poniedziałek, 8 lutego 2016

EPILOG



BRITTANY

- Wczorajszy dzień był cudowny - powiedziałam przeciągając się. Wszystkie siedziałyśmy w salonie pijąc gorącą czekoladę.
- Tak... wiecie, że chłopaki wyjeżdżają? - zapytała Ella.
- Tak.. - powiedziałam razem z Żan patrząc na siebie smutno.
- Leo też.. - spuściła głowę Sara.
- Jak to? - ożywiłam się.
- Chłopaki zaproponowali mu wstąpienie do zespołu, Dave się zgodził - wytłumaczyła.
- Och..
- Kiedy oni wyjeżdżają?
- Jutro - odparłam - poczekajcie chwilę, zaraz wracam - powiedziałam słysząc dzwonek telefonu. Weszłam szybko na górę wskakując po dwa stopnie na schodach.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Czy rozmawiam z panną.. Brittany Miler? - odezwał się nieznany mi, męski głos.
- Tak, o co chodzi?
- Z tej strony Miles Shauter. Chciałbym zaproponować pani karierę solistki. Jestem oczarowany pani nagraniem krążącym po sieci, ma pani niesamowity głos.
- Na prawdę? O matko.. .to.. bardzo panu dziękuję! Mogłabym się jednak zastanowić?
- Oczywiście, proszę dzwonić z jakimikolwiek pytaniami. Może chciałaby się pani spotkać o 12 na lunch i omówilibyśmy szczegóły?
- Tak! Gdzie panu pasuje?
- Zawsze polecam kawiarnię na roku Baker Street.
- Na pewno będę, do zobaczenia - powiedziałam z uśmiechem i odłożyłam słuchawkę. - Iiiiiiiiiiiiiiiiii! - pisnęłam i zbiegłam na dół w podskokach.
- Co jest? - zapytała Sara.
- Dzwonił Miles Sharter i zaproponował mi karierę solistki! - pisnęłam i zaczęłam ponownie skakać i przytulać wszystko co popadnie.
- Na prawdę?! O matko, to cudownie! - krzyknęły wszystkie i cieszyły się razem ze mną. Gdy się trochę ogarnełyśmy usiadłyśmy na kanapie.
- Umówiłam się z nim na 12 na Baker Street. - powiedziałam.
- Britt.. wiesz że jest już 9:48?
- CO?! O Jezu, ja się muszę szykować! Zadzwońcie jeszcze do Alvina żeby mnie odprowadził! - krzyknęłam pędząc na górę. Stanęłam przed otwartą szafą.
- Dobra, zabieramy się do roboty - powiedziałam sama do siebie i włączyłam muzykę. Kojące dźwięki Franka Sinatry zajęły każdy kąt w pokoju uspokajając moje biedne nerwy.
- Coś oficjalnego, ale nie biznesowego... hm... No niech będzie.. - wzięłam zestaw składający się z białej bluzki z czarnym dekoltem i białych poszarpanych spodni, szarych koturnów i czarnych okularów, a szary płaszcz zostawiłam na wieszaku przy drzwiach mojego pokoju. Wzięłam gorący prysznic i okryłam się ręcznikiem. Wyszłam z łazienki kierując się do toaletki i w sukience z białego ręcznika oraz turbanie na włosach zaczęłam zrobiłam sobie makijaż. Następnie wysuszyłam i zakręciłam rude włosy na końcach pozostawiając je rozpuszczone. Założyłam spodnie i buty, lecz bluzka miała suwak z tyłu więc początkowo zostawiłam. Założyłam bransoletkę i naszyjnik i chciałam skierować się na dół po pomoc z bluzką.
- Ślicznie wyglądasz - mruknął ktoś z okna, a ja odwróciłam się lekko wystraszona.
- Co tu robisz? - zapytałam z trudno powstrzymywanym śmiechem.
- Patrzę na moją dziewczynę - odparł schodząc powoli z okna i kierując się do mnie.
- Ta? Oh, no to gdzie ona jest? - postanowiłam się z nim poprzekomarzać i zaczęłam się rozglądać.
- A nie wiem, więc ostatecznie muszę się zadowolić tobą - chwycił żart.
- I co, ubolewasz nad tym? - zmrużyłam oczy z uśmiechem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział i mnie pocałował zmniejszając naszą odległość na warstwę ubrań.
- Zepsujesz mi makijaż - odparłam przerywając na chwilę.
- To zrobisz sobie nowy - już się schylał ale zręcznie się wywinęłam i podbiegłam do lusterka.
- No i całą szminkę szlag trafił! A niech cię Seville.. - mruknęłam i zabrałam się za poprawianie warg. Nie długo trwała moja chwila spokoju gdyż po kilku sekundach poczułam jak silne i dobrze znane mi ramiona oplatają mnie w talii i ktoś kładzie mi podbródek na ramieniu.
- Pięknie wyglądasz - dał mi buziaka w policzek - zasunąć ci t bluzkę?
- Jasne - zgarnęłam włosy z tyłu odsłaniając suwak, a chłopak szybko go spiął.
- Chwila... skąd wiedziałeś że nie zasunęłam? - myślałam głośno - Alvin, jak długo stałeś w tym oknie? - spojrzałam w odbicie jego oczu w lustrze, ale obaczyłam tylko ten jego cwaniacki uśmieszek.
- Alvinie Seville! Ty bezczelny podglądaczu! - odwróciłam się waląc go w bark.
- I tak miałaś bieliznę, nie frustruj się tak - zaśmiał się.
- Pff... - prychnęłam lecz również zachichotałam. - Odprowadzisz mnie? - spytałam zakładając kurtkę.
- Of corse, my Lady - odparł kłaniając się i otwierając mi drzwi. Uśmiechnęłam się w podziękowaniu i zeszliśmy na dół.
- To my idziemy! - krzyknęłam w drzwiach wyjściowych.
- A może byś tam ze mną został? - zapytałam kładąc mu głowę na ramieniu. Szliśmy spacerkiem przez park.
- Stresujesz się?
- Mój brzuch wywija takie fikołki, że mam szczęście że nie jadłam śniadania - mruknęłam.
- Ej, mała - objął mnie ramieniem - jasne że z tobą zostanę jeżeli chcesz - pocałował mnie w czoło i sprawdził zegarek - ale najpierw dopilnuję żebyś coś zjadła, mamy jeszcze trochę czasu - powiedział przyspieszając tempa i ciągnąc mnie w stronę budki z fast foodem.
- Alvin, nie dam rady nic zjeść! - zaprotestowałam.
- Dwie porcje frytek i ketchup poproszę - zignorował mnie ale trzymał za rękę żebym nie uciekła. Zapłacił i wziął zamówienie podając mi jedną porcję. Pomimo niechęci wzięłam je, ponieważ byłam głodna i to bardzo!
- No i teraz możemy iść - powiedział z uśmiechem gdy skończyłam ostatnią frytkę. I mnie nie uświnił ketchupem! Normalnie aż się zdziwiłam, ale i ucieszyłam że potraktował poważnie moje spotkanie. Na miejscu byliśmy 5 minut przed czasem, więc wybraliśmy odpowiedni stolik i zamówiliśmy po cappucino. Usiedliśmy obok siebie pozostawiając wolne miejsce na przeciwko i sącząc napój czekaliśmy na Shautera.
- Witam pannę Miller - odezwał się męski głos - na żywo jest pani jeszcze piękniejsza niż mówią - powiedział i usiadł na przeciwko.
- Dzień dobry - odpowiedziałam zarumieniona.
- No nie wierzę... Alvin Seville? To wy jesteście parą? - zapytał zdziwiony.
- Tak - powiedział i objął mnie ramieniem. Zazdrośnik.. zachichotałam i potwierdziłam uśmiechem.
- No nic, przejdźmy do konkretów. Przemyślała pani moją propozycję?
- Proszę mi mówić po imieniu - odparłam odwlekając odpowiedź.
- Jak sobie życzysz Brittany - uśmiechnął się - a wracając?
- Mam mętlik.. - westchnęłam i poczułam jak Alvin ściska delikatnie moją rękę pod stołem.
- To ja zacznę. Brittany, twoja kariera by rozkwitła. Trasy, koncerty, wywiady, paparazzi. Zaczęłabyś od trasy po Europie, słyszałem że nagrałaś płytę ale jeszcze jej nie wydałaś?
- Tak, ale nagrałam ją z siostrami - zmarszczyłam czoło.
- Nie szkodzi, nagralibyśmy solowe wersje, nie stanowi to najmniejszego problemu.
- A ta trasa?
- A tak. Polegałaby na koncertowaniu w stolicach każdego państwa Unii Europejskiej, a potem obu Ameryk i trwałaby łącznie rok.
- Rok? - zdziwiłam się. To rok do tyłu w Hogwardzie...
- Długo, ale miałabyś spore zyski. Myślę, że znalazłoby się sponsorów na pierwsze 3 koncerty, stroje i autokar oraz reklamę.
- Muszę to przemyśleć - odpowiedziałam po chwili.
- A nad czym tu się zastanawiać?
- To spełnienie moich marzeń ale i poważna decyzja. Mogłabym dostać trochę czasu?
- Oczywiście, odezwę się za tydzień - uśmiechnął się. - a na tą chwilę dziękuję za rozmowę - wstaliśmy wszyscy i po uściśnięciu rąk Shauter wyszedł, a ja opadłam na kanapę wtulając się w Alvina.
- To świetna propozycja - zaczął.
- Wiem.. - westchnęłam.
- Ale trasa w 3 osoby jest ciężka, a co dopiero sama z obcymi osobami.. - dokończył.
- I co ja mam zrobić?
- Zastanowić się, ale na razie wyluzować. Ale obawiam się, że zrezygnuję w tym roku z Hogwartu..
- Co?!
- Britt, trasa..
- Która trwa 3 miesiące.
- Właśnie w tym problem.. przedłużamy do pół roku. A potem znowu pół roku na innym kontynencie - podrapał się po głowie.
- Czyli nie będzie cie rok? - szepnęłam.
- Strasznie dawno nie byliśmy w trasie - zaczął lecz mu przerwałam ręką.
- W takim razie jeszcze mam kolejną rzecz do przemyślenia. - westchnęłam i szybko wyszłam z lokalu gdzie zostawiłam chłopaka. Gdy tylko poczułam świeże powietrze skręciłam w pierwszą lepszą uliczkę i pobiegłam w stronę parku. Musiałam pobyć sama. Wspięłam się na drzewo i zakryła mnie warstwa liści. Nie zważałam na to że cały mój strój jest już zakurzony, oparłam się o pień drzewa i głęboko odetchnęłam. Trasa. Siostry. Przyjaciółka. Przyjaciele. Mój chłopak. Szkoła. Trasa. Kariera. Koncerty.... Złapałam się za głowę.
- Za dużo, za dużo... - szepnęłam do siebie. Jeżeli wyjadę w trasę, zyskam karierę.. ale czym jest kariera skoro nie będzie mnie z bliskimi? W końcu i one dostaną taką propozycję, chłopaki już mają... nasze drogi się rozejdą, związki rozpadną.. ale jak nie pojadę stracę życiową szansę. A Alvin i tak wyjedzie, a ten rok wszystko zepsuje, bo związki na odległość nie wypalą.. ja będę kogoś potrzebowała, on będzie otoczony fankami.. prędzej czy później to się rozleci.
Rozmyślałam tak do późnego wieczora, aż podjęłam decyzję. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam z drzewa. Byłam głodna i zmęczona ale nie żałowałam. Pomimo ciemnych uliczek rozjaśnionych sztucznym światłem jarzeniówek wróciłam spokojnie do domu i weszłam na górę.
- Gdzie ty byłaś?! - krzyknął Alvin siedząc w moim pokoju.
- Nie drzyj się tak bo obudzisz mi siostry - odpowiedziałam spokojnie - musiałam pomyśleć. - widziałam że bił się sam z myślami. Przeczesał nerwowo ręką włosy.
- I nie mogłaś mi powiedzieć? - zapytał już spokojniej lecz nadal wkurzony.
- Musiałam wyjść stamtąd jak najszybciej - odparłam. Znów przeczesał włosy. - Oj no nie denerwuj się... - podeszłam do niego i położyłam mu ręce na ramionach - jestem cała, widzisz? - zapytałam go patrząc w oczy - cała i zdrowa - zrobiłam obrót tuż przed nim. Nagle mocno porwał mnie w ramiona i z całej siły przytulił wdychając zapach moich włosów.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz - powiedział i wpił się w moje usta. Nie zaprzestając swojej czynności przygwoździł do ściany. Przeniosłam jedną rękę na jego twarz, a drugą ciągnęłam go lekko za włosy. Chłopak zszedł z pocałunkami na szyję i odkrył mój słaby punkt. Odchyliłam głowę do tyłu i poczułam jak zrobił mi malinkę. Po chwili znów poczułam jego usta na swoich, ale ten pocałunek był inny. Była delikatny i przepełniony czułością. Odsunęliśmy się od siebie na 2 centymetry głęboko oddychając.
- Takie martwienie mi się podoba - wysapałam z uśmiechem.
- Mi też - zaśmiał się - to co zdecydowałaś? - westchnęłam i wyswobodziłam się z jego objęć kierując na łóżko. Od razu ruszył za mną i posadził sobie na kolanach.

