Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
sobota, 5 marca 2016
Rozdział 4
Hejooooooooooo! <3 Ja to mam rekolekcje -.- spędziłam w tym kościele, w ciągu 72 godzin, 24 GODZINY... -.- a! I jak coś, to Wiki... nie ściągam od ciebie! Planowałam już to od początku serii
>< Więc cóż, myślimy tak samo, mamy podobne pomysły... ale sorki też go wykorzystam :( >< :* <3
I pozdrowienia dla Bartka! :*** <3 Daj znać czy dotrwałes i czytasz w nocy czy już rano ;)
BRIITANY
- Panienko Miller, mówiłam ci już, że w twoim stanie to wszystko jest bardzo niebezpieczne. Powinnaś się leczyć, póki jest jeszcze szansa. - mówiła łagodnie zmartwiona kobieta. Westchnęłam siedząc na skórzanej kanapie i rozejrzałam się po białych ścianach, jasnych meblach i dyplomach. Przeniosłam wzrok na trzydziestoletnią kobietę o ślicznych rysach twarzy, blond włosach i niebieskich oczach. Była drobna i chuda.
- Nie zamierzam siedzieć w szpitalu do końca, rozumie pani? - oznajmiłam stawiając retoryczne pytanie. W oczach doktorki ujrzałam zirytowanie.
- Brittany, powiedziałaś już przynajmniej rodzinie? Opiekunowi? Siostrom? Przynajmniej Szymonowi! - cisnęła podstawką o jasno brązowe biurko i załamała ręce. Spuściłam wzrok.
- Nie będę ich zamartwiać. Nie chcę, żeby traktowali mnie jak jajko - powiedziałam do moich paznokci łagodnym i zdecydowanym tonem.
- Wystarczyłoby kilka sesji.. - niemalże błagała. Oczy jej zaszły łzami.
- Elizabeth, proszę cię - głos mi się lekko załamał - nie zmienię zdania - odwróciłam głowę.
- Z tym po co tu przyszłaś... - zmieniła temat - nie jestem pewna, czy dobrym pomysłem jest wyjazd. Szczególnie, że ostatnio mocno przegięłaś tym paintbollem - dodała spinając się. Nie była zadowolona z moich wybryków..
- Przysięgam na siebie uważać, proooszę! Będę codziennie dzwonić! - oparłam się łokciami o biurko i złożyłam ręce w geście modlitwy. Popatrzyłam na nią wielkimi, błagającymi oczami.
- Brittany... zrobisz co zechcesz - westchnęła i opadła na oparcie obrotowego fotela.
- Dziękuję! - uśmiechnęłam się szeroko.
- Co z włosami?
- Odżywki działają cuda - zachichotałam - jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę powiedzieć.. - przypomniałam sobie i uśmiech momentalnie mi zbladł. Również się oparłam o miękkie poduszki wygodnej kanapy.
- Co się dzieje? - zmarszczyła brwi.
- Elizabeth.. wiesz, że mam bardzo regularny cykl... - zaczęłam zmartwiona - mówiąc w prost, powinnam dostać miesiączki już dwa tygodnie temu.
- Może po prostu jesteś w ciąży? - zapytała z nadzieją.
- Wykluczone, jestem dziewicą - odpowiedziałam natychmiast.
- Niedobrze, niedobrze.. - oparła się na łokciach - Brittany, musimy ci zrobić badania. Nie możesz teraz wyjechać.
- Wyjadę. Badania zróbmy teraz, powiem że dłużej biegałam.
W TYM SAMYM CZASIE
SZYMON
Obudziłem się wraz ze wschodem słońca. Przeciągnąłem się i zszedłem na dół. Usiadłem na kanapie w salonie i rozkoszowałem się promieniami słońca wpadającymi przez okno z prawej strony. Spojrzałem na godzinę widniejącą na dekoderze - 5:57.
- Czyli nie tylko ja lubię tak rano wstawać? - zaśmiał się ktoś słodkim głosem, który brunet doskonale znał.
- A no - uśmiechnął się widząc fiołkowe oprawki okularów, za którymi skrywały się piękne oczy tego samego koloru. Dziewczyna lekko się zarumieniła zauważając, że okularnik ciągle na nią patrzy.
- Gdzie Britt? - zapytała siadając na fotelu obok kanapy, dokładnie na wprost okna.
- Wyszła pobiegać, jak co rano.. czasem - zaśmiali się.
- Wiesz, tak ostatnio rozmyślałam o globalnym ociepleniu... - i tak zaczęła się, zainicjowana jednym zdaniem Żanety, długa i zaciekła dyskusja o globalnym ociepleniu i dziurze ozonowej, która z niewiadomych przyczyn skończyła się opinią o Hobbicie.
ALVIN
Z mojego snu wyrwały mnie wścibskie promienie słońca przedzierające się przez szparę w zasłonach i złośliwie świecące prosto w moje oczy.
- Urgh... - mruknąłem i przewróciłem się na brzuch zakrywając głowę poduszką. Próbowałem powrócić do krainy, gdzie otaczało mnie mnóstwo cheerleaderek (od aut. bladego pojęcia nie mam jak to się pisze! ><), lecz na próżno. Po bezsensownych próbach uśnięcia zwlokłem się z miękkiego materaca umieszczonego na czerwonych, drewnianych nogach i zostawiłem za sob ciepłą kołdrę. Z ledwo otworzonymi oczami, włosami jak stodoła i w samych bokserkach, które służyły mi za piżamę, otworzyłem leniwie drzwi i zszedłem po schodach. Nie zwracając uwagi na głosy dochodzące z salonu, nie bardzo kontaktując nalałem sobie wody do przezroczystej szklanki. Przyłożyłem zimny kubek do ust i gdy tylko płyn trafił do moich kubków smakowych wyplułem do przed siebie wycierając język rękami. Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na trzymane naczynie - skisłe mleko! Tfu!
- Cudny dzień się zapowiada - przeczesałem czystą ręką włosy zirytowany i odłożyłem szklankę do zlewu. Wziąłem pierwszą lepszą ścierkę z blatu i rzuciłem ją na rozlany płyn. Wytarłem stopą i schyliłem się po mocno różowy materiał. Ściągnąłem brwi i mimo obrzydzenia obróciłem ją na drugą stronę.
- Cholera! - krzyknąłem. - Brittany mnie zabije! - szybko odkręciłem wodę w kranie i ulokowałem pod nią chustkę. Swoją drogą, co jej nowa chusta od Channel robi w kuchni?! Cóż, co by nie robiła, nie zmienia to faktu, że jestem już martwy. Rozważałem sam ze sobą w myślach. Wyjąłem materiał spod strumieni i spojrzałem w jego stronę - wyglądał okropnie. Cóż, wiszę Brittany chustę..
Westchnąłem i zostawiłem ubranie. Wziąłem butelkę wody z szafki i wróciłem na górę. Usiadłem na łóżku w moim pokoju przed laptopem i tak zaczęła się moja sobota.
SARA
Wtulałam się aktualnie w umięśnione ciało mojego ukochanego i patrzyłam na jego boską twarz. Nie spałam już od dłuższego czasu ale nie miała ochoty ruszać się z wygodnej pozycji. Lecz zaczynało mi się powoli nudzić, więc szturchnęłam lekko Leo.
- Leoś... - mruknęłam - Leooś... - powtórzyłam głośniej jeżdżąc po jego torsie długimi paznokciami w kolorze krwistej czerwieni.
- Już wstaję mamo - mruknął nie otwierając oczu, a ja zachichotałam.
- Myślę, że jestem za młoda aby być twoją mamą kochanie - odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem, a on uchylił powieki.
- Mhm.. pewna jest panienka? - zapytał z równie dużym, szarmanckim uśmiechem. W jednej chwili leżałam na plecach, nie na boku, a brunet wisiał nade mną. Patrzył mi prosto w oczy z zaspaniem i miłością. Ale tego drugiego było zdecydowanie więcej.
- Dzień dobry kochanie - powiedziałam.
- Dzień dobry piękna - odpowiedział - promieniejesz, jak najpiękniejszy ranek - mruknął i czule mnie pocałował, a ja się rozpłynęłam.
08:03
BRITTANY
Wyszłam z kliniki po trzygodzinnej wizycie tam. Westchnęłam głęboko. To wszystko się za bardzo komplikuje.. pomyślałam. Spojrzałam na zegarek i przyspieszyłam kroku w stronę domu. Słońce świeciło mi prosto w twarz, a w uszach rozbrzmiewały dźwięki "Agosto". Uśmiech mimowolnie zagościł na mojej twarzy, a nogi przybrały określony rytm, walcząc z pokusą obrotu i tańca brzucha. Po miłych piętnastu minutach otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne i wrzuciłam je do torby, a następnie to samo zrobiłam ze słuchawkami. Zdjęłam sandałki i odłożyłam je do szafy. Zabierając torbę ruszyłam do kuchni, skąd zabrałam tylko jabłko i weszłam po schodach do mojego pokoju. Jasne ściany radośnie powitały moją osobę oświetlone przez ciepłe słońce. Rzuciłam torbę na krzesło i się szybko się przebrałam. Zostawiłam plecak i okulary na w pokoju i wyszłam w celu przypomnieniu o pakowaniu. Na sam początek obrałam sobie za cel mojego chłopaka, którego zastałam siedzącego z Żanetą w salonie. Uśmiechnęłam się i przerwałam im dyskusję siadając mu na kolana. W jego oczach wyczytałam wyrwanie z rytmu.
- Spokojnie, ja tylko na chwilę - zaśmiałam się i lekko go pocałowałam - pamiętajcie tylko, że o 18 wyjeżdżamy - puściłam im oczko i znów weszłam na górę. Zapukałam do pokoju Sary, a w odpowiedzi otrzymałam wesołe "Wejdź!".
- No cześć skowroneczki - zaśmiałam się widząc, jak siedzą przed oknem wpatrzeni w siebie jak w ósmy cud świata - o 18 jedziemy - oznajmiłam i wyszłam szybko, nie chcąc przeszkadzać. Na ostatni cel przybrałam sobie pokój Alvina. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do parapetu i usiadłam na przeciwko chłopaka.
- Pamiętaj, o 18 jedziemy - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Wiem - odpowiedział spokojnie.
- Alvin.. jeżeli chodzi o wczorajszy wieczór, to przed domem.. - zaczęłam i odwróciłam wzrok - to był impuls. Chyba lepiej będzie jak.. zapomnimy.. - głos mi się lekko złamał - ty masz dziewczynę, ja chłopaka... oboje powinniśmy być rozsądni.
- A co jak ja nie chcę być rozsądny, a szczęśliwy? - warknął i mimo iż nie patrzyłam w jego kierunku, czułam jak jego wzrok przewierca mnie na pół. Wiedziałam, że jeżeli stamtąd nie wyjdę, ulegnę. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Pakuj się - dodałam przy wyjściu i opuściłam pomieszczenie z ulgą. Odetchnęłam głęboko i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam mikro-wierzę stojącą na parapecie i puściłam nową płytę chłopaków, tym razem bez nas. Z uśmiechem powracającym na moją twarz wyjęłam dwie z pięciu wielkich walizek z szafy i otworzyłam je na środku wielkiego pokoju. Na samym początku otworzyłam bieliźniarkę i do obu włożyłam po cztery ręczniki - dwa duże i dwa małe. Następnie wyjęłam z szafy dwie piżamy i również rozdzieliłam je na walizki. Zabrałam sporej wielkości kosmetyczkę i udałam się do łazienki. Spakowałam trzy pasty do zębów, szczoteczkę, płyn do płukania jamy ustnej, dwa nieotworzone żele do mycia o zapachu brzoskwini, jeden duży balsam do ciała, mydło w płynie i w kostce, piling do twarzy, szampony i odżywki, maseczki, krem do depilacji i kilka maszynek "jednorazowego" użytku i trzy paczki wacików kosmetycznych oraz patyczki do uszu. Zasunęłam kosmetyczkę i wyszłam z łazienki. Do drugiej, tej samej wielkości rozmiarów kosmetyczki zaczęłam pakować kosmetyki - tusze, puder, fluid, podkład, korektor, eye-liner, wszelkie cienie, brokaty, lakiery, radełko, pilniczek, kuleczki. W trasie wszystko się przydaje, a więc moja toaletka kosmetyczna lśniła pustkami, gdyż nawet lusterka zabrałam. Ulokowałam w niej również wszystkie rodzaje perfum, grzebienie, szczotki i akcesoria do włosów. Obie średniej wielkości torby ulokowałam w jednej z wielkich walizce, tej przeznaczonej na buty. Odsunęłam ją na razie na bok i otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej kilka bluzek z krótkim rękawem, długim i trzy-czwartym. Ze spodni wybrałam osiem par szortów, siedem różnych jeansów, kilka getrów, dwie pary rybaczek i około dwanaście par dresów wszystkich długości. Spakowałam pare kostiumów kąpielowych, swetrów wszelkiej maści, żakietów, bluz. W walizce zmieściły się również kurtki i płaszcze oraz spódnice i sukienki, lecz stroje estradowe spakowałam w specjalne pokrowce, a było ich w pięćdziesiąt. Do pierwszej walizki cudem wcisnęłam również wiklinowy zamykany kosz z bielizną, małych rozmiarów. Z trudem zapięłam torbę, musiałam na niej usiąść, ale po piętnastominutowej walce dałam radę. Zadowolona odstawiłam przedmiot kilka metrów dalej i trzeci raz puściłam płytę od początku. Ręką starłam pot z czoła i zabrałam się za buty. Spakowałam dziesięć par szpilek, tyle samo koturnów oraz obcasów. Nie rozdzielałam już na zakryte i odkryte, chodź więcej było tych odkrytych. Do kolekcji dołączyły również płaskie buty - siedem par sandałów, pięć par japonek, balerinek i dziesięć par trampek. Zasunęłam walizkę i odstawiłam ją obok poprzedniej. Wyjęłam z szafy dużą, podłużną walizkę i ułożyłam tam wszystkie pokrowce ze strojami estradowymi oraz torebki. Była ich cała masa. Na ramię, do ręki, małe, duże, średnie, z paskiem, bez paska, skórzane i materiałowe, białe i kolorowe, świecące i matowe, nawet kilka jeansowych plecaków. Wszystko jednak ładnie się zasunęło, a ja byłam zadowolona z siebie, że zmieściłam się w trzech walizkach na trzy miesiące. Zostawiłam sobie jeszcze podręczną torbę oczywiście, a w swoim stroju zmieniłam tylko jeansy na getry - aby było wygodniej w trasie. Do torby wrzuciłam dwie pary słuchawek - małe i duże - ładowarki, tableta, aparat fotograficzny i kilka zapasowych etui na telefon. Wyjęłam z szafki sportową, małą torbę i oprócz nieodłącznego jej elementu - stój na siłownię i bidon z wodą - ulokowałam tam moją apteczkę, zgrzewkę wody, kilka paczek wafli ryżowych i wszelkie jedzenie paczkowane jakie miałam w pokoju, a potem położyłam ją na jednej z walizek. Wcisnęłam tam jeszcze małą poduszkę i dwa puchowe koce, a do torebki dołożyłam ulubione płyty. Obok walizek położyłam czarno-różową torbę na laptopa z macbook'iem w środku i wszelkimi do niego akcesoriami. Do walizki ze strojami zdołałam jeszcze dołożyć kilkanaście książek i magazynów. Westchnęłam głęboko i opadłam na łóżko wyczerpana. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już 15:37. Pakowałam się Ponad siedem godzin! Wyłączyłam pilotem wierzę i tym samym ogarnęła mnie błoga cisza.
- Dzieciaki! Obiad! - usłyszałam z dołu i jak na zawołanie zaczęło mi burczeć w brzuchu. Zaśmiałam się pod nosem i zeszłam do jadalni. Usiadłam na jednym z białych krzeseł z jasnym obiciem, które stało pomiędzy krzesłem Szymona i Sary, a na przeciwko Leo, Alvina, zaś po lewej i prawej były miejsca Żanety i Dave'a. Zupie pomidorowej towarzyszyły swobodne rozmowy o tym, jak fajnie będzie na wyjeździe, a przy drugim daniu - zapiekanka makaronowa z serem i warzywami - Dave opowiadał o miastach do których pojedziemy.
Deser składał się z pysznej szarlotki, a w tym czasie ja z dziewczynami rozmawiałyśmy o tym, co spakowałyśmy, gdy chłopcy już wymyślali przypały jakie będą odwalać. Po skończonym posiłku wyszłam do ogrodu w celu wyciszenia się. Położyłam się na leżaku i rozkoszowałam słońcem.
- A ty co tutaj robisz? - zapytał mi przez ramię Szymon - myślałem, że będziesz się pakować do ostatniej chwili - położył się ze śmiechem na leżaku obok.
- Wyciszam się - odpowiedziałam.
- Rozmawiałem z Dave'em o maju.. - zaczął - zgodził się.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł..
- Brittany, my musimy napisać maturę.
- Ale jedziemy w trasę, jesteśmy zespołem.
- Koncert można powtórzyć, matura to nie taka prosta sprawa.
- Ty chyba nie rozumiesz - prychnęłam zirytowana - TRASA przypomnę ci, też nie jest to taka prosta sprawa!
- Wiem! - krzyknął sfrustrowany i przeczesał włosy dłonią - ale to już postanowione.
- Dzięki za konsultację - zakończyłam ironicznie i wróciłam do domu. Tyle z mojego wyciszenia! Wchodząc na schody wpadłam na Sarę i Leo znoszących walizki.
- Nie zgadniesz! - rzuciła dziewczyna - zmieściłam się w trzech walizkach, torbie podręcznej i sportowej! - krzyknęła uradowana podskakując.
- Ja też! - zaśmiałam się - leć już, bo Leo już jest czerwony jak burak - zachichotałyśmy obie i poszłyśmy w swoje strony. Na szczycie schodów zobaczyłam Żanetę.
- Ile walizek? - zapytałam odsłaniając szereg białych ząbków.
- Trzy i torba podręczna - również się uśmiechnęła.
- Ja też! Zawołaj Szymka, niech ci pomoże, jest tam na dole - puściłam jej oczko i uśmiechnęłam się.
- Poradzę sobie.. - odpowiedziała nieśmiało.
- SZYMON! CHODŹ TUTAJ I POMÓŻ ŻANECIE Z WALIZKAMI! - wrzasnęłam głośno przy okazji wyrzucając z siebie frustrację. Uśmiechnięta weszłam do pokoju kątem oka zauważając, jak Szymon bierze się za walizki siostry. Wyjechałam swoimi przed drzwi i drugim kursem zabrałam torby. Zamknęła okno w pokoju, zasłoniłam żaluzje i pozakręcałam zawory. Wyciągnęłam wszystkie kable z gniazdek i zamknęłam pokój na klucz, który włożyłam do kwiatka stojącego przy drzwiach mojego królestwa. Z walizkami pomógł mi Leo, który wziął ode mnie dwie i zszedł szybko na dół ze śmiechem. Sama wzięłam torbę podręczną na ramię, sportową w rękę i ostatnią walizkę w drugą rękę. Z ulgą postawiłam ciężką walizkę na końcu schodów, wysunęłam rączkę i pociągnęłam ją do autokaru stojącego przed naszym domem. Wszystko pakowaliśmy do swoich prowizorycznych pokoi, ale nie zostawaliśmy jeszcze w pojeździe. Wróciłam jeszcze na chwilę do domu aby zabrać z pokoju muzycznego mój ukochany mikrofon i szczęśliwą kostkę do gitary. Gdy stałam jeszcze na górze, ze swojego pokoju wypadł Alvin z trzema pokrowcami z gitarami - najpewniej klasyczną, elektryczną i swoją ulubioną z którą się nie rozstaje.
- Znów na siebie wpadamy - zaśmiałam się, a on odstawił gitary pod ścianę i zbliżył się do mnie. Odruchowo zrobiłam krok w tył, lecz natknęłam się na ścianę.
- Alvin.. - zaczęłam, lecz sama nie wiedziałam co chciałam mu powiedzieć. Staliśmy tak, sami, w pustym domu i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Co zostanie w Hollywood, zostanie w Hollywood? - odpowiedziałam mu potwierdzającym skinieniem głowy i natychmiast wpił się w moje usta. Nawet nie próbowałam protestować, tylko pogłębiłam pocałunek. Jedną rękę ulokowałam w jego włosach, drugą na ramieniu. On zaś uniósł mnie lekko, abym oplotła go nogami w pasie i jedną ręką podtrzymywał mnie na udzie, a drugą trzymał mój policzek. Nasz pocałunek trwał piękne dziesięć minut, choć przemknęło mi przez myśl, że mogłabym tak trwać wiecznie. Odsunęliśmy się od siebie na kilka centymetrów z próbą złapania oddechu. Stanęłam na własnych nogach i spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem.
- Co jak co, świetnie całujesz - zaśmiałam się, a on poruszył śmiesznie brwiami. Naszą chwilę przerwał klakson autokaru.
- Trzeba się zbierać - westchnęłam i zeszliśmy razem na dół. Przy wyjściu czekała jeszcze Lindsay, pewnie na Alvina. Mój uśmiech trochę opadł, ale to w końcu jego dziewczyna... cóż, jeszcze jakieś pięć minut. Wzięłam od chłopaka gitary i włożyłam je do pojazdu, a sama usiadłam obok Sary na kanapie. Przez okno widziałam, jak uśmiech dziewczyny gaśnie i zaczyna krzyczeć, okładać go pięściami, płakać i nawet strzeliła Alvina z liścia. Ten jednak, przyzwyczajony po prostu odszedł mrucząc pod nosem pewnie przeprosiny, a dziewczyna odbiegła. Uśmiechnęłam się zwycięsko, mimo woli, a po chwili autokar ruszył.
*********************************************************************************
DUM DUM DUUUUM!
02:04 ale cóż... przynajmniej mi się podoba :D Akcja się rozkręca! Trasaaa! :D
I chyba macie sporo do obmyślenia, nie? :D Cóż, teraz zadawanie tych wszystkich pytań zostawiam wam :D
Ale jednak, radzę snuć teorie o przeszłości Alvina i Brittany... no bo o czym Alvin myslał w poprzednim rozdziale na końcu no? Dlaczego Britt nie protestowała, gdy...
Ojć, znowu o robię XD
Dobra! :D Jak się podoba? Mam nadzieję, że powoli spełniam obietnice, choć to dopiero początek jak mówiłam ^^ A ja wybrałam początek, gdzie są wątki tajemnicy ale akcja się rozkręca powoli :D
I mam prośbę! Ocenicie rozdział, oprócz opinii o którą proszę, w skali 0-10? :D
I love you guys! <3 <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pszeczytalem tylko wstep a wienc jest 02:15 xd
OdpowiedzUsuńI dalej czytac zaraz ocenie ;)
/B
Jutro to ocenie bo jestem zmeczony po podrozy ale wszystko 11/10 pasuje ide spac hej!
OdpowiedzUsuńWow!!! Tylko tyle mogę powiedzieć... Wow!!!
OdpowiedzUsuńCzekałam cały tydzień i jest nareszcie!!!
Opowiadanie 11/10 po prostu super
A alvin i brittany.... Aaaaaa!!!
Rozsadza mnie!!!
Rozdział super najlepszy... Co do tego poprzedniego dnia to moja teoria jest taka że ona spała na jego rękach i jak już mieli wchodzić do domu to ją jeszcze pocałował bo martwił się że Szymon mu już na to więcej nie pozwoli a byli sami itd..... Wiem nie tak dramatyczne jak dziewczyn pod poprzednim rozdziałem... Mówiłam że nie umiem pisać :)
To chyba tyle...
A i alvin i brittany muszą być razem!!!
Możesz pod koniec serii zdobić taki bonus i tam opisać między innymi dlaczego Szymon i Żaneta nie spali, co zaszło między alvinem i brittany... I takkie tam no wiesz... Albo bonus np nie w terminie piątku ale po każdym rozdziale bonus do niego...
Dobra nie będę ci dokładać roboty bo i tak masz pewnie dużo. Mam nadzieje że wszystko się wyjaśni xD
Dobra to ja kończę juz...
Weny i powodzenia :)
Kocham twoje opowiadania <3
/Magda
To było piękne 😍
OdpowiedzUsuńMój ulubiony moment od "znów na siebie wpadamy" do "co jak co świetnie całujesz" ❤💋
Brittany jest dziewicą a ja zdradę podejrzewałam 😂😂😂
Ogólnie super... Czekam na więcej
No i to moje ukochane ALVITTANY!!!!!!❤❤❤ Kocham
Dawno nie było ask'a i fajnie by było gdybyś w najbliższym czasie go zrobiła 😊 👍
Dziękuję za wszystko 😊
Buziaczki 😘 "Niko" (Nikola)
A i zapomniałam ocenić 10/10
Usuń"Niko"
A no nieźle nieźle! Fajnie, że opisałaś co każdy robi ^^
OdpowiedzUsuńNo i to Alvittany pod koniec! *o* I Alvin nareszcie zerwał z tą Lindsay! Ale co sie dzieje z Brit! :oo :(( Biedna.. mam nadzieje, że wszystko z nią będzie ok.. :( Eh.. a ciekawe co z Szymkiem.. On lubi Żan, Brit całowała sie z Alvinem, para sie pokłóciła.. ojoj XD namieszane :D A co do snucia teori to pewnie byli parą kiedyś XD ale pewnie jakoś pokręcisz i będą kosmitami którzy rozbili się na ziemi i coś tam coś XDD
Rozdział 10/10 :D
Pozdrawiam, wenki i czasu! :)
Hej mamnpytanko. Iga masz moze skype jesli masz to napisz chetnie popisze z tb bo speed nwm jak to po polsku sie pisze. Speed sie posze xD A moze kiedys nawet cis napisze xD
OdpowiedzUsuń/B
Mam i chyba nawet kiedyś podawałam :D
UsuńSpeed - szybko ;)
Igusia179
Ooo dzieki xD Polski trudna mowa :) a co do skype to zaprosze i napisze ze to ja Xdd /B
UsuńPo wczorajszej analizie nie mam siły pisać długiego koma, więc podpiszę się pod Dexterem. Bardzo ciekawy rozdział :3
OdpowiedzUsuńPozdro i Wacka :D
No i 12/10 :D
UsuńOstatnia, oł jea xD
OdpowiedzUsuńOj Britty... Britty.... o co chodzi?? No i wreszcie koniec Alvinsay :/ Jako że Kasia powiedziała wszystko, to tak jak Keksik podpisuje sie pod nią :D Wenki życzę :*
No i oczywiście 10/10 :D
Usuń0/10
OdpowiedzUsuńDużo błędów
Krótkie
Nudne
Bez sensu
Szkoda gadać w ogóle
(Zuza)
..szanuję twoją wypowiedź, jako autorka muszę się liczyć z krytyką, ale mogłabym prosić o ukazanie i uzasadnienie moich błędów? Ortograficznych, uzasadnienie dlaczego nudne i bez sensu..
UsuńDlaczego mam niejasne przeczucie, że jesteś anonim em który reklamował swój blog pod poprzednim rozdziałem? -.-
UsuńPodobnie jak Iga chciałabym zobaczyć uzasadnienie tego, że jest nudne i bezsensu, oraz wskazanie błędów.
Wiesz, też mam to przeczucie, ale miło i grzecznie chciałam zapytać, bo chcę się dowiedzieć, co nie? -.- ale jak widać nie zaspokoi naszej wiedzy...
UsuńWilczek! A wiesz że ta autora bloga co go analizowałaś usunęła post i w tym TWÓJ KOMENTARZ? XDDDDD
UsuńNie, bo po co - "mi siem nie podoba i to jest żenujące i nie mam zamiaru tego uzasadniać, bo was nie lubiem" czy jakoś tak xD >.>
UsuńCO?! Wiesz, ile ja nad tym siedziałam?! Najpierw ponad godzina pisania, a potem pół godziny redagowania, żeby jej nie obrazić! ><
1 - tia XD nie ma to jak zemsta, taka skuteczna że aż wcale xD
Usuń2 - No! Akurat weszłam zobaczyć czy nie odpowiedziała, a tam że post usunięto XDDD A widzisz, ja bym te ostatnie pół godzinki oszczędziła... xD
1 - no jak bezskuteczne, przecież TAK BARDZO CI POJECHAŁA, że weź xD Ja tym bym się pocięła pluszakiem na twoim miejscu x.x xD
Usuń2 - Faaaak! >< Mogłam to sobie zapisać x.x Teraz też bym oszczędziła poprawianie ;-;"
1 - już lecę wpadać w depresję! XDD
Usuń2 - no... miałam zrbić screena ale już usuneła xD
Jaki hejt XD i tak pewnie nie uzasadni.. przecież w opku nie ma żadnego błędu, ale jest ich multum no ok XD
UsuńWilczek w którym blogu wyraziłaś swoją opinie? :p
Jak tak można w ogóle!!!
Usuń:( Aż mi smutno
"Niko"
Tu: http://alvinkochabrittany.bloog.pl/?_ticrsn=3&smoybbtticaid=616992
UsuńZanalizowałam cały "rozdział", wiesz jakie to było męczące? ;-; A i tak część rzeczy pozostawiłam bez komentarza -.-"
O jej.. rozumiem cię Wilczek :( To bardzo nie przyjemne, wyobrażam sobie, jak musiałaś się namęczyć. Spoko, dla takich ludzi jest specjalne miejsce w piekle xD
Usuńaaa.. no tak patrzyłam jej blog.. ale chyba usuneła twój kom zaraz po dodaniu bo wchodziłam patrzec czy napisałaś coś, ale nic nie było :/ tylko łape w dół dałam XD
Usuńa teraz wszystkie rozdziały pousuwała :D
Dla mnie też jest miejsce w piekle Honey - TRON -^- xD
UsuńDodałam wczoraj wieczorem, musiałam podzielić na trzy ze względu na długość XD Trochę roboty z tym było ;-;"
Mogę być twym przydupasem, królu? xD
UsuńChwila, muszę coś policzyć =wyciąga kalkulator=
UsuńTak, możesz być, są jeszcze dwa wolne miejsca xD
Mam już siódemkę przydupasów *o*
siedem przydupasów? Wymień :D królowo! XDD
UsuńOke: Dori-chan, Raven-chan, Złola, Karu, Ice, Kudłi i teraz Honey ^^
Usuń*A ja? -.-*
O mój boże, Lucek! *O* Dawno cię nie było :') To już wiem, dlaczego nie wychodziło mi 10 przydupasów xD
*Spier...*
Ciao, papa, loffki Lucek ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze się nie skusiłam na Niezgodną :)
Usuń*Mam w planach!*
Jednak z tego co piszesz, to film jak najprędzej :D
Czemuś usunęła?? :/
Usuńbo nikt nie odpowiadał.. XD *wiem dziwna jestem ;p *
UsuńNo film jest mega... ! *o* teraz zaczęłam oglądać zbuntowaną ^^
Ja oglądałam, czytałam wszystkie części i idę na maraton filmowy :D
Usuńa już niedługo będzie premiera wiernej! :D *O*
Usuńna maraton? Zazdro! Zabierz mnie ze sobą! hah :D
Kiedy to przeczytalismy, pewne dwie osoby zrobily sie cale czerwone i zaczely cos paplac o deja-vu i windzie xDDDD ^^
OdpowiedzUsuńRodzial- po prostu cudny! Bardzo mi sie podoba :) Tak trzymaj, piekna :***