Siedzę na kanapie. Jest wygodna. Kolana mam pod brodą. Opieram brodę na kolanach. Patrzę w ogień. Jest czerwony. Bije od niego ciepło. Lubię ogień. Płomienie tańczą za szybą. Szyba zachodzi czarnym dymem. Ogień syczy. Płomyki znów podskakują. Muskają kamienne ścianki. Ogień przygasa. O nie nie, niech nie gaśnie. Lubię ogień. Brunet podchodzi do kominka. Otwiera szybę. Wkłada nowe drewno. Ogień je zabiera. Otula. Znów jest duży i ciepły. Ogień zabiera całe drewno. Tak jak mnie ciemność. Nie lubię ciemności.
- Maleńka - wzdrygam się. Jednak głos jest łagodny. Lubię aksamit. Unoszę niepewnie wzrok. Uśmiecha się. Chyba do mnie. - Pójdziemy na spacer, hm? Kupimy drzewko i je ubierzemy, dobrze? - mrugam. Powoli. Kiwam powoli głową. Robi krok. Jemu to wychodzi dobrze. Kuca przede mną. Spinam się.
- Nic ci nie zrobię, skarbie - ładnie mówi. Wierzę mu. Bierze mnie za rękę. Lekko ściskam jego dłoń. Pomaga mi wstać. Wzdrygam się na jego dotyk. - Spokojnie, jesteś bezpieczna - szepcze mi na ucho. Uspokajam się. Kiwam powoli głową. Krok. Wdech. Krok. Wydech. Krok. Krok. Wdech. Krok. Wydech. Krok. Krok. Wdech. Krok. Wydech. Krok. Krok. Wdech. Krok. Wydech. Krok. Skręt. Krok. Wdech. Krok. Wydech. Krok. Krok. Wdech. Krok. Wydech. Krok. Widzę drzwi. Staję. On też staje. Zakłada mi buty. Ładnie wygląda. Prostuje się. Pomaga mi założyć kurtkę. Mogę go powąchać. Ładnie pachnie. Jak lawenda. Lubię lawendę. On wie.
***
Staję niepewnie na środku sali otoczonej lustrami. Podłoga jest drewniana. Idealna do tańca. Lubię tańczyć. Włączam niespiesznie wierzę, pozwalając otulić się dźwiękom ulubionej składanki. Wracam na swoje miejsce, spoglądając w lustro. Widzę rudą, niewysoką dziewczynę o niebieskich, smutnych oczach. Zaczyna się rozciągać. Szyja, ręce, brzuch, nogi. Następnie zaczyna prosty układ. Pierwszy krok. Oczy jej się szklą. Drugi krok. Zaciska zęby. Trzeci krok. Pada na kolana. Zaciska mocno powieki, otulając się ramionami. Dokładnie jak ja.- Britty, mała, usły... - jak przez mgłę widzę jak brunet mruga kilka razy i szybko do mnie podlatuje. Mocno mnie przytula, na co ja się w niego wtulam. Swobodnie wybucham płaczem.
***
Nadal zarumieniona, cała gorąca, zapinam guziki czarno-białej koszuli, podczas gdy rozchachany blondyn poprawia spodnie. Kręcę głową z uśmiechem, już po chwili stając na palcach i cmokając go w usta.
- Uzależniasz - mruczy mi w usta, znów przyciągając do siebie i dłuższą chwilę mnie całując. Pozwalam mu na to, rozpływając się w jego ramionach. I znów lądujemy na łóżku.
***
Stoję koło niego. Patrzę na drzewka. Są zielone. Ładne.
- Podoba ci się któreś, skarbie? - patrzy na mnie orzechowymi oczami. Uśmiecha się łagodnie. Nie boję się go. Rozglądam się powoli. Unoszę dłoń. Wskazuję palcem na jedno. Jest duże. Ma ładne igły. Podoba mi się. - Jak sobie życzysz, maleńka - cmoka mnie w czoło. Lubię jak to robi. Krok. Krok. Krok. Mówi coś. Nie słyszę. Nie spuszczam z niego wzroku. Krok. Krok. Krok. Znów jest obok mnie. Bierze drzewko na ramię. Jest silny. Prowadzi mnie do samochodu. Krok. Krok. Krok. Krok. Skręt. Krok. Krok. Schodek. Schodek. Schodek. Krok. Skręt. Krok. Wdech. Wydech. Otwiera bagażnik. Wkłada drzewko do bagażnika. Zamyka bagażnik. Krok. Krok. Krok. Otwiera mi drzwi. Wsiadam do samochodu. Zaraz siada obok. Za kierownicą. Odpala silnik.
- Masz ochotę na muzykę, kochanie? - aksamit. Potrząsam głową. On nią kiwa. Cmoka mnie w czoło. Lubię jak to robi. Rusza. Jedzie. Jedzie. Skręt. Prosto. Stop. Jedzie. Skręt. Prosto. Zawrót. Skręt. Długo prosto. Staje na parkingu. Wyłączam się.
******************************************************************************
Tak tak tak, wiem, krótkie XD
Mega xD
Ale co ja poradzę? Takie mi wychodzą jak piszę na szybko! xD Ale pracuję już nad następnym :* <3
Tak tak tak, wiem, krótkie XD
Mega xD
Ale co ja poradzę? Takie mi wychodzą jak piszę na szybko! xD Ale pracuję już nad następnym :* <3