środa, 4 marca 2015

The Chipmunks Adventure cz.4


BRITTANY

Szłam... Szłam już kilka godzin. Jasne słońce, dodające otuchy w samotności zniknęło za gęstymi koronami wysokich drzew, pozostawiając miejsce lękowi. Szukałam wzrokiem dziewczyny, ale zaczął mnie zawodzić.. Usiadłam pod jednym z drzew i schowałam twarz w dłonie. Nie płakałam, potrzebowałam sobie wyobrazić że jestem w domu. Na parapecie. Z puszką przy uchu. Rozmawiając z Alvinem. Siedząc bezpieczna, spokojna. Że zaraz tu przyjdzie, przytuli mnie i powie mi "dobranoc księżniczko".
- Dlaczego cię tu nie ma jak ja cię tam potrzebuję.. -szepnęłam , oparłam się o drzewo i zmęczona usnęłam. Przed odpłynięciem do krainy Morfeusza zauważyłam jeszcze tylko charakterystyczną dla tego drzewa, falowaną gałąź..

ALVIN

Skakałem po drzewach w poszukiwaniu chłopaków, dziewczyn albo Leo.. Kogo ja oszukuję? Wypatrywałem różowo ubranej wiewiórki z niebieskimi oczami. Nigdzie nie było jak na złość nawet różowego kwiatu. Powoli się ściemniało, więc zatrzymałem się na jednym z nietypowych drzew.. miało ono falowaną gałąź, na której postanowiłem się zatrzymać. Momentalnie usnąłem.

ŻANETA

Po kilku minutach, po znalezieniu Szymona, Teodora i Leo zorientowaliśmy się, że nie ma z nami Alvina i Brittany. Wszyscy po cichu liczyliśmy, że już się znaleźli wzajemnie.. Ale i tak nie przestawaliśmy ich szukać. Lecz zaczęło się ściemniać.. A my powoli zaczęliśmy opuszczać dżunglę. Postanowiliśmy się rozdzielić.
- To.. ja pójdę z Szymonem i Sarą, a Teo i Ela, pójdziecie z Leo, może tak być? - zapytałam, a oni kiwnęli głowami.
- Rozsądnie byłoby, poszukać ich na pustyni i w dżungli.. -zauważył Szymon.
- Nie znacie pustyni.. - zaczęła Sara.
- Przecież będziesz z nimi - odpowiedział Leo i odeszli razem kawałek dalej, ale nie słyszeliśmy ich rozmowy.

SARA

- Nie znają pustyni, dobrze to wiesz! Nie możemy ich puścić samych, a ja nie chcę iść znowu bez ciebie.. - spuściłam głowę.
- Hej.. - Leo podniósł mi głowę, zmuszając do spojrzenia w oczy. - ja też nie chcę.. Ale to przecież tylko kilka godzin. A potem, już nie będziemy się rozstawać, dobrze?
- Dla mnie godzina bez ciebie jest jak wieczność! -wyrwałam się i odwróciłam. Leo nie dał za wygraną i przytulił mnie od tyłu.
- Wiem.. Dla mnie też -położył mi głowę na ramieniu. - Ale pomyśl, co oni czują nie wiedząc gdzie jest ich rodzeństwo... - zastanowiłam się chwilę. Miał rację. Nie możemy ich teraz zostawić. Obiecaliśmy coś i nie możemy się wycofać.
- Dobrze.. Ale nigdy więcej! -zagroziłam palcem i oboje wybuchliśmy śmiechem. Wróciliśmy do reszty, ustaliliśmy szczegóły i ruszyliśmy na dalsze poszukiwania.

ŻANETA

Gdy Sara i Leo wrócili, ustaliliśmy, że ja, Szymon i Sara przeszukamy pustynię, a Teo, Ela i Leo zostaną w puszczy. Tak będzie dla nich bezpieczniej, jest jedzenie, cień, woda. Nie zachorują, jest z nimi Leo. Przynajmniej.. mamy wszyscy taką nadzieję.

ALVIN


Obudziłem się i chwilę nic nie ogarniałem.. Dopiero, jak zobaczyłem drzewo, liście, gałęzie.. przypomniało mi się, że jestem w puszczy. Że nie ma chłopaków. Że nie ma.. Brittany. Spojrzałem na dół i zauważyłem małą postać, chyba wiewiórkę.. Zszedłem powoli na dół, wzdłuż wysokiego drzewa.

BRITTANY

Siedzieliśmy w ławce, czekając na dzwonek, wypatrując na zegarek.. Który jak na złość miał ruchy jak żółw po aviomarinie! 
- Alvin.. ja już tu nie wysiedzę! - szepnęłam do niego opadając bezwładnie na ławkę. 
- Oj, wytrzymasz - zaśmiał się - ja też nie chcę tu już siedzieć.. hmm.. - zaczął coś pisać na kartce, a ja się przyglądałam z zaciekawieniem, co to jest. Gdy z cwaniackim uśmiechem spojrzał mi w oczy.. odpłynęłam. Zatopiłam się w jego fabryce czekolady (czyt. oczach) i dopiero jak ktoś mi zasłonił to piękne miejsce oprzytomniałam i złapałam Alvina za łapkę.
- Alvin.. co się dzieje?
- Spokojnie Księżniczko, pewnie wysiadły korki i zaraz wszystko wróci do normalności - uśmiechnął się, co wywnioskowałam z błysku śnieżnobiałych zębów w ciemności. Nagle to wszystko się skończyło, a ja spadałam w dół.. 
- Nie.. nie, nie nie.. - mruczłam - NIE! - Krzyknęłam i usiadłam opierając głowę na dłoniach. Dostałam lekkiej zadyszki, więc zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić walące serce, i oddech. I wtedy, usłyszałam głos, o którym marzyłam odkąd się tu znalazłam..
- Brittany? - zapytał głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego.. troszkę wyższego wiewióra, z brązowym futrem, w swojej ukochanej, czerwonej bluzie, który patrzył na mnie swoją fabryką czekolady jakbym była cudem świata.
- Alvin.. - szepnęłam, a on usiadł i mnie mocno przytulił, nic nie mówiąc. Oddałam uścisk wtulając głowę w jego szyję.

Siedzieliśmy przytuleni już około godziny, ale nam to nie przeszkadzało.
- Jak ty się tu znalazłeś? Jak mnie znalazłeś? - zapytałam lekko się odsuwając żeby móc spojrzeć mu w oczy, ale on nadal mnie trzymał w swoich objęciach.
- To był przypadek, usnąłem na tym drzewie i zobaczyłem cię przed chwilą. Ale cały czas cię szukałem, nigdy więcej nie spuszczę cię z oka! - znowu przycisnął mnie mocniej do siebie - pomimo iż znam cię tak krótko, jesteś dla mnie bardzo ważna, i nie chcę cię stracić.. zrozumiano?
- Tak..- uśmiechnęłam się- ty tez jesteś dla mnie bardzo ważny.. A to był albo przypadek, albo przeznaczenie -  zaśmialiśmy się oboje.
- A gdzie Żaneta i Eleonora?
- Dobre pytanie.. a Teo i Szymon?
- Tia, jakbym ja to wiedział..
- Czyli.. jesteśmy sami w wielkiej dżungli? - zapytałam i dostałam lekkiej zadyszki.
- Hej, hej hej.. nie jesteśmy sami! Znajdziemy ich, obiecuję! - powiedział mi prosto w oczy, a ja znowu zatopiłam się w jego fabryce czekolady. Nie wiem co się ze mną przy nim dzieje..
- Hmm.. a ty nie jesteś głodna przypadkiem? - zapytał podchwytliwie, a mój brzuch jak na żądanie zaczął burczeć.
- Emm.. troszkę.. - zaśmialiśmy się.
- Idziemy znaleźć coś jadalnego i .. wodę, żeby się napić i umyć.. - zatkał nos. - bo capi.. - zaśmiał się.
- Ha-ha-ha.. - powiedziałam ironicznie, ale zaraz sama wybuchłam śmiechem. Wzięłam torebkę, która leżała obok mnie i ruszyliśmy w poszukiwanie prowiantu i "odcapiacza" jak to nazwał Alvin.

-Alvin... nogi mnie już bolą! Daj już spokój i odpocznijmy.. - marudziłam już kilka minut, nie chciało mi się iść dalej, ale Alvin upierał się, że słyszy wodospad.. ehh...
- Alvin... jesteśmy w puszczy na środku pustyni.. tu nie ma żadnych wodospadów! - krzyknęłam.
- Britt.. jest, na pewno! Nie słyszysz wody?
- To pewnie Nil!
- Nie!
- To teraz ja prowadzę, mam cię dość! - powiedziałam, i wyszłam na prowadzenie.
- Krzaki? Serio? - powiedziałam na widok gęstych, wysokich zarośli przed nami.
- Hmm.. chyba nas zgubiłaś - powiedział mój towarzysz z wielkim zacieszem.
- Phi! - odwróciłam się w stronę strasznych zarośli i zaczęłam się przedzierać, chwila po chwili sykając z bólu, przez kolce drapiące moja skórę, lub ciągnące futro. Ale nie zatrzymałam się, nie dam mu tej satysfakcji, widziałam już dziwne błękitne światło i czułam wodę.. Zostawiłam Alvina z tyłu i pobiegłam szybciej, aby wydostać się z krzaków. Gdy tylko wyszłam stanęłam jak wryta.. nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Wow.. - szepnęłam rozglądając się po magicznym miejscu.
Dookoła były średnio wysokie góry, pokryte drzewami. A przede mną.. była plaża.. jak z obrazu. Piękny, czysty piasek, jasno błękitna woda... nikogo w pobliżu..
- Wow.. - wydusił z siebie Alvin, stając przy mnie.
- To miejsce jest dla nas coraz większą zagadką - dodałam nie spuszczając z oczu plaży.






No i jak? Wiem, wiem.. strasznie krótkie! Ale uwierzcie, raz mi się skasował, potem nie miałam pomysłów.. Dopiero na końcówkę miałam! >< Ale nie jest takie złe.. mam nadzieję -.- wybaczycie mi, że jest krótkie i beznadziejne? ;3 A już zaczynam pisać kolejną część i tym razem, będzie wcześniej i będzie dłuższa :) Bo (UWAGA! SPOILER!) o wiele łatwiej mi się pisze o Alvittany, więc rozdziały teraz będą przepełnione Alvittany.. ale nie łudźmy się, jeszcze nie będą razem :D Może... ;>

2 komentarze:

  1. Yey! Jestem pierwsza! xD
    Rozdział jest super! Awwww! Alvittany! Super że się znaleźli :) I awwwww! Na Sarę i na Leo! Oni są tacy słodcy! Tak jak Alvittany, Simonette i Theonore! Hmm... trzeba zastanowić się nad skrótem dla Sary i Leo :D Jak już mówiłam, rozdział super! Nie mogę się doczekać następnego! Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww ;3 Ja teraz ciągle awwwww'am ;3 Czekam na dalszą część ;3 Widzisz co zrobiłaś?! Teraz ja nie wytrzymam i coś sobie zrobię (nie, nie myśli samobójcze xD) a dokładniej wstanę, pójdę do kuchni, oto otworzę lodówkę i wezmę galaretkę. Dobra, weny, weny i jeszcze raz weny ;*

    OdpowiedzUsuń