- Na pewno chcesz to zrobił? - zapytał po moim długim wywodzie.
- Sporo nad tym myślałam i jestem pewna swojej decyzji. Jeszcze dzisiaj powiem to dziewczynom... jeżeli oczywiście nie macie nic przeciwko.
- Kochanie, nawet nie wiesz jak się wszyscy ucieszą - musnął mnie w nosem wargami, a ja zachichotałam.
- A spróbowałbyś się nie cieszyć - pogroziłam mu palcem - To kiedy jedziemy do Hogwartu?
- Jak to kiedy? Jutro!


- Co wy na to? - zapytałam sióstr trzymając nerwowo rękę Alvina.
- To świetny pomysł! - krzyknęły razem.
- Ale teraz... Britt, w co my się ubierzemy? - zapytała Sara.
- O cholera! - obudziłam się i poleciłam razem z nią na górę zostawiając na dole wszystkich. Usłyszałam jeszcze tylko cichy chichot mojego ukochanego.
- Sukienki czy spódniczki?
- Coś zjawiskowego.. może sukienki?
- W naszych kolorach?
- No a jak!
- Trzeba powiedzieć dziewczynom.
- Domyślą się, znają nas.
- Od razu te na estradę?
- Tak. Założymy na to szaty! - cała nasza konwersacja trwała tak szybko, że ledwo zdążyłyśmy wejść do pokoju, a wszystko było ustalone. Stanęłyśmy przed szafą.
- To teraz zaczynają się schody - westchnęłyśmy razem i zaczęłyśmy przekopywać pomieszczenie.


Jestem wyczerpana. Po kilkugodzinnym pakowaniu nareszcie skończyłyśmy - o 23! Pożegnałyśmy się przytulasem i Sara poszła do swojego pokoju, a ja natychmiastowo ruszyłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam w piżamę i otuliłam szlafrokiem. Rozpuszczone włosy przeczesałam szczotką i zakładając ciapy opuściłam ciepłe pomieszczenie. Wbrew pozorom nie chciało mi się spać, więc włączyłam lampki na suficie i przy łóżku i usiadłam na parapecie. Wzięłam słuchawki i puściłam kojące dźwięki "Make it rain" Ed'a Sheeran'a na najwyższą głośność. Oparłam się o miękkie poduszki i spojrzałam na rozgwieżdżone niebo. Kilka powtórzeń piosenki później przełączyłam na "Angie" Rolling Stones'ów i przymknęłam powieki. Spokojny śpiew tych artystów ukoił moje zszarpane nerwy i rozluźnił wszystkie mięśnie. Chrypka Sheeran'a co chwilę zmieniała się na niespotykaną barwę Jagger'a. Nie wiem jak długo tak siedziałam, ale było mi tak dobrze że nie miałam zamiaru się ruszyć. Trwałam we własnym świecie, dryfowałam na falach muzyki... Otulona nutami usnęłam nie przechodząc nawet na łóżko.
Obudziło mnie zdjęcie mi słuchawek. Całą noc towarzyszyła mi muzyka, i mimo iż śniłam w tle nadal byłam jej świadoma. Zacisnęłam powieki aby po chwili je otworzyć i ujrzałam mój "budzik".
- Heey - chrypnęłam z lekkim uśmiechem przeciągając się.
- Dzień dobry mała - Alvin odłożył słuchawki i posadził mnie sobie na kolanach. Normalnie bym zaprotestowała, zaczęła go ganiać, etc. ale byłam jeszcze półprzytomna więc mocno się wtuliłam w jego ciepłą bluzę zakrywającą mięśnie. Kątem oka zauważyłam wschód słońca i przypomniała mi się wyspa. Zawsze tak wstawałam..
- Też myślisz o tym miejscu - szepnął i zauważyłam że również wypatruje unoszącą się gwiazdę.
Kiwnęłam głową i przeniosłam na niego wzrok. Gdy tylko spojrzał w moje oczy widział znów moją decyzję. Posmutniał.
- Rozmawiałem z chłopakami - kontynuował - i sam nad tym myślałem - głęboko westchnął. - Nie chcę cię tracić..
- I nie stracisz - wzięłam jego twarz w dłonie i spojrzałam głęboko w oczy - Nigdy mnie nie stracisz, zrozumiałeś?
- Britt, jeżeli coś ci się stanie..
- Co ma mi się stać? Jestem dużą dziewczynką - zachichotałam i przytuliłam go - spełni się moje marzenie. Przez 12 miesięcy będę żyła moim marzeniem.. a potem będziemy znów razem - pocałowałam go. Miał to być delikatny, pełen uczuć pocałunek lecz zmienił się w namiętny i utęskniony. Chłopak jedną ręką trzymał mnie w talii, drugą zaś ulokował na moim poliku. Trwaliśmy tak około 15 minut, dopóki naszego spokoju nie zakłócił.. Leo i Sara.
- Uuuuu - zaśmiali się razem.
- Skutecznie umiecie zepsuć romantyczne momenty - mruknęłam - ale wyglądacie fantastycznie, muszę przyznać - dodałam głośniej.
- Jak wy się przebierzecie to też będziecie świetnie wyglądać - zaśmiała się Sara robiąc obrót - szykować się, za godzinę jedziemy - dodała poważniej i opuścili pokój.
- To.. na czym skończyliśmy? - mruknął mi mój chłopak całując mnie po szyi.
- Na tym, że muszę się iść ubierać.. - powiedziałam stanowczo ale nie ruszyłam.
- Tak? - nie zaprzestawał swojej czynności - pewna jesteś?
- I to jak - powiedziałam mniej zdecydowanie.
- To idź - nadal nie przestawał, ale swoje pocałunki przeniósł na żuchwę.
- Idę - głos mi się złamał i dostrzegłam w jego oczach zwycięstwo. Uśmiechnął się zwycięsko i złożył krótki, ale satysfakcjonujący pocałunek na moich wargach. Skorzystałam z chwili nieuwagi gdy sprawdzał godzinę i szybko wślizgnęłam się do łazienki.
- Haha! - krzyknęłam gdyż stukał mi do drzwi.
- Będę tu siedział, aż nie wyjdziesz - dostałam w odpowiedzi. Zdjęłam szlafrok i piżamę i wzięłam szybki prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Już miałam się ubierać, ale oczywiście zauważyłam co? Brak stroju... cholera jasna! Nie założę znów mokrego ręcznika, a szlafrok jest zalany - uroki pryszniców. Rozczesałam włosy i lekko je zakręciłam, przynajmniej to mam z głowy. Wzięłam głęboki wdech i w samej bieliźnie wyszłam z pomieszczenia jak gdyby nigdy nic, mając nadzieję że Alvin jednak opuścił mój pokój. Jednak oczywiście nie miałam na co liczyć, więc gdy mnie ujrzał aż upuścił telefon i otworzył buzię ze zdziwienia. Lekko się zarumieniłam.
- Tylko zapomniałam ubrań - wyjaśniłam - aż tak źle wyglądam?
- Wyglądasz.. zabójczo - wykrztusił - matko, ale ja mam szczęście - zaczął do mnie podchodzić ale pokiwałam palcem.
- A a! Ja się idę ubrać, nic z tego - oznajmiłam i weszłam do garderoby. Założyłam sukienkę, buty i wszystkie dodatki. Zadowolona z widoku w lustrze wyszłam z pomieszczenia i nie patrząc na Alvina usiadłam przed toaletką. Wyćwiczony makijaż zajął mi 20 minut i udało mi się nie spojrzeć na chłopaka. Psiknęłam się perfumami i wstałam. Obróciłam się przed lustrem podziwiając moje dzieło. Dopiero wtedy przeniosłam wzrok na siedzącego bruneta który patrzył na mnie jak na ósmy cud świata.
- Nie podoba ci się? - zapytałam cicho.
- Nie - powiedział, a ja posmutniałam - mi się nie podoba.. ja jestem tym tak oczarowany że w tej chwili mógłbym dla ciebie stanąć na słońcu. - powiedział i podszedł do mnie i nie zwracając uwagi na moje wszelkie protesty pocałował.
- Masz teraz czerwone usta - powiedziałam gdy się odkleiłam od niego.
- Trudno - zaśmiał się.
- Ty też wyglądasz niczego sobie - powiedziałam dopiero zauważając jego świetny strój. Złapałam jego daszek od czapki i nasunęłam mu na oczy - a teraz jeszcze lepiej - zaśmiałam się.
- O ty.. - powiedział poprawiając nakrycie głowy - pożałujesz tego! - dodał i szybko wziął mnie na ręce.
- Puszczaj wariacie! - krzyknęłam z nieopanowanym śmiechem.
- Nigdy - odpowiedział i dał mi całusa w czoło. Dopiero gdy zeszliśmy ze schodów postawił mnie na ziemi i objął w talii jak człowiek.
- Świetnie wyglądacie! - powiedzieliśmy równocześnie patrząc na Ellę i Theo oraz Simonette. Tia.. już nawet my tak na nich mówimy, szybciej.
- A wy wyglądacie jak dopiero co wyjęci z bajki. Na prawdę bajecznie - powiedziała Żaneta, a my podziękowaliśmy uśmiechami.
- Gotowi? - zapytała obejmowana przez Leo Sara i klasnęła w dłonie.
- Jedziemy z tym koksem - oznajmiłam i wyszliśmy.

- Britt, Żan, Ella, Sara! Jak dawno was nie widziałyśmy! - krzyknęły na raz Ally, Astrid, Iga, Kasia i Shadow. Musiało to wyglądać komicznie jak wszystkie zaczęłyśmy na siebie lecieć i przytulać na środku dziedzińca w Hogwardzie z piskami. Chłopaki zaś, czyli Alvin, Szymon, Thoedor, Leo, Fred i George, Austin, Dez i Czkawka przywitali się klepnięciem po plecach. Dziewczyny od razu zaczęły opowiadać sobie wszystko co się działo od "śmierci" Britt i oczekiwały wyjaśnień. Dopiero po godzinie dało się je rozdzielić, ale tylko tak żeby szły w stronę głównej sali. I dopiero tam nastała cisza, gdy Dumbeldore zaczął swoje przemówienie.
- Witam wszystkich po feriach zimowych - zaczął - zebrały się tutaj tylko ostatnie klasy. I tak, to wasza klasa jest klasą ostatnią, chociaż nie jesteście w tym samym wieku. Wszyscy z was pokazali że nie damy rady was więcej nauczyć. Przeszliście transmutację, zaklęcia, zaświaty, opiek nad zwierzętami, survival i magię bezpośrednią. Jesteście jedną z najbardziej zgranych grup przyjaciół jakie były w tej szkole i jest dla was świetlana przyszłość. Dzisiaj kończy się wasza nauka w Hogwardzie, niezależnie od tego ile czasu ją studiowaliście. - oznajmił dyrektor, a my staliśmy jak słupy soli. Albus Dumbledore zszedł z ambony - a występ, odbędzie się wieczorem - powiedział i wyszedł z sali.

Impreza pożegnalna trwała w najlepsze. Wszyscy byli ślicznie poubierani i świetnie się bawili, ale nie wiedzieli najlepszego - że zaraz wystąpi klasa która ich opuszcza. Grupa przyjaciół już miała ostatnie poprawki za kulisami i chwilę później muzyka ucichła. McGonagal zapowiedziała nasze wejście i rozległ się dźwięk fortepianu, a my wychodziliśmy parami.

Alvin:
You gotta help me, I’m losing my mind
Keep getting the feeling you wanna leave this all behind

Brittany:
Thought we were going strong
I thought we were holding on, aren't we

Leo:
No they don't teach ya, this in school
Now my hearts breaking and I don’t know what to do

Sara:
Thought we were going strong
Thought we were holding on, aren't we.

Wszyscy:
You and me got a whole lot of history
We could be the greatest team that the world has ever seen
You and me got a whole lot of history
So don’t let it go, we can make some more, we can live forever

Theo i Ella:
All of the rumours, all of the fights
But we always find a way to make it out alive

Simonette:
Thought we were going strong
Thought we were holding on, aren't we

Wszyscy:
You and me got a whole lot of history (ooo)
We could be the greatest team that the world has ever seen
You and me got a whole lot of history (ooo)
So don’t let it go, we can make some more, we can live forever

Iga i Fred:
Minibars, expensive cars, hotel rooms, and new tattoos, good champagne and private planes
No they don't mean anything

Kasia i George:
Cos the truth is I realise that without you here life is just a lie
This is not the end

Shadow i Cedric:
This is not the end
We can make it you know it, you know

Wszyscy:
You and me got a whole lot of history (ooo)
We could be the greatest team that the world has ever seen
You and me got a whole lot of history (ooo)
So don’t let it go, we can make some more, we can live forever

You and me got a whole lot of history (ooo)
We could be the greatest team that the world has ever seen
You and me got a whole lot of history (ooo)
So don’t let it go, we can make some more, we can live forever

Astrid i Czkawka:
So don’t let me go
So don’t let me go

Wszyscy:
We can live forever

Auslly:
Baby don’t you know

Trish i Dez:
Baby don’t you know

Wszyscy:
We can live forever


Na koniec złapaliśmy się za ręce i ukłoniliśmy. Uśmiechałam się przez łzy wzruszenia, bo wiedziałam że to pożegnanie nie tylko ze szkołą...

NARRATOR

Następnego tygodnia ich drogi całkowicie się rozeszły. Chłopaki wyruszyli w trasę, dziewczyny zaczęły staż w teatrze. Austin, Ally, Trish i Dez wrócili do Miami, Astrid i Czkawka na Berk, a Fred, George, Cedric, Iga, Kasia i Shadow osiedlili się w Nowym Yorku. Po sukcesie jaki odnieśli chłopaki podczas trasy koncertowej, słuch o nich zaginął. O nich, jak i o ich ukochanych. Lecz tym razem Dave był spokojny, a Mili cóż.. wiedziała gdzie są, ale czy ją to obchodziło trudno stwierdzić.


15 LAT PÓŹNIEJ

Wszyscy nasi bohaterowie spełnili swoje marzenia. Dzięki nauce w Hogwarcie, Astrid i Czkawka założyli znaną Smoczą Akademię, wspomaganą magią. Dzięki temu, odkryli wiele gatunków nowych smoków, a także ich niezwykłe cechy. Są szczęśliwym małżeństwem z 5-letnim stażem i oczekują narodzin bliźniaków - córeczki i synka. 
Austin i Ally pobrali się 2 lata temu, a 3 lata temu o dziwo Trish i Dez. Pierwsza para ma roczną córeczkę, za to druga oczekuje synka. Auslly cieszy się karierą duetu piosenkarskiego. Dez został światowej sławy reżyserem, a Trish jedną z najlepszych menadżerek Europy. 
3 przyjaciółki spełniły swoje marzenia. Założyły własną firmę modelingową. Oprócz tego że wszystkie są biznes women, wszystkie realizują się w swoim zakresie. Shadow jest sławną projektantką i modelką, Kasia zajmuje się trenerstwem i modelingiem, a Iga łączy firmę i modeling z pływaniem, aktorstwem w teatrze oraz tańcem. Shadow wyszła za mąż za świetnego piłkarza - Cedrica. Kasia poślubiła Georga, który wraz z mężem Igi, Fredem, założył firmę produkującą wszystko co może wspomóc w psikusach i żartach. Shadow i Cedric na razie nie planują dzieci, podobnie jak Kasia i George (choć jeszcze nie wiedzą o "wpadce"), a Iga i Fred oczekują narodzin synka i planują jeszcze córkę. 
Charlene i Lindsay znalazły swoje miejsce na scenie. Były znanymi i cenionymi piosenkarkami. Charlene wyszła za Alberta, zaś Lindsay postanowiła zostać szczęśliwą singielką.
O boysbandzie i ich ukochanych nikt nie słyszał od 15 lat. 


Rudowłosa dziewczyna Rudowłosa ciężarna kobieta szła brzegiem morza trzymając za rękę małą dziewczynkę. Miała ona bujne, rude loki po mamie i piękne czekoladowe oczy. Po drugiej stronie za rękę trzymał ją wysoki, umięśniony brunet o tych samych oczach. Gdy dziewczynka tylko zobaczyła swoich przyjaciół idących z rodzicami rzuciła się biegiem w ich stronę, a oni opuścili swoich rodziców i wszyscy razem wbiegli do wody. Dorośli podeszli do siebie. Rudowłosą obejmował jej brunet, a ona oparła głowę na jego ramieniu. Był piękny wieczór, więc niska blondynka z pomocą swojego ukochanego jasnego bruneta rozpalili ognisko. Sześcioro przyjaciół usiadło przodem do wody aby mieć dobry widok na swoje pociechy. 
- Mamo, bo Dominic mi wrzucił piasek we włosy! - krzyknęła mała blondynka o zielonych oczach podbiegając do rodzicielki w zielonej sukience.
- Chodź, zapletę ci warkocza, a zaraz ty wrzucisz bratu we włosy małą rybkę - zaśmiała się kobieta biorą 3-latkę na kolana. Po kilku minutach rozległa się wielka bitwa w wodzie za sprawą tej małej osóbki. 
- Kochanie, idźcie już po nich. Robi się ciemno - poprosiła ciężarna w żółtej sukience swojego męża. 
- To i wy idźcie - zarządziła okularnica, a wszyscy mężczyźni pobiegli ze śmiechem do wody po swoje pociechy. Kilka chwil później zaczęli ich gonić, a dzieci uciekły do rodzicielek nie zaprzestając śmiechu. Do rudowłosej przytulała się jedna, mała pięciolatka.A do nogi jej taty przyczepiony był jej 6-letni brat. Do pleców blondynki w żółci przyczepione było dwoje urwisów - 6-letni brunet i 5-letnia blondyneczka. Za dorosłą blondynką chował się 4-letni jasno włosy chłopczyk, a za okularnicą schronienie znaleźli 4-letni bliźniacy. Już po chwili wszyscy siedzieli obok siebie wpatrując się w księżyc. Mała, rudowłosa Chloe siedziała obok Caroline, blondynki w tym samym wieku. Ich spokój został zakłócony przez najlepszych przyjaciół urodzonych w tym samym dniu chociaż nie od tych samych matek - Ross'a i Ricker'a. Mała okularnica Katia wraz z bliźniakiem, Krispianem i jego przyjacielem Mikiem kopali w piachu przy brzegu morza w poszukiwaniu muszli. Ich rodzice szczęśliwi z chwili spokoju siedzieli wtuleni w swoje drugie połówki podśpiewując do gitary, których dźwięki wypływały z dwóch źródeł - bruneta o czekoladowych oczach i bruneta o zielonych oczach.
Chloe i Ross to dzieci Brittany i Alvina naturalnie, spodziewają się oni jeszcze jednej córeczki. Mimo że Ross uwielbia wkurzać zapatrzoną w niego swoją młodszą siostrę, bardzo ją kocha i dba o nią, jak przystało na starszego brata. 
Ricker i Caroline to oczywiście dzieci Sary i Leo. Ricker również bardzo kocha swoją małą siostrzyczkę, ale wkurzać jeszcze bardziej. Chloe i Caroline się uwielbiają, są jak siostry. A Ross i Ricker są wręcz nierozłączni. Britt i Sara urodziły swoje pierwsze dzieci tego samego dnia, a córeczki w różnicy tygodnia. To cudowne dzieci, wręcz kopie rodziców. A Ross i Ricker to mali, słodziutcy Alvin i Leo! Wszyscy są ze sobą bardzo zżyci, a jak można się domyślić Ross uwielbia wkurzać również Carline, a Ricker Chloe.. i rodzice oczywiście widzą powiązanie i przyszłość o którą tatusiowie się już założyli, a wy dostrzegacie?
Katia, Krispian i Mike to "naukowa trójka". Bliźniaki to dzieci Simonette, a Mike Theonore. Również przesiadują ze sobą całymi dniami, ciągle ciągnie ich do eksperymentowania, pomimo tak małego wieku. 
- Nadal mnie zadziwia to, że nas dom nadal stał - zaczęła rudowłosa do swojego męża. 
- A mnie nie - odparł brunet - utrzymywała go nasza miłość - powiedział w jej oczy.
- A odkąd ty taki ckliwy jesteś, co? - zaśmiała się.
- Skąd ja mam to wiedzieć - dołączył do niej. - Nie mogę też uwierzyć, że wszyscy pobudowali swoje.. - Nagle usłyszeli płacz Chloe, a Alvin natychmiastowo zerwał się na proste nogi.
- Hey, spokojnie. - powiedziała opanowana mama - to nie jest krzyk typu "coś mi się stało", tylko "jestem śpiąca" albo "Ross mnie wkurzył" - zaśmiała się. Mężczyzna jednak najszybciej jak umiał  podbiegł do swojej córeczki.
- Co tam kochanie? - zapytał biorąc ją na ręce - no już, spokojnie - otarł jej małą twarzyczkę. 
- B-bo Ross mi loz-lozwalił babkę - wyłkała do szyi tatusia i się wtuliła. 
- No już Księżniczko, tatuś jutro z tobą ulepi wielki zamek z piasku i nie pozwolimy go zburzyć, tak? - uśmiechnął się.
- Tiak - powiedziała - chcię śpać - dodała trzymając się kurczowo Alvina. 
- Jak sobie życzysz - ucałował ją w czoło - Ross, chodź młody - powiedział kiwając do niego głową. 
- Ricker, kto pierwszy przed schodami! - krzyknął chłopiec i pognali przed siebie.
- Nasza krew - zaśmiał się Leo - to co Księżniczko, idziemy spać? - zapytał się swojego oczka w głowie. 
- Na lącki! - zaśmiała się słodko i podbiegła do tatusia. Ten ukucnął z uśmiechem i wziął ją na ręce.
- Myślałeś kiedyś, że na tej znienawidzonej wcześniej ziemi będziemy mieli domy? - zapytał.
- W najśmielszych snach, nigdy - odparł Alvin i zaśmiali się ruszając w stronę domów.
- Chodźcie maluchy, i na nas pora - powiedzieli równocześnie Szymon i Theodor. 
- Ziobac tatusiu co źnalaźłem! - zaseplenili razem chłopcy pokazując rączki z muszelkami do swoich bohaterów. 
- Cudowne - oznajmił Theo z uśmiechem biorąc córeczkę na ręce - ile ich macie? - dopytał jeszcze oddalając się w stronę domu. Kobiety zostały same.
- Ach... kocham ich ale uwielbiam tą ciszę - powiedziała Żaneta kładąc się na piachu. 
- Och, nie tylko ty kochana - poparła ją Sara opadając delikatnie. 
- Nie prędko wrócą, prawda? - zaśmiała się Brittany również się kładąc. 
- Theo i Szymon to jeszcze jakoś bo dzieciaki szybko usną - zaczęła Ella dołączając do przyjaciółek.
- Ale Alvin i Leo zanim ułożą swoje Księżniczki to wieki miną - dokończyła Żaneta.
- Kto by pomyślał, że będą z nich tak wspaniali ojcowie - uśmiechnęła się rudowłosa. 

- Czyli mamy przenieść jeszcze je? - stanęli w rządku mężczyźni patrząc na swoje śpiące kobiety. 
- Ich przynajmniej nie trzeba usypiać - zaśmiali się Theo i Szymon biorąc żony na ręce - dobranoc - szepnęli i wrócili do swoich domów.
- Mam szczęście, że Brittany nawet w ciąży jest lekka jak piórko - zaśmiał się umięśniony brunet biorąc ukochaną w ramiona.
- Mam to samo szczęście - powiedział z porozumiewawczym uśmiechem Leo podnosząc Sarę. 
- Gratulacje stary - szepnął Alvin - miały rację.. tu jest nasz dom.


Gdy wszyscy podorastali oczywiście rodzice zabrali ich do cywilizacji i dali wybór. Mogli zostać tam, z Davem lub wrócić z nimi Simonette i Theonore zaproponowali również dzieciom naukę w Hogwardzie, co przyjęły z wielką ochotą, gdyż wszyscy dostali list, lecz dzieci Alvittany i Lery nie chciałby jechać. Na wakacje jednak wracają do rodzinnego domu. Do wyspy, gdzie wszystko się zaczęło. Do wyspy pełnej miłości, zrozumienia i uśmiechu. Do ich wyspy. Do ich domu. Gdzie wszyscy kochają zachody słońca na plaży, przy ognisku. 


*********************************************************************************

Cóż mam powiedzieć.. jak to pisałam cały czas przedłużałam bez wiednie. Nie mogę uwierzyć, że to koniec tej serii.. aż mi się łezka w oku kręci. Mam nadzieję, że ten epilog podoba wam się ta bardzo jak mi. Nasi bohaterzy nareszcie odnaleźli szczęście :) 
Pisałam to od czterech dni. Po kilka godzin dziennie... ale nie żałuję żadnej chwili poświęconej na to. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na wasze opinie :) 
Następna seria będzie całkowicie inna. Nie mogę wam nic zdradzić, bo sama to sobie obiecałam, ale będzie totalnie inna. A prolog wstawię jak tylko zakończymy ASK, który chyba jednak nie cieszy się powodzeniem... więc jak nie chcecie możemy nie robić :) 
W nowym sezonie rozdziały będą oczywiście również w piątki, bez zmian. Teraz mam już doświadczenie, więc będą może trochę lepsze ;) 
Więc... czekam na wasze opinie :) :*


19 komentarzy:

  1. Jejciu, gdybym nie była w szkole, płakałabym. Te emocje :-D I to, że wrócili na wyspę. Na ICH wyspę :-3 Nie wierzę, że to już koniec... Gratuluję wspaniałego epilogu :-) Ze zniecierpliwieniem czekam na nowości :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super epilog! :)Szkoda, że to koniec serii. Ale super, że będzie nowa seria.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Człowieku ja rycze.. :'( Jakie to piękne! Aż nie mogę uwierzyć, że kończymy to serię.. Tyle się przy niej zdarzyło.. No ale wracając do prologu to mega, fajnie, że napisałaś co się działo ze wszystkimi łącznie ze mną Shadow i tb :D czytam sb czytam ze wzruszeniem, a tu takie ,, na razie nie planują dzieci, podobnie jak Kasia i George (choć jeszcze nie wiedzą o "wpadce"), '' no poprostu mnie rozwaliłaś.. hahah XD musiałaś? :D Ale końcówka z naszymi głównymi bohaterami taka mega słodka, że poprostu aww <3 Tacy opiekuńczy tatusiowie <3 i te maluszki i to seplenienie.. no niemoge! <3
    a w sumie nadal nwm co się stało z Brit czy jednak zrobiłą tą karierę ( chyba było, aja niezałapałam ale ci.. :D). Aż mi szkoda, że koniec :C ale naprawde epilog świetny, masz niesamowity talent! <3
    I poprostu nie mogę doczekać się epilogu nowej seri! ^_^
    a ask.. no w sumie nwm czemu nie ma pytań... a tak btw to moge teraz pisać pytania związane z epilogiem czy nie?
    No to pozdrawiam, wenki i do zoba! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wooow...
    Rozpizgałaś system 'u'
    Eh... Może i jestem tu od niedawna, ale i tak... Zresztą, sama wiesz x'3
    Genialny epilog. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że Alvin i Leo będą tacy opiekuńczy i... i że w ogóle dorosną (w sensie tak... mentalnie (?)) xD I to wszystko takie awwwww <3
    Nie mogę się doczekać prologu nowej serii x3
    A pytania... zero pomysłów ._."
    No więc gratuluję świetnego epilogu,
    pozdrawiam cieplutko,
    i Wacka oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi zadaj pytanka XD
      a co do Al'a i Leo to też nie myślałam, że się staną tacy odpowiedzialni, że będą ciągle no dzieciakami XD

      Usuń
    2. może bez tego 1 zdania XD bo mi sie nie chce usuwać koma XD

      Usuń
    3. Hah, co do pierwszego zdania... :D Nie no, przecież w komach mamy takie jakby aski, więc nie będę cię katować... no chyba że będą to pytania typu "Jak sobie wyobrażasz te staniko-portki które Al nam obiecał?" xD

      Usuń
    4. w sumie czemu nie XD pomęcz mnie :D o ile cesz XD możesz o Georga popytać i wgl XD
      no ale fakt to fakt XD

      Usuń
    5. Nie mam weny ;-;"
      Ale spoko xd

      Usuń
    6. są wybuchowe haha :D

      Usuń
    7. Ciekawe które >.> xD

      Usuń
  6. Moje oczy płaczom... Niesamowite! Czekam na kolejną serie! No i masz! Przez was zacząłem czytać blogi!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć.
    Czytam twojego bloga od początku, ale nie chcę mi się komentować. Masz wielki talent. Kocham twoje opowiadania i z niecerpliwością czekam na nową serię.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cud! Miód! Malina! <3 Dałaś piosenkę History <3 Awwww <3 Epilog perfecto :* Niespodziewałam się, że Alvin i Leo będą świetnymi tatusiami xD Szkoda, że już koniec serii... Liczymy na to, że następna seria będzię równie (lub bardziej xD) fantastyczna jak ta pierwsza ;)
    Jakoś nie mam weny na aska, ale jeszcze postaram się coś wymyślić ;)
    Z niecierpliwością czekamy na prolog <3

    OdpowiedzUsuń