poniedziałek, 6 lipca 2015

The Chipmunks Adventure cz. 15



Witojcie! Zaczynamy ;*


CHARLENE

- Lin? - zapytałam siedząc na stole pink-pongowym przed szkołą, czekając na ostatnią lekcję - fizykę.
- Hm?
- Kiedy jedziemy do Hogward'u? - dostałyśmy niedawno list..
- Wiesz.. idą wakacje.. więc.. więc.. jedziemy?- powiedziała moja siostra, a ja ochoczo przytaknęłam głową.
- Musimy powiedzieć Albertowi! Ja już chcę tam jechać!
- O tak! - Niedawno dostałyśmy listy gratulacyjne, że dostałyśmy się do Hogwardu. Ale to nie wszystko.. nasze wiewióreczki też się dostały. W skrzynce było 8 listów gratulacyjnych. Oczywiście, ja i Lin wzięłyśmy wszystkie i schowałyśmy lecz to co nas najbardziej zdziwiło to to, że listy były zaadresowane do Alvina, Brittany, Szymona, Żanety, Eleonory, Theodora i do jakiegoś Leo i Sary... My już wcześniej tam byłyśmy, na dwa miesiące ale tylko zobaczyć jak tam jest.
- To ja idę załatwiać bilety na pociąg, a ty nas szybko spakuj w domu! - powiedziała Lin i szybko odbiegła, ja zrobiłam to samo tylko najpierw udałam się w stronę szatni.
- Albert! - krzyknęłam i wbiegłam na niego ze śmiechem tak mocno, że musiał mnie złapać za ramiona bo bym go przymocowała  do ściany. Zaśmialiśmy się i zaczęłam
- Albert.. wybieramy się do Hogwardu - powiedziałam mu na ucho i zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
- Serio?! Cudownie! - krzyknął i zaczął mnie kręcić wokół własnej osi.


BRITTANY

 - Ech.. A! - krzyknęłam z przerażenia jak zobaczyłam przed sobą Alvina.- Co ty sobie wyobrażasz?! Że możesz tak po prostu sobie znikać?! No tak, cały ty! - podeszłam do niego i zaczęłam walić go pięściami w klatkę piersiową - a ja już zaczynałam się martwić! Że coś ci się stało! Dupek! - oczy zaszły mi łzami - Czemu ty mi to robisz.. - powiedziałam i waliłam go coraz lżej - Ja cię tak kocham, a ty znikasz..

ALVIN

Stałem tam zdezorientowany i patrzyłem na nią, kątem oka zauważając, że reszta dziewczyn poprostu podbiegła do chłopaków tak samo nie wiedzących co się dzieje jak ja. One tylko ich przytuliły, ale Britt to Britt.. Muszę jej wszystko wyjaśnić, co jak znowu na tej powalonej wsypie staniemy się niewidzialni? Złapałem ją lekko za nadgarstki jak już jej ciosy zelżały i mocno przytuliłem, tłumacząc całą sytuację jej na ucho.

BRITTANY


 - Britt, idźże spać skarbie... - powiedział mi znowu Alvin. Było już późno, a my wszyscy siedzieliśmy przy ognisku jak co wieczór i walczyłam z tym, żeby nie usnąć na ramieniu Alvina. Jęknęłam tylko ciche nie i ostatkiem siły woli usiadłam prosto.
- Ech.. wy myśleliście co będzie jak wrócimy? - zaczął Szymon tuląc do siebie Żanetę i bawiąc się jej włosami. - Jak znowu wrócimy do domów, do cywilizacji.. znajomych.. tras koncertowych.. - momentalnie się obudziłam. No tak, oni są gwiazdami rocka... wyjeżdżają.. mają miliony fanów na całym świecie.. - nie mamy pojęcia co się dzieje na świecie. A może oni przestali nas szukać? - kontynuował smutno - Nie ma nas już tyle czasu..
- Szukają nas, na pewno.. - powiedział do niego Alvin choć takim tonem, co by tylko śpiący już Teo i Ella się nabrali. Westchnęłam głęboko i wtuliłam się w mojego ukochanego. (od aut. No nie mogłam się powstrzymać żeby tego nie napisać! *.* ;3 )
- Ja tam.. mogłaby tutaj zostać.. - powiedziałam, a wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
- Co?
- Nie tęsknisz za wszystkimi?
- Za domem? - nagle każdy zasypał mnie pytaniami, a Alvin szybko ich uciszył pozwalając mu kontynuować.
- Przyzwyczaiłam się już. - zaczęłam - nie wiem, czy potrafiłabym znowu popaść w tamtą rutynę.. odzwyczaiłam się od tych wszystkich urządzeń elektronicznych... nie wiem, czy znowu potrafiłabym założyć jakieś ubranie z szafy, a nie świeżo uszyte z jakiegoś materiału, który robiłam kilka poprzednich dni.. jeść tą całą chemię.. oddychać tamtym powietrzem.. siedzieć w swoim pokoju, oglądać cokolwiek.. siedzieć w łazience przed jakimkolwiek wyjściem.. wypicie czegoś napakowanego chemią.. Tutaj mimo wszystko jest cudownie. Czy nie tęsknilibyście za tym morzem? Za tym lasem? Za przygodami? Za tymi wszystkimi wspaniałymi chwilami? Żaneta, to tutaj pierwszy raz się całowałaś. Szymon, to tutaj staliście się parą, to tutaj wyznaliście sobie uczucia, tutaj byliście na pierwszej randce. Sara, to tutaj poznałaś Leo, to tutaj dorosłaś, Leo to tutaj się wychowałeś, miałeś dom, poznałeś świat. To tutaj przeżyłeś wszystkie te lepsze i te gorsze chwile z Sarą, pierwsza randka, pierwszy spacer, pocałunek, wyznania, sekrety. Ja tutaj nauczyłam się żyć bez tego wszystkiego, co uznawałam za niezbędne. To tutaj staliśmy się samodzielni. Alvin, tu zyskałeś najlepszego przyjaciela. Tutaj zbudowaliśmy dom. Tutaj staliśmy się parą. Tutaj pierwszy raz zaśpiewałam, razem zaśpiewaliśmy, zatańczyliśmy razem. Stworzyłeś swój własny instrument. Na Boga, jak już mówiłam, zbudowaliśmy dom! Ta wsypa przysporzyła nam bardzo wielu łez i zmartwień, rozdzieleń ale.. wiąże się z nią tyle wspaniałych wspomnień.. zachody słońca, łąki, wodospad, ogniska, spacery...- zakończyłam swój monolog, wyrzucając wszystko z siebie.
- Britt, a twoja choroba? A porwanie? Jak my się tutaj w ogóle znaleźliśmy? A Dave? A wasza ciotka? Nie daj Boże coś by ci się stało, potrzebny byłby lekarz, to co?! Nikt nam nie pomoże! Nie mamy pojęcia, czy ten stwór co was porwał nie wróci! Nie wiadomo, czy znowu jakimś cudownym sposobem staniem się niewidzialni i nie będę mógł ci jakkolwiek pomóc!- naskoczył na mnie wściekły Alvin.
- I co, to będzie moja wina? Bo nie chcę stąd wyjeżdżać?! - wstałam  ze złości.
- Nie! Ale i tak stąd wyjedziemy, bez względu na twoje widzi mi się!
- A ja tu sobie zostanę, i co zrobisz?!
- Nie pozwolę ci!
- Niedorozwinięty pacan z ciebie!
- A z ciebie idiotka!
- Idź się lecz do Doktora Oetkera!
- Mi to przynajmniej ktoś pomoże!
- Idiota!
- Idiotka!
- Powtarzasz się!
- Masz jakiś problem?!
- Hm... tak, ciebie!
- To po co ze mną jesteś?! Dla sławy jak wrócimy?! Dla pieniędzy i luksusów?! - zamarłam. Jak on.. jak.. on..
- ...masz rację, to nie ma sensu. - udałam silną ostatkiem sił woli i z całej siły starając się nie patrzeć w jego oczy, bo bym się nie zdecydowała na to, na co się decyduję. - Koniec z nami. - powiedziałam i pomimo zaskoczenia wszystkich odbiegłam szybko w stronę lasu.

ALVIN

..co ja zrobiłem.. Boże, co ja zrobiłem.. Stałem jak wryty i patrzyłem się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała moja dziewczyna.. była dziewczyna..
- Przesadziłeś Alvin.. jak mogłeś tak jej powiedzieć? - zapytała łagodnie Żaneta, ale ja nie byłem w stanie odpowiedzieć na żadne pytanie.
- Alvin.. chcesz pogadać? - zapytał Szymon, ale ja nadal przetwarzałem w głowie ostatnią rozmowę odbytą z Brittany...
- Stary, potrzebujesz poważnej rozmowy. Idziemy. - rzekł Leo i łapiąc mnie za ramię zaprowadził do domu. Spojrzałem na budowlę z przerażeniem, jak tam wejdę, nie wiem jak się zachowam. Zauważywszy to Leo zabrał mnie w głąb lasu.
- Czemu jej to zrobiłeś? - zaczął bezceremonialnie - Co ci strzeliło do tego pustego łba żeby powiedzieć jej takie coś, żeby tak głupio ją oskarżać?! Nie znasz jej, nie wiesz co ona do ciebie czuje?! Wiesz, co ona może sobie teraz zrobić?! Przecież ten stwór co ją porwał nadal jest w puszczy! A ona jest tam całkiem SAMA!
- Jasna cholera.. Leo, nie wiem co mi strzeliło. Ja... ja tak nie myślę.. jak jestem wkurzony to gadam różne głupoty.. Pojęcia nie mam co mam zrobić, ja.. nie mogę bez niej żyć..
- Dobra, spokojnie. Trzeba ją znaleźć.
- Jak coś jej się przeze mnie stanie, to sobie tego nigdy nie wybaczę.. idź do reszty. Zacznijcie jej szukać. Ja już biegnę, wrócę z Brittany albo wcale. - powiedziałem i szybko pobiegłem w głąb puszczy..


ŻANETA

- Szymon, ktoś musi tutaj zostać - zatrzymałam o za ramię i spojrzałam mu w oczy. - Jak wróci, ktoś musi tutaj być.. A Teo i Elli nie warto denerwować, niech sobie spacerują po drugiej stronie puszczy, po pustyni. Są bezpieczni przy tamtej wiosce. A ja... jeszcze się potknę o cokolwiek. Zostanę, ty biegnij - uśmiechnęłam się.
- Żan.. jak chcesz, poszukamy jej powoli, chodząc po lesie..
- Szymon. ja... proszę cię.. - nie powiem mu że boję się tam iść. Ale chyba zrozumiał, bo rzekł
- To może przeszukamy plażę będąc tu w pobliżu? - uśmiechnął się serdecznie a ja kiwnęłam entuzjastycznie głową. Objął mnie w pasie i ruszyliśmy.

BRITTANY

Dobiegłam.. nawet nie wiem gdzie. Ale wiem, że nie chcę już dalej. Przez zamazany obraz z powodu łez w gałkach ocznych bezskutecznie odganianych powiekami zauważyłam, że jest już noc. Jednak nie przejmowałam się tym. Zsunęłam się po korze drzewa, skuliłam i ukryłam twarz w dłoniach odnosząc się głośnym, długim płaczem. Czułam, jakbym się rozpadała od środka, jakby jakaś bardzo ważna, wręcz niezbędna część mojej duszy została wyrwana. Jak on w ogóle mógł pomyśleć że to dla pieniędzy.. Jeszcze większe morze łez przecisnęło mi się do oczu i nie zdołałam go zatrzymać. Wszystko mnie bolało.. oczy od łez, gardło od szlochu, reszta ciała była jakby cięta, a serce.. w sercu miałam obracany sztylet...

ALVIN

- Cholera, Britt, gdzie jesteś?! - szedłem przez las krzycząc tak już dobre kilka godzin.
- Alvin, to nie ma sensu.. może wróciła.. - powiedział Leo kładąc mi rękę na ramieniu.
- Powiedziałem, nie wrócę bez niej - warknąłem.
- Mnie nie przestraszysz. Wracamy Alvin, jutro jak będzie jasno..
- A jak coś jej się stanie do tego czasu?!
- Nic jej nie będzie, ona sobie poradzi. Wracamy. - powiedział i nie czekając na moją reakcję zaciągnął mnie do domu.
- Wchodzisz czy śpisz na dworze? - zapytał śmiertelnie poważnie. Staliśmy tak chwilę zabijając się wzrokiem, aż w końcu westchnąłem i przytuliłem go po męsku.
- Dzięki stary - powiedziałem na końcu i poszedłem do domu, na górę. Starałem się nie zwracać uwagi na wspomnienia pojawiające się w mojej głowie z każdym krokiem. Jak się zatrzymasz to już się nie ruszysz.. idź dalej.. o patrz, tu siedzieliście i się pierwszy raz całowaliście! ... o, a tu prawie spadła z drabiny i ją złapałeś, pamiętasz?

 - Britt.. nie tak szybko, bo sobie nogę złamiesz! - krzyknąłem przez śmiech. Ganialiśmy się po domu już dobre kilka minut, a dlaczego Britt ucieka ? Nie pamiętam. 
 - Żebyś mógł mnie złapać? Po moim trup... - nie dokończyła, bo momentalnie znalazła się w moich ramionach. A jakim sposobem? Spadła z drabiny, za szybko wchodząc. 
- ..dzięki.. - wydyszała patrząc mi w oczy i po chwil wybuchliśmy śmiechem. 

STOP MÓZGU! Wszedłem na górę i położyłem się szybko spać.. oj Britt, wracaj..


DAVE

- Mili, ostatnia podróż. Tutaj nie byliśmy, tego nie ma na żadnej mapie!
- Dave, zrozum, nie chcę znowu robić sobie nadziei! Musimy się z tym pogodzić!
- Nigdy. - odrzekłem. Znalazłem wyspę, małą, której nie ma na żadnej innej mapie, to ostatnia szansa..
- Jeżeli tam ich nie będzie.. już ci więcej nie zabiorę czasu.. ale proszę.. -  spojrzałem na nią błagalnie. To światełko w tunelu.. ostatnia szansa.. nie mogę teraz odpuścić..
- Jutro o 9 masz być już w helikopterze. - powiedziała i zanim zdążyłem odpowiedzieć szybko odeszła.

NASTĘPNY DZIEŃ

Czekam w helikopterze aż Mili załatwi sprawy z pilotem. Po niedługiej chwili wisimy już w powietrzu i kierujemy się na północ.

POPOŁUDNIE

SZYMON

- Alvin, ona wróci.. uwierz. - poklepałem brata po ramieniu. Załamał się chłopak...ale jej nic nie jest, jestem tego pewny. W pewnym momencie nadstawiłem uszu. Nie wierzę..
- ..Alvin.. czy.. ty to słyszysz? .. - on również nadstawił uszu i spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem.
- ..HELIKOPTER!!! HEEELIKOPTER! - zaczęliśmy się wydzierać i zaraz wszyscy (oprócz Brittany) byli na plży i wymachiwali łapkami, krzyczeli.
- Wchodzić! Tylko ostrożnie! - usłyszałem.. Dave'a.. Boże, jak mi go brakowało.. - Najpierw dziewczyny! - dokończył jeszcze i spuścił drabinę.
- Burza idzie - powiedział Teo czekając aż Ella wejdzie jako ostatnia..
- Trudno Teo, wchodź tam! - powiedziałem, a Teo szybko wykonał moje polecenie.
- Szymek, twoja kolej - rzekł Leo, a ja szybko wszedłem.

ALVIN

- Idź Leo! - przekrzyczałem helikopter, a on po chwili był na połowie drabiny gdzie go bez problemu dogoniłem.W minutę znaleźliśmy się w helikopterze tuląc się do Dave'a a dziewczyny do Mili. Tylko Leo i Sara stali na uboczu nie pokazując się na razie nikomu. I wtedy sobie coś uświadomiłem ..
- BRITT! - krzyknąłem nagle i podbiegłem do otwartych jeszcze drzwi helikoptera, z których chiałem wyskoczyć.
- NIE! - Leo szybko złapał mnie za ramiona, a ja mu próbowałem się bezskutecznie wyrwać. Gdy już jednak widziałem wyspę jako małą plamkę opadłem na kolana, a mój obraz został zamazany.
- Britt..  - szepnąłem bezsilnie.




No witajcie! :D Jak ja was uwielbiam zostawiać w TAKICH momentach.. :D I przepraszam, że tak długo zeszło mi z tym rozdziałem... :c ale następny będzie za tydzień :D Jeżeli ktoś z was napisze... a jak nie, to ja napiszę :) Ale liczę, że jesteście w stanie poświęcić te kilka godzin, około 3 żeby napisać porządny rozdział i mi go podesłać.. prawda?

A teraz przejdźmy do ostatniego punktu wypowiedzi: komentarze.. proszę o dluugi komentarz, i proszę oto każdego kto czyta tego bloga, można dodawać komentarze anonimowo jak tylko chcecie! Bardzo zależy mi na waszych opiniach pod tym rozdziałem...


19 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Boże...jak przeczytałam to co powiedział Alvin...ja się TAK załamałam :( JAK ON MÓGŁ TAK POWIEDZIEĆ?! Czułam się wtedy trochę jak Britt, chociaż...ona była taka załamana...a ten helikopter...strasznie się cieszę, że wreszcie ich odnaleźli, ale Britt...Boże Święty, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Nie wiem jak ja przeżyję myśląc cały czas: Co z Britt, co z Britt... Ale będę musiała jakoś przeżyć. Dobrze, że na początku rozdziału chłopcy jakoś wytłumaczyli dziewczyną to co się stało. Także rozdział mi się bardzo podobał i czekam z niecierpliwością na następny :)
    P.S. Strasznie chciałam wcześniej w innych postach dodać komentarze, ale mój net mi na to nie pozwolił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sie cieszę, że ci sie podoba :) uwierz, jak ja czekam na następny, bo wy piszecie jeżeli ktoś napiszę... A jak nie to ja napiszę :) i dziękuję :) no i witam nowa komentatorke! :D :*

      Usuń
    2. Normalnie , czy twoim hobby jest zadręczanie nas :-P Zatrzymać akcje i to w takim momencie , jak możesz . Ja tak samo kiedy Alvin pojechał Britt , myślałam , że go zastrzele , było mi jej strasznie żal . Ale z drugiej strony , ciàgłe kłótnie i ich ,, przygody '' , miał prawo tak myśleć , ale nie musiał jej tego wygarnąć . Noi Hogward , boooże jak ja sie cieszę , ubustwiam Pottera ;-) . Co tu dalej pisać opisy jak zawsze świetne , dialogi w dużej ilości i ciekawa akcja . Błędów nie wyłapałam , ale kiedy czytałam miałam wrażenie , że Al zaraz wyskoczy z helikoptera i mam prośbę , nie dowalajcie już więcej tych fobii i trudnych przygód Britt i tak dużo przeszła . No chyba , że Al , no nwm wyskoczy z helikoptera , czy jakimś innym sposobem teleportuje się do Britt , aby nie była sama . Na razie częściej występuje w kruchej postaci a przecież jest silną kobietą i najwyższa pora to zaakcentować ;-)
      Weeeny i szybkiego nexta , niestety ale nwm czy coś napiszę bo aktualnie jestem w gościach do końca wakacji i co kilka dni mam dostęp na jakąś dłuższą chwilę do kompa i oni nie wiedzą , że ja czytam blogi i chyba za bardzo by tego nie pochwalili , ale postaram się chociaż podsunąć ci jakieś pomysły :-)

      Usuń
  2. Mogę Ci podać ciąg dalszy :3 Coś tam wymyśliłam :D Ale jeszcze dodaj kilka poprawek i może trochę więcej tekstu :D Ok zaczynam...

    ALVIN

    Cały lot płakałem i wołałem ciągle ''Britt''. Nie mogłem zrozumieć samego siebie, - Dlaczego ja to powiedziałem?! - zadręczałem się ciągle tym że jeśli zostanie tam sama bez żadnej pomocy może jej się coś stać. Ja nie potrafię bez niej żyć! Jak teraz pomyślę co ona może robić w tym lesie - pewnie łamie jej się serduszko za każdym wdechem. A ja? Nie czuję się lepiej. Nie wiem, jak ja mogłem być takim draniem? - Od tych łez oczy same mi się zamknęły i zasnąłem. Obudziłem się rano, ale nie w helikopterze tylko w swoim łóżku. Wstałem i poszedłem do pokoju Dave'a. Przeglądał właśnie zdjęcia Brittany. Podeszłem do niego i przytuliłem się ze łzami w oczach.
    Tęsknię za nią - Powiedziałem
    Ja też - Odpowiedział Dave i łzy spłynęły mu po policzku
    Musimy po nią wrócić - powiedziałem, a Dave kazał mi wyjść z pokoju bo musiał pomyśleć. Tym razem go posłuchałem i wyszłem. Zamknął się w pokoju na klucz. Bardzo tęskniłem za jej czułymi objęciami i wspólnymi, wspaniałymi chwilami. Poszedłem do Szymona który jeszcze spał, chociaż to dziwne żeby spał dłużej niż ja xD Obudziłem go.
    Łaaa! Alvin! Czemu mnie budzisz tak wcześnie? - Zapytał - Która jest godzina?
    Umm... 9:40 - Powiedziałem
    9:40?! - Zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki. Poszedłem za nim ale słyszałem tylko szum wody spływającej ze słuchawki prysznica
    ''Ehh'' - Pomyślałem - ''Od niego narazie pocieszenie nie będzie, a Teodor i dziewczyny śpią, więc nie będę ich budził''...''Jedyny kto może mnie pocieszyć to moja Britt!''...

    BRITTANY
    Obudziłam się rano pod drzewem w głębi lasu. Byłam cała mokra od moich łez.
    Cóż skoro powiedział mi to prosto w twarz to znaczy że ta miłość dla niego nic nie znaczyła - Powiedziałam sama do siebie i znów moje oczy pokryły się łzami. Postanowiłam wyjść na plażę i poszukać Sary żeby mnie trochę pocieszyła. Szukałam bardzo długo ale nikogo nie było.
    ''To bardzo dziwne'' - Pomyślałam i zaczęło mi burczeć w brzuchu - ''Chyba pora zjeść śniadanie'' - Brakowało mi pysznej ryby robionej przez Alvina, ale ... Nie chcę o nim myśleć. Zjadłam jedynie jedno mango żeby wystarczyło mi na cały dzień. Pomyślałam że mogą być w domu więc skierowałam się w jego stronę. Gdy weszłam nikogo tam nie było - Zmartwiłam się. Było mi bardzo przykro że nie mam z kim porozmawiać i do kogo się przytulić. Nie wiedząc co robić położyłam się na łóżku i zasnęłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ALVIN
    ''A no tak!'' - Pomyślałem - ''Przecież jest jeszcze Leo! Ale on pewnie też śpi więc nie będę go budził''. Poszłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Zamknąłem oczy i myślałem o wszystkich wspaniałych chwilach spędzonych z Brittany. W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem ''NIE!''
    Szybko pobiegłem do biurka po kartkę i ołówek. Zacząłem szkicować projekt mini paralotni którą mógłbym się dostać na starą wyspę. Chociaż szkicowanie nie najlepiej mi wychodzi jakoś sobie z tym poradziłem. Potem poszedłem szukać materiałów czyli: patyków, lin, dużo materiału, mocnego kleju itd... W końcu znalazłem wszystko i zacząłem budować. Kiepsko mi to szło... Miałem szczęście że Szymek wyszedł spod prysznica bo mógł mi pomóc. Śmiał się trochę bo ja nigdy nie proszę o pomoc ale ja mu powiedziałem że to nadzwyczaj poważna sprawa. On od razu zamilkł i uśmiechnął się do mnie bo ja nigdy nie traktuję nic na poważnie. Budowanie zajęło nam dobre kilka godzin. Szymek powiedział że on zostaje a Leo ma ze mną polecieć. Jak go namówimy? Sam tego nie wiem xD Potem pomyślałem że głupio będzie tak odlecieć bez zawiadomienia. Więc postanowiłem napisać list do Dave'a:

    Drogi Davie
    Z tej strony Alvin. Na początku listu chciałbym Ci powiedzieć żebyś się o mnie nie martwił. Bez Brittany moje życie nie ma sensu. Nadal mam wyrzuty sumienia co do tego, co jej powiedziałem. W końcu się załamałem i postanowiłem jej szukać! Dzisiaj wylatuję na mojej paralotni z Leo. Nie martw się o nas obu! Jeżeli nie wrócimy po tygodniu... Zapomnij o nas i nie poszukuj. Mam nadzieję że to zrozumiesz. Pozdrawiam Cię - Alvin

    Gdy napisałem ten list westchnąłem ciężko i poszedłem go powiesić na lodówce. Potem szybko pobiegłem do Leo który jeszcze spał i namiętnie go budziłem. W końcu wstał i coś tam mruczał ale ja nie rozumiałem, z resztą to mnie nie obchodziło. Gdy się ogarnął wszystko mu wyjaśniłem
    Leo! To jest bardzo poważna sprawa! - Powiedziałem - Musimy znaleźć moją kochaną Britt! Pomożesz mi?
    No jasne stary - Powiedział zaspany - A nie możemy poczekać?
    JAKIE POCZEKAĆ?! Ty nie rozumiesz że moje życie bez niej nie ma sensu?!
    Ok, ok! Nie złość się tak! Tylko powiedz mi jak się tam dostaniemy? Zapytał
    Na paralotni! - Powiedziałem
    Skąd Ty weźmiesz paralotnię Alvin? - Zapytał ze śmiechem
    Zbudowałem z Szymkiem... - Powiedziałem
    No to czemu z nim nie polecisz? - Zapytał już trochę mnie wkurzając
    Słuchaj! Pomagasz czy nie?! Bo jak ja mam na Ciebie tracić tyle czasu to sobie polecę z Szymkiem! - Powiedziałem mu już strasznie wkurzony
    No ok! Jak chodzi o Twoją babkę to biorę tą robotę - Odpowiedział trochę znudzony
    Dobra no to najpierw załatwiamy prowiant a potem sprawdzamy czy można lecieć...


    Mam nadzieję że moja wyobraźnia Ci w czymś pomoże :P Pozdrawiam wszystkie Wiewiórki, Igę i oczywiście Komentatorki. Od razu przepraszam za wszystkie błędy jak coś ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże ty... Strasznie ci dziekujex to j st genialne, na pewno to wykorzystam kochana! Cudowne, zaskoczylas mnie, na prawdę! Dziekuje kochanaaa :*:*:*:*:*:*

      Usuń
    2. Nie ma za co :* I też Ci bardzo dziękuję za uznanie ^^ Napisałam co mi wyobraźnia powiedziała :D Będzie mi bardzo miło kiedy to wykorzystasz :* Nie mogę się doczekać rozdziału ^^ Pozdrowionka
      PS. W jednym komentarzu mi się nie zmieściło xD

      Usuń
    3. Świetne! :D dzięki za pozdrowienia XD
      Przeczytałam, że Alvin NAMIĘTNIE budził Leo... Cała ja ^.^ XD

      Usuń
    4. Dzięki i nie ma za co :D ^^ A tam właśnie pisało ''Namiętnie budziłem Leo'' bo nie mogłam wymyśleć innego słowa XD Chodziło mi tutaj że tak mocno nim ''Machał'' itd. XD

      Usuń
    5. haha wiesz, z moją wyobraźnią.. to nie o to chodzi... XDD :D

      Usuń
    6. Aha XD Już się domyślam o co Ci chodzi XD Hah :D

      Usuń
    7. Czyli też masz taką fajną wyobraźnie? ^.^ Pjona hah:D XD

      Usuń
  4. No cóż... Nie mam się do czego przyczepić! Zabrałaś mi jedyną radość życia!!! XD Nie no, oczywiście mnie ten fakt cieszy i to bardzo! Z niecierpliwością oczekuję na ciąg dalszy (choć za wątkami magicznymi osobiście nie przepadam, wszystko musi dać się wyjaśnić jak w powieści kryminalnej, :-) to Twoje opowiadanie lubię /i to bardzo/). Wybacz, że nie pisałem wcześniej, ale kupiłem sobie w zeszłą niedzielę na jarmarku staroci stare lampowe jeszcze radio, niestety niesprawne. :-( Do wczoraj nic tylko siedziałem i o lampach elektronowych czytałem, aby go uruchomić. I udało się! :-) Teraz nadrabiam zaległości z blogami. Mam nadzieję, że mi wybaczysz to opóźnienie w obiecanym komentarzu. A jak tam tłumaczenie?
    Pozdrawiam i weny życzę,
    Simon S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz.. mnie też bardzo cieszy fakt, że nie masz się czego czepić :D Spoko, nie ma sprawy, przecież każdy ma swoje życie nie tylko internet szczególnie w wakacje :) Tłumaczenie.. zabiorę się za niego jutro, ponieważ ostatnio wogóle czasu nie miałam.. nocowałam u przyjaciółki, a potem spędzałam z nią i z jej bratem (moim THE BEST FRIEND tak w szczególe :D , może niektórzy kojarzą moją Olisię :**** i jej brata - Mateusza /nie tego o ktorym niektórzy mogą pomyśleć -.-"), bo właśnie dzisiaj wyjechała na tydzień... więc nie będę miała co robić, szczególnie przez to że będzie PADAĆ CALUTEŃKI TYDZIEŃ! :( No i wracając, cały boże dzień jestem poza domem, wracam padnięta codziennie około 23, myję się i nadrabiam zaległości na internetach... a jak znajdę chwilę czasu albo nie mamy co robić (ale jak jestem ja, Ola, Mateusz i mój brat, a nie jak np. jesteśmy w 30 osób na podwórku ) to idziemy oglądać jakiś film :) Więc za tłumaczenie zabiorę się jutro, mam nadzieję że wybaczysz :) No i nie będę was zanudzać (chociaż.. pewnie byście się nie zanudzili czytając, co my wyprawiamy xD np. ostatnio.. wywaliliśmy regulamin placu zabaw i cały czas mamy z nim takie odpały że głowa mała :D ) co ja wyprawiam na dworzu z moją "bardzo małą" paczką wcale nie składającą się z około 20-30 osób, wcale xD rozpisałam się.. co ja, rozdziału przecież teraz nie piszę! :D Więc wracając (po raz nie wiem który xD) wybacz że tak długo się za niego nie zabrałam, ale na prawdę korzystam z wakacji jak tylko się da, mam nadzieję że rozumiesz :)

      Usuń
    2. Oczywiście, że rozumiem i to doskonale! :-) Także nie mam Ci co wybaczać XD Z tym tłumaczeniem to nie tak, że Cię poganiam, czy coś, lecz pytam, bo żadnej innej odpowiedzi od ciebie nie otrzymałem i nawet nie wiedziałem, czy moja wiadomość dotarła...
      Pozdrawiam i udanych wakacji (wykorzystanych do maximum) życzę Tobie, Twojej paczce i wszystkim odwiedzającym tę stronę.
      Simon S.

      Usuń
    3. Kurczę! "Ciebie" z małej litery! Trzy razy to czytałem, a teraz nawet wyedytować nie mogę! No cóż, teraz będę sprawdzał po pięć razy! XD
      Simon S.

      Usuń
  5. Fajne ale nie mogę wytrzymać jak britt cierpi

    OdpowiedzUsuń