Ona- Piękna dziewczyna o fiołkowych oczach i brązowych bujnych włosach z fioletowymi pasemkami. Mądra utalentowana,zgrywająca divę w szkole, lecz nikt nie wie jaka jest naprawdę..
On- Przystojny szatyn o błękitnych oczach i okularach na oczach. Inteligenty, lecz nie popularny. Nikt nie zwraca na niego uwagi, a on nie zwraca uwagi na innych póki nie pozna bliżej pewnej dziewczyny o fiołkowych oczach...
ŻANETA
Obudził mnie dźwięk budzika. Wyłączyłam go i niechętnie zwlekłam się z łóżka. Znowu trzeba do szkoły. Znowu muszę udawać kogoś kim nie jestem. Nie znoszę tego, ale skoro już zaczęłam to muszę ciągnąć to dalej. Tak bardzo znowu chciałabym być znowu sobą. Wyluzowaną nastolatką z okularami na nosie zamiast szkieł kontaktowych i bez tony makijażu. Ale jeżeli bym tak przyszła do szkoły wyśmialiby mnie, a tak bardzo się tego boje. Boje się odrzucenia bycia samotną. Wtem moje rozmyślania przerwała moja ciocia krzycząc z dołu żeby przyjść na śniadanie. Zeszłam więc na dół po drewnianych schodach. W jasno oświetlonej kuchni czekała już moja zawsze uśmiechnięta ciocia. Przywitałam się porozmawiałam z nią chwile po czym weszłam spowrotem na gorę aby się pomalować.
*pół godziny później.*
Właśnie szłam do szkoły kiedy potrącił mnie jakiś chłopak przez którego upadłam. Już miałam krzyknąć kiedy zauważyłam że ów chłopach wyciąga do mnierękę. Bez zastanowienia ją chwyciłam. Kiedy wstałam popatrzyłam się na niego. Był ode mniewyższy o głowę. Miał brązowe włosy i piękne niebieskie oczy, w które mogłabym się wpatrywać godzinami... Stałam tak patrząc się na niego,ale zaraz oprzytomniałam. Powiedziałam ciche dzięki i szybko poszłam dalej. Mam nadzieję że nikt mnie nie zobaczył...
Kiedy weszłam do szkoły od razu przywitały mnie moje ,, przyjaciółeczki''. Ubrałam więc maskę divy i zaczęłam się z nimi śmiać i gadać o różnych głupotach. Pierwsza była matma, eh..
Weszłam do damskiej łazienki, aby tam poczekać na dzwonek i posiedzieć trocho po dzwonku. W końcu musze być w centrum uwagi. Usłyszałam dzwonek. Odczekałam kilka minut po czym weszłam do klasy. Czułam na sobie wzrok wielu osób. Zaraz odezwała się belferka.
- Dlaczego się spóźniłaś?Dzwonekbył 10 min temu!
-cóż, jakoś tak wyszło. Ziemia się od tego nie zawali- odparłam beznamiętnym tonem.
Usiadłam do ławki i spojrzałam znudzonym wzrokiem na wściekłą belferke.
- jeszcze raz się spóźnisz i idziesz do dyrektora! -wrzasnęła- a teraz piszcie temat...
Nie słuchałam jej. Spojrzałam za okno i jak zwykle bujałam w obłokach. Wyrwałam się z krainy marzeń. Moja przyjaciółkazaczęłami nawijać o jakiś przystojniaku. spojrzałam na temat. Umiem to. Umiem większość rzeczy. Nie chwaląc się jestem dośćmądra i mam dobrą pamięć. Znudzona ględzeniem Oliwki( tak miała na imię moja przyjaciółka) znowuodpłynęłamw świat marzeń prawie zasypiając. Zaraz usłyszałam dzwonek. Wyszłam więc ze swoją bandą na korytarz i patrzyłamna wszystkich z wyższością, chodź wiedziałam że tak nie jest, Wiem że jestem taka jak oni chodź nie wyglądam. Eh.. Następna miała być muzyka. Kocham ten przedmiot! Kocham śpiewać i pisać. Po 5 minutach przerwy zadzwonił dzowonek oznajmiający początek muzyki. Ze szczerym uśmiechem weszłam do sali i usiadłam jak zwykle pod oknem. Przez całą lekcję śpiewaliśmy różne piosenki sami lub cała klasa. Było całkiem miło. Pod koniec lekcji nasz nauczyciel postanowił dać nam ,, wypracowanie'' .
- Macie napisać oraz zaprezentować przed klasą piosenkę. Podzielę was w pary. Więc tak.. Drake będzie z Elliot, Josh z Meridą... - nie słuchałam aż usłyszałam moje imię- i została nam ostatnia para czyli Żaneta Millet i Szymon Sevill. Zamarłam. Spojrzałam na niego. To był ten chłopak który mnie przewrócił i pomógł wstać. Przegryzłam ze zdenerwowaniawargę.Dlaczego akurat on?
