie jaraja tak samo jak rok temu na razie...
OdpowiedzUsuńPa pa
UsuńNie mam do ciebie żalu
Ale trochę smutno
No cóż... rozumiem cię. Nie zabronie ci tego, jednak będzie trochę smutno, że kolejna osoba odchodzi. Nie znałam cię za dobrze, ale mówi się trudno. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu zajrzysz i coś skomentujesz :D
UsuńCóż.. co mam powiedzieć... smutno że odchodzisz, ale rozumiem cię i .. i nie wiem co mam napisać.
UsuńNo.. szkoda.. ale skoro tak cchesz to nie bedziemy cie trzymać na siłe :(
Usuńżegnaj, paa!
prima aprilis
Usuńkolejka do duszenia będzie zapewne dość długa XD
... który ja dzisiaj już raz powtarzam, że kogoś zabiję...?
UsuńNie no, ja tu swoje wywody i lamenty wyciągam, a ty z prima aprilis wyjeżdża >„< xD
nie wiem lubie ryzyko, daj spokoj tyw iesz ze mnie kochasz... XXD
UsuńJak ja kur uwielbiam twoje rozdziały Iga!!! Czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńCóż się będę rozpisywać, skoro wszystko zostało napisane? :'D Ale pod następnym rozdziałem będę pierwsza i się rozpiszę huehuehue :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudooowny :-D Bricia taka słaba i wgl :'( So sad :-( 100000000000000/10 :-D Do nexta B-)
OdpowiedzUsuńIga... Przystopuj z telewizją. Co następne? Ironman w stroju Hulka w pokoju Brittany? Zaskakujesz mnie....
OdpowiedzUsuń