Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
piątek, 26 lutego 2016
Rozdział 3
Heyka ludu ^^ Nawet nie chce mi się komentować tego, co znów zaszło w komentarzach, więc cóż... zaczynajmy :) A! I jak coś, to żaden fanfick mi nie doszedł -.-
A nie napisałam żadnego, ze zwykłego braku czasu..
I jeszcze lepsza jedna informacja ;) POSTARAM się, dodawać częstsze rozdziały... może trochę krótsze, ale np. 2-3 razy w tygodniu :)
BRITTANY
Poczułam czyjeś ręce mocno oplatające mnie w talii i poczułam delikatne perfumy. Nadal z zamkniętymi oczami mruknęłam i lekko się uśmiechnęłam. Poczułam lekki pocałunek na moich wargach, który był krótki i czuły.
- Dzień dobry Księżniczko - powiedział mi łagodny, spokojny głos który kochałam.
- Mogłabym mieć takie pobudki codziennie - zachichotałam otwierając oczy.
- Da się załatwić - puścił mi oczko.
- Która godzina? - zapytałam przeciągając się. W końcu, poszłam spać... nawet nie wiem o której.
- 14 - odrzekł spokojnie - ale i tak wszyscy jeszcze śpią, wstałem tylko ja i Żaneta - zaśmiał się.
- Wiesz, nie dziwię się - odrzekłam - mamy na dzisiaj jakieś plany?
- Raczej nie... wiesz, Dave wrócił tylko na chwilę zobaczyć co u nas. Ma masę roboty przy tym albumie - westchnął.
- Biedaczek - podsumowałam i energicznie zeskoczyłam z łóżka, stając na równe nogi z szerokim uśmiechem. Nagle mina mi zrzedła. Zastygłam. Miałam mroczki przed oczami, a mój świat wirował. Zachwiałam się i upadłabym, gdyby nie silne ramiona Szymka.
- Britt? Co ci jest? - zapytał zmartwiony trzymając mnie na kolanach.
- Nic - odpowiedziałam cicho - to pewnie dlatego, że za szybko wstałam - uśmiechnęłam się słabo. Po chwili wstałam, tym razem ostrożniej. Zadowolona stwierdziłam z uśmiechem, że pewnie miałam rację.
- Dobra, wypad, chcę się ubrać - powiedziałam stojąc twarzą do mojego faceta.
- Jak chcesz mała - puścił mi oczko i wyszedł. Parsknęłam. Myślałam że się posprzecza! Ech.. cóż, powinnam była to przewidzieć. Pomimo kuszącej propozycji powrotu do łóżka udałam się w stronę okna. Na termometrze było dwadzieścia pięć stopni, słoneczko świeciło.. cóż, pogoda była świetna, idziemy na spacerek! Podeszłam szczęśliwa do szafy i zabrałam luźny, wiosenny strój. Składał się z długiej, pudrowej spódnicy, szarek bluzki z krótkim rękawem i srebrnych balerinek. Włosy spięłam do góry, gdyż tak lepiej wyglądają w połączeniu z długą spódnicą. Oczy lekko podkreśliłam tuszem, a wychodząc z pokoju zabrałam jeszcze torebkę od Mickela Corsa i założyłam zegarek, a do torby wrzuciłam złote okulary. Podeszłam do pierwszych drzwi - Sary. Otworzyłam je energicznie i zaczęłam klaskać budząc przy tym bliźniaczkę.
- Wstajemy mała! Taka piękna pogoda, idziemy na spacer, za 20 minut na dole! - powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z pomieszczenia. To samo zrobiłam we wszystkich pokojach, oprócz Szymona i Żanety. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Tam zastałam dyskutując dwójkę.
- O czym tak zaciekle gadacie? Robimy piknik w parku, zobaczcie jaka piękna pogoda! - entuzjastycznie podskoczyłam i odłożyłam torebkę na stół.
- Żan, pomożesz mi? Musimy zrobić jakieś jedzenie - skierowałam się do siostry - a ty Szymuś, mógłbyś spakować do torby koce, poduchy, głośnik, jakieś okulary bo ktoś pewnie zapomni, monopoly, badmintona, piłkę do... siatkówki, gitarę w pokrowiec, no i możesz wziąć jakieś ręczniki, bo z naszym szczęściem.. i jeszcze krem z filtrem - zakończyłam z uśmiechem, a chłopak poleciał na górę.
- To co, ja się zajmę sałatką z kurczakiem, zrobię też gyrosa, i jakąś leciutką. Mogę też przygotować owocową - zaproponowała Żaneta patrząc do lodówki.
- Dobra, to ja przygotuję kanapeczki, wezmę kiełbasę i chleb dla chłopaków bo pewnie zrobią ognisko, obmyję warzywa do świeżego jedzenia i spakuję wafle ryżowe i przekąski... no i zajmę się napojami - oznajmiłam i zabrałyśmy się do pracy. Naszykowałyśmy również kolorowe naczynia, a wszystko co przygotowałyśmy włożyłyśmy do plastikowych pojemników i razem z napojami spakowałyśmy do wiklinowego kosza. Gdy skończyłyśmy, akurat wszyscy zeszli. Dopiero wtedy obczaiłam, że ja, Żaneta i Sara byłyśmy ubrane prawie tak samo. Gdy i one się zorientowały, wszystkie się zaśmiałyśmy. Chwilę później zszedł Alvin z Szymonem niosąc średnią, wypakowaną, sportową torbę. Chwyciłam kluczyki do samochodu.
- Jedziemy - powiedziałam zadziornie zabierając wiklinowy koszyk i wyszliśmy z domu. Żaneta zamknęła drzwi wejściowe, podczas gdy my wpakowaliśmy wszystko do bagażnika samochodu. Dzisiejszy wyścig o miejsce z przodu wygrał Alvin, więc ja umiejscowiłam się z tyłu, oddając wcześniej kluczyki Szymonowi. W parku byliśmy po upływie 20 minut, przez sobotnie korki. Zaparkowaliśmy przy wejściu i wyszliśmy z samochodu. Znów chwyciłam koszyk, a Szymon torbę. Wybrałyśmy z dziewczynami idealne miejsce. Było to pod kilkoma dojrzewającymi wiśniami, które co jakiś czas zrzucały różowe płatki. Słońce docierało tam idealnie, mieliśmy bardzo dużo miejsca... i było przepięknie. Na szczęście wzięłam lustrzankę to porobimy sobie zdjęcia! Rozłożyliśmy pięć kolorowych koców i masę małych, tęczowych poduszek. Następnie razem z Sarą rozłożyłam jedzenie, podczas gdy Żaneta smarowała się kremem, ma bardzo wrażliwą skórę. Chłopaki zaś już grali w badmintona niezainteresowani niczym ani nikim. Puściłam muzykę w głośnikach, zwykłą, wiosenną składankę. Zadowolona z uroczego efektu, usiadłam wygodnie z dziewczynami i z założonymi okularami, leżąc i wdychając zapach zielonej trawy i upajając się kojącą ciszą i śpiewem ptaków zrelaksowałam się.
Nasz spokój trwał około dwudziestu minut, gdyż po tym czasie wszyscy jak na zawołanie staliśmy się głodni. Więc chłopcy zaczęli rozpalać ognisko na kiełbaski, a ja z dziewczynami zadowoliłyśmy się świeżą sałatką i owocami. Popiłyśmy to świeżo wyciskaną lemoniadą z miętą i lodem i zakończyłyśmy posiłek porcją owoców.
- Mamy ochotę porobić zdjęcia? - zapytałam sióstr.
- I to jaką - odparła Żaneta i wstałyśmy podskakując. Dziewczyny już ruszyły przed siebie po aparat do mojej torby, lecz ja musiałam się przytrzymać drzewa. Znów to samo, co rano... zawroty głowy i mroczki przed oczami ale o wiele mocniejsze.. Jednak po kilkunastu sekundach mi przeszło i gdy upewniłam się że nikt tego nie widział podbiegłam do dziewczyn.
Nasza sesja zdjęciowa trwała około godziny, ponieważ po tym czasie chłopaki zawołali nas na Monopoly. Pomimo tego, że jesteśmy prawie pełnoletni w większości, nadal uwielbiamy tą grę. Cała rozgrywka, wypełniona śmiechem, krzykami sprzeciwu, piskami i wygłupami trwała kilka godzin. Dopiero gdy się ściemniło złożyliśmy grę.
- Mam świeczki, nawet sporo.. może pośpiewamy? - zaproponowałam.
- A gitara? - zapytał Alvin.
-Tutaj - podał mu ją mój chłopak. Rozpaliłam szybko kilkadziesiąt małych świeczuszek wokół naszego legowiska i zajęłam miejsce przy Alvinie.
- Agosto poproszę - szepnęłam mu na ucho. Rzuciłam Żanecie porozumiewawcze spojrzenie, a ona już naszykowała mały, hiszpański instrument. Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze dźwięki wstałam razem z Sarą i zaczęłyśmy tańczyć w rytm ukochanej muzyki.
Nunca al pasear por la orilla en agosto
Hizo pensar que te fueras con otro
Ya no puedo más desde que te has ido
Aunque no estés no te vas al olvido
Era una historia de amor
Pero ahora ya sólo siento el dolor
Dónde estarás
Cuál tu camino
Sin ti me siento un clandestino
Dónde yo vaya
Veo tu rostro
Es un eterno, eterno agosto
Eterno, eterno agosto
Es un eterno, eterno agosto
Dónde yo vaya
Veo tu rostro
Es un eterno, eterno agosto
Sé que ahora ya no sabes ni quien era
Tengo el calor de los pies en la arena
Eras tú mi luz cuando yo me perdía
Siempre sentí que tú me protegías
Siempre estaré aquí por ti
Da igual donde estés
Yo quiero hacerte feliz
Dónde estarás
Cuál tu camino
Sin ti me siento un clandestino
Dónde yo vaya
Veo tu rostro
Es un eterno, eterno agosto
Eterno, eterno agosto
Es un eterno, eterno agosto
Dónde yo vaya
Veo tu rostro
Es un eterno, eterno agosto
Y ya no vas a volver, no
Y no hay más que hacer, no
Y ahora solo, ahora solo quedo yo
Dónde estarás
Cuál tu camino
Sin ti me siento un clandestino
Dónde yo vaya
Veo tu rostro
Es un eterno, eterno agosto
Dónde estarás
Cuál tu camino
Si ti me siento un clandestino
Dónde yo vaya
Veo tu rostro
Es un eterno, eterno agosto
Eterno, eterno agosto
Es un eterno, eterno agosto
Dónde yo vaya
Veo tu rostro
Es un eterno, eterno agosto
Po zakończeniu piosenki obie stałyśmy bokiem do siebie stykając się biodrami z rękami w górze, a Szymon i Leo bili nam gorące brawa. Zaśmiałyśmy się i usiadłyśmy obok siebie. Nasze śpiewy, tańce i wygłupy trwały do późnej nocy. Ani z jedzenia, ani z picia nic już nie zostało, a świeczki pogasły lecz nam to nie przeszkadzało. Robiliśmy sobie masę zdjęć, filmików i różnych rzeczy, które na koniec dodawaliśmy na media społecznościowe dla fanów.
- Dobra, Dave napisał że już wrócił i żebyśmy i my się zbierali - mówił Szymon znad telefonu - więc jedziemy. - zarządził, co spotkało się z wszelką odmową i buczeniem. Tu jest tak fajnie, no!
- Nie, jedziemy - był bardzo stanowczy. Westchnęłam i zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy i puste naczynia. Pracą zespołową wszystko było sprzątnięte w piętnaście minut, a dziewczyny tym razem nie niosły nic. Gdy już mieliśmy jechać, zatrzymałam się przed drzwiami samochodu.
- Ja się chyba przejdę - stwierdziłam. Znów zrobiło mi się trochę słabo, więc wolałam mieć dostęp do świeżego powietrza.
- To idę z tobą - wyskoczył szybko Alvin z samochodu i stanął koło mnie. Miałam zaprotestować, ale cóż.. i tak to nie zmieni jego decyzji.
- Dobra, ale uważajcie na siebie. Jest już 23. - oznajmił Szymon i odjechali.
- Spacerku się panience zachciało? - zapytał zadziornie.
- Żeby pan wiedział - odpowiedziałam z przekąsem.
- Dzisiaj coś mnie nie ganiałaś - zaśmiał się.
- Cóż, spódnica robi swoje - dołączyłam do niego i ruszyliśmy drogą przez park. Był oświetlony lampami i księżycem.. było bardzo romantycznie. Szczególnie, uwzględniając porę.. Idąc cały czas się przekomarzaliśmy, podśpiewywaliśmy i ogólnie się wygłupialiśmy. W pewnym momencie, zaczęliśmy się chować przed sobą za drzewami cały czas biegając. Stanęłam na wielką wierzbą i oparłam się o nią ciężko dysząc. Co się ze mną dzieje?! Czułam się tak okropnie, że zsunęłam się po drzewie i nie mogłam nic z siebie wydusić, tylko głęboko i szybko oddychałam. Oparłam głowę o pień. Cholera, gdzie ten Alvin jak go potrzebuję?!
NARRATOR
Chłopak w czerwonej bluzie, niczego nie podejrzewając chodził spokojnie pomiędzy drzewami. Nagle zobaczył, pomimo czerni nocy okrywającej park, skrawek spódnicy rudej wystającej zza wierzby. Powolnym krokiem podszedł tam i spojrzał na wysokość około metra siedemdziesiąt - nic. Spojrzał na dół - i się przeraził. Brittany, leżała blada jak ściana, ledwo oddychając.
- Britt, nic ci nie jest? - ukucnął przy niej i zmarszczył czoło, lecz zachował zimną krew.
- Alvin, pomóż mi wstać - wyszeptała. Chłopak nie zastanawiając się nawet nad niczym, wziął ją na ręce. Była leciutka, drobniutka, więc nie stawiał jej i nie wypuszczał z umięśnionych ramion tylko idąc przed siebie. Poczuł również, jak dziewczyna usypia, a jej oddech się normuje.
- Nie rozumiem, dlaczego lubisz mnie tak nosić - dodała jeszcze i po chwili odpłynęła, nie słysząc już odpowiedzi bruneta.
- Bo gdy trzymam ciebie, trzymam w rękach mój cały świat..
*********************************************************************************
Oh ah jaka sielanka! :D Nie martwcie się, nie zawsze będzie tak nuuuuuuuudno xD I tak miiiiiiiło xD :D
Czemu Britt się tak źle czuje? Dlaczego Szymon tak rano wstał, skoro on też tak późno się położył? A może ma to związek z tym, że Żaneta również nie spała? Czemu Britt tak lubi "Agosto"? I dlaczego Alvin powiedział, że trzyma w rękach swój cały świat do Britt skoro ma dziewczynę?!
Em... ajć... chyyyyyba miałam tego nieeee robić... :D Ale co ja będę kasooować... :D
I jak, podoba się ogólnie? ^^ Akcja się rozwinie, obiecujem XD poprostu... mam za dużo pomysłów i wiecie, łepetyna mi eksploduje zaraz, muszę to wszystko ujednolicić :D
Ale jak na razie musimy się zadowolić tym co mamy!
Więc czekam cierpliwie na opnie, tych moich krótkich, głupich wypocin ^^ :****
piątek, 19 lutego 2016
Rozdział 2
Alvittanozjeb wita :D Hahahaha :D No nie mogę z tego :D Ale co prawda to prawda xD :D A rozdział dedykuję specjalnie autorce tego przezwiska, Wilczek, zawsze mnie rozwalisz :D
BRITTANY
- Trasa?! - krzyknęliśmy wszyscy na raz.
- Tak - odpowiedział spokojnie - jesteście prawie dorośli, ostatnio nie mieliście żadnej trasy, pomyślałem..
- A co ze szkołą? - wtrącił Szymon za co wszyscy oprócz Żanety obrzucili go morderczym spojrzeniem, a ja kopnęłam go w nogę.
- Hm... nie pomyślałem o tym... mogę wam załatwić szkołę online - dodał zamyślony, a my zaczęliśmy jęczeć - dobrze dobrze, pomyślimy o tym. To jak, muszę dać odpowiedź producentom, piszemy się na to? - spojrzeliśmy wszyscy na siebie i jednogłośnie odrzekliśmy.
- Tak!
- A i jeszcze jedno, niestety dzisiejszy koncert jest odwołany..
- Dlaczego? - dopytałam.
- Ataki terrorystyczne w tamtym mieście, nie będziemy ryzykować.
- Nie zdążymy na matury.. - powiedział siedzący nad górą papierów i kalkulatorem okularnik - nawet jakbyśmy wyruszyli jutro, to wrócilibyśmy najwcześniej 25 maja. A matury są na początku - zmarszczył czoło, zdjął okulary i złapał się za górną część nosa.
- Ale przecież.. nie możemy powtarzać całego roku!
- Chyba że my wrócimy wcześniej, a wy sami dokończycie trasę - powiedział z błyskiem w oku.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? - prychnęłam.
- Żartujesz- powiedział Alvin, lecz Szymon zaprzeczył głową - przecież jesteśmy zespołem!
- Jeżeli Dave się zgodzi, ja i Żaneta wrócilibyśmy 1 maja do domu. Dave przysłał nam już plany poszczególnych koncertów, ostatni zagralibyśmy 30 kwietnia, dalsze dokończylibyście sami. Mielibyśmy trochę czasu na przygotowanie, od 10 są matury.
- To dobre rozwiązanie - zgodziła się Żan - Brittany zrozum, my musimy napisać maturę.
- Poczekajmy na Dave'a - wtrąciła Sara - musimy z nim pogadać. Kiedy mamy zaplanowany powrót? - zwróciła się do Szymka.
- Na za tydzień.
- To mamy jeszcze chwilę czasu - uśmiechnęła się. Westchnęłam i się z nią zgodziłam, jak wszyscy w salonie. Wzięłam pilota i usadowiłam się wygodnie na kanapie włączając następnie płaski, czarny ekran. Po mojej lewej usiadł Szymon, dlatego oparłam się o niego a on mnie objął. Po mojej prawej leżała na Leo Sara, Żaneta siedziała w wiszącym, białym, wiklinowym fotelu, a Alvin znalazł swoje miejsce na wielkim fotelu obok kanapy. Nastawiłam "Gwiezdne wojny: Atak Klonów", naszą ulubioną część z Natalie Portman i oglądaliśmy co chwilę wybuchając śmiechem z droidów. Po filmie przekazałam pilota Sarze, teraz jej kolej wyboru, a sama poszłam zrobić popcorn. Włączyłam mikrofalę i zrobiłam masę prażonej kukurydzy, która po chwili znalazła się w dwóch ogromnych, drewnianych miskach. Zajęłam znów moje miejsce i postawiłam miski na stoliku tak, aby każdy miał do nich łatwy dostęp. Sara wybrała "Avengers: Czas Ultrona" więc znów nie było żadnej walki, a same korzyści. Wszystkie lubiłyśmy Avengersów, a uroku dodawali mega przystojni aktorzy, a Avengers to jeden z ulubionych filmów chłopaków. Nagle ni stąd, ni zowąd wybiła 21, a w Alvina telefonie zabrzmiało przypomnienie o meczu, więc wszyscy się zerwali i przełączyli na inny kanał a po chwili już było słychać krzyki. I to nie tylko ich! W brew pozorom, i my polubiłyśmy oglądać z nimi mecze, lecz ani Szymon ani Żaneta nie przepadają za nimi. Ale oglądają. Po wygranej Francji w starciu z Niemcami wszyscy zaczęliśmy skakać i drzeć się jak opętani, przytulać kogo popadnie i nagle, nikt nie wiedział jakim sposobem Żaneta przytulała się z Leo, Sara skakała z Szymonem, a ja byłam na plecach Alvina. Gdy już się ogarnęliśmy spojrzałam na zegarek - 23.
- I nasz paintball poszedł się turlać - zaśmiałam się.
- Hm.. niekoniecznie - Alvin spojrzał to na mnie, to na Leo z błyskiem w oku.
- O co chodzi? - zaciekawiłam się.
- Wynajęliśmy największą ze strzelnic painbollowych w kraju na całą dzisiejszą noc - powiedzieli jednocześnie a mi i Sarze opadła kopara.
- Ale.. jak!
- Wiesz, nazwisko Seville robi swoje - przybili sobie żółwiki patrząc na nasze zdziwione miny.
- Nie jestem przekonany co do tego pomysłu... - powiedział Szymek, a ja spojrzałam na niego jak na wariata.
- Szymon, całą noc, sami, w największej strzelnicy w kraju! Będzie świetnie! - krzyknęłam ze śmiechem.
- Wiecie... ja chyba zostanę w domu..
- Szymek, będzie super!
- Może też weźmiesz swoją dziewczynę? - warknął.
- A żebyś wiedział - powiedział i wyjął komórkę, a ja poczułam dziwne ukłucie w sercu. Nie lubię jej.
- Lin? Nie obudziłem cię? ... Oj bez przesady, nie będziesz miała worów... i tak będziesz śliczna.. idziesz z nami na painbolla? ..Halo? Halo! Rozłączyła się - zaśmiał się - to co, idziemy?
- Idziemy - odrzekliśmy wszyscy.
- Tylko musisz nam dać chwilę oczywiście - powiedziałyśmy wszystkie trzy razem i pobiegłyśmy na górę się przebrać. Te getry mi nie pasują! Chłopaki już byli poubierani, oni to mają dobrze.
Ubrałyśmy się prawie identycznie, z czego się zaśmiałyśmy, ale przynajmniej nas nie zauważą, jesteśmy całe na czarno. Oprócz białych nadruków. Zeszłyśmy na dół i od razu podeszłam do Szymona.
- Ślicznie wyglądasz, skarbie - powiedział całując mnie w czoło i obejmując w talii. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jak się dostaniemy na paintbolla?
- Podjedziemy - powiedział z wyszczerzem Alvin wyjmując kluczyki z kieszeni.
- Ja prowadzę - dodał Szymek, który zrobił prawko dwa miesiące temu i szybko zabrał chłopakowi kluczyki.
- Niech ci będzie - odpuścił i wreszcie wyszliśmy. Żaneta zamknęła drzwi i skierowaliśmy się powoli do samochodu pokonując czarną plamę oświetloną kilkoma lampami. Z odległości 5 metrów Szymon otworzył samochód kluczykami, więc ja i Alvin natychmiast zaczęliśmy wyścig o miejsce z przodu, które tym razem wygrałam ja - pierwsza się tam dostając. Posyłając mu mało widoczny w mroku zwycięski uśmiech zapięłam pasy i zamknęłam drzwi. Reszta usadziła się na tyłach wielkiego samochodu i po odpaleniu wyruszyliśmy. Poczułam, że jest za cicho więc włączyłam radio, a aktualnie leciało Juicy Wiggle, więc wszyscy zaczęliśmy śpiewać i "tańczyć" na tyle, ile pozwalała na to wąska przestrzeń pojazdu na kołach. Następnie, po krótkich wiadomościach prezentera, puścili ulubioną ostatnio piosenkę moją i Sary, mianowicie Agosto. Zaczęłyśmy śpiewać, ruszać się w rytm muzyki, a po skończonej piosence moja bliźniaczka puściła ją jeszcze raz na telefonie. Pewnie słuchałybyśmy jej w nieskończoność, lecz droga szczęśliwie dobiegła końca. Podśpiewując pod nosem wysiadłyśmy z samochodu i tanecznym krokiem ramię w ramię pokierowałyśmy się w stronę hali. Obracałyśmy się, śpiewałyśmy, wyginałyśmy.. jednym słowem - rozgrzewka na wf zaliczona. Po chwili dotarłyśmy do wejścia i poczekałyśmy na resztę. Podchodząc, Alvin wyciągnął klucze i otworzył główne drzwi.
- Skąd ty wytrzasnąłeś klucze? - zapytał mój chłopak.
- Ma się swoje źródła - powiedział tajemniczo i otworzył drzwi na rozcież. Pierwsze weszłyśmy my, za nami Żaneta, a chłopaki dopiero później. Ktoś zapalił światło na holu, więc bez problemu znaleźliśmy salę ze sprzętem oraz wejście na salę. Chwyciłam lekki, acz duży karabin i od razu dwa średniej wielkości pudełeczka farb. Oprócz tego, naładowałam moją broń i wycelowałam w manekina - prosto w środek tarczy. Sara zagwizdała i sama spróbowała, celując tak samo perfekcyjnie.
- Nikt nas nie pokona - przybiłyśmy piątki.
- Radzę nam wziąć okulary - powiedziała Żaneta podając mi i Sarze gogle na oczy. Cóż, nie są takie złe.. stanęłyśmy we trzy przed lustrem.
- Fotka dla fanów - powiedziałam i zrobiłam telefonem zdjęcie naszego odbicia. Szybko wrzuciłam je na instagrama, facebooka oraz snapa, z podpisem "Paintboll o 23 - tak się bawi zespół w piątkowe wieczory <3 a wy? Jak spędzacie swoje piątki? Czekam na świetne historie! <3 Kocham was!:***". Nawet nie zdążyłam wyłączyć dobrze internetu w urządzeniu, a już były like'i i komentarze, których na razie nie sprawdzałam. Chłopakom trochę dłużej zajął wybór broni, bo my to brałyśmy pierwszą lepszą. Gdy już wszyscy byliśmy gotowi, wrzuciliśmy jeszcze jedną fotkę do sieci i weszliśmy do sali.
Kucałam za czarnym kozłem. Stwierdziliśmy, że każdy jest sam, nie ma drużyn. Zbiłam już mojego ukochanego, Sara zbiła Żan, Leo zbił Sarę. Zostałam sama na ich dwójkę. Potem gramy na drużyny...
Pomyślałam, choć zabawa była świetna nawet samemu. Nagle zauważyłam ruch po drugiej stronie sali - niedaleko wyjścia. Założyłam noktowizor na oczy i wycelowałam - Alvin. Uśmiechnęłam się pod nosem i strzeliłam, ale nagle coś mnie oślepiło.
- Stop! Gdzieś wypadł mi telefon - powiedziała moja ofiara ze śmiechem. Padłam na kolana i zdjęłam noktowizor z oczu łapiąc się za nie i zwijając w kulkę. Bolały mnie jakby ktoś mi je wydłubywał widelcem!!!
- Auuuuuuuć! - jęknęłam i natychmiastowo Szymon znalazł się przy mnie, a po chwili cała reszta.
- Britt, co ci jest?!
- Miałam to cholerstwo włączone i ktoś zapalił światło - dodałam.
- Widzisz cokolwiek?
- Tak - przetarłam oczy siadając powoli - ale strasznie boli - wtuliłam się w czarną bluzę.
- Sorki Britt - powiedział ze skruchą Alvin.
- Wygrałam - mruknęłam lekko się uśmiechając - a teraz gramy na drużyny. Ja, Sara i Leo kontra czerwona zaraza, Szymon i Żaneta. - stwierdziłam i wstałam.
- I nie zapalamy światła - powiedziała ostrzegawczo Sara wyłączając jarzeniówki.
Już po kilkunastu minutach uników, skoków i celnych strzałów Żaneta i Szymon znów zostali zbici, to samo z Leo. Następna została trafiona - na moje nieszczęście - Sara. Zostałam z nim sama. Hm.. widziałam go doskonale, więc chowałam się przed każdą próbą zestrzelenia mnie. W pewnym momencie uznałam, że to odpowiednia chwila aby go sprzątnąć. Wycelowałam, wzięłam głęboki wdech. Spojrzałam, wypuściłam powietrze i wystrzeliłam. Kula trafiła go dokładnie w klatkę piersiową, tam gdzie chciałam. Wstałam z triumfalnym uśmiechem.
- Bim bam! I kto tu jest mistrzem paintbolla? Ta pani, huehuehue! - zaczęłam krzyczeć i tańczyć głupie ruchy. Po chwili wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu po podłodze. Nagle poczułam jak na moją czyściutką bluzę pada strzał, a moje mięśnie się spięły.
- Nie mogłem pozwolić, żeby wygrała ze mną własna dziewczyna - odkrył zęby Szymon i tak zaczęła się strzelanina. Biegaliśmy, śmialiśmy się, krzyczeliśmy, a po około godzinie wszyscy byliśmy kolorowi od stóp do głów. Zachowam tą bluzę..
- Dobra, może już wracajmy? Jest przed czwartą - zmarszczyła czoło Żaneta.
- Już czwarta rano?!- krzyknęłam razem z moją bliźniaczką.
- To wracamy - zarządził Szymon i wszyscy opuściliśmy halę. Tanecznym krokiem skierowaliśmy się do samochodu.
Po kilkunastominutowej jeździe wszyscy weszliśmy do domu. Dave'a jeszcze nie było, ale i tak nic by nam nie zrobił.
- Będę miała siniaki. Wszędzie - zaśmiałam się masując ręce.
- A ja jestem padnięta - rzekła Sara zasłaniając ziewające usta - dobranoc - dodała i szurając nogami weszła na górę, wraz z Leo który na połowie schodów wziął ją na ręce.
- Też się już położę, było super - Żaneta skierowała się do schodów.
- Dobranoc skarbie - otrzymałam buziaka w niebieski od farby policzek i mój ukochany również wszedł na górę.
- Tylko mi się nie chce spać? - zapytałam Alvina, gdyż tylko on został.
- Nie tylko - odparł z uśmiechem.
- Sherlock? - zapytaliśmy jednocześnie i wybuchliśmy śmiechem.
- Za pół godziny na dole, muszę zmyć tę farbę - dodałam i wskoczyłam po dwa schodki na piętro. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i szybko zdjęłam bluzę. Powiesiłam ją na wieszaku z dala od reszty ubrań, tak aby wyschła. Nie piorę jej. Zdjęłam kolorowe getry i buty i wsadziłam je do zimnej wody, aby farba odeszła. Rozpuściłam włosy i wzięłam szybki prysznic. Założyłam piżamę składającą się z za długiej, czarnej koszulki Szymona sięgającej mi do połowy ud, biało-czarnych, przylegających spodenek i długich szarych skarpet. Mokre włosy rozczesałam i spięłam spinką do tyłu. Gdy już wyszłam z łazienki zarzuciłam na siebie biały, długi sweter i zeszłam na dół. Alvin już tam czekał, również w piżamie. Usiadłam obok niego na kanapie.
- Może 1 odcinek 2 sezonu? - zaproponował.
- Mój ulubiony - odkryłam uśmiechem białe ząbki i czekałam aż chłopak nastawi telewizor. Gdy minęło około pół godziny, zmęczenie mnie jednak dopadło. Oczy same mi się zamykały nie zwracając uwagi na wstające słońce i głowa opadła mi na coś miękkiego. Przez mgłę pamiętam, jak ktoś zaniósł mnie do pokoju i przykrył kołdrą, ponieważ już byłam w 75% w Krainie Morfeusza.
*********************************************************************************
Heeeeellooo! :D Kilkuminutowe opóźnienie, ale wiecie, Sherlock leciał w TV xD :D A ja LOVE SHERLOCK 4EVER <3 <3 <3
No, rozdział może się wydawać nudny... ale odegra ważną rolę w dalszej części historii ^^
Tooo jak.. podoba się? :) ^^
środa, 17 lutego 2016
BLOG
Tak, blog :D Ale ie mój XD Mój to tam osobna kwestia! :D
Chodzi mi o bloga mojej ukochanej.... Wiktorii! Tak, mojej Wiki! :D
Po jej długiej nieobecności, nie wszyscy są świadomi że Wiktoria już wróciła, tak na stałe. Dostęp do internetu ma mniej więcej dwa razy w tygodniu, i stara się jak może pisać coś kiedy tylko ma taką możliwość, i wiem o tym odskonale, kto jak kto ale ja wiem! Bo jam STARA WSZEChIGA Alvittanozjeb i wszystko wiem XD ;D
Więc teraz, chciałabym Was wszystkich baaaardzo mocno poprosić żebyśmy razem uczestniczyli w procesie powrotu mojej Wiki i dawali jej wsparcie w postaci wyświetleń i komentarzy! Jak na razie posty staram się dodawać ja, np. obrazki z moimi komentarzami (które cieszzą się popularnością :D)
oraz fanficki (te, co wstawiam i tu a także inne ^^ ) i następne coś dodam w piątek, bądź sobotę, ale sporo jest nowych postów, ASK, fanficki, Obrazkowo które zmienia nazwę, będzie nowa seria, wygląd bloga totalnie uległ zmianie.. cóż, więc co, mogłabym Was oto poprosić?
Nie chodzzi oto, żebyście mnie zostawiały! ZABRANIAM KATEGORYCZNIE!! XD Ani mi się ważyć mnie opuścić! Bo siem powiesze! XD Ale żebyśmy wsparły Wiki, mogę na Was liczyć moi kochani? ^^
Tu zostawiam link do jej bloga :) Niektórzy mogą (wszyscy, nawet ja tak miałam xD) pomyśleć że dałam zły link, ale Wiktoria klasycznie diametralnie zmieniła wygląd swojego bloga!
http://thechipmunks-blog.blogspot.com/
niedziela, 14 lutego 2016
Fanfick - Walentynki
Heyaaa! No, walentynki... kto jeszcze jest sam? XD
I dedykuję ten fanfick wszystkim fanom Simonette, a szczególnie Kasia Tasia :D
I jest to ostatni fanfick, gdzie bohaterami są ludzie ^^
ŻANETA
1 STYCZNIA
Drogi pamiętniku!
Obudziłam się dzisiaj z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. I od razu pomyślałam - moje życie jest idealne. Jestem wychuchaną jedynaczką, mam wspaniałe przyjaciółki, kochającego chłopaka, karierę. Żyć nie umierać!
Już za miesiąc jest moja 18-nastka. Nie mogę się doczekać! Ciekawe, czy moi przyjaciele pamiętają..
Wczorajsza impreza była świetna. Trochę się upiliśmy, ale w końcu wszyscy są prawie pełnoletni/pełnoletni. Brittany i Alvin ogłosili że są razem! Zrobili to bardzo romantycznie <3 Alvin zabrał Britt chwilę przed północą na scenę i na oczach wszystkich i równo w Nowy Rok ją pocałował! To było mega urocze!
Ale Szymon też mnie pocałował równiutko o północy ^^ tylko nie na scenie. Ale i tak tego nie zapomnę :)
A teraz idę umalować paznokcie! Będą czarne z kuleczkami ^^
Potem się odezwę!
5 STYCZNIA
Pamiętniku..
To najgorszy dzień mojego życia. Właśnie się dowiedziałam, że moja przyjaciółka, Ella romansowała z SZYMONEM. Mieli romans. Jak oni mogli mi to zrobić? Co ja teraz zrobię? Nie chce mi się żyć, ciągle płaczę.. siedzę z butelką czerwonego wina i z tobą, muszę to jakoś przetrwać.
10 STYCZNIA
Drogi pamiętniku!
Już jest lepiej. Wczoraj wyszłam z domu, inna. Byłam ubrana ostrzej. W Hollywood zimy są cieplusie, więc założyłam czarne krótkie spodenki, luźną bluzkę na ramiączka sięgającą ledwo do spodenek, zarzuciłam na to czarny, długi sweter bez zapięcia i z luźnym kapturem. Z butów wybrałam najwyższe szpilki jakie posiadam, włosy zakręciłam i rozpuściłam. Makijaż składał się z czarnego eyelinera, niebotycznie długich rzęs i czerwonej szminki. Gdy weszłam do szkoły wszystkie oczy były skierowane na mnie. A gdy zobaczył mnie Szymon kopara mu opadła. Byłam z siebie zadowolona, ale nadal cierpię.. byliśmy razem 5 lat no! Nie wiem, czy dobrze zrobiłam nie dając mu się wytłumaczyć. Ale nie dam się oszukiwać. Brittany towarzyszy mi w ostrym sposobie bycia, robimy w szkole za gwiazdy. Sława, uroda i emo cóż, mieszanka wybuchowa.
15 STYCZNIA
Drogi pamiętniku!
Mogę być twarda
Mogę być silna
Ale z Tobą, wcale tak nie jest
Jest dziewczyna
Którą to gówno obchodzi
Za tą ścianą
Ty po prostu przez nią przechodzisz
I pamiętam te wszystkie szalone rzeczy, które powiedziałeś
Zostawiłeś je biegające po mojej głowie
Zawsze tam jesteś
Jesteś wszędzie
Ale teraz chciałabym żebyś był tutaj
Wszystkie szalone rzeczy, które zrobiliśmy
Nie myśleliśmy o tym, po prostu to robiliśmy
Zawsze tam jesteś
Jesteś wszędzie
Ale teraz chciałabym żebyś był tutaj
(Refren):
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Tutaj, tutaj, tutaj
Chciałabym żebyś był tutaj
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Blisko, blisko, blisko
Chciałabym żebyś był tutaj
Kocham to, jaki jesteś
To kim jestem ja
Nie trzeba mocno się starać
Zawsze mówimy
Jak jest naprawdę
A prawda
Jest taka, że naprawdę tęsknię
Wszystkie szalone rzeczy, które powiedziałeś
Zostawiłeś biegające po mojej głowie
Zawsze tam jesteś
Jesteś wszędzie
Ale teraz chciałabym żebyś był tutaj
Wszystkie szalone rzeczy, które zrobiliśmy
Nie myśleliśmy o tym, po prostu to robiliśmy
Zawsze tam jesteś
Jesteś wszędzie
Ale teraz chciałabym żebyś był tutaj
(Refren):
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Tutaj, tutaj, tutaj
Chciałabym żebyś był tutaj
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Blisko, blisko, blisko
Chciałabym żebyś był tutaj
Nie, nie chcę odpuścić
Chcę żebyś wiedział,
Że nigdy nie zamierzam odpuścić
Odpuścić, oh, oh
Nie, nie chcę odpuścić
Chcę żebyś wiedział,
Że nigdy nie zamierzam odpuścić
Odpuścić, odpuścić. odpuścić...
(Refren x2):
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Tutaj, tutaj, tutaj
Chciałabym żebyś był tutaj
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Blisko, blisko, blisko
Chciałabym żebyś był tutaj
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Tutaj, tutaj, tutaj
Chciałabym żebyś był tutaj
Cholera, cholera, cholera
Co ja bym dała, żebyś był
Blisko, blisko, blisko
Chciałabym żebyś był tutaj
20 STYCZNIA
Miłość, która zawisła raz na ścianie
Kiedyś coś znaczyła
Ale teraz nie znaczy nic
Echa rozeszły się
Lecz wciąż pamiętam ten grudniowy ból
Och, nie masz już nic, co mógłbyś powiedzieć
Przykro mi, już za późno
Uwalniam się od tych wspomnień
Muszę odpuścić, po prostu odpuścić
Powiedziałam 'żegnaj', podpaliłam to wszystko
Muszę odpuścić, po prostu odpuścić
Wróciłaś, by odkryć, że mnie już nie ma
I to miejsce jest puste,
Jak dziura, która we mnie została
Jakbyśmy byli zupełnie nikim
To nie to dla mnie znaczyłaś
Sądziłem, że jesteśmy sobie przeznaczeni
Och, nie masz już nic, co mogłabyś powiedzieć
Przykro mi, już za późno
Uwalniam się od tych wspomnień
Muszę odpuścić, po prostu odpuścić
Powiedziałam 'żegnaj', podpaliłam to wszystko
Muszę odpuścić, po prostu odpuścić
Odpuszczam (i teraz już wiem)
Całkiem nowe życie (czeka gdzieś w przyszłości*)
A kiedy jest dobrze (to zawsze to wiesz)
Więc tym razem (nie odpuszczę)
Można już powiedzieć tylko jedną rzecz
Na miłość nigdy nie jest za późno
Uwolniłam się od tamtych wspomnień
Odpuściłam, odpuściłam
I dwa pożegnania doprowadziły do tego nowego życia
Nie pozwól mi odejść, nie pozwól mi odejść
Oh (oh) Oh (oh) Oh (oh)
Nie daj mi odejść (x4)
Nie pozwolę ci odejść
Nie daj mi odejść
x4
25 STYCZNIA
Pamiętniku!
Dzisiaj chciał ze mną porozmawiać. Nie dałam rady. Gdybym tylko usłyszała ton jego głosu proszącego o wybaczenie... a nie chcę znowu cierpieć. Wyjeżdżam. Jadę z Brittany do Nowego Yorku, nie wiem na jak długo. Muszę sobie wszystko poukładać. Alvin bardzo chce z nami jechać, nie chce puścić Britt samej. Wiem, że mu odmawia tylko przez wzgląd na mnie, ale niech pojedzie. Oboje będą spokojniejsi.
30 STYCZNIA
Drogi pamiętniku!
Dzisiaj jest już 3 dzień w Nowym Yorku. Mieszkamy w świetnym hotelu, na 24 piętrze. Mamy wielki apartament, 2 sypialnie - Alvin z Brittany razem, ja sama. Z okna rozciąga się przecudowny widok na miasto, szczególnie nocą. Co wieczór siadamy przy oknie i rozmawiamy przy butelce wina. Ja siedzę na przeciwko przytulającej się pary i na nich patrzę z uśmiechem. Są tacy szczęśliwi.. są razem od 4 lat. Często się kłócą, ale to takie kłótnie dla żartów. Alvin traktuje Brittany jak księżniczkę, to jego perełka, jego oczko w głowie. Britt jest ode mnie rok starsza, Alvin 2 lata. Byliśmy wczoraj na długim spacerze po mieście. Świetnie się bawiliśmy! Alvin zapewnił nam wiele rozrywek ;) Nosił Britt na rękach, mnie na baranach, wrzucił nas do fontanny - za co Britt ganiała go przez pół miasta - a nawet załatwił wejściówki do teatru na premierę ulubionej sztuki mojej i Britt w wykonaniu profesjonalnych aktorów! Było cudownie :) Dzisiaj stwierdziłam, że dam im dzień sam na sam. Britt początkowo protestowała, ale w końcu się przekonała. Cały dzień ich nie było, wrócili dopiero o 00 i chyba da się domyślić, co robią w pokoju ;) Zazdroszczę im.. gdyby tylko Szymon.. Nie. Nie nie nie myślę o nich. Siedzę znów przy wielkim oknem z widokiem na miasto. Jest piękne.
5 LUTY
Pamiętniku!
Dzisiaj cały dzień rozdawaliśmy autografy, zdjęcia. Zaśpiewaliśmy nawet uliczny koncert! Tego mi było potrzeba. Rozmawiałam dzisiaj z dziewczynami z Hollwood.. podobno od naszego wyjazdu Szymon nie pojawił się w szkole, a Ella była u mnie w domu kilka razy. Zakazałam im mówić gdzie jesteśmy. Dzisiaj idziemy na imprezę, właśnie siedzę i czekam aż Britt skończy się szykować. Założyłam krótką czarną sukienkę z fioletowymi cekinami, pomalowałam paznokcie na śliwkowy kolor, dobrałam wygodne szpilki, włosy rozpuściłam i zrobiłam odważny makijaż. Mam zamiar się świetnie bawić, bo dzisiaj MOJE URODZINY :D
Dostałam od Britt i Alvina pieska! Takiego słodkiego szczeniaczka, wabi się Rita ^^ wkleję później jej zdjęcie :) Mam masę sms'ów z życzeniami, cały dzień siedziałam na telefonie odbierając życzenia. Odrzuciłam dwa połączenia - Szymon i Ella. Ale przysłali sms'y.
Dobra, lecę bo Britt już się naszykowała. Życz mi dobrej zabawy! :)
6 LUTY
Drogi pamiętniku!
Dzisiaj lecimy do Paryża! Jesteśmy właśnie w samolocie. Jestem taka podekscytowana!
7 LUTY
Pamiętniku!
Dzisiaj był bardzo pracowity dzień. Od rana zwiedzaliśmy, byliśmy na wierzy Eiffla, Polach Elizejskich, w muzeum Luwr.. opisałabym wszystko dokładniej ale jestem padnięta, powiem jedno - żyć, nie umierać! <3
10 LUTY
Drogi pamiętniku!
Dzisiaj mamy dzień lenia. Cały dzień leżymy na kanapie - Britt wtulona w Alvina - i oglądamy filmy, seriale, zamawiamy katering do pokoju. Nic nam się nie chce :D Nawet nie chce mi się opisywać imprezy xD ale była udana. Zaraz zawołam Ritę na kolana, więc odezwę się kiedy indziej ;)
14 LUTY
Przeciągnęłam się na łóżku. Poczułam jak Rita liże mnie po twarzy i się uśmiechnęłam.
- No co mała? - mruknęłam i się zaśmiałam - na spacerek chcesz.. - dodałam i wzięłam ją na ręce wstając.
- No, daj się panusi ubrać - powiedziałam do niej i położyłam ją na łóżku, a sama powędrowałam do łazienki. Miałam tam przygotowany wczoraj strój, mianowicie czerwone rurki, biało czarna bluzka bez rękawów, szary, luźny sweter, czarne balerinki i okulary przeciwsłoneczne. Zrezygnowałam z dodatków, zostawiłam tylko czarny kapelusz. Podkreśliłam oczy eye-linerem, a usta pomalowałam na krwistą czerwień. Nawet nie myślałam żeby zostawać dziś z Alvittany - to dzień zakochanych, niech się sobą nacieszą. Wzięłam Ritę i zeszłyśmy na dół. Gdy się załatwiła wzięłam ją znów na ręce i ruszyłam przed siebie. Chodziłam ulicami Paryża, zjadłam croissanta, obserwowałam zakochane pary.. nagle znalazłam się pod wierzą Eiffla. Uśmiechnęłam się i usiadłam na ławce. Puściłam Ritę żeby chwilę pobiegała ale miałam ją cały czas na oku i nie pozwalałam jej daleko się oddalić. Spojrzałam przed siebie i oniemiałam. Stał tam. Z rozpiętą koszulą, rozczochranymi włosami i czerwoną różą. Znalazł mnie. Znalazł mnie w Paryżu. Wstałam, a moje oczy zaszły łzami. Podszedł do mnie.
- To nie tak, że my mieliśmy romans - zaczął - ona mnie wtedy pocałowała bo była pijana, potem jej była przyjaciółka wymyśliła tą historyjkę, a ja.. - nie pozwoliłam mu dokończyć bo wpiłam się w jego usta. Nie zważając na to, czy to środek chodnika i ludzie się na nas gapią. Przytuliłam go mocno.
- Kocham cię - szepnęłam.
- Też cię kocham. Najbardziej na świecie, nie zależnie od tego które miejsce wybierzesz - powiedział i jeszcze raz mnie ucałował.
20 LUTY
Pamiętniku!
Wróciliśmy wszyscy do Hollywood, do szkół. Z Szymonem przeżyliśmy wspaniałe walentynki, szczególnie jak szukaliśmy Rity bo o niej kompletnie zapomniałam! Ale jest już z nami ;) Byliśmy na romantycznej kolacji, spacerze. Dostałam wielki bukiet z moich ulubionych herbacianych róż i stokrotek, a wieczorem... ;) Nasz związek jest bardzo silny. I nie wyobrażam sobie życia z nikim innym.
Nie uwierzysz.. Alvin oświadczył się Britt w walentynki! Na szczycie wierzy Eiffla *o* słodziaki, życzę im szczęścia ;3 i cierpliwości :D
Siedzę właśnie z Szymonem i już zerka mi przez ramię, więc kończę, odezwę się kiedy indziej ;)
*********************************************************************************
Hm.. taki inny ten fanfick, luźny, i nie o Alvittany! :D Ale taki miał być ^^ Może nie jest to w lul romantyczna historyjka i pierdzielenie o Chopinie ale tego jest masa po całym necie XD Więc ja dałam coś innego ^^
Jak spędzacie walentynki? Bo ja wale te tynki :D
To... może być? :)
- To nie tak, że my mieliśmy romans - zaczął - ona mnie wtedy pocałowała bo była pijana, potem jej była przyjaciółka wymyśliła tą historyjkę, a ja.. - nie pozwoliłam mu dokończyć bo wpiłam się w jego usta. Nie zważając na to, czy to środek chodnika i ludzie się na nas gapią. Przytuliłam go mocno.
- Kocham cię - szepnęłam.
- Też cię kocham. Najbardziej na świecie, nie zależnie od tego które miejsce wybierzesz - powiedział i jeszcze raz mnie ucałował.
20 LUTY
Pamiętniku!
Wróciliśmy wszyscy do Hollywood, do szkół. Z Szymonem przeżyliśmy wspaniałe walentynki, szczególnie jak szukaliśmy Rity bo o niej kompletnie zapomniałam! Ale jest już z nami ;) Byliśmy na romantycznej kolacji, spacerze. Dostałam wielki bukiet z moich ulubionych herbacianych róż i stokrotek, a wieczorem... ;) Nasz związek jest bardzo silny. I nie wyobrażam sobie życia z nikim innym.
Nie uwierzysz.. Alvin oświadczył się Britt w walentynki! Na szczycie wierzy Eiffla *o* słodziaki, życzę im szczęścia ;3 i cierpliwości :D
Siedzę właśnie z Szymonem i już zerka mi przez ramię, więc kończę, odezwę się kiedy indziej ;)
*********************************************************************************
Hm.. taki inny ten fanfick, luźny, i nie o Alvittany! :D Ale taki miał być ^^ Może nie jest to w lul romantyczna historyjka i pierdzielenie o Chopinie ale tego jest masa po całym necie XD Więc ja dałam coś innego ^^
Jak spędzacie walentynki? Bo ja wale te tynki :D
To... może być? :)
piątek, 12 lutego 2016
Rozdział 1
Cóż, sądzę że prolog był dla was sporym zaskoczeniem... zwykle są one nudne ale mój chyba dostarczył tym razem emocji :D A teraz moi państwo, rozdział 1! ^^
ŻANETA
Obudziłam się jak zwykle, o 7. Zostało nam jeszcze kilka dni ferii, więc jak na mnie i tak późno wstałam. Sięgnęłam po okulary leżące na szafce przy łóżku i znów widziałam detale. Podniosłam się i pościeliłam purpurowe łóżko. Usiadłam na chwilę i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Lawendowe ściany, obrazy z wrzosami, dębowe biurko, jasno fioletowe dwie komody, duże lustro... drzwi prowadzące do łazienki, lampki.. fioletowe dodatki.. i znalazłam miejsce dla siebie - okno z głębokim parapetem, wysłane ciemno fioletową poduchą którą zdobiło mnóstwo mniejszych we wszystkich odcieniach mojego ulubionego koloru. Na parapecie (jest dość spory) leżał również ładnie złożony purpurowy koc, z kulkami na brzegach oraz mój laptop - ciemno fioletowy z jasną literką "Ż". Ah.. najchętniej usiadłabym tam teraz i nie wstawała ale musiałam iść do łazienki się ubrać. Wybrałam z komody odpowiedni strój i szybko się ubrałam. Makijaż zajął mi 10 minut, więc o 7:30 byłam gotowa. Zeszłam na dół i zobaczyłam kartkę od Dave'a
Kto pierwszy wstanie niech idzie na zakupy
Pieniądze są pod kartką, lista zakupów na odwrocie.
Wrócę dzisiaj później, nagrywamy płytę
Dave
"Przynajmniej się nie będę nudzić.." pomyślałam. Wzięłam kartkę i pieniądze i skierowałam się na górę, skąd wzięłam torbę, portfel i okulary. Na dole założyłam chustę i płaszcz i miałam już wychodzić, ale ktoś mi przeszkodził.
- Hey Żan - usłyszałam i kolana mi zmiękły - gdzie idziesz? - zapytał poprawiając niebieskie okulary.
- Na zakupy, Dave zostawił kartkę - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Może ci pomogę? - TAK TAK TAK!
- Jak chcesz - odpowiedziałam najbardziej nonszalanckim tonem na jaki było mnie stać, ale w głębi duszy skakałam z radości. Szymon był już ubrany więc zarzucił tylko kurtkę i wyszliśmy.
- Wyspałaś się? - zapytał.
- Tak, a ty? - zawsze jak mi się śnisz to się wysypiam..
- A jakoś - mruknął i schował ręce do kieszeni.
- Słyszałam wczoraj twoją kłótnię z Britt.. - powiedziałam cicho spuszczając wzrok - dość często się ostatnio kłócicie.
- Ma trudny okres, egzaminy, koncerty.. zresztą sama wiesz - westchnął - a jak twoja nauka?
- Wszystko umiem - poprawiłam z dumą okulary - wiesz, tak jakoś od roku - obydwoje się zaśmialiśmy.
- Ty mnie rozumiesz - dodał - Britt nie ma tego samego podejścia do nauki.
- Każdy ubi co innego - spojrzałam na niego nie zatrzymując się.
- Uważaj! - poczułam jak łapie mnie za ramię i przyciąga do siebie. Wszystko działo się strasznie szybko, podmuch wiatru, jego silne ramiona, dzwonek. Jedną ręką dotknął mojej twarzy, druga obejmował w talii..
- Nic ci nie jest? Durni rowerzyści nie patrzący na drogę!
- Jestem cała, dziękuję - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. W tych ramionach zawsze będę cała i zdrowa.
- To idziemy? - zapytał i odsunęliśmy się od siebie, choć ja z niechęcią.
- Jasne - uśmiechnęłam się.
SARA
- Leo chodź tutaj i mi pomóż! - krzyknęłam z kuchni, z chłopak w natychmiastowym tempie znalazł się obok mnie.
- Co się stało?! - krzyknął zmartwiony.
- Nie mogę zdjąć mąki - uśmiechnęłam się słodko, a on odetchnął z ulgą. Dopiero teraz zauważyłam że jest w samych spodniach od piżamy, a jego umięśniony tors nie jest ukrywany pod bluzką.
- Mmm.. lubię twój tors - mruknęłam jeżdżąc mu paznokciem po klacie.
- Chcesz tą mąkę?
- Chyba nie jest mi teraz niezbędna to funkcjonowania - oznajmiłam i spojrzałam mu w oczy. Tańczyły w nich iskierki wesołości i miłości.
- Mówisz? - mruknął - to bardzo dobrze - dodał i wpił się w moje usta. Jęknęłam cicho i uśmiechnęłam się nie zaprzestając czynności. Uniósł mnie lekko i posadził na blacie, więc nie miałam problemu ze staniem na palcach. Zszedł pocałunkami na moją szyję, a ja odchyliłam głowę - to mój słaby punkt. Po chwili przestał i spojrzał mi w oczy. Złożył na moich ustach słodki, namiętny, czuły i krótki ostatni pocałunek.
- Uwielbiam się z tobą całować - powiedziałam z lekką zadyszką i uśmiechem - a teraz podaj mi mąkę - zaśmialiśmy się oboje. Odszedł ode mnie kawałek i zdjął potrzebny składnik z najwyższej półki.
- Proszę, Księżniczko - podał mi z ukłonem.
- Dziękuję, mój rycerzu - odpowiedziałam i z gracją zeskoczyłam z blatu - pomożesz mi robić naleśniki?
- Jasne - i zaczęliśmy wyciągać wszystkie potrzebne składniki. Mąka już jest, więc jajka, mleko, olej, mikser, miska i patelnia. Po przygotowaniu ciasta stanęłam przed kuchenką i skupiona smażyłam cienkie placki. Nagle poczułam jak "ktoś" obejmuje mnie od tyłu w talii i kładzie głowę na moim ramieniu. Oparłam swoją głowę, o jego i zdjęłam ostatniego naleśnika z uśmiechem. Spojrzałam na talerz - wyszło ich dość sporo.
- Brakuje tylko syropu klonowego - powiedziałam odwracając tak głowę, że patrzyłam mu w oczy.
- Chyba jest w lodówce - dał mi szybkiego całusa w policzek i wyjął słodki sos. Na naszykowane talerze nałożyłam nam po dwa, ciepłe naleśniki, a Leo polał je syropem. Usiedliśmy obok siebie konsumując w przyjemnej ciszy, spoglądając co chwilę na siebie. Po skończonym posiłku umyłam talerze, a Leo resztę naleśników zakrył folią i wstawił do lodówki.
- Reszta śpi? - zapytałam wycierając ręce.
- Alvin na pewno - zaśmiał się.
- Britt pewnie też - dołączyłam do niego - A Żaneta i Szymek?
- Wybyli gdzieś rano.. pasują do siebie - poruszył śmiesznie brwiami, a ja się zaśmiałam.
- Pasują czy nie, Szymon jest z Britt - powiedziałam stanowczo.
- Ta.. wiem. Co dzisiaj chcesz robić?
- Myślałam żeby pójść na cmentarz. Przydałoby się tam posprzątać, postawić nowe świece i świeże kwiaty.
- A potem może zbierzemy wszystkich na paintbolla? - zapytał z nadzieją.
- Niech ci będzie - zaśmiałam się - to za pół godziny na dole - powiedziałam i szybko pobiegłam na górę. Zamknęłam za sobą jasne drzwi i ze śmiechem oparłam się na chwilę o nie. Jak ja go kocham! Westchnęłam i podeszłam do szafy. Dobór odpowiedniego stroju nie zajął mi dużo czasu, nie muszę się jakoś stroić żeby się przypodobać Leo. Zabrałam do łazienki zwykłe jeansy, żółte koszulę, szary zegarek i żółte trampki. Umyłam zęby, ubrałam się i lekko się umalowałam. Na koniec psiknęłam się pomarańczowymi perfumami i z włosów zrobiłam dwa warkocze opadające mi na ramiona. Zadowolona zeszłam na dół z szarą torbą i założyłam żółtą kurtkę. Po chwili zszedł Leo, który też się specjalnie nie odstawiał. Zwykły t-shirt, bluzka i sportowe buty. Ale mi i tak się podobał. Zarzucił kurtkę i mieliśmy już wychodzić, ale weszłam jeszcze na chwilę do kuchni.
- Zostawię im kartkę, że niedługo wrócimy - wyjaśniłam i nabazgrałam kilka słów na żółtej samoprzylepnej karteczce umieszczając ją na lodówce. Schowałam długopis do torby i wyszliśmy.
BRITTANY
Obudziło mnie światło przebijające się przez zasłonki na oknach. Jęknęłam niezadowolona ale wyczołgałam się (dosłownie) spod kołdry i opadłam na miękki dywan. Leżałam tak kilka minut rozciągając się aż w końcu podniosłam leniwą dupę i założyłam szlafrok. Półprzytomna zeszłam do kuchni i zobaczyłam kartkę na lodówce.
- Leo chodź tutaj i mi pomóż! - krzyknęłam z kuchni, z chłopak w natychmiastowym tempie znalazł się obok mnie.
- Co się stało?! - krzyknął zmartwiony.
- Nie mogę zdjąć mąki - uśmiechnęłam się słodko, a on odetchnął z ulgą. Dopiero teraz zauważyłam że jest w samych spodniach od piżamy, a jego umięśniony tors nie jest ukrywany pod bluzką.
- Mmm.. lubię twój tors - mruknęłam jeżdżąc mu paznokciem po klacie.
- Chcesz tą mąkę?
- Chyba nie jest mi teraz niezbędna to funkcjonowania - oznajmiłam i spojrzałam mu w oczy. Tańczyły w nich iskierki wesołości i miłości.
- Mówisz? - mruknął - to bardzo dobrze - dodał i wpił się w moje usta. Jęknęłam cicho i uśmiechnęłam się nie zaprzestając czynności. Uniósł mnie lekko i posadził na blacie, więc nie miałam problemu ze staniem na palcach. Zszedł pocałunkami na moją szyję, a ja odchyliłam głowę - to mój słaby punkt. Po chwili przestał i spojrzał mi w oczy. Złożył na moich ustach słodki, namiętny, czuły i krótki ostatni pocałunek.
- Uwielbiam się z tobą całować - powiedziałam z lekką zadyszką i uśmiechem - a teraz podaj mi mąkę - zaśmialiśmy się oboje. Odszedł ode mnie kawałek i zdjął potrzebny składnik z najwyższej półki.
- Proszę, Księżniczko - podał mi z ukłonem.
- Dziękuję, mój rycerzu - odpowiedziałam i z gracją zeskoczyłam z blatu - pomożesz mi robić naleśniki?
- Jasne - i zaczęliśmy wyciągać wszystkie potrzebne składniki. Mąka już jest, więc jajka, mleko, olej, mikser, miska i patelnia. Po przygotowaniu ciasta stanęłam przed kuchenką i skupiona smażyłam cienkie placki. Nagle poczułam jak "ktoś" obejmuje mnie od tyłu w talii i kładzie głowę na moim ramieniu. Oparłam swoją głowę, o jego i zdjęłam ostatniego naleśnika z uśmiechem. Spojrzałam na talerz - wyszło ich dość sporo.
- Brakuje tylko syropu klonowego - powiedziałam odwracając tak głowę, że patrzyłam mu w oczy.
- Chyba jest w lodówce - dał mi szybkiego całusa w policzek i wyjął słodki sos. Na naszykowane talerze nałożyłam nam po dwa, ciepłe naleśniki, a Leo polał je syropem. Usiedliśmy obok siebie konsumując w przyjemnej ciszy, spoglądając co chwilę na siebie. Po skończonym posiłku umyłam talerze, a Leo resztę naleśników zakrył folią i wstawił do lodówki.
- Reszta śpi? - zapytałam wycierając ręce.
- Alvin na pewno - zaśmiał się.
- Britt pewnie też - dołączyłam do niego - A Żaneta i Szymek?
- Wybyli gdzieś rano.. pasują do siebie - poruszył śmiesznie brwiami, a ja się zaśmiałam.
- Pasują czy nie, Szymon jest z Britt - powiedziałam stanowczo.
- Ta.. wiem. Co dzisiaj chcesz robić?
- Myślałam żeby pójść na cmentarz. Przydałoby się tam posprzątać, postawić nowe świece i świeże kwiaty.
- A potem może zbierzemy wszystkich na paintbolla? - zapytał z nadzieją.
- Niech ci będzie - zaśmiałam się - to za pół godziny na dole - powiedziałam i szybko pobiegłam na górę. Zamknęłam za sobą jasne drzwi i ze śmiechem oparłam się na chwilę o nie. Jak ja go kocham! Westchnęłam i podeszłam do szafy. Dobór odpowiedniego stroju nie zajął mi dużo czasu, nie muszę się jakoś stroić żeby się przypodobać Leo. Zabrałam do łazienki zwykłe jeansy, żółte koszulę, szary zegarek i żółte trampki. Umyłam zęby, ubrałam się i lekko się umalowałam. Na koniec psiknęłam się pomarańczowymi perfumami i z włosów zrobiłam dwa warkocze opadające mi na ramiona. Zadowolona zeszłam na dół z szarą torbą i założyłam żółtą kurtkę. Po chwili zszedł Leo, który też się specjalnie nie odstawiał. Zwykły t-shirt, bluzka i sportowe buty. Ale mi i tak się podobał. Zarzucił kurtkę i mieliśmy już wychodzić, ale weszłam jeszcze na chwilę do kuchni.
- Zostawię im kartkę, że niedługo wrócimy - wyjaśniłam i nabazgrałam kilka słów na żółtej samoprzylepnej karteczce umieszczając ją na lodówce. Schowałam długopis do torby i wyszliśmy.
BRITTANY
Obudziło mnie światło przebijające się przez zasłonki na oknach. Jęknęłam niezadowolona ale wyczołgałam się (dosłownie) spod kołdry i opadłam na miękki dywan. Leżałam tak kilka minut rozciągając się aż w końcu podniosłam leniwą dupę i założyłam szlafrok. Półprzytomna zeszłam do kuchni i zobaczyłam kartkę na lodówce.
Dave dzisiaj będzie późno,
Szymon i Żaneta prawdopodobnie poszli na zakupy,
a ja i Leo poszliśmy na cmentarz.
Po obiedzie idziemy na paintbolla wszyscy razem
Naleśniki w lodówce :*
Sara
- Super - mruknęłam i wyjęłam sobie dwa naleśniki i szklankę soku pomarańczowego. Z takim śniadaniem udałam się do salonu, którego podłoga była pokryta puchatym, białym dywanem. Przeleciałam wzrokiem po skórzanej, miękkiej kanapie, na której widniały różnokolorowe poduszki, po wielkim kinie domowym na przeciwległej, biało-beżowej ścianie oraz po ceglanym kominku z prawej strony kanapy, przy ścianie. Ominęłam stolik stojący na dywanie przed kanapą i dwa, bujane, wiklinowe fotele umieszczone przed kominkiem, na których leżały duże, wygodne poduchy. Legnęłam na kanapie i włączyłam telewizor zajadając się naleśnikami. Usłyszałam jak ktoś schodzi ze schodów i zauważyłam w rogu pokoju opierającego się o ścianę bruneta w samych spodniach od piżamy, włosach w nieładzie i śpiącej minie. Drapał się po głowie. Ale jego klata i mięśnie.. cóż, trzeba przyznać że robią wrażenie.
- Gdzie wszyscy? - zapytał marszcząc brwi na zaspanej twarzy.
- Wybyli - odpowiedziałam przełykając napój - naleśniki w lodówce. - dodałam i przeniosłam wzrok na telewizor. Po skończonym posiłku odstawiłam naczynia na stolik i się położyłam na brzuchu. Nagle poczułam jak ktoś lekko na mnie siada i kładzie mi ręce na ramionach. Cała się spięłam i chciałam zrzucić osobę która mnie uwięziła ale oczywiście była za silna.
- Złaź ze mnie - warknęłam.
- Strasznie spięta jesteś - zaśmiał się - odpręż się, chcę ci tylko masaż zrobić - przed oczami pokazał mi malinowy olejek - mój ulubiony..
- Nie potrzebuję - syknęłam, choć tak na prawdę plecy mnie bardzo bolały.
- Oj daj się przeprosić za wczoraj...
- Nie jestem twoją landryną, nie będziesz mi robił masażu, spadaj.
- Jak wolisz - odstawił butelkę i już myślałam że ze mnie zejdzie ale grubo się myliłam, bo zaczął mnie łaskotać a ja się wiłam i śmiałam jak głupia.
- A-Alvin! - krzyczałam pomiędzy napadami śmiechu - p-przes-przestań!
- To powiedz że jestem najlepszym piosenkarzem, tancerzem i najprzystojniejszym facetem na tej planecie - powiedział mi do ucha.
- Ha! Chyba śnisz! - krzyknęłam a on znów zaczął mnie łaskotać. Jakimś cudem udało mi się wstać i przeskoczyłam nadal ze śmiechem na drugą stronę kanapy.
- I tak cię złapię - powiedział z zadziornym uśmiechem.
- Nie bądź tego taki pewny - dodałam i kątem oka zobaczyłam moje wybawienie - schody! Nie tracąc czasu poleciałam jak torpeda na górę i zabarykadowałam się w pokoju. - Ha! Miller górą, bim bam! - krzyknęłam zadowolona odwracając się i mało nie umarłam ze strachu, bo kto stał w moim pokoju? Alvin we własnej postaci!
- Okienko - odpowiedział na moje niezadane pytanie i uśmiechem.
- Chcę się ubrać, wyjdź - powiedziałam.
- Chętnie popatrzę - zaśmiał się.
- To idź sobie patrz na Lindsay - wypchnęłam go z pokoju i zamknęłam go na klucz, robiąc potem to samo z oknem. Westchnęłam i podeszłam do szafy. Strój na wieczorny koncert już wisiał, a więc przynajmniej to miałam z głowy.
- Coś wygodnego i czarnego... hm... - zastanowiłam się chwilę i wybrałam zwykłe czarne getry, czarną bluzę z nadrukiem batmana i czarne konwersy. Dobrałam do tego również czarną kurtkę, którą i tak zdejmę przed zabawą. Ubrałam się, umalowałam i byłam gotowa. Usłyszałam jak na dole wchodzą nasze zguby, wszystkie. Zeszłam i zobaczyłam Sarę i Leo biegnących na górę się przebrać, Żanetę i Szymona wchodzących z siatkami do kuchni i Alvina siedzącego przed telewizorem. Westchnęłam i ruszyłam do kuchni.
- Żan, może idź się przebrać na paintbolla, ja tu pomogę - uśmiechnęłam się do siostry.
- Dzięki - odwzajemniła mój gest i poleciała na górę.
- Gdzie byliście? - zapytałam obojętni wypakowując siatkę.
- W kilku sklepach - odpowiedział - ślicznie wyglądasz.
- To tylko dres - mruknęłam i włożyłam mleko do lodówki.
- Coś się stało? - zmarszczył brwi.
- Nie - odpowiedziałam automatycznie i odwróciłam się twarzą w jego stronę - a miało?
- Nie - wymieniliśmy się podejrzliwymi spojrzeniami.
- Zaczęłaś już naukę do egzaminów? Moglibyśmy iść razem się pouczyć, do biblioteki.. - zaproponował nalewając sobie wody.
- W bibliotece to można co innego robić - dodałam zalotnie.
- Za 3 miesiące mam maturę, a ty egzaminy końcowo-roczne.
- I będziesz mi o tym truł całymi dniami - przewróciłam oczami - chciałabym się wyluzować..
- A nauka?
- Nauka i nauka, mam jeszcze cały weekend ferii - mruknęłam i poczułam wibracje telefonu. Przesunęłam palcem po ekranie - Dave? Stało się coś?
- Brittany, zbierz proszę wszystkich i daj na głośnik.
- HEY! CHODŹCIE DO KUCHNI! - krzyknęłam i po chwili wszyscy siedzieliśmy przy wyspie kuchennej.
- Mam do was ważną sprawę. Macie możliwość wyruszenia w 3-miesięczną trasę koncertową.
*********************************************************************************
I... koniec :D Kocham was zostawiać w takich momentach kochane wy moje <3 <3
Czy zgodzą się wyjechać? Co z nauką Szymka i Żanety? Co ze związkiem Alvina i Lindsay?
Aj... miałam tak nie robić.... :D Hahahaha :D No, ale jak się podoba? ^^
I widzicie dzisiaj jestem łaskawa! Nie ma 19 a już rozdział :D
- Nie - wymieniliśmy się podejrzliwymi spojrzeniami.
- Zaczęłaś już naukę do egzaminów? Moglibyśmy iść razem się pouczyć, do biblioteki.. - zaproponował nalewając sobie wody.
- W bibliotece to można co innego robić - dodałam zalotnie.
- Za 3 miesiące mam maturę, a ty egzaminy końcowo-roczne.
- I będziesz mi o tym truł całymi dniami - przewróciłam oczami - chciałabym się wyluzować..
- A nauka?
- Nauka i nauka, mam jeszcze cały weekend ferii - mruknęłam i poczułam wibracje telefonu. Przesunęłam palcem po ekranie - Dave? Stało się coś?
- Brittany, zbierz proszę wszystkich i daj na głośnik.
- HEY! CHODŹCIE DO KUCHNI! - krzyknęłam i po chwili wszyscy siedzieliśmy przy wyspie kuchennej.
- Mam do was ważną sprawę. Macie możliwość wyruszenia w 3-miesięczną trasę koncertową.
*********************************************************************************
I... koniec :D Kocham was zostawiać w takich momentach kochane wy moje <3 <3
Czy zgodzą się wyjechać? Co z nauką Szymka i Żanety? Co ze związkiem Alvina i Lindsay?
Aj... miałam tak nie robić.... :D Hahahaha :D No, ale jak się podoba? ^^
I widzicie dzisiaj jestem łaskawa! Nie ma 19 a już rozdział :D
środa, 10 lutego 2016
Prolog
Godzina 22:30. Ciepła, zimowa noc. Park. Wiele osób przyprawiłoby to o dreszcze, lecz nie ją. Szła powoli pomiędzy drzewami. Zarzuciła na głowę czarny kaptur. Pomimo jej stroju nie było jej zimno, po prostu lubiła ten kaptur. Włożyła w uszy słuchawki i puściła dźwięki Make it rain. Nogi dziewczyny same poniosły ją w miejsce, gdzie spoczywała jej malutka siostrzyczka. Usiadła przy grobie nie zwracając uwagi na zimną ziemię i patrzyła na jej fotografię, słabo widoczną w mroku nocy. Blondynka ze zdjęcia patrzyła na nią z uśmiechem i radością w oczach. Mimo, że wypadek miał miejsce 2 lata temu dziewczyna nadal czuje ją na każdym kroku. Tak samo jak spoczywającego obok jej przyjaciela, ukochanego zmarłej.
- Dlaczego to musieli być akurat oni.. - szepnęła dziewczyna, lecz nie popłakała się. O nie, ona nie płacze. Nie uroniła ani jednej łzy od dwóch lat. Posiedziała chwilę i postanowiła wracać. Przemierzała ulice Nowego Yorku. W nocy czuła się pewnie. Towarzyszyły jej tylko dźwięki Sheerana i uliczne światła. Po półgodzinnej wędrówce znalazła się przed swoim domem. Weszła oknem do swojego pokoju. Ściany były bladoróżowe, a na panelach był dywan w tym samym kolorze. Po prawo było dwuosobowe łóżko z ciemno różową pościelą i mnóstwem poduszek w kształcie serc, prostokątów, kwadratów. Nad łóżkiem była podświetlana literka B . Obok stał stolik nocny z lampką świecącą bladoróżowym światłem i budzikiem. Po lewo stało biurko, a nad nim wisiały szafki. Obok biurka była też wielka, czarno biała szafa.W rogu pokoju obok łóżka stała podświetlana toaletka z lustrem oraz mnóstwem perfum, kosmetyków oraz rzeczy do włosów. Obok biurka były drzwi do mojej łazienki w której była wanna , toaleta , umywalka i kilka szafek. Całość dopełniał dywanik na podłodze. Na ścianie w pokoju, było okno z głębokim parapetem przez które weszłam. Był wyłożony czerwono-czarną poduchą i przyozdobiony kolorowymi poduszkami z literkami B. Na nim stał mój czarny laptop przyozdobiony naklejkami. Okno było zasłonięte biało fioletowymi firankami . Na ścianach powiesiłam plakaty mojego ulubionego zespołu - R5 i Ed'a Sheeran'a. Pokoje moich sióstr - Żanety i Sary - wyglądały podobnie tyle że w ich ulubionych kolorach. Zapaliłam lampki w kształcie motylków wiszące na całym suficie i otaczające ramę łóżka. Zdjęłam kurtkę wieszając ją na wieszaku przy drzwiach. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic zmywając z siebie troski dnia dzisiejszego. Założyłam piżamę pozostawiając bose stoy, których paznokcie były pomalowane na czarno. Wyszłam z łazienki z maską służącą mi na razie za opaskę. Zeszłam na dół po jasnych schodach oświetlonych małymi lampkami na każdym stopniu. Na środku kuchni stała drewniana wyspa ze szklanym blatem na którym widniał różowy wazon z fioletowo - żółtymi kwiatami. Podłoga była drewniana, a blaty, lodówka i szafki w kolorze beżowym. Pod szafkami były przyczepione światełka, a nad wyspą wisiały dwie lampy w kolorze bladoróżowym. W kuchni było przejście do jadalni, w której był stół na sześć krzeseł, piękny żyrandol a ścianę zastępowało okno z widokiem na ogród. Na krześle przy wyspie siedział wysoki, umięśniony brunet z niebieskimi okularami.
- Gdzie byłaś? - zapytał cicho nie odrywając wzroku od okna.
- Przejść się - oznajmiła spokojnie wyjmując z lodówki mleko.
- O tej godzinie? - przeniósł na nią wzrok.
- Mam 17 lat, nie 7 - mruknęła - a to, że jesteś pełnoletni nie daje ci nade mną kontroli - warknęła odwracając się w jego stronę ze szklanką.
- Ale to, że jestem twoim chłopakiem chyba daje mi prawo do tego, żebym wiedział gdzie jesteś - odwarknął.
- Najmniejszego - odwróciła się od niego i nalała płynu. Odstawiła wszystko na miejsce i ruszyła do pokoju świadoma, że okularnik podąża za nią.
- A ty różowa landryno mogłabyś już iść - westchnęła na górze - nie połknij jej - dodała z obrzydzeniem widząc bruneta który przygwoździł do ściany swoją dziewczynę - Lindsay. Wyjątkowy plastik, kolejna zdobycz Sevilla. Weszła do swojego pokoju i odstawiając napój na biurko odwróciła się do chłopaka.
- Martwię się o ciebie.
- Niepotrzebnie.
- Och, jasne - westchnął i przeczesał ręką włosy - najlepiej dać ci wolną rękę.
- Przydałoby się, nie jesteś moim ojcem ani Davem. Nawet on już się przyzwyczaił.
- Jutro mamy koncert, mogłabyś to uszanować. - powiedział wkurzony.
- A ktoś ci kazał tyle siedzieć? - zapytała unosząc brew z kpiarskim tonem.
- Potraktuj coś wreszcie poważnie! - krzyknął cicho żeby nikogo nie obudzić i zacisnął pięść sfrustrowany.
- No, uderz, ulżyj sobie - powiedziała zachęcająco, a on popatrzył na nią jak na wariatkę, ale trochę się uspokoił.
- Po prostu idź spać - westchnął.
- Dobrze - odpowiedziała. Zanim wyszedł podeszła jeszcze do niego bez słowa i przytuliła. Oboje odetchnęli z ulgą. Trwali w uścisku przez chwilę, a później umięśniony brunet wyszedł całując ją delikatnie w czoło. Dziewczyna wypiła mleko i położyła się do łóżka. Zgasiła lampki, założyła maskę i usnęła.
Para nie była świadoma, że całą scenę w pokoju dziewczyny widziała ich siostra w fiołkowych okularach i obserwowała to z bólem serca, lecz nic nie zrobiła. Po prostu ścierała spływające łzy. Gdy zauważyła jak chłopak wychodzi szybko schowała się do swojego pokoju zamykając go cicho na klucz. Zsunęła się po drzwiach i dała swobodnie płynąć łzom. Gdy się uspokoiła wstała powoli i podeszła do lustra. Miała piękną figurę. Chude nogi, nie stykające się uda, płaski brzuch, okrągłe lecz nie za duże piersi, śliczna twarzyczka. Jej ciało było umięśnione. Brązowe kręcone włosy sięgające do ramion opadały swobodnie. Fioletowe okulary zakrywające śliczne, fiołkowe oczy dodawały jej uroku. Nawet w zwykłej piżamie wyglądała ślicznie. Westchnęła cicho i położyła się w fioletowej pościeli.
*********************************************************************************
No i tak się prezentuje prolog ^^ Oczywiście wyjątkowo w środę, bo.. bo mam ferie i jestem zjarana tym prologiem XD No, więc błagam.. nie znienawidźcie mnie :D
Ostatki ASK!
Kurna... przez was ryczę -.- ;-;
Kasia Tasia pyta:
Pytania do Freda
1. Siemanczeko jak tam życie? ^_^
F: A dziękuję, znakomicie :D
2. Jak ci sie układa z Igą?
F: Ledwo żyję.. :D
I: *wali go w bark* ciesz się że w ogóle żyjesz :D
3. jak z nią wytrzymujesz? :D
F: Sam nie wiem! :D
I: Pff.. :D
5. A jak tam George? ?
F: George, bracie?
G: Zaiście!
7. Wolałbyś, aby chłopakiem Ginny był Blase Zabini czy Harry? :D
F-G: HARRY.
8. Jaki był twój 1 raz? *o* (wiesz o co mi cho :D)
F: Pf.. a co, swojego się nie miało? O ile się orientuję to wpadkę zaliczyłaś :D
9. Opisz chociaż ile miałeś wtedy lat i gdzie to było XD
F: Na świecie XD
10. Miałeś kiedys jakąś przypałową sytuację?
F: Pf.. a bo to jedną! :D
11. A przypałową sytuacje z Igą? :D
I: Kiedyś zrobił romantyczną kolację.. wiecie, nastrojowe świeczki, muzyka, jedzenie, 22.. a o 23 gasiliśmy pożar bo ta niemota zapomniała gazu wyłączyć :D
F: Przynajmniej się nie nudzisz :D
I: Jakżebym śmiała :D Albo jak wlał za dużo chloru do basenu i wyszliśmy wybieleni :D I nadal wisisz mi sukienkę!
F: Już dawno spłaciłem ten dług :D
I: Ciekawe jak, hmm? *unosi brew*
F: Żyję z tobą pod jednym dachem :D *zabije mnie, ale było warto!*
I: ..WEASLEY!
F: Tak słucham panią Weasley? Pani tak nie kryczy, bo gardziołko zedrze ;)
I: *zaciska pięści*
F: Oj już już *bierze ją za piąstki i rozluźnia* pani zmarszczek dostanie.
12. Jak tam w firmie? :D
F: Cu-dow-nie :D
13. Kiedy zrobiłeś ostanio komuś żart? :D
F: Dzisiaj :D
I: Dzisiaj? Nie przypominam sobie żeby to było dzisiaj... wczoraj, ale dzisiaj?
F: Kochanie, jeżeli nie chcesz mieć żółtych włosów nie radzę iść się pierwsza myć :D
I: ..za kogo ja wyszłam -.-
14. Na czym on polegał?
F: Czytaj powyżej :D
15. Jak się zeszłeś z Iga? :D
I: Pewnie nie pamięta *prycha*
F: Zabrałem ją na smoki w nocy. Latała całą noc. Gdy rano już się wyspała poszliśmy na spacer do lasu. Chodziliśmy tak długo, że złamał się jej obcas więc musiałem wziąć ją na ręce, a raczej nie musiałem a chciałem. Tak się śmialiśmy w pewnym momencie, że musiałem się zatrzymać. Postawiłem ją i oparła się o drzewo. Stanąłem przed nią i spojrzałem w oczy.. a po chwili pocałowałem.
I: ..pamiętasz.. *uśmiecha się lekko*
F: Jakżebym mógł zaapomnieć *przytula ją i czochra lekko włosy*
16. Będziecie mieli synka *o* Jak go nazwiecie? :D
F-I: Oczywiście Ruggero/Jacob.
I: ..kochanie, coś ci się pomyliło, to będzie Ruggero :)
F: Skarbie, umawialiśmy się na Jacob :)
I: Nie nie, Ruggero.
F: Jacob.
I: Ruggero.
F: Jacob.
I: Ja noszę to dziecko, ja będę rodzić, ja będę cierpieć jak palenie żywcem przez twoją chwilę przyjemności więc mój głos ma decydującą skalę.
F: ..-.-
17. A jak zamiast planowanej córeczki narodzi się synek?
F: To będzie Anastazja!
I: Niech ci będzie Ana... ale ma być chłopczyk!
F: Myślałem, że zawsze chciałaś córeczkę?
I: Tak.. ale drugą. Chciałabym żeby moja córka miała starszego brata, tak jak ja zawsze chciałam..
18. Kiedy ostatnio byłeś z Igą na randce?
F: Eee...
I: Właśnie Fred, kiedy mnie zabrałeś na randkę?!
F: ..Dzięki Kasieńko, teraz muszę ją gdzieś zabrać i jeszcze zadbać żeby to niespodzianka była -.-
I: No ba :D
F: Nienawidzę tych twoich humorków jak jesteś w ciąży..
I: Cóż.. życie jest brutalne skarbie :D
19. Jak jej się oświadczyłes? ; D
F: Przy zachodzie słońca, na klifie przy plaży.
I: Tak jak zawsze chciałam *.*
20. Było romantycznie? *o*
I: I to jak!
21. Masz jeszcze jakiś kontakt z Alvinem lub Leo?
F: Jasne :) Piszemy do siebie listy, nasze sowy znają drogi na pamięć :D
22. A z Czkawką lub Astrid?
I: Trudno ukryć nawet te najmniejsze smoki, ale jak przylatują na najwyższe piętro w firmie z listami to jest spoko :D
23. A z Austinem i Dezem?
F: Pff... dnia nie ma żebyśmy nie gadali przez telefon :D Jedziemy z nimi na wakacje w tym roku :D
I: Nareszcie się oderwę od ciebie :D
F: Kochanie, jedziesz tam ze mną. ..-.-
I: Ale będziesz tam ze swoim bliźniakiem i chłopakami, a ja nareszcie posiedzę z Shadow, Kaśką, Ally i Trish!
F: Mi taki układ pasuje :D
24. A tak wgl to bądź dobry dla Igi, bo w łeb i gorzej! :D
I: Oj jest dobry, jest... ale trzymaj się na baczności! Mój kij baesbollowy nadal stoi na strychu!
F: Wiem, wiem *sadza ją sobie na kolanach*
I:Puszczaj, ciężka jestem!
F: A ja mam to gdzieś.
25. No to w sumie na tyle z pytań, życze szczęścia w życiu, no i do zoba! :D
F-I: Szczęścia! :)
Shadow *tak musiałam XD *
1. Jak tam życie? :D
S: Świetnie, a twoje? :D
2. Jak tam Cedric?
S: Okropnie! :D
C: Osz ty mała *kładzie ją i zaczyna łaskotać*
S: Hahahaha! D-dobrze! Hahahaha! C-cuo-cudownie! :D
C: No :D *puszcza*
3. Grzeczny jest? :D
S: Jak piesek francuski :D
4. Kiedy dzieci? *o*
S: Jakoś mi się nie spieszy na razie... xD
5. Mieliście już 1 raz :D
S: Ty też, mamuśko! :D
6. Jak było? :D
S: Zostawię to dla siebie xD I ty też!
C: Pfff.. :D
7. Skoro Cedric jest piłkarzem, to podzielasz z nim jego pasję? (tzn nożna XD )
S: Jasne! Ja czasami każę mu chodzić po wybiegu :D A my, co sobotę gramy sobie meczyk, czasem z nim trenuję, jestem na każdym meczu i jestem najwierniejszą fanką :)
C: Fatalna z niej piłkarka, ale wspaniała kobieta *całuje ją*
8. Gracie sobie czasami razem? :D
S: Inaczej nie dałby mi żyć :D
9. A Cedric przychodzi na tap madel XD?
C: A jak! Każdy pokaz, pierwszy rząd :D
Brit! :))
1. Siemka, jak się czujesz? :)
B: Super, dzięki :)
A: A zaraz będzie wściekła, albo depresja.. ach te uroki poczęcia życia!
2. Jeszcze wcześniej to przystałaś na propozycje solowej piosenkarki?
B: Nie. Zrezygnowałam.. kariera bez rodziny i przyjaciół, to nie kariera :)
3. Ile już jesteście na wyspie?
B: Od 15.. nie! 16 lat ^^
4. A od kiedy jest reszta na wyspie?
A: Oni dojechali jakoś rok później, nie?
B: Tak, bo przecież mieli coś tam do załatwienia, no..
A: Aj nie ważne co :D
5. Ktoś wie oprócz Dave gdzie jesteście?
B: Miałyśmy mówić Mili, ale.. cóż, nie powiedziałyśmy, więc nie :D
6. Czy przyjeżdza do was statek z jedzeniem lub czymś takim czy radzicie sobie sami?
B: Wtedy to nie byłoby to samo.. i tak mamy swoje niektóre rzeczy stamtąd, czasem jak jeździmy do Dave'a to coś tam bierzemy ale nie dużo. Uwielbiamy to, że tutaj żyje się zgodnie z naturą.. a ogródek jest bardzo wydajny :D
7. Internetu tam chyba nie macie nie?
B: Nie, i szczerze to lepiej! A aktualnie jesteśmy w odwiedzinach :D
A: A jakbym sobie czasem pograł na X-BOX-ie..
B: A ja myślałam że to Ross to dziecko :D
8. A komórki?
A-B: Nope :D
9. Czujesz się lepiej będąc na wyspie?
B: Tak. To tutaj czuję dom, nigdzie indziej :)
10. Kiedy Al 1 raz zobaczył cię w samej bieliźnie jak się czułaś?
B: Szczerze? Pomyślałam, że on to ma takie szczęście jak mało kto że mam taką figurę XD
A: Ach ta skromność :D
11. A jak on? (zawołaj go żeby odp hah)
B: Nie musze, bo jest obok, ale.. AAAALVIIIN! :D
A: Ciszej wariatko! *zakrywa jej lekko usta* bo obudzisz Chloe!
B: Nie martw się, jest wykończona przez te zabawy z dziadkiem :D
A: A te mazaki spakowałaś? I bloki? Widziałaś jak jej się podobały.. i ta deska dla Rossa i Rickera!
B: Spokojnie, mam wszystko. A teraz odpowiadaj!
A: *czyta pytanie* .. :D Cóż, czułem się jakbym wygrał nobla :D
12. Kiedy mieliście ten 1 raz? (wiesz o co mi chodzi i prosze szczerze :p)
A: Na moje szczęście cóż.. wiesz kiedy Britt ma urodziny, nie? No, to w jej 17-ste urodziny wszyscy się ulotnili na drugi koniec wyspy... :D
13. W jakim wieku?
A: A zgadnij sobie :D
14. Gdzie? :D
A: Bez przesady xD
15. W jakim wieku zaszłaś w ciąże? ( wiem moge policzyć, ale mi sie nie chce.. Xd)
B: Pierwszą? 24 :)
16. Masz jeszcze jakieś kontakty z Austinem, Ally, Astrid?
B: Smoki bardzo dobrze się sprawdzają :D
17. A z Igą, Kasią czy Shadow?
B: Na szczęście tak! Inaczej bym sfiksowała ;)
18. Jak tam się czują wasze dzieci?
B: O ile wiem bardzo dobrze :)
A: Przecież Chloe płacze!
B: *słucha* to nie płacz "przyjdź jak najszybciej". Zaraz znów uśnie.
A: Żartujesz sobie!
B: *trzyma go za koszulę i wywraca oczami* 3..2..1..
A: ..nie płacze! A mówiłem, żebyś się uspokoiła :D
B: Hahaha :D A gdzie Ross?
A: Jeździ z Rickerem za domem.
19. Jak myślisz Ross Caroline oraz Ricker i Chloe będą kiedyś razem tak jak rodzice?
B: Myślę, że tak :)
20. W sumie są bardzo do was podobni :D
A-B: Hahaha :D Dzięki :D
21. Jak wytrzymujesz z Alvinem?
B Nie jest tak źle *wtula się*
22. Ross jest bardzo do niego podobny? ; D
B: Ross, to mała wersja Alvina! I wyglądem, i charakterem :D
23. Macie jakieś plany na przyszłość?
B: Mam zamiar urodzić zdrowe dziecko.. i być szczęśliwa :)
24. No to chyba tyle na pytania odemnie.. Szczęścia i wytrwałości ;D:))
A-B: Dzięki! I wzajemnie :)
Dla Szymka.
1. Siemka jak tam leci?
S: Super, dzięki :)
2. Jak się czuje Żan?
Ż: Wypoczęta :D
3. A wasze dzieciaczki?
S: Nareszcie usnęli.. ale tak to mają wielki zapas energii :D
4. W sumie kto wymyślił imiona?
Ż: Ja dziewczynkę, Szymek chłopca ;)
5. Spodziewaliście się bliźniaków?
Ż: Ja tam coś przeczuwałam.. :D
S: A dla mnie był suprise XD
6. Ciekawe skąd mają taki zapał do eksperymentów? :D
S-Ż: No nie? No ja kompletnie nie wiem po kim! :D
7. W sumie to jak oni wyglądają?
S: Katia to mała królewna. Malutka, słodziutka. Ma brązowe loki do ramion i fiołkowe oczy, po mamusi ;) No i oczywiście okularki.. a Krispian ma równiez brązowe włosy, niebieskie oczy i już zarysy muskułów! Ale cóż się dziwić, skoro na wyspie caly czas coś noszą, gimnastykują się..
8. Kiedy miałeś swój 1 raz? (wiesz o co mi cho :D)
S: W odpowiednim czasie ;)
9. Ile miałeś wtedy lat?
S: Wystarczająco ;)
10. Opisz jak było haha :D
S: Prywatna sprawa :D
11.W jakim wieku Żan urodziła?
Ż: 27 :)
12. Jesteś szczęśliwy? ^_^
S: Tak. Bardzo :)
13. Jak wyglądały twoje oświadczyny?
Ż: Świece, środek puszczy, gwieździste niebo i błyszczący pierścionek.. :)
14. Tak wgl Żan urodziła w szpitalu czy na wyspie?
S: Na wyspie. Chciałem pojechać z nią do szpitala kilka dni przed ale ta się uparła -.-
15. Często to robicie ( ͡° ͜ʖ ͡°) ?
S: Rzeźby z gliny? Dosyć często XD
16. Utrzymujecie kontakt z Dave'em?
S: Jeździmy do niego, a on do nas kilka razy do roku :)
17. Eh no to chyba tyle pytań odemnie.. Szczęścia i dzieci XD :D
S-Ż: Dzieki i wzajemnie :)
WilczekMiekkieLapki chce się ostatni raz dowiedzieć:
Wróżbiteł Kasieł! :D Sama chciałaś kochana :*
1. Żyjesz tam?
K: Jeszcze jakoś :D
2. W epilogu było coś o wpadce... Jakieś szczegóły?( ͡° ͜ʖ ͡°)
K-G: JAKA WPADKA?
K: ..George, idziesz do apteki. Marsz!
3. Dostałaś już staniko-portki od Al'a?
K: Nadal czekam! :D
4. Myślisz, że za ile wprowadzimy się do naszego psychiatryka?
K: A no wiesz, mam trochę roboty, to co powiesz na za miesiąc? :D
5. Kogo zaprosimy na parapetówę? XD
K: Oddział zamknięty XD
6. Lubisz czytać katalog z Ikei? ^^
K: To moje ulubione ^^ XD
7. Jeśli poruszamy się z prędkością dźwięku i puścimy bąka, czy najpierw go usłyszymy czy poczujemy?
K: ...a co ja, Szymon żeby to wiedzieć? :D
8. Czy kiedyś ćpałaś proszek do prania?
K: Może to dziwne... ale tak XD
9. Wbijasz do mojej szkoły na zorbę? :D
K: Lecem! ^^ :D
10. Bierzemy swoje słodkorożce, zajumujemy kakao Idze, odbieramy staniko-portki od Alvina i Leo niezależnie, czy są już gotowe i lecimy na poszukiwania dobrego dilera kredy? x3
K: Wchodzę w to! :D
G: Kotku, a wy nie macie już dillera? I to dobrego z tego co widzę XD
K: Shhhhhhh! :D
Krwawa Marry:
Do Alvina
1.Jak tam rodzina?
A: Świetnie :)
2. Dlaczego przeprowadziliście się na wyspę?
A: Wiesz.. w sumie to był pomysł Britt.. tutaj czujemy się lepiej :)
3. Fani rozpaczają po waszym zniknięciu?
A: Z tego co wiem od Dave było dość głośno przez ponad dwa lata, ale teraz trochę się uspokoiło :)
4. Jak myślisz, jeśli Ross będzie taki niegrzeczny jak ty, to zmienisz się w Dava?
A: Nigdy! Moja krew :D
5. Pozostaliście ludźmi?
A: Tak :) O wiele wygodniej :D Choć czasem brakuje mi ogona :D
6. Jak myślisz, czy gdybyś pozostał wiewiórką miałbyś krótkie wiewiórze życie?
A: Hm.. nie zastanawiałem się nad tym..
7. Macie kontakt z cywilizacją?
A: Kika razy do roku jeździmy do Dave'a :)
B: Alviś, nie denerwuj się... ale wiesz która bluza, ta którą sobie szyłes przez ostatnie pół roku..?
A: No tak, co z nią?
B: Wiesz... Chloe potraktowała to jako wspaniałe płótno do malowania jej nowymi mazakami..... :D
A: ...-.-
8. Jeżeli wasz dom utrzymywała wasza miłoś, to co z nim się stało gdy w Hogwarcie byliście pokłuceni?
A: Nie wiem :D
9. Przyznałeś się Brittany że podobała Ci się Chloe (anioł)?
B: *unosi brew* Chloe?!
A: E...heheh.. to było dawno i nie prawda! NASTĘPNE!
10. Czy to właśnie na jej część nazwaliście córkę?
A: Nie. Britt wymyśliła to imię, nie moja wina że jest słodkie!
B: Tu akurat ma rację... podoba mi się imię naszej córki :D
11. Zgaduje że wasz syn został nazwany na część Rossa Lyncha. Jak się z tym czujesz?
A: Tia... -.-
B: Hehehehe :D
12. Spodziewacie się syna czy córki?
A-B: Totalna niespodzianka ^^
13. Jak chcecie ją lub go nazwać?
A: Jak chłopiec, to Adrian albo Alex..
B: A dziewczynka Camila albo Juliet :)
14. A jeśli będą bliźniaki?
A-B: ..*patrzą na siebie* ...to będziemy mieli przekichane :D
15. Jak ty (jeszcze wtedy nastolatek, uzależniony od internetu) postanowiłeś siĘ ukstatkować, zdała od cywilizacji i internetu? Co na to Dave?
A: Wiesz.. od neta uzależniony nie byłem, bo w końcu w Hogwardzie neta nie było... i w sumie to miałem 17 lat.. nie wiem czemu ale cieszę się że to zrobiłem. I w sumie nie było to od razu! Precież jak przyjechaliśmy na tą wyspę, to mieliśmy takie domówki, imprezy, ogniska że masakra :D
B: Hahaha :D A pamiętasz to, jak się obudziłeś po środku jeziora na stercie butelek?
A: Hahahaha :D A wracając, Dave się ucieszył :D
16. I na koniec jakie jest najgorsze zdrobnienie Twojego imienia? (Wiem że Wilczek zgadywała, Ale czuje że to nie te). Koniec serii, możesz nam powiedzieć.
A: Ech... Al.
17. Policji udało się złapać porywająca Brittany?
A: Nie wiem. Wiem tyko, że on tu już ie trafi.
18. Kupiłeś sobie labladora? Jeśli tak to jak się nazywa?
A: Zasadziłem drzewo, postawiłem dom, mam syna
Do.....Charlene
1. Jak się czujesz?
Ch: Dobrze ^^
2. Jak myślisz, gdzie są Alvin, Szymon, Teodor, Britt, Sara, Leo, Eleonora?
Ch: Szczerze? Nie za bardzzo mnie to już interesuje xD
3. Jesteś szczęśliwa?
Ch: Tak :)
4. Żałujesz tego co im zrobiłaś?
Ch: Trochę.. wiesz, Alvin mnie zranił, mocno. Ale ja też przesadziłam.. błędy młodości ^^
5. Zaśpiewaj jakąś swoją piosenkę?
Ch: Teraz? Sorki ale gardło mi wysiada xD
6. Co się stało z twoją mamą?
Ch: Moja mama.. nie wiem co z nią.
7. Dlaczego tak Ci zależało na Alvinie?
Ch: Byłam zakochaną nastolatką.. Wiesz, gwiazda rocka którą wcześniej znałaś.. a on o tobie zapomniał :') ale nie ma co rozdrapywać starych ran! :)
8. Wiesz że Lidsnay (nie wiem jak się pisze) podobał się Leo?
Ch: Pisze się "Lindsay" :D Wiem, to moja siostra takie rzeczy się wyczuwa ;)
9. Chciałabyś żeby osoby z pytania 2 były szczęśliwe?
Ch: Tak. Mam nadzieję, że gdziekolwiek są, są szczęśliwi :)
Do Leo
1. Wiesz że podobałeś się Lidsnay?
L: Serio? ..fajnie :D
S: No i czego się szczerzysz?
2. Jak to jest wrócić do domu?
L: Świetnie ^^
3. Jak się tam znalazłeś po raz 1.
L: Urodziłem się na tej wyspie..
4. Co się stało z twoimi rodzicami?
L: Nie wiem. Pamiętam tyle, że kiedyś wyszli żeby pozbierać owoce i już nie wrócili..