Nauczyciel kontynuował.
- Macie na to 2 tygodnie ale termin może sie zmienić więcsiępospieszcie! nodzwonek. To idzie już naprzerwę.
Szymon.
Kiedy usłyszałem nie mogłem w to uwierzyć. Musze być w klasie z divą. No niedoczekanie! Spojrzałem na nią. To przecież ją wywróciłem! Wtedy wydawała się taka delikatna i nieśmiała. Cóż pozory mylą. Raczej i tak nikt nie będzie chciał się ze mną zamienić więc. Co będzie to będzie najwyżej sam napiszepiosenkęa ona sietylkodo tego przyzna. Zamyślony wyszedłem z sali.Idączauważyłem tę dziewczynę. Niby zachowywała się jak typowa diva, ale widziałem w jej oczach że jest smutna, że to nie ona. Patrzyłem się tak na nią póki nie zniknęła w łazience a ja omało nie wpadłem na jakiegoś mięśniaka.
- Uważaj jaklezieszokularniki. He he - Krzyknął i zaśmiał się jak idiota.
Reszta lekcji szybko zeszła. Po lekcjach podeszła do mnie ów diva.
- Ty jesteś Szymon Sevile? - spytała obojętnie patrząc sobie na paznokcie, które trzymała przed twarzą.
- Ta... Jesteśmy razem w parze wiem. - odparłem zamykając szafkę.
- Słuchaj, chcę mieć to jak najszybciej z głowy. Jutro możemy się spotkać, muszę odwołać kilka spotkań ale nie są ważne. Będę miała kilka godzin. Pasuje ci?- Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Myślałem że przyszła, aby oznajmić, że niebędziemipomagałai abym sam to napisał. Jednak nie była też za miła, ale cóż się po takiej spodziewać.
- Hmm.. No jasne.. to może u ciebie...
- NIE! - krzyknęła.
- Dlaczego? - zapytałem zaskoczony jej wybuchem.
- Nie interesuj się, nie będę ci się spowiadać - syknęła.
- Dobra! To u mnie. Masz mój adres - powiedziałem już poirytowany i dałem jej karteczkę z moim adresem.
- Ok. Będę około 12, i pamiętaj, ja nie będę czekać. - powiedziała i już jej nie było. Ta dziewczyna mnie coraz bardziej irytuje... i intryguje. Może się czegoś więcej dowiem jutro. Wziąłem plecak na ramie i ruszyłem do domu.
ŻANETA
Wróciłam do domu zmęczona tym udawaniem. Nareszcie znów mogłam być sobą. Zdjęłam kurtkę, zrzuciłam buty. Weszłam do salonu i położyłam plecak na kanapie. Rzuciłam się na kanapę ze zmęczenia. Niedługo wróci moja siostra Brittany. Jest ode mnie o rok młodsza. To śliczna dziewczyna o rudych włosach i niebieskich oczach podobnych do Szymona. Ma takie śliczne oczy i te włosy... Jest słodki.. Stop, stop! Nie możesz tak myśleć o nim! Nie możesz! Pamiętaj kim jesteś. Nie mogłabyś. Eh.. Wzięłam poduszkę i pisnęłam w nią z rozpaczy. Co usłyszała moja nadchodząca siostra.
- A tobie co? Niech zgadnę chłopak? - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Podniosłam na nią wzrok i Rzuciłam w nią poduszką.
- O nieładnie. Tak się bawimy? Szykuj się na klęskę! - Po czym siostra rzuciła się na mnie i zaczęła mnie tłuc poduszką. Długo nie pozostałam jej dłużna. Wzięłam poduszkę obok i jej oddałam. Bitwa na poduszki trwała dobre 20 minut. Dobrze się bawiłyśmy i śmiałyśmy w najlepsze.
- Brit dosyć, nie mogę już - zaśmiałam się
- Czyli się poddajesz? - Spytała niebieskooka głęboko oddychając ze zmęczenia.
- Ani mi się śni - zaśmiałam się i przyłożyłam jej poduszką. Tym zapoczątkowałam ponowną bitwę, która skończyła się 10 min później kiedy weszła do domu nasza ciotka.
- A co tu się dzieje dziewczynki? - spytała ciocia wymuszając się na uśmiech.
- Nic takiego tylko takie siostrzane przepychanki - wyszczerzyła zęby Brit.
- Ciociu coś się stało? - spytałam z troską.
- Nic takiego dziewczynki, naprawdę. - uśmiechnęła się. Brit chyba to łyknęła, ale ja wiedziałam ze coś jest nie tak.
- Ciociu na prawdę możesz nam powiedzieć o co chodzi.
- Ja nic po prostu.. Ał.. - złapała się za serce
- Ciociu! - krzyknęłyśmy z siostrą. - Brit szybko dzwoń po pogotowie!
- Już ! Halo? Moja ciocia...
