sobota, 5 marca 2016

Rozdział 4



Hejooooooooooo! <3 Ja to mam rekolekcje -.- spędziłam w tym kościele, w ciągu 72 godzin, 24 GODZINY... -.- a! I jak coś, to Wiki... nie ściągam od ciebie! Planowałam już to od początku serii
>< Więc cóż, myślimy tak samo, mamy podobne pomysły... ale sorki też go wykorzystam :( >< :* <3
I pozdrowienia dla Bartka! :*** <3 Daj znać czy dotrwałes i czytasz w nocy czy już rano ;)



BRIITANY

- Panienko Miller, mówiłam ci już, że w twoim stanie to wszystko jest bardzo niebezpieczne. Powinnaś się leczyć, póki jest jeszcze szansa. - mówiła łagodnie zmartwiona kobieta. Westchnęłam siedząc na skórzanej kanapie i rozejrzałam się po białych ścianach, jasnych meblach i dyplomach. Przeniosłam wzrok na trzydziestoletnią kobietę o ślicznych rysach twarzy, blond włosach i niebieskich oczach. Była drobna i chuda.
- Nie zamierzam siedzieć w szpitalu do końca, rozumie pani? - oznajmiłam stawiając retoryczne pytanie. W oczach doktorki ujrzałam zirytowanie.
- Brittany, powiedziałaś już przynajmniej rodzinie? Opiekunowi? Siostrom? Przynajmniej Szymonowi! - cisnęła podstawką o jasno brązowe biurko i załamała ręce. Spuściłam wzrok.
- Nie będę ich zamartwiać. Nie chcę, żeby traktowali mnie jak jajko - powiedziałam do moich paznokci łagodnym i zdecydowanym tonem.
- Wystarczyłoby kilka sesji.. - niemalże błagała. Oczy jej zaszły łzami.
- Elizabeth, proszę cię - głos mi się lekko załamał - nie zmienię zdania - odwróciłam głowę.
- Z tym po co tu przyszłaś... - zmieniła temat - nie jestem pewna, czy dobrym pomysłem jest wyjazd. Szczególnie, że ostatnio mocno przegięłaś tym paintbollem - dodała spinając się. Nie była zadowolona z moich wybryków..
- Przysięgam na siebie uważać, proooszę! Będę codziennie dzwonić! - oparłam się łokciami o biurko i złożyłam ręce w geście modlitwy. Popatrzyłam na nią wielkimi, błagającymi oczami.
- Brittany... zrobisz co zechcesz - westchnęła i opadła na oparcie obrotowego fotela.
- Dziękuję! - uśmiechnęłam się szeroko.
- Co z włosami?
- Odżywki działają cuda - zachichotałam - jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę powiedzieć.. - przypomniałam sobie i uśmiech momentalnie mi zbladł. Również się oparłam o miękkie poduszki wygodnej kanapy.
- Co się dzieje?  - zmarszczyła brwi.
- Elizabeth.. wiesz, że mam bardzo regularny cykl... - zaczęłam zmartwiona - mówiąc w prost, powinnam dostać miesiączki już dwa tygodnie temu.
- Może po prostu jesteś w ciąży? - zapytała z nadzieją.
- Wykluczone, jestem dziewicą - odpowiedziałam natychmiast.
- Niedobrze, niedobrze.. - oparła się na łokciach - Brittany, musimy ci zrobić badania. Nie możesz teraz wyjechać.
- Wyjadę. Badania zróbmy teraz, powiem że dłużej biegałam.

W TYM SAMYM CZASIE

SZYMON

Obudziłem się wraz ze wschodem słońca. Przeciągnąłem się i zszedłem na dół. Usiadłem na kanapie w salonie i rozkoszowałem się promieniami słońca wpadającymi przez okno z prawej strony. Spojrzałem na godzinę widniejącą na dekoderze - 5:57.
- Czyli nie tylko ja lubię tak rano wstawać? - zaśmiał się ktoś słodkim głosem, który brunet doskonale znał.
- A no - uśmiechnął się widząc fiołkowe oprawki okularów, za którymi skrywały się piękne oczy tego samego koloru. Dziewczyna lekko się zarumieniła zauważając, że okularnik ciągle na nią patrzy.
- Gdzie Britt? - zapytała siadając na fotelu obok kanapy, dokładnie na wprost okna.
- Wyszła pobiegać, jak co rano.. czasem - zaśmiali się.
- Wiesz, tak ostatnio rozmyślałam o globalnym ociepleniu... - i tak zaczęła się, zainicjowana jednym zdaniem Żanety, długa i zaciekła dyskusja o globalnym ociepleniu i dziurze ozonowej, która z niewiadomych przyczyn skończyła się opinią o Hobbicie.

ALVIN

Z mojego snu wyrwały mnie wścibskie promienie słońca przedzierające się przez szparę w zasłonach i złośliwie świecące prosto w moje oczy.
- Urgh... - mruknąłem i przewróciłem się na brzuch zakrywając głowę poduszką. Próbowałem powrócić do krainy, gdzie otaczało mnie mnóstwo cheerleaderek (od aut. bladego pojęcia nie mam jak to się pisze! ><), lecz na próżno. Po bezsensownych próbach uśnięcia zwlokłem się z miękkiego materaca umieszczonego na czerwonych, drewnianych nogach i zostawiłem za sob ciepłą kołdrę. Z ledwo otworzonymi oczami, włosami jak stodoła i w samych bokserkach, które służyły mi za piżamę, otworzyłem leniwie drzwi i zszedłem po schodach. Nie zwracając uwagi na głosy dochodzące z salonu, nie bardzo kontaktując nalałem sobie wody do przezroczystej szklanki. Przyłożyłem zimny kubek do ust i gdy tylko płyn trafił do moich kubków smakowych wyplułem do przed siebie wycierając język rękami. Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na trzymane naczynie - skisłe mleko! Tfu!
- Cudny dzień się zapowiada - przeczesałem czystą ręką włosy zirytowany i odłożyłem szklankę do zlewu. Wziąłem pierwszą lepszą ścierkę z blatu i rzuciłem ją na rozlany płyn. Wytarłem stopą i schyliłem się po mocno różowy materiał. Ściągnąłem brwi i mimo obrzydzenia obróciłem ją na drugą stronę.
- Cholera! - krzyknąłem. - Brittany mnie zabije! - szybko odkręciłem wodę w kranie i ulokowałem pod nią chustkę. Swoją drogą, co jej nowa chusta od Channel robi w kuchni?! Cóż, co by nie robiła, nie zmienia to faktu, że jestem już martwy. Rozważałem sam ze sobą w myślach. Wyjąłem materiał spod strumieni i spojrzałem w jego stronę - wyglądał okropnie. Cóż, wiszę Brittany chustę.. 
Westchnąłem i zostawiłem ubranie. Wziąłem butelkę wody z szafki i wróciłem na górę. Usiadłem na łóżku w moim pokoju przed laptopem i tak zaczęła się moja sobota.

SARA

Wtulałam się aktualnie w umięśnione ciało mojego ukochanego i patrzyłam na jego boską twarz. Nie spałam już od dłuższego czasu ale nie miała ochoty ruszać się z wygodnej pozycji. Lecz zaczynało mi się powoli nudzić, więc szturchnęłam lekko Leo.
- Leoś... - mruknęłam - Leooś... - powtórzyłam głośniej jeżdżąc po jego torsie długimi paznokciami w kolorze krwistej czerwieni.
- Już wstaję mamo - mruknął nie otwierając oczu, a ja zachichotałam.
- Myślę, że jestem za młoda aby być twoją mamą kochanie - odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem, a on uchylił powieki.
- Mhm.. pewna jest panienka? - zapytał z równie dużym, szarmanckim uśmiechem. W jednej chwili leżałam na plecach, nie na boku, a brunet wisiał nade mną. Patrzył mi prosto w oczy z zaspaniem i miłością. Ale tego drugiego było zdecydowanie więcej.
- Dzień dobry kochanie - powiedziałam.
- Dzień dobry piękna - odpowiedział - promieniejesz, jak najpiękniejszy ranek - mruknął i czule mnie pocałował, a ja się rozpłynęłam.

08:03

BRITTANY

Wyszłam z kliniki po trzygodzinnej wizycie tam. Westchnęłam głęboko. To wszystko się za bardzo komplikuje.. pomyślałam. Spojrzałam na zegarek i przyspieszyłam kroku w stronę domu. Słońce świeciło mi prosto w twarz, a w uszach rozbrzmiewały dźwięki "Agosto". Uśmiech mimowolnie zagościł na mojej twarzy, a nogi przybrały określony rytm, walcząc z pokusą obrotu i tańca brzucha. Po miłych piętnastu minutach otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne i wrzuciłam je do torby, a następnie to samo zrobiłam ze słuchawkami. Zdjęłam sandałki i odłożyłam je do szafy. Zabierając torbę ruszyłam do kuchni, skąd zabrałam tylko jabłko i weszłam po schodach do mojego pokoju. Jasne ściany radośnie powitały moją osobę oświetlone przez ciepłe słońce. Rzuciłam torbę na krzesło i się szybko się przebrałam. Zostawiłam plecak i okulary na w pokoju i wyszłam w celu przypomnieniu o pakowaniu. Na sam początek obrałam sobie za cel mojego chłopaka, którego zastałam siedzącego z Żanetą w salonie. Uśmiechnęłam się i przerwałam im dyskusję siadając mu na kolana. W jego oczach wyczytałam wyrwanie z rytmu.
- Spokojnie, ja tylko na chwilę - zaśmiałam się i lekko go pocałowałam - pamiętajcie tylko, że o 18 wyjeżdżamy - puściłam im oczko i znów weszłam na górę. Zapukałam do pokoju Sary, a w odpowiedzi otrzymałam wesołe "Wejdź!".
- No cześć skowroneczki - zaśmiałam się widząc, jak siedzą przed oknem wpatrzeni w siebie jak w ósmy cud świata - o 18 jedziemy - oznajmiłam i wyszłam szybko, nie chcąc przeszkadzać. Na ostatni cel przybrałam sobie pokój Alvina. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do parapetu i usiadłam na przeciwko chłopaka.
- Pamiętaj, o 18 jedziemy - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Wiem - odpowiedział spokojnie.
- Alvin.. jeżeli chodzi o wczorajszy wieczór, to przed domem.. - zaczęłam i odwróciłam wzrok - to był impuls. Chyba lepiej będzie jak.. zapomnimy.. - głos mi się lekko złamał - ty masz dziewczynę, ja chłopaka... oboje powinniśmy być rozsądni.
- A co jak ja nie chcę być rozsądny, a szczęśliwy? - warknął i mimo iż nie patrzyłam w jego kierunku, czułam jak jego wzrok przewierca mnie na pół. Wiedziałam, że jeżeli stamtąd nie wyjdę, ulegnę. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Pakuj się - dodałam przy wyjściu i opuściłam pomieszczenie z ulgą. Odetchnęłam głęboko i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam mikro-wierzę stojącą na parapecie i puściłam nową płytę chłopaków, tym razem bez nas. Z uśmiechem powracającym na moją twarz wyjęłam dwie z pięciu wielkich walizek z szafy i otworzyłam je na środku wielkiego pokoju. Na samym początku otworzyłam bieliźniarkę i do obu włożyłam po cztery ręczniki - dwa duże i dwa małe. Następnie wyjęłam z szafy dwie piżamy i również rozdzieliłam je na walizki. Zabrałam sporej wielkości kosmetyczkę i udałam się do łazienki. Spakowałam trzy pasty do zębów, szczoteczkę, płyn do płukania jamy ustnej, dwa nieotworzone żele do mycia o zapachu brzoskwini, jeden duży balsam do ciała, mydło w płynie i w kostce, piling do twarzy, szampony i odżywki, maseczki, krem do depilacji i kilka maszynek "jednorazowego" użytku i trzy paczki wacików kosmetycznych oraz patyczki do uszu. Zasunęłam kosmetyczkę i wyszłam z łazienki. Do drugiej, tej samej wielkości rozmiarów kosmetyczki zaczęłam pakować kosmetyki - tusze, puder, fluid, podkład, korektor, eye-liner, wszelkie cienie, brokaty, lakiery, radełko, pilniczek, kuleczki. W trasie wszystko się przydaje, a więc moja toaletka kosmetyczna lśniła pustkami, gdyż nawet lusterka zabrałam. Ulokowałam w niej również wszystkie rodzaje perfum, grzebienie, szczotki i akcesoria do włosów. Obie średniej wielkości torby ulokowałam w jednej z wielkich walizce, tej przeznaczonej na buty. Odsunęłam ją na razie na bok i otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej kilka bluzek z krótkim rękawem, długim i trzy-czwartym. Ze spodni wybrałam osiem par szortów, siedem różnych jeansów, kilka getrów, dwie pary rybaczek i około dwanaście par dresów wszystkich długości. Spakowałam pare kostiumów kąpielowych, swetrów wszelkiej maści, żakietów, bluz. W walizce zmieściły się również kurtki i płaszcze oraz spódnice i sukienki, lecz stroje estradowe spakowałam w specjalne pokrowce, a było ich w pięćdziesiąt. Do pierwszej walizki cudem wcisnęłam również wiklinowy zamykany kosz z bielizną, małych rozmiarów. Z trudem zapięłam torbę, musiałam na niej usiąść, ale po piętnastominutowej walce dałam radę. Zadowolona odstawiłam przedmiot kilka metrów dalej i trzeci raz puściłam płytę od początku. Ręką starłam pot z czoła i zabrałam się za buty. Spakowałam dziesięć par szpilek, tyle samo koturnów oraz obcasów. Nie rozdzielałam już na zakryte i odkryte, chodź więcej było tych odkrytych. Do kolekcji dołączyły również płaskie buty - siedem par sandałów, pięć par japonek, balerinek i dziesięć par trampek. Zasunęłam walizkę i odstawiłam ją obok poprzedniej. Wyjęłam z szafy dużą, podłużną walizkę i ułożyłam tam wszystkie pokrowce ze strojami estradowymi oraz torebki. Była ich cała masa. Na ramię, do ręki, małe, duże, średnie, z paskiem, bez paska, skórzane i materiałowe, białe i kolorowe, świecące i matowe, nawet kilka jeansowych plecaków. Wszystko jednak ładnie się zasunęło, a ja byłam zadowolona z siebie, że zmieściłam się w trzech walizkach na trzy miesiące. Zostawiłam sobie jeszcze podręczną torbę oczywiście, a w swoim stroju zmieniłam tylko jeansy na getry - aby było wygodniej w trasie. Do torby wrzuciłam dwie pary słuchawek - małe i duże - ładowarki, tableta, aparat fotograficzny i kilka zapasowych etui na telefon. Wyjęłam z szafki sportową, małą torbę i oprócz nieodłącznego jej elementu - stój na siłownię i bidon z wodą - ulokowałam tam moją apteczkę, zgrzewkę wody, kilka paczek wafli ryżowych i wszelkie jedzenie paczkowane jakie miałam w pokoju, a potem położyłam ją na jednej z walizek. Wcisnęłam tam jeszcze małą poduszkę i dwa puchowe koce, a do torebki dołożyłam ulubione płyty. Obok walizek położyłam czarno-różową torbę na laptopa z macbook'iem w środku i wszelkimi do niego akcesoriami. Do walizki ze strojami zdołałam jeszcze dołożyć kilkanaście książek i magazynów. Westchnęłam głęboko i opadłam na łóżko wyczerpana. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już 15:37. Pakowałam się Ponad siedem godzin! Wyłączyłam pilotem wierzę i tym samym ogarnęła mnie błoga cisza.
- Dzieciaki! Obiad! - usłyszałam z dołu i jak na zawołanie zaczęło mi burczeć w brzuchu. Zaśmiałam się pod nosem i zeszłam do jadalni. Usiadłam na jednym z białych krzeseł z jasnym obiciem, które stało pomiędzy krzesłem Szymona i Sary, a na przeciwko Leo, Alvina, zaś po lewej i prawej były miejsca Żanety i Dave'a. Zupie pomidorowej towarzyszyły swobodne rozmowy o tym, jak fajnie będzie na wyjeździe, a przy drugim daniu - zapiekanka makaronowa z serem i warzywami - Dave opowiadał o miastach do których pojedziemy.
Deser składał się z pysznej szarlotki, a w tym czasie ja z dziewczynami rozmawiałyśmy o tym, co spakowałyśmy, gdy chłopcy już wymyślali przypały jakie będą odwalać. Po skończonym posiłku wyszłam do ogrodu w celu wyciszenia się. Położyłam się na leżaku i rozkoszowałam słońcem.
- A ty co tutaj robisz? - zapytał mi przez ramię Szymon - myślałem, że będziesz się pakować do ostatniej chwili - położył się ze śmiechem na leżaku obok.
- Wyciszam się - odpowiedziałam.
- Rozmawiałem z Dave'em o maju.. - zaczął - zgodził się.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł..
- Brittany, my musimy napisać maturę.
- Ale jedziemy w trasę, jesteśmy zespołem.
- Koncert można powtórzyć, matura to nie taka prosta sprawa.
- Ty chyba nie rozumiesz - prychnęłam zirytowana - TRASA przypomnę ci, też nie jest to taka prosta sprawa!
- Wiem! - krzyknął sfrustrowany i przeczesał włosy dłonią - ale to już postanowione.
- Dzięki za konsultację - zakończyłam ironicznie i wróciłam do domu. Tyle z mojego wyciszenia! Wchodząc na schody wpadłam na Sarę i Leo znoszących walizki.
- Nie zgadniesz! - rzuciła dziewczyna - zmieściłam się w trzech walizkach, torbie podręcznej i sportowej! - krzyknęła uradowana podskakując.
- Ja też! - zaśmiałam się - leć już, bo Leo już jest czerwony jak burak - zachichotałyśmy obie i poszłyśmy w swoje strony. Na szczycie schodów zobaczyłam Żanetę.
- Ile walizek? - zapytałam odsłaniając szereg białych ząbków.
- Trzy i torba podręczna - również się uśmiechnęła.
- Ja też! Zawołaj Szymka, niech ci pomoże, jest tam na dole - puściłam jej oczko i uśmiechnęłam się.
- Poradzę sobie.. - odpowiedziała nieśmiało.
- SZYMON! CHODŹ TUTAJ I POMÓŻ ŻANECIE Z WALIZKAMI! - wrzasnęłam głośno przy okazji wyrzucając z siebie frustrację. Uśmiechnięta weszłam do pokoju kątem oka zauważając, jak Szymon bierze się za walizki siostry. Wyjechałam swoimi przed drzwi i drugim kursem zabrałam torby. Zamknęła okno w pokoju, zasłoniłam żaluzje i pozakręcałam zawory. Wyciągnęłam wszystkie kable z gniazdek i zamknęłam pokój na klucz, który włożyłam do kwiatka stojącego przy drzwiach mojego królestwa. Z walizkami pomógł mi Leo, który wziął ode mnie dwie i zszedł szybko na dół ze śmiechem. Sama wzięłam torbę podręczną na ramię, sportową w rękę i ostatnią walizkę w drugą rękę. Z ulgą postawiłam ciężką walizkę na końcu schodów, wysunęłam rączkę i pociągnęłam ją do autokaru stojącego przed naszym domem. Wszystko pakowaliśmy do swoich prowizorycznych pokoi, ale nie zostawaliśmy jeszcze w pojeździe. Wróciłam jeszcze na chwilę do domu aby zabrać z pokoju muzycznego mój ukochany mikrofon i szczęśliwą kostkę do gitary. Gdy stałam jeszcze na górze, ze swojego pokoju wypadł Alvin z trzema pokrowcami z gitarami - najpewniej klasyczną, elektryczną i swoją ulubioną z którą się nie rozstaje.
- Znów na siebie wpadamy - zaśmiałam się, a on odstawił gitary pod ścianę i zbliżył się do mnie. Odruchowo zrobiłam krok w tył, lecz natknęłam się na ścianę.
- Alvin.. - zaczęłam, lecz sama nie wiedziałam co chciałam mu powiedzieć. Staliśmy tak, sami, w pustym domu i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Co zostanie w Hollywood, zostanie w Hollywood? - odpowiedziałam mu potwierdzającym skinieniem głowy i natychmiast wpił się w moje usta. Nawet nie próbowałam protestować, tylko pogłębiłam pocałunek. Jedną rękę ulokowałam w jego włosach, drugą na ramieniu. On zaś uniósł mnie lekko, abym oplotła go nogami w pasie i jedną ręką podtrzymywał mnie na udzie, a drugą trzymał mój policzek. Nasz pocałunek trwał piękne dziesięć minut, choć przemknęło mi przez myśl, że mogłabym tak trwać wiecznie. Odsunęliśmy się od siebie na kilka centymetrów z próbą złapania oddechu. Stanęłam na własnych nogach i spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem.
- Co jak co, świetnie całujesz - zaśmiałam się, a on poruszył śmiesznie brwiami. Naszą chwilę przerwał klakson autokaru.
- Trzeba się zbierać - westchnęłam i zeszliśmy razem na dół. Przy wyjściu czekała jeszcze Lindsay, pewnie na Alvina. Mój uśmiech trochę opadł, ale to w końcu jego dziewczyna... cóż, jeszcze jakieś pięć minut. Wzięłam od chłopaka gitary i włożyłam je do pojazdu, a sama usiadłam obok Sary na kanapie. Przez okno widziałam, jak uśmiech dziewczyny gaśnie i zaczyna krzyczeć, okładać go pięściami, płakać i nawet strzeliła Alvina z liścia. Ten jednak, przyzwyczajony po prostu odszedł mrucząc pod nosem pewnie przeprosiny, a dziewczyna odbiegła. Uśmiechnęłam się zwycięsko, mimo woli, a po chwili autokar ruszył.


*********************************************************************************

DUM DUM DUUUUM!
02:04 ale cóż... przynajmniej mi się podoba :D Akcja się rozkręca! Trasaaa! :D
I chyba macie sporo do obmyślenia, nie? :D Cóż, teraz zadawanie tych wszystkich pytań zostawiam wam :D
Ale jednak, radzę snuć teorie o przeszłości Alvina i Brittany... no bo o czym Alvin myslał w poprzednim rozdziale na końcu no? Dlaczego Britt nie protestowała, gdy...
Ojć, znowu o robię XD
Dobra! :D Jak się podoba? Mam nadzieję, że powoli spełniam obietnice, choć to dopiero początek jak mówiłam ^^ A ja wybrałam początek, gdzie są wątki tajemnicy ale akcja się rozkręca powoli :D
I mam prośbę! Ocenicie rozdział, oprócz opinii o którą proszę, w skali 0-10? :D
I love you guys! <3 <3


39 komentarzy:

  1. Pszeczytalem tylko wstep a wienc jest 02:15 xd
    I dalej czytac zaraz ocenie ;)
    /B

    OdpowiedzUsuń
  2. Jutro to ocenie bo jestem zmeczony po podrozy ale wszystko 11/10 pasuje ide spac hej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow!!! Tylko tyle mogę powiedzieć... Wow!!!
    Czekałam cały tydzień i jest nareszcie!!!
    Opowiadanie 11/10 po prostu super
    A alvin i brittany.... Aaaaaa!!!
    Rozsadza mnie!!!
    Rozdział super najlepszy... Co do tego poprzedniego dnia to moja teoria jest taka że ona spała na jego rękach i jak już mieli wchodzić do domu to ją jeszcze pocałował bo martwił się że Szymon mu już na to więcej nie pozwoli a byli sami itd..... Wiem nie tak dramatyczne jak dziewczyn pod poprzednim rozdziałem... Mówiłam że nie umiem pisać :)
    To chyba tyle...
    A i alvin i brittany muszą być razem!!!
    Możesz pod koniec serii zdobić taki bonus i tam opisać między innymi dlaczego Szymon i Żaneta nie spali, co zaszło między alvinem i brittany... I takkie tam no wiesz... Albo bonus np nie w terminie piątku ale po każdym rozdziale bonus do niego...
    Dobra nie będę ci dokładać roboty bo i tak masz pewnie dużo. Mam nadzieje że wszystko się wyjaśni xD
    Dobra to ja kończę juz...
    Weny i powodzenia :)
    Kocham twoje opowiadania <3

    /Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. To było piękne 😍
    Mój ulubiony moment od "znów na siebie wpadamy" do "co jak co świetnie całujesz" ❤💋
    Brittany jest dziewicą a ja zdradę podejrzewałam 😂😂😂
    Ogólnie super... Czekam na więcej
    No i to moje ukochane ALVITTANY!!!!!!❤❤❤ Kocham
    Dawno nie było ask'a i fajnie by było gdybyś w najbliższym czasie go zrobiła 😊 👍
    Dziękuję za wszystko 😊



    Buziaczki 😘 "Niko" (Nikola)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam ocenić 10/10



      "Niko"

      Usuń
  5. A no nieźle nieźle! Fajnie, że opisałaś co każdy robi ^^
    No i to Alvittany pod koniec! *o* I Alvin nareszcie zerwał z tą Lindsay! Ale co sie dzieje z Brit! :oo :(( Biedna.. mam nadzieje, że wszystko z nią będzie ok.. :( Eh.. a ciekawe co z Szymkiem.. On lubi Żan, Brit całowała sie z Alvinem, para sie pokłóciła.. ojoj XD namieszane :D A co do snucia teori to pewnie byli parą kiedyś XD ale pewnie jakoś pokręcisz i będą kosmitami którzy rozbili się na ziemi i coś tam coś XDD
    Rozdział 10/10 :D
    Pozdrawiam, wenki i czasu! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej mamnpytanko. Iga masz moze skype jesli masz to napisz chetnie popisze z tb bo speed nwm jak to po polsku sie pisze. Speed sie posze xD A moze kiedys nawet cis napisze xD
    /B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam i chyba nawet kiedyś podawałam :D
      Speed - szybko ;)
      Igusia179

      Usuń
    2. Ooo dzieki xD Polski trudna mowa :) a co do skype to zaprosze i napisze ze to ja Xdd /B

      Usuń
  7. Po wczorajszej analizie nie mam siły pisać długiego koma, więc podpiszę się pod Dexterem. Bardzo ciekawy rozdział :3
    Pozdro i Wacka :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnia, oł jea xD

    Oj Britty... Britty.... o co chodzi?? No i wreszcie koniec Alvinsay :/ Jako że Kasia powiedziała wszystko, to tak jak Keksik podpisuje sie pod nią :D Wenki życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  9. 0/10
    Dużo błędów
    Krótkie
    Nudne
    Bez sensu
    Szkoda gadać w ogóle
    (Zuza)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..szanuję twoją wypowiedź, jako autorka muszę się liczyć z krytyką, ale mogłabym prosić o ukazanie i uzasadnienie moich błędów? Ortograficznych, uzasadnienie dlaczego nudne i bez sensu..

      Usuń
    2. Dlaczego mam niejasne przeczucie, że jesteś anonim em który reklamował swój blog pod poprzednim rozdziałem? -.-
      Podobnie jak Iga chciałabym zobaczyć uzasadnienie tego, że jest nudne i bezsensu, oraz wskazanie błędów.

      Usuń
    3. Wiesz, też mam to przeczucie, ale miło i grzecznie chciałam zapytać, bo chcę się dowiedzieć, co nie? -.- ale jak widać nie zaspokoi naszej wiedzy...

      Usuń
    4. Wilczek! A wiesz że ta autora bloga co go analizowałaś usunęła post i w tym TWÓJ KOMENTARZ? XDDDDD

      Usuń
    5. Nie, bo po co - "mi siem nie podoba i to jest żenujące i nie mam zamiaru tego uzasadniać, bo was nie lubiem" czy jakoś tak xD >.>

      CO?! Wiesz, ile ja nad tym siedziałam?! Najpierw ponad godzina pisania, a potem pół godziny redagowania, żeby jej nie obrazić! ><

      Usuń
    6. 1 - tia XD nie ma to jak zemsta, taka skuteczna że aż wcale xD

      2 - No! Akurat weszłam zobaczyć czy nie odpowiedziała, a tam że post usunięto XDDD A widzisz, ja bym te ostatnie pół godzinki oszczędziła... xD

      Usuń
    7. 1 - no jak bezskuteczne, przecież TAK BARDZO CI POJECHAŁA, że weź xD Ja tym bym się pocięła pluszakiem na twoim miejscu x.x xD

      2 - Faaaak! >< Mogłam to sobie zapisać x.x Teraz też bym oszczędziła poprawianie ;-;"

      Usuń
    8. 1 - już lecę wpadać w depresję! XDD

      2 - no... miałam zrbić screena ale już usuneła xD

      Usuń
    9. Jaki hejt XD i tak pewnie nie uzasadni.. przecież w opku nie ma żadnego błędu, ale jest ich multum no ok XD
      Wilczek w którym blogu wyraziłaś swoją opinie? :p

      Usuń
    10. Jak tak można w ogóle!!!
      :( Aż mi smutno

      "Niko"

      Usuń
    11. Tu: http://alvinkochabrittany.bloog.pl/?_ticrsn=3&smoybbtticaid=616992

      Zanalizowałam cały "rozdział", wiesz jakie to było męczące? ;-; A i tak część rzeczy pozostawiłam bez komentarza -.-"

      Usuń
    12. O jej.. rozumiem cię Wilczek :( To bardzo nie przyjemne, wyobrażam sobie, jak musiałaś się namęczyć. Spoko, dla takich ludzi jest specjalne miejsce w piekle xD

      Usuń
    13. aaa.. no tak patrzyłam jej blog.. ale chyba usuneła twój kom zaraz po dodaniu bo wchodziłam patrzec czy napisałaś coś, ale nic nie było :/ tylko łape w dół dałam XD
      a teraz wszystkie rozdziały pousuwała :D

      Usuń
    14. Dla mnie też jest miejsce w piekle Honey - TRON -^- xD
      Dodałam wczoraj wieczorem, musiałam podzielić na trzy ze względu na długość XD Trochę roboty z tym było ;-;"

      Usuń
    15. Mogę być twym przydupasem, królu? xD

      Usuń
    16. Chwila, muszę coś policzyć =wyciąga kalkulator=
      Tak, możesz być, są jeszcze dwa wolne miejsca xD
      Mam już siódemkę przydupasów *o*

      Usuń
    17. siedem przydupasów? Wymień :D królowo! XDD

      Usuń
    18. Oke: Dori-chan, Raven-chan, Złola, Karu, Ice, Kudłi i teraz Honey ^^
      *A ja? -.-*
      O mój boże, Lucek! *O* Dawno cię nie było :') To już wiem, dlaczego nie wychodziło mi 10 przydupasów xD
      *Spier...*
      Ciao, papa, loffki Lucek ;*

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się nie skusiłam na Niezgodną :)
      *Mam w planach!*
      Jednak z tego co piszesz, to film jak najprędzej :D

      Usuń
    2. Czemuś usunęła?? :/

      Usuń
    3. bo nikt nie odpowiadał.. XD *wiem dziwna jestem ;p *
      No film jest mega... ! *o* teraz zaczęłam oglądać zbuntowaną ^^

      Usuń
    4. Ja oglądałam, czytałam wszystkie części i idę na maraton filmowy :D

      Usuń
    5. a już niedługo będzie premiera wiernej! :D *O*
      na maraton? Zazdro! Zabierz mnie ze sobą! hah :D

      Usuń
  11. Kiedy to przeczytalismy, pewne dwie osoby zrobily sie cale czerwone i zaczely cos paplac o deja-vu i windzie xDDDD ^^
    Rodzial- po prostu cudny! Bardzo mi sie podoba :) Tak trzymaj, piekna :***

    OdpowiedzUsuń