5. Nazywasz się Leonardo, czy po prostu Leo?
L: Leonardo, ale każdy mi mówi Leo :D
A: Leonardo... to za poważne jak na ciebie stary :D
L: No co nie? :D
Do Britt
1. Jak wysz£a twoja trasa koncertowa?
B: Trasy nie było, zrezygnowałam :P
2. Nie szkoda Ci że zniknełaś od razu jak zyskałaś sławę?
B: Wiesz... tak mi było łatwiej ^^
3. Co na to twoi fani?
B: A miałam jakichś? :D
4. Zrobiłaś to tak spektakularnie jak Bilbo w "Władca Pierścieni Drużyna Pierścienia"?
B: ...nie oglądałam XD
5. Muszę o to zapytać. Mam nadzieję że po latach mniej boli i dasz radę odpowiedzieć. Wiesz że bałaś się chłopaków?
B: Wiem.
6. Wiesz dlaczego?
B: Wiem..
A: Britty, nie musisz odpowiadać..
B: *zaciska oczy i wtula się w Alvina* mój "ojciec".. zabił moją mamę na moich oczach..
7. Jak straciłać pamięć?
B: Tego nie pamiętam xD
8. Co się stało z twoją mamą?
B: ...
9. A z tatą?
B: ...
10. Czy to on Cię porwał? (xd) Jeżeli nie znasz odpowiedzi na te pytania, to zapytaj Alvina.
B: ..Alvin?
A: Tak.
Do Sary
1. Jak po raz 1 znalazłaś się na wyspie?
S: Po prostu kiedyś poszłam spać i się obudziłam na plaży..
2. Co się stało z twoimi rodzicami?
S: Nie wiem, na prawdę nie wiem..
3. Przez chwilę byłaś aniołem. Jak było?
S: Anielsko :D
4. Chciała byŚ to powtórzyć?
S: Jednak nie XD
5. Co zrobiłby Leo?
S: Diabłem by został :D
6. Spodziewacie się chłopca czy dziewczynki?
S: Niespodzianka ^^
7. Co byś wolała?
S: Nie wiem :D
8. Jak go lub ją nazwiecie?
S: Dziewczynkę Jasmin albo Joana..
L: A chłopca Kaspian albo Albert :D
9. A jeśli to bliźniaki?
Do Alvina
1.Jak tam rodzina?
A: Świetnie :)
2. Dlaczego przeprowadziliście się na wyspę?
A: Wiesz.. w sumie to był pomysł Britt.. tutaj czujemy się lepiej :)
3. Fani rozpaczają po waszym zniknięciu?
A: Z tego co wiem od Dave było dość głośno przez ponad dwa lata, ale teraz trochę się uspokoiło :)
4. Jak myślisz, jeśli Ross będzie taki niegrzeczny jak ty, to zmienisz się w Dava?
A: Nigdy! Moja krew :D
5. Pozostaliście ludźmi?
A: Tak :) O wiele wygodniej :D Choć czasem brakuje mi ogona :D
6. Jak myślisz, czy gdybyś pozostał wiewiórką miałbyś krótkie wiewiórze życie?
A: Hm.. nie zastanawiałem się nad tym..
7. Macie kontakt z cywilizacją?
A: Kika razy do roku jeździmy do Dave'a :)
B: Alviś, nie denerwuj się... ale wiesz która bluza, ta którą sobie szyłes przez ostatnie pół roku..?
A: No tak, co z nią?
B: Wiesz... Chloe potraktowała to jako wspaniałe płótno do malowania jej nowymi mazakami..... :D
A: ...-.-
8. Jeżeli wasz dom utrzymywała wasza miłoś, to co z nim się stało gdy w Hogwarcie byliście pokłuceni?
A: Nie wiem :D
9. Przyznałeś się Brittany że podobała Ci się Chloe (anioł)?
B: *unosi brew* Chloe?!
A: E...heheh.. to było dawno i nie prawda! NASTĘPNE!
10. Czy to właśnie na jej część nazwaliście córkę?
A: Nie. Britt wymyśliła to imię, nie moja wina że jest słodkie!
B: Tu akurat ma rację... podoba mi się imię naszej córki :D
11. Zgaduje że wasz syn został nazwany na część Rossa Lyncha. Jak się z tym czujesz?
A: Tia... -.-
B: Hehehehe :D
12. Spodziewacie się syna czy córki?
A-B: Totalna niespodzianka ^^
13. Jak chcecie ją lub go nazwać?
A: Jak chłopiec, to Adrian albo Alex..
B: A dziewczynka Camila albo Juliet :)
14. A jeśli będą bliźniaki?
A-B: ..*patrzą na siebie* ...to będziemy mieli przekichane :D
15. Jak ty (jeszcze wtedy nastolatek, uzależniony od internetu) postanowiłeś siĘ ukstatkować, zdała od cywilizacji i internetu? Co na to Dave?
A: Wiesz.. od neta uzależniony nie byłem, bo w końcu w Hogwardzie neta nie było... i w sumie to miałem 17 lat.. nie wiem czemu ale cieszę się że to zrobiłem. I w sumie nie było to od razu! Precież jak przyjechaliśmy na tą wyspę, to mieliśmy takie domówki, imprezy, ogniska że masakra :D
B: Hahaha :D A pamiętasz to, jak się obudziłeś po środku jeziora na stercie butelek?
A: Hahahaha :D A wracając, Dave się ucieszył :D
16. I na koniec jakie jest najgorsze zdrobnienie Twojego imienia? (Wiem że Wilczek zgadywała, Ale czuje że to nie te). Koniec serii, możesz nam powiedzieć.
A: Ech... Al.
17. Policji udało się złapać porywająca Brittany?
A: Nie wiem. Wiem tyko, że on tu już ie trafi.
18. Kupiłeś sobie labladora? Jeśli tak to jak się nazywa?
A: Zasadziłem drzewo, postawiłem dom, mam syna
Do.....Charlene
1. Jak się czujesz?
Ch: Dobrze ^^
2. Jak myślisz, gdzie są Alvin, Szymon, Teodor, Britt, Sara, Leo, Eleonora?
Ch: Szczerze? Nie za bardzzo mnie to już interesuje xD
3. Jesteś szczęśliwa?
Ch: Tak :)
4. Żałujesz tego co im zrobiłaś?
Ch: Trochę.. wiesz, Alvin mnie zranił, mocno. Ale ja też przesadziłam.. błędy młodości ^^
5. Zaśpiewaj jakąś swoją piosenkę?
Ch: Teraz? Sorki ale gardło mi wysiada xD
6. Co się stało z twoją mamą?
Ch: Moja mama.. nie wiem co z nią.
7. Dlaczego tak Ci zależało na Alvinie?
Ch: Byłam zakochaną nastolatką.. Wiesz, gwiazda rocka którą wcześniej znałaś.. a on o tobie zapomniał :') ale nie ma co rozdrapywać starych ran! :)
8. Wiesz że Lidsnay (nie wiem jak się pisze) podobał się Leo?
Ch: Pisze się "Lindsay" :D Wiem, to moja siostra takie rzeczy się wyczuwa ;)
9. Chciałabyś żeby osoby z pytania 2 były szczęśliwe?
Ch: Tak. Mam nadzieję, że gdziekolwiek są, są szczęśliwi :)
Do Leo
1. Wiesz że podobałeś się Lidsnay?
L: Serio? ..fajnie :D
S: No i czego się szczerzysz?
2. Jak to jest wrócić do domu?
L: Świetnie ^^
3. Jak się tam znalazłeś po raz 1.
L: Urodziłem się na tej wyspie..
4. Co się stało z twoimi rodzicami?
L: Nie wiem. Pamiętam tyle, że kiedyś wyszli żeby pozbierać owoce i już nie wrócili..
5. Nazywasz się Leonardo, czy po prostu Leo?
L: Leonardo, ale każdy mi mówi Leo :D
A: Leonardo... to za poważne jak na ciebie stary :D
L: No co nie? :D
Do Britt
1. Jak wysz£a twoja trasa koncertowa?
B: Trasy nie było, zrezygnowałam :P
2. Nie szkoda Ci że zniknełaś od razu jak zyskałaś sławę?
B: Wiesz... tak mi było łatwiej ^^
3. Co na to twoi fani?
B: A miałam jakichś? :D
4. Zrobiłaś to tak spektakularnie jak Bilbo w "Władca Pierścieni Drużyna Pierścienia"?
B: ...nie oglądałam XD
5. Muszę o to zapytać. Mam nadzieję że po latach mniej boli i dasz radę odpowiedzieć. Wiesz że bałaś się chłopaków?
B: Wiem.
6. Wiesz dlaczego?
B: Wiem..
A: Britty, nie musisz odpowiadać..
B: *zaciska oczy i wtula się w Alvina* mój "ojciec".. zabił moją mamę na moich oczach..
7. Jak straciłać pamięć?
B: Tego nie pamiętam xD
8. Co się stało z twoją mamą?
B: ...
9. A z tatą?
B: ...
10. Czy to on Cię porwał? (xd) Jeżeli nie znasz odpowiedzi na te pytania, to zapytaj Alvina.
B: ..Alvin?
A: Tak.
Do Sary
1. Jak po raz 1 znalazłaś się na wyspie?
S: Po prostu kiedyś poszłam spać i się obudziłam na plaży..
2. Co się stało z twoimi rodzicami?
S: Nie wiem, na prawdę nie wiem..
3. Przez chwilę byłaś aniołem. Jak było?
S: Anielsko :D
4. Chciała byŚ to powtórzyć?
S: Jednak nie XD
5. Co zrobiłby Leo?
S: Diabłem by został :D
6. Spodziewacie się chłopca czy dziewczynki?
S: Niespodzianka ^^
7. Co byś wolała?
S: Nie wiem :D
8. Jak go lub ją nazwiecie?
S: Dziewczynkę Jasmin albo Joana..
L: A chłopca Kaspian albo Albert :D
9. A jeśli to bliźniaki?
S-L: *patrzą na siebie* ...to mamy przerąbane XD :D
Ppp Bbb:
Do Britt:
1. Jak byś się czuła, gdyby Alviś ożenił się z jakąś inną dziewczyną a ty nadal byłabyś... gdzieś tam?
B: Wiesz.. wolę tak nie myśleć nawet :)
B: Wiesz.. wolę tak nie myśleć nawet :)
2. Czy pierwsze dziecko było planowane?
A-B: Tak jakby :D
A-B: Tak jakby :D
3. Ile dzieci ogółem chcecie mieć?
A-B: Tego nie wie nikt :D
A-B: Tego nie wie nikt :D
4. Podpaski vs. tampony?
B: Tampony XD
B: Tampony XD
5. Czy przefarbowałabyś włosy na czerwony, gdyby Alvin Cię o to poprosił?
B: Wolę moje rude :D
A: Od tego słońca i tak ci trochę zjaśniały :D
B: Wolę moje rude :D
A: Od tego słońca i tak ci trochę zjaśniały :D
6. Czy jak nie byliście jeszcze małżeństwem Al zabierał Twoje zdjęcia do łazienki (wiesz, po co :-D
)?
B: Eee.. nie wiem XD
)?
B: Eee.. nie wiem XD
7. Co byś zrobiła, gdyby po ślubie okazało się, że Alvin to tak naprawdę nie Alvin tylko przebrany za niego Szymon? :-D
B: Wiesz.. Szymon by tego nie zrobił :D
S: Racja :D
B: Wiesz.. Szymon by tego nie zrobił :D
S: Racja :D
8. Złożyłabyś pozew o rozwód?
B: Pewnie :D
B: Pewnie :D
9. Jak byś się czuła, gdyby Alvin ożenił się z Tobą dla zakładu? Czy Twoim zdaniem byłby w stanie to zrobić?
B: Em.. nie.. on jest w stanie zrobić wiele kawałów, ale tego by mi nie zrobił. Ani nikomu.
B: Em.. nie.. on jest w stanie zrobić wiele kawałów, ale tego by mi nie zrobił. Ani nikomu.
10. Czerwony vs. różowy?
B: Nadal róż :D
A: Wolę czerwony :D
B: Nie znasz się :D
B: Nadal róż :D
A: Wolę czerwony :D
B: Nie znasz się :D
Do Alvina:
1. Czy uważasz, że Szymek i Żaneta są dobrymi rodzicami?
A: No pewnie :D
A: No pewnie :D
2. A Ella i Teo?
A: Tak :D
A: Tak :D
3. Sara i Leo?
A: Mój best friend jest wspaniałym tatusiem :D
A: Mój best friend jest wspaniałym tatusiem :D
4. Co zazwyczaj dajesz w prezencie Britt?
A: Kwiaty :D
B: Dobrze że nie pokrzywy! :D
A: Kwiaty :D
B: Dobrze że nie pokrzywy! :D
5. Gdybyś miał możliwość cofnąć się w czasie, zminiłbyś coś? Jak tak, to co?
A: Nie.. raczej nic bym nie zmieniał :D
A: Nie.. raczej nic bym nie zmieniał :D
6. Żyć ze świadomością, że nigdy nie zobaczysz Brittany, ale żeby była szczęśliwa czy nie widzieć jej pięć lat, ale żeby się cięła itp.?
A: ...trzymam się tego, że mam ją przy sobie :D
A: ...trzymam się tego, że mam ją przy sobie :D
7. Dlaczego?
A: Nie lubię gdybać. Bo to tylko daje wątpliwości... których ja nie mam.
A: Nie lubię gdybać. Bo to tylko daje wątpliwości... których ja nie mam.
8. Wolałbyś, żeby Britt była zgwałcona, ale świadoma czy zaatakowana nożem i leżała w śpiączce?
A: Britt jest bezpieczna i nic jej się nie stanie.
A: Britt jest bezpieczna i nic jej się nie stanie.
9. Często rozmawiacie z Dave'em?
A: Tak :)
A: Tak :)
10. Trójka dzieci i rozwód czy 20 dzieci i wielka, kochająca się rodzina?
A: Trójka dzieci i wielka kochająca się rodzina :D
A: Trójka dzieci i wielka kochająca się rodzina :D
*********************************************************************************
Uff...
I co.. no i to oto moi państwo OFICJALNY KONIEC SERII PIERWSZEJ!
Prolog dodam za sekundkę, tak jak bohaterów ^^ Ale najpierw lepiej przeczytajcie ASK bo mnie zaraz znienawidzicie :D
Uff...
I co.. no i to oto moi państwo OFICJALNY KONIEC SERII PIERWSZEJ!
Prolog dodam za sekundkę, tak jak bohaterów ^^ Ale najpierw lepiej przeczytajcie ASK bo mnie zaraz znienawidzicie :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)