- Ciociu wszystko już dobrze to na pewno nic groźnego.. - uśmiechnęłam się pocieszająco
- O to mi chodziło mam problemy z sercem. Ale nie martwcie się nic mi nie będzie -uśmiechnęła się ciocia.
Po kilku minutach nadjechało pogotowie i wzięło naszą ciocię..
-Spokojnie nic mi nie będzie - powiedziała tylko i drzwi karetki się zamknęły a ciocia pojechała. Miałam łzy w oczach tak się bałam...
- Żan, nic jej nie będzie - powiedziała łamiącym się głosem moja siostra - jutro do niej pojedziemy, dzisiaj i tak nas tam nie wpuszczą.
- Masz rację - powiedziałam wycierając łzy - a jakby coś się stało, to do nas zadzwonią. Idziemy coś obejrzeć? Muszę w końcu zmyć z siebie tą tapetę! - zaśmiałam się.
- Jasne odpowiedziała i ruszyłyśmy do domu. Weszłyśmy na górę i rozdzieliłyśmy zadania - ja miałam się umyć i naszykować laptopa, a Britt jak się umyje ma zrobić popcorn i coś do picia. Gdy weszłam do ciemno-fioletowego pokoju usiadłam na kanapie i zdjęłam niebotycznie wysokie koturny odczuwając wyraźną ulgę Zrzuciłam skórzaną kamizelkę i poodkładałam dziesiątki pierścionków, zegarek i naszyjnik. Wyjęłam z włosów wsuwki i rozpuściłam je. Wyjęłam szkła kontaktowe zakładając okulary z fioletowymi oprawkami. Weszłam do łazienki z ręcznikami i piżamą. Postanowiłam, że wezmę prysznic zamiast kąpieli. Po około 10 minutach byłam już odświeżona i byłam znów sobą. Bez tony makijażu i z odważnymi ubraniami, tylko w luźnej piżamie, szlafroku, skarpetkach, luźnym kucyku i w okularach. Powiesiłam ręcznik i wyszłam z łazienki. Odłożyłam spodenki do szafy, a bluzkę włożyłam do pralki. Przeszłam obok kanapy i doszłam do parapetu filetowymi ozdobami, poduchami i moim laptopem również fioletowym. Przeszłam obok i doszłam do łóżka z biało-fioletową pościelą i purpurowym kocem w kropki. Poustawiałam poduszki pod ścianą, rozłożyłam puchowy koc i postawiła laptopa na łóżku. Podsunęłam stolik pod mebel, żebyśmy miały gdzie postawić picie i popcorn i pewnie jakieś żelki. Włączyłam lampkę z fioletowym światłem, która zrobiła przyciemniony nastrój, a także powieszone nad łóżkiem lampki w kształcie motyli, dające waniliowe światło. Zadowolona stanęłam przed łóżkiem na włochatym dywanem i popatrzyłam na swoje dzieło, które się prezentowało cudownie. Nie mogąc się oprzeć, zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na Instagrama.
- Pójdzie nam to w brzuch. - powiedziałam patrząc na stos kalorii, ale które chciałam z największą ochotą zjeść.
- Nie! Wierzmy, że pójdzie nam w górne części tułowia - zaśmiałyśmy się obie i położyłyśmy wszystko na stoliku. Weszłyśmy na łózko i przykryłyśmy się kocem.
- Co oglądamy? - zapytałam.
- Step Up?
- Która część?
- Wszystkie - powiedziałyśmy równocześnie i po chwili zaczęłyśmy nasz maraton filmowy. Skończył się on mniej więcej o 5 rano, więc padnięte i najedzone usnęłyśmy w moim łóżku.
Obudziłam się strasznie zmęczona i przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Uśmiechnęłam się pod nosem jednocześnie przeciągając. Britt musiała już wstać i pójść do swojego łóżka spać dalej, bo nie sądzę żeby już nie spała. Warto było spędzić czas z siostrą, nawet dla worów pod oczami! Wstałam owinięta w szlafrok i spojrzałam na godzinę - 11:03. Krótko spałam.. może jeszcze się położę... chwila! O 12 mam iść do Szymona! Jasna cholera! Od razu się obudziłam i pędem pobiegłam do łazienki umyć zęby. Podbiegłam do szafy i szybko wyjęłam którykolwiek
zestaw. Ubrałam się szybko i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam komórkę w kieszeń i napisałam siostrze że mnie nie będzie, po czym zbiegłam na dół wzięłam swoją kurtkę i wyszłam z domu. Kiedy spojrzałam na komórkę była 11;30 nie jest źle-pomyślałam. Zaczęłam się zastanawiać gdzie on mieszka. Wyjęłam komórkę w której zapisałam adres. To jakieś 2 ulice stąd. Nie muszę się spieszyć. Ruszyłam wiec drogą przez park podziwiając naturę. Kiedy stanęłam przed jego domem była 11;55 . Zapukałam do drzwi, by znów stać się divą...
- Kto tam? - usłyszałam głos zza drzwi.
- A jak myślisz? - odparłam sarkastycznie - Otwieraj mówiłam, że nie będę czekać! - krzyknęłam a drzwi prawie natychmiast się otworzyły. W drzwiach pojawił się Szymon w dresach i.. bez bluzki. Nie powiem klate to on ma, mimo że nie wygląda. I te włosy w artystycznym nieładzie dodawały mu tylko uroku... Mr.. Nie, stop!
- Nareszcie - mruknęłam i weszłam do środka.- Może byś się ubrał? Nie masz co pokazywać. - uśmiechnęłam się z wyższością do zdezorientowanego chłopaka. Nie patrząc na niego weszłam dalej i znalazłam się w biało-czarnym salonie. Siadłam na białej kanapie i spojrzałam na fotografie poustawiane na szafkach. Był tam Szymon i jakiś chłopak. Pewnie brat lub kolega. Na następnym zdjęciu dwójka tych samych chłopaków z jakąś kobietą. Prawdopodobnie rodzicielką. Na następnym zdjęciu było coś dziwnego.. Niby normalne zdjęcie, ale w tle znajdowała się jakaś twarz. I to raczej nie ludzka... Podeszłam bliżej, aby się przyjrzeć, lecz usłyszałam kroki Szymona więc siadłam szybko na kanapie. Niech nie myśli, że interesuje mnie jego dom. Tylko ta fotografia.. Za chwilkę pojawił się Szymon i skierował mnie na górę. Wstałam odrzucając włosy do tyłu i z gracją go omijając powoli weszłam na górę. Na górze były 3 pokoje. W jednym dojrzałam pokój z instrumentami i mikrofon. Natomiast następna sala to była chyba jego sypialnia. Weszłam nie czekając na towarzysza. W pokoju przeważał kolor niebieski. Jeden z moich ulubionych. Była tam szafka z książkami, duże łóżko z niebieską pościelą w białe kropki. Obok szafki było biurko z laptopem, a na samym środku czarny puszysty dywan. Było tu bardzo przytulnie.
Szymon nadal nie wracał więc poszłam do następnego pokoju, w którym przeważał kolor czerwony i... bałagan wielki bałagan! Wszędzie walały się ubrania, podręczniki, płyty. Wszystko tam można było znaleźć. Miałam nadzieje że pokój mojego partnera to ten niebieski. Nie mogłabym się skupić w takim bałaganie! Szymon chyba musi mieć brata. Bardzo nieogarniętego. Wróciłam do niebieskiej sypialni, posiedziałam trochę, ale szybko mi się znudziło i zastanawiało mnie czemu go tak długo nie ma. Nie żebym się o niego martwiła. Zeszłam więc na dół do salonu, a potem do kuchni, gdzie ujrzałam dwóch chłopaków.. Obok bruneta w niebieskiej bluzie, stał trochę niższy, również brunet o czekoladowych oczach. Ubrany był w czerwoną bluzę ze złotym A oraz dresy z niższym krokiem. Na stopach miał czarne nike'i za kostkę, a włosy miał w artystycznym nieładzie. Była nawet przystojny, ale nie to co niebieskooki.. Stop! Przestań o nim tak myśleć! Ale ten w czerwonej bluzie, myślę że spodobałby się mojej sis. Kiedyś ich sobie przedstawię. Właśnie zorientowałam się, że oboje sie na mnie gapią.
- Na co się tak gapicie? - syknęłam.
- Nikogo innego tu nie ma więc chyba możesz się domyślić. - odparł brązowooki z sarkazmem. Dobra może jednak nie jest dla Brit.
- Pff.. Szymek mówiłam ci, że nie będę czekała. Więc rusz 4 litery wejdźmy na góre i zacznijmy pisać tą głupią piosenkę!- krzyknęłam, po czym odwróciłam się na pięcie i wyszłam z kuchni i poszłam z powrotem do niebieskiego pokoju.
SZYMON
- Wkurzająca ta twoja nowa dziewczyna - powiedział mój brat
- TO NIE JEST MOJA DZIEWCZYNA i nigdy nią nie będzie! - krzyknąłem. Dość mnie intrygowała lecz raczej nic by z tego nie wyszło. Mamy odmienne charaktery. Westchnąłem i wszedłem do swojego pokoju. Na łóżku zauważyłem śpiącą dziewczynę. Wygląda tak słodko kiedy śpi. Mimowolnie się uśmiechnąłem i okryłem ją kocem. Usiadłem na krześle i przeglądałem internet. Po jakiejś godzinie usłyszałam szepty, a potem krzyki. To Żaneta krzyczała przez sen.
- Nie Ela nie! Proszę tylko nie ty! Nie!- Krzyczała i rzucała się na łóżku. Nie mogłem tak na to patrzyć więc ją natychmiast obudziłem.Wystraszona przytuliła się do najbliższej osoby. Tą osobą okazałem się ja. Nie wiedziałem co zrobić, ale także ją przytuliłem.
ŻANETA
To było okropne! Śniło mi się, że Ela, że ona... Moja mała siostrzyczka... Nie wiedząc co robię przytuliłam się do niego. Byłam taka wstrząśnięta i zrozpaczona. Przez chwile znów byłam sobą, ale po chwili mi się przypomniało kim jestem. Kim powinnam być.Odskoczyłam od niego na 2 stronę łóżka ze strachem.
- Co ty robisz idioto?! - krzyknęłam patrząc na niego ze złością.
- To ty mnie przytuliłaś. Nie wyżywaj się na mnie. Chciałem ci tylko pomóc! - zwrócił się z irytacją niebieskooki. Miał racje. Musiałam skończyć temat. Wzięłam więc torebkę i bez słowa udałam się do łazienki, aby poprawić makijaż. Kiedy wróciłam Szymka nie było, znalazłam go natomiast w pokoju obok, gdzie śpiewał piosenkę. Stanęłam z rogu i słuchałam.
Zapraszam Ciebie na to spotkanie
I wtedy wrócisz ty do domu po dziesiątej
Ale nic Ci się nie stanie
Czy Ty się zgodzisz - ja tego nie wiem
To nienormalne i nachalne z mojej strony
Ale będzie nam jak w niebie
I gdy poczujesz nowy smak
To będę ja!
I niecodziennie taki sam
Dobre zaklęcie w moich dłoniach mam
Nie będę kusił mą rezydencją
Nie będę kłamał, chwalił się inteligencją
Bo to grozi dekadencją
Wystarczy małe 'Dzień dobry Panu'
A obiecuję za te słowa zrobię tylko Tobie
Sacrum i profanum
I gdy poczujesz nowy smak
To będę ja!
I niecodziennie taki sam
Dobre zaklęcie w moich dłoniach mam!
Poznam Cię z miłością naturalną i
Niedotykalną i nieprzewidywalną
Poznam Cię z miłością symetryczno-liryczną
I niekoniecznie czystą
Poznam Cię z miłością naturalną
Niedotykalną i nieprzewidywalną
Poznam Cię z miłością symetryczno-liryczną
I niekoniecznie czystą
Co ja zrobiłem, o wielkie nieba!
Zalałem głowę Twą osobą jak narkotyk
Tylko tego było trzeba
Miłosne teksty, zabawne gesty
Zdecydowanie wolę jak tracę kontrolę
Tego nauczyli w szkole
I gdy poczujesz nowy smak
To będę ja!
I niecodziennie taki sam
Dobre zaklęcie w moich dłoniach mam!
Poznam Cię z miłością naturalną i
Niedotykalną i nieprzewidywalną
Poznam Cię z miłością symetryczno-liryczną
I niekoniecznie czystą
Świetnie śpiewa. Ma naprawdę niezły głos, zrobił by wielką karierę jakby chciał. Dziwne tyle już mieliśmy razem lekcji muzyki a ja nadal tego nie zauważyłam.
Kiedy skończył zaczęłam sarkastycznie brawo.
- Pięknie skarbeńku, oby tak dalej! Mam nadzieję, że nie zawalisz przed całą klasą i nie skompromitujesz mnie. - mówiąc to patrzyłam na niego znudzonym spojrzeniem. Widziałam tą złość i irytację w jego oczach. Niby się do tego przyzwyczaiłam, ale jednak mnie to trochę zabolało. Co się ze mną dzieje?!
- Ta, bądź spokojna. - odpowiedział mierząc mnie wzrokiem- a teraz może w końcu weź my się po to po co tu przyszłaś.
- Jasne, to.. jaka to ma być piosenka? Daję ci wybór coś szybkiego i energicznego czy coś romantycznego i eleganckiego?
- Zróbmy może jakąś piosenkę popową. Do tego będzie łatwo stworzyć układ taneczny - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.Przypominał mi ojca..
- Niech ci będzie, w takim razie o czym będzie ta piosenka?
-Może.. może coś o marzeniach lub o zabawie.Może o tańcu? Tak coś takiego.
- A czemu ty masz wybierać? Ja też tu jestem.
- To o czym niby?
- Może o miłości? Tak o miłości! Koniec i kropka! - teraz to ja nie znosiłam sprzeciwu. On tylko przewrócił oczami.
- Czy wszystkie dziewczyny chcą tylko piosenek o miłości? - jęknął
- Może nie wszystkie, ale ja chce. Taka nasza natura lubimy takie piosenki..
-Pójdźmy na układ to będzie piosenka o miłości i tańcu. Zgoda?
Przewróciłam oczami. - Zgoda niech ci będzie.
Siedzieliśmy nad melodią i słowami kilka godzin. Udało nam się zrobić 1 zwrotkę i refren. Jest dobrze. Przyjdę do niego jeszcze jutro i piosenkę już będziemy mieli. Na koniec pozostałą kwestia zaśpiewania razem tej piosenki..
Szymon.,
Już niedługo koniec! Mam jej już dosyć. Teraz musimy jeszcze zaśpiewać..
- Oki to 1,2,3 GO!
"Oh don't you dare look back. Żan
Just keep your eyes on me."
I said, "You're holding back," (szymon)
She said, "Shut up and dance with me!"
This woman is my destiny
She said, "Oh, oh, oh,
Shut up and dance with me." (razem)
We were victims of the night,
The chemical, physical, kryptonite
Help us to the bass and the fading light
Oh, we were born to get together,
Born to get together
She took my arm,
I don't know how it happened.
We took the floor and she said,
"Oh don't you dare look back.
Just keep your eyes on me."
I said, "You're holding back," (szymon)
She said, "Shut up and dance with me!"
This woman is my destiny
She said, "Oh, oh, oh,
Shut up and dance with me." (razem)
Kiedy skończyliśmy popatrzyliśmy na siebie. Miała piękny głos. Śpiewała jak inny człowiek, jak nie ona. Może jednak nie będzie tak źle.. Staliśmy na przeciw siebie. Zbliżyłem się do niej, byliśmy tak blisko, nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Prawie się pocałowaliśmy, ale dziewczyna się otrząsnęła i odeszła parę kroków do tyłu przez co pocałowałem podłogę.
- Co ty robisz?! Nie wyobrażaj sobie! Ja.. Ja już idę! Do jutra! A i pamiętaj następnym razem nie będę tyle czekała! - Krzyknęła i już jej nie było. Prawie ją pocałowałem.Nie wiem co we mnie wstąpiło,po prostu to była chwila. Żaneta tak od razu mnie nie odepchnęła, czuje, że ona jest naprawdę całkiem inna. Musze to sprawdzić...
ŻANETA
To był nawet miły dzień. Gdybym była sobą byłby jeszcze lepszy. Już trochę mamy,a jutro zrobimy resztę. Wracałam przez miasto, była 16, czyli jak na tę porę roku przystało ciemno. Wszędzie paliły się światła. Było pięknie, nie mogłam się powstrzymać i cyknęłam szybko fotke na insta i snapa. Negatywem tego pięknego widoku było nieznośne zimno. Zatrzęsłam się i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Kiedy weszłam odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam buty,kurtkę i weszłam do łazienki, aby zmyć z siebie tą tapetę. Po umyciu twarzy weszłam do pokoju gdzie leżąc na łóżku czekała moja siostrzyczka.
- A ty gdzie się podziewałaś? - podniosła się do pozycji siedzącej - pewnie randkowałaś hmm?
- Co?! Nie! Wiesz, że ja nie randkuję- zaśmiałam się - pisałam z pewnym chłopakiem piosenkę na zajęcia. Nic tam nie zaszło, jeżeli o tym myślisz.
- Yhm.. już ty mi tu nie udawaj - wyszczerzyła sie- No to może zademonstrujesz mi co już napisaliście?
- jasne, tylko chodź po gitarę. Pokaże ci jaka ma być melodia. Ty będziesz grała, a ja zaśpiewam, oki? - uśmiechnięta, pobiegłam po gitare i podałam jej siostrze wraz z nutami. Świetnie się razem zgrałyśmy. Brit jest świetną gitarzystką, ale jeszcze lepszą tancerką. Po prostu wymiata na parkiecie! Kiedy skończyłyśmy siostra powiedziała, że jest ciekawa co dalej kombinujemy.Po czym poszła na dół, by zaparzyć kawę.Zostałam wiec sama ze swoimi myślami. Szymon, wydawał sie naprawdę fajny. Myślę, czy.. czy nie pokazać mu prawdziwą siebie. Byłoby łatwiej nam pracować byśmy sie lepiej poznali. Bym mogła z kimś jeszcze pogadać jako ja. Tak to wydaje sie spoko pomysł, ale jeżeli on wszystkim to wygada? Nie.. nie dałabym chyba rady.. Czemu to wszystko jest takie skomplikowane?! Opadłam na łóżku i krzyknęłam w poduszke. Byłam zmęczona mało spałam, jeszcze tyle godzin pracy.. Zaraz zapadłam w sen.
BRITTANY
Kiedy się obudziłam była 8 rano. Strasznie wcześnie, jak na mnie. Postanowiłam spróbować znów zasnąć, lecz mój mózg miał chyba inne plany. Chcąc nie chcąc zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół coś zjeść. Postawiłam dziś na płatki z mlekiem. Po zjedzeniu, nie mając co robić postanowiłam wyjść pobiegać. Weszłam więc do mojego pokoju i wybrałam siwe dresy, biały top i na to błękitną bluzę. Rozczesałam włosy i zrobiłam luźnego koka. Było rano raczej nikogo nie będzie więc postanowiłam wyjść bez makijażu. Wzięłam jeszcze ze sobą swoją komórkę wraz ze słuchawkami i wyszłam zostawiając w kuchni kartkę, że niedługo wrócę. Na dworze było ciepło i słonecznie. Założyłam słuchawki puszczając swoją ulubioną muzykę i pobiegłam w stronę parku. Kiedy tak biegłam zamyśliłam się i zamknęłam na chwile oczy. Wymyślałam sobie różne historie nie do spełniania. Uwielbiałam marzyć. Uciec do własnego świata, w którym możesz być kim zechcesz. Kiedy tak rozmarzałam nie zauważyłam, chłopaka na przeciwko mnie. Nim się zorientowałam wpadłam na ów chłopaka.
- Strasznie przepraszam!Po prostu się zamyśliłam, ja... - zaniemówiłam, bo ujrzałam chłopaka o hipnotyzujących czekoladowych oczach i włosach w nieładzie tego samego koloru. Był w czerwonej bluzie i jeansach.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się do mnie łobuzersko- Um.. Halo? Ziemia do rudej! - po tym zareagowałam. Nie znoszę jak ktoś mówi do mnie ruda. Wiem, że mam rude włosy.
- Tylko nie ruda! - rzuciłam zdezorientowanemu chłopakowi ostrzegawcze spojrzenie
- Jak chcesz... ruda. - Wyszczerzył się jeszcze bardziej. Jak ten chłopak mnie denerwuje, a nawet nie znam jego imienia. - Tak w ogóle jestem Seville. Alvin Seville.- Po czym zrobił minę niczym James Bond. Mimowolnie się zaśmiałam.
- Ja jestem Miller. Brittany Miller.
- Tobie nie pasuje tak mówić mała. Nie masz tego czegoś. - Zaśmiał się widząc moją wściekłą minę.
- Nie jestem mała! To że jesteś ode mnie wyższy to nie znaczy, że jestem mała! - krzyknęłam
- Znaczy, znaczy - uśmiechnął się łobuzersko - Chodź tam sprzedają świetne lody. Trochę cię ostudzimy, chociaż też zależy jakie lody chcesz - po czym zrobił głupią minę i zaczął jednoznacznie poruszać brwiami. Ten chłopak jest niemożliwy.
- Zbok! -zaśmiałam się- a może ja nie chce iść? - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Ty tu nie masz nic do powiedzenia
- Ey, ale co ty... puść mnie! - nawet się nie zorientowałam kiedy chłopak przerzucił mną przez ramię. Zaczęłam uderzać go pięściami w plecy, ale to nic nie dało, więc się uspokoiłam i czekałam. Kiedy doszliśmy Alvin odstawił mnie ,,niechcący'' dotykając mojego tyłka.
-To niechcący! :D To.. jakie lody chcesz?
- Waniliowe! Ale ty stawiasz! - zaśmiałam się triumfalnie
- Zależy co..
- Zbok! -rzuciłam tylko do pleców chłopaka. Po chwili wrócił z naszymi lodami. Siedzieliśmy dość długo,jedząc, gadając i wygłupiając się. Kiedy spojrzałam na zegarek okazało się, że siedzę z nim już ponad 3 godziny! Ale ten czas szybko zleciał..
- Ja już muszę iść, bo siostra będzie się martwić. - powiedziałam do roześmianego chłopaka, któremu mina zrzedła kiedy usłyszał,że muszę już iść.
- Nie zostawiaj mnie księżniczko! Bo się powieszę na papierze toaletowym! - klęknął na jedno kolano - i to na szarym, jednowarstwowym!
Nie mogłam i zaczęłam się niepohamowanie śmiać. Złapałam się za brzuch i usiadłam. Po chwili, Al dołączył do mnie. Śmialiśmy się dobre parę minut, ale w końcu musiałam iść.
- No niestety, ale królewiczu, nie rób takich głupstw! Dam ci mój numer, będzie w kontakcie! - uśmiechnęłam się i napisałam mu na ręku swój numer.
- Oh dzięki ci niewiasto!Odezwę się niebawem! - Pocałował mnie w policzek po czym zniknął. Zaśmiałam się raz jeszcze i w świetnym humorze wróciłam do domu.
ŻANETA
Wstałam, wypoczęta i pełna radości! Kiedy spojrzałam na zegarek okazało się, że była 11;04. Aż tak długo spałam??Pomyślałam, po czym zeszłam na śniadanioobiad.
W kuchni zastałam rozpromienioną Brittany. Hmm.. coś się musiało stać.
- Hejka!
- Oh, cześć Żan. Słyszałam, że wstajesz więc zrobiłam ci śniadanie- mówiąc to postawiła na stole naleśniki. Kocham je! Pałaszując naleśniki, postanowiłam wypytać trochę Brit.
- Jak się spało? - spytałam z naleśnikami w buzi co musiało wyglądać niesmacznie.
- Jak się je to się nie gada- zaśmiała się siostra- ale skoro musisz wiedzieć to znakomicie!
- aham.. a o której wstałaś? - uśmiechnęłam się już bez naleśników w buzi.
- o 8..
- 8?! To dziwne jak na ciebie, zazwyczaj śpisz do południa!
- Właśnie wiem. Dziwne no, ale co miałam zrobić? Wstałam ubrałam się i poszłam do parku pobiegać... - na chwile odpłynęła do krainy jednorożców, ale zaraz wróciła na ziemie- no i ten... no.. pobiegałam i wróciłam do domu! - Zrobiła ten swój znaczący uśmiech, czyli coś ukrywała. Takie rozmarzenie, odpływanie, jąkanie i ta mina.. Wiem!
- Zakochałaś się! - wykrzyknęłam wstając nagle z krzesła. Biedna niczego nie spodziewająca się Brit, aż podskoczyła rozlewając kawę. Ups..
- Przepraszam.. - cicho szepnęłam
- Nic się nie stało, ale ja się nie zakochałam! - pokręciła głową- Fakt, ze dziś spotkałam przystojnego, zabawnego chłopaka o brązowych włosach i oczach niczym fabryka czekolady... - znowu odpłynęła.. - Znaczy takie jednego, ale to nic poważnego!!
- haha jasne! A jak się nazywa ten twój rycerz? :D
- Eh.. -,- Alvin Seville. - zbladłam. Seville? Przecież to brat Szymona... Ciekawe, czy on też skojarzy fakty. Chociaż, przypominając sobie pierwsze spotkanie, na zbyt inteligentnego nie wyglądał.
- Żaneta..
- Co? A tak tak jestem! Po prostu ten twój chłopak.. Z jego bratem tworze piosenkę na muzykę.
- Serio? To super! Przyje razem z tobą do niego! Ok?
- No.. może.. nie wiem. W każdym bądź razie, ja idę się przejść teraz na miasto. Chcę trochę pomyśleć - uprzedziłam Brit, która pewnie chciała iść ze mną. Nie mam nic przeciwko, ale idę do Biblioteki, a ona raczej tego miejsca nie lubi.
- Okey- uśmiechnęła się- To ja idę na górę. Miłego!
- Dzięki! - powiedziałam po czym skończyłam swoje naleśniki. Talerz odstawiłam do zlewu po czym poszłam na górę się ubrać. Wybrałam odpowiedni
zestaw Po czym poszłam do łazienki przebrać się i wykonać poranne czynności. Ubrana i wymalowana wyszłam z domu kierując się prosto do biblioteki. Kiedy weszłam wzięłam książkę, która mnie ostatnio interesowała. Po czym siadłam i zagłębiłam się w lekturę.
SZYMON
Alvin oglądał telewizje, a ja czytałem książkę o okresach godowych łosiów ( XD ). Niestety przeczytałem ją w niecałą godzinę. Brat był zajęty więc postanowiłem wybrać sie do Biblioteki po coś nowego do czytania. Idąc po nową książkę, rozmyślałem. Nad różnymi rzeczami, aż w mych myślach zagościła ona. Żaneta. Niby pusta diva, lecz pod grubą warstwą tapety skrywa się nieśmiała, mądra, wrażliwa dziewczyna, która dużo przeżyła sądząc, po koszmarze, który jej się śnił, gdy była u mnie. Ta dziewczyna jest naprawdę interesująca, może kiedyś odkryje jaka jest naprawdę, ale póki co, skoro ona woli się ciągle ukrywać, to nie będę nalegał. Skończywszy tą myśl przeszedłem do myślenia o łosiach. W końcu dotarłem do biblioteki. Wszedłem do środka, witając się z bibliotekarką. Szukając ksiażki przez regał zauważyłem dziewczynę, która do złudzenia przypominała mi Żanetę. Zaraz, Zaraz...
- Żaneta?!
-------------------------------------------------------------------------------------------
Dum dum dum. XD wogóle nie ciekawe, ale jeżeli chcecie nexta to piszcie... ;d
a i wiem, że nie umiem pisać i mam problemy z interpunkcją :/
Autorka: Kasia Tasia
*********************************************************************************
OK, to tak.. zacznijmy od tego - że jest to świetne! Trochę się nasiedziałam nad rozłączaniem niektórych wyrazów (polecam spację, Kasia xDD) ale warto :D Nie ma większych literówek, jest duużo opisów, emocji, nie dzieje się chaotycznie i nierealnie, dbasz o każdy wątek (o moje Alvittany! *o*) i jest również tajemnica :) Mi się to baaaaardzo podoba! 10/10 :D <3
I mam nadzieję, że zrobisz kolejne części :)
Niedługo będziesz normalnie lepsza w pisaniu niż ja i przejmiesz tego bloga xDD