Hey :) Nie wem co napisać więc.. przejdźmy do rzeczy ;3
"- Masz tylko tydzień, rozumiesz? - powiedziała brunetka - jeżeli ci się nie uda...
- To tu wrócę i znów będę żyła jak dotychczas - odpowiedziała ruda.
- Jesteś pewna że chcesz to zrobić?
- A co mam do stracenia?
BRITTANY
Jedno machnięcie ręką i już jestem znów zwykłą nastolatką. Otuliłam się ramionami.
- Tydzień.. - westchnęłam i przeszłam przez wielki portal. Natychmiastowo znalazłam się przed moim domem... Spojrzałam na dom chłopaków - nikogo nie ma. No tak... Dave w pracy, Szymon pewnie w bibliotece z Żanetą, a Theo i Ella pieką u nas w kuchni - widać przez okno. A Alvin... może poszedł grać w piłkę, bo u niej w pokoju na pewno jej nie ma. Tam jest klon. Weszła pewnie przez drzwi i skierowała się do kuchni. Nie mogła się powstrzymać - musiała ją przytulić!
- Hey Ella! - powiedziałam i mocno ścisnęłam siostrę.
- Hey Britt, wychodziłaś gdzieś? - zapytała marszcząc brwi.
- Tak, ale tylko na chwilę - uśmiechnęłam się i żegnając się weszłam po schodach i otworzyłam różowe drzwi. Nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju.
- Witaj - powiedziałam na widok "mnie" na łóżku z moim laptopem. Ta gdy mnie ujrzała aż podskoczyła i natychmiastowo znalazła się przede mną.
- Co.. jak?! Co ty zrobiłaś?! - zaczęła się wydzierać.
- Jeżeli teraz sobie odpuścisz nikt nie pozna twojego sekreciku, Charlene!
- Odpuścić? Chyba sobie żartujesz. Mam wszystko! Dom, rodzinę, chłopaka! A ty nie masz nic. Nareszcie!
- Pewna jesteś? Bo mi się wydaje, że jednak mam... wystarczy jedno spojrzenie i widać kto jest prawdziwy. Nie znasz mnie, Charlene. Nie minie dużo czasu żeby Alvin się zorientował!
- Pewna jesteś? - powiedziała z błyskiem w oku.
- Jesteś żałosna - zaśmiałam się i machnięciem różdżki zdjęłam jej wisior z moim głosem z szyi i szybko go odzyskałam. Uff....to takie niewygodne mieć czyjś głos!
- A teraz grzecznie wyjdziesz - powiedziałam rozkoszując się czystą barwą swojego tonu i zgniatając naszyjnik - i nie wrócisz, rozumiemy się?
- Pożałujesz - syknęła i jednym machnięciem ręki zniknęła. O matko... udało się! I to w kilka minut, po co mi tydzień! ...zostanę... zostanę! Zaczęłam skakać po pokoju jak wariatka i piszczeć. "Muszę iść do Sary!" pomyślałam i natychmiastowo poleciałam do domu obok. Weszłam przez okno do pokoju Alvina (pustego oczywiście) i zbiegłam ze schodów do pomarańczowego pokoju Leo. Jak myślałam, była tam Sara.
- Sara! Musimy pogadać - powiedziałam z wyszczerzem, a ta dziwnie na mnie spojrzała ale przyszła. Wyszłyśmy z pokoju jej chłopaka na korytarz.
- Co? - powiedziała z udawanym uśmiechem.
- A nic.. tak tylko chcę ci powiedzieć że ja to ja i Charlene już gdzieś se polazła - powiedziałam jakby nigdy nic i machnęłam ręką żeby zaraz znaleźć się w jej objęciach.
- Jak?! A w sumie, nie ważne, ważne że tu jesteś!
- Ja też! A wiesz gdzie jest Alvin?
- Powinien być w parku - powiedziała z uśmiechem.
- To lecę kochana! - odpowiedziałam i szybko wybiegłam z mieszkania w stronę wskazanego miejsca. Znalazłam bruneta oczywiście na boisku. Z uśmiechem i lekką zadyszką stanęłam na trybunach i gdy na mnie spojrzał pomachałam mu. Odmachał mi z poprawą humoru i zanim się obejrzałam już stał obok mnie.
- Hey mała - powiedział a ja się w niego wtuliłam. Jejku, jak ja tęskniłam!
- Hey duży - odpowiedziałam z uśmiechem.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
POKÓJ ALVINA
NARRATOR
Para siedziała wtulona w siebie. Tak po prostu. Dziewczyna cieszyła się z powrotu, a chłopak uzyskał ostatni element układanki, całkiem nieświadomie. Siedzieli i wspominali czasy z wyspy, pierwsze półrocze Hogwartu. Opowiadali sobie co robili przez rok rozdzielenia. Jednym słowem - po prostu rozmawiali.
Zaś Szymon i Żaneta siedzieli nad książkami biologicznymi w bibliotece. Trzymali się za ręce i byli pogrążeni w swoich lekturach. Oni jako chyba jedyny ie byli za bardzo ucieszeni z rozpoczynających się ferii - szczególnie, że to oni w tym roku piszą egzamin gimnazjalny. Dlatego nie marnują czasu i już powtarzają biologię, chociaż mają ten materiał wykuty na blachę.
Ella i Teo jak to Ella i Teo piekli w kuchni ciasteczka. Przeprowadzili wojnę na mąkę i tym razem również na cukier.
Sara wyciągnęła swojego chłopaka z domu. Poszli na spacer, a po drodze natknęli się na wesołe miasteczko. Spędzili więc cudowny wieczór pośród światełek, nagród i śmiechów co chwilę całując, przytulając i ganiając.
- Niedługo wracamy do Hogwartu - uśmiechnęła się rudowłosa.
- Britt.. bo ta sprawa... jest trochę skomplikowana - podrapał się po głowie brunet.
- Skomplikowana? To znaczy?
- My... jedziemy w trasę.. nie możemy pojechać w tym roku do szkoły.. - powiedział cicho chłopak patrząc na ich splecione dłonie. Brittany popatrzyła na niego smutnym wzrokiem. Odzyskałam go po to, żeby go stracić... pomyślała.
- Kiedy jedziesz?
- Za tydzień.. na 3 miesiące.. ale do Hogwartu przyjadę, przysięgam!
- Wiem. - powiedziała pewnie Wiedziała że jej nie zostawi. Ale chciała jak najszybciej zmienić temat. - Wiesz.. znów się przyzwyczaiłam do wstawania wraz ze wschodem słońca..
- Tęsknisz za tą wyspą?
- Tak - odpowiedziała automatycznie - Alvin, ja... kocham Hollywood. Kocham Hogwart. Ale.. tam się czułam.. jak w domu. Wstawanie ze słońcem, kąpiel w morzu, świeże owoce, wspólny dom, zabawy w puszczy.. wieczorne ogniska i piosenki.. żyliśmy w całkowitej harmonii - westchnęła.
- Tak i mało co was nie pozabijali - powiedział ironicznie chłopak.
- Bez przesady - zachichotała ruda. - a ty nie tęsknisz?
- Britt... jasne że mi czasem brakuje tamtego miejsca - westchnął - ale ja jestem szczęśliwy wszędzie tam, gdzie jesteś ty.
AUSTIN
Wszedłem po cichu do "SonicBoom'u" i uchyliłem drzwi do pokoju Ally gdzie spała również Trish. Gestem pozwoliłem aby Dez po cichu wszedł, ale mój przyjaciel musiał oczywiście trącić perkusję..
-Ciszej Dez, obudzisz je! - krzyknąłem szeptem do przyjaciela.
- Po co Ci gitara o 8 rano?!
- Bo muszę przećwiczyć numer którym obudzimy dziewczyny - powiedziałem z wyszczerzem.
- Hm.. lepiej się zaopatrzyć w ochraniacze - oznajmił Dez i wyjął ze swojego plecaka dwa kaski.
- Ty nosisz kaski w plecaku? - .. - Total! - przybiliśmy swój rodzaj piątki i ponownie udaliśmy się do pokoju dziewczyn lecz tym razem z pieśnią na ustach.
A:Jimmy bardzo nieśmiałym chłopaczkiem był,
Który grzecznie do szkoły iść chciał,
Diler sprzedał za rogiem mu działki trzy,
Jedną gratis uczciwie mu dał.
D: W szkole mądry dyrektor wpadł w słuszny gniew:
– Czemu chcesz samolubie sam ćpać
Cały towar? Niesprawiedliwości wbrew,
Wszystkim uczniom po równo masz dać!
A-D: Hera, koka, hasz, LSD,
Ta zabawa po nocach się śni!
LSD, hera, koka i hasz,
Podziel się z kolegami czym masz!
Przestaliśmy śpiewać jak dziewczyny zaczęły nas okładać poduszkami, ale bynamniej nie z bólu przestaliśmy tylko ze śmiechu! Nie mogliśmy się opanować. Odrzuciłem gitarę na bok i chwyciłem Ally delikatnie za nadgarstki.
- Tak chcemy się bawić? - zapytałem z uśmiechem cofając ją w stronę łóżka. Wisiałem nad szatynką, która leżała pode mną. Pocałowałem ją i.. zacząłem bezlitośnie łaskotać wsłuchując się w jej melodyjny śpiew.
- A-Austin! Proszę, p-przestań - próbowała mówić przez napady śmiechu brązowooka.
- A co będę z tego miał? - zapytałem niezaprzestając łaskotania.
- Naleśnika! - krzyknęła triumfalnie.
- I mówisz wreszcie do rzeczy - powiedziałem z wielkim uśmiechem i puściłem dziewczynę. Ta usiadła, poprawiła ramiączko od bluzki które jej spadło i walnęła mnie w ramię.
- Au! - jęknałem.
- To za to że mnie obudziłeś! - odpowiedziała na moje niezadane pytanie i po chwili mnie pocałowała - a to za to, że jesteś. - dodała i zwinnie pobiegła na dół zrobić mi naleśniki.
NASTĘPNY DZIEŃ
BRITTANY
- Nie.. nie, nie nie.. - mruczała - NIE! - Krzyknęła i usiadła opierając głowę na dłoniach. Dostała lekkiej zadyszki, więc zamknęła oczy i próbowała uspokoić walące serce, i oddech. I wtedy, usłyszała głos, o którym marzyłam odkąd się tu znalazłam..
- Brittany? - zapytał głos. Otworzyła oczy i zobaczyła jego.. troszkę wyższego wiewióra, z brązowym futrem, w swojej ukochanej, czerwonej bluzie, który patrzył na nią swoją fabryką czekolady jakby była cudem świata.
- Alvin.. - szepnęła, a on usiadł i ją mocno przytulił, nic nie mówiąc. Oddała uścisk wtulając głowę w jego szyję.
- Alvin, może jednak zrobimy dwa piętra? - zapytała dziewczyna. Jej strój, tak samo jak jej towarzysza nie był już nienaganny. Chłopak, skrócił swoje spodnie o połowę, a dziewczyna zrzuciła sweter. Ich koszulki były pobrudzone i trochę poszarpane od noszenia drewna, a o butach lepiej nie wspominać.
- Ale po co? - zapytał.
- Wiesz, jakbyśmy już znaleźli nasze rodzeństwo to do czasu powrotu mielibyśmy swoje piętro...
- Wyszło cudownie - powiedziała rudowłosa stojąc przy brzegu morza i obserwując ich wspólne dzieło.
- Nawet nie jesteśmy razem, a już mamy własny dom - oznajmił chłopak.
- Tak.. - potwierdziła nastolatka. - Jestem bardzo zmęczona..
- To idziemy - rzucił chłopak i wziął piszczącą dziewczynę na ręce niosąc w stronę domu.
- Co ty robisz wariacie? - zaśmiała się.
- Przenoszę Księżniczkę przez próg - uśmiechnął się słodko i pocałował dziewczynę w czoło.
- Mój Książę - rzekła i wtuliła się w przyjaciela.
- Jesteś stuknięty?!
- No chyba ty! Se panienka wymyśliła szafeczkę!
- A Pan sobie wymyślił że ją rozwali!
- Skąd miałem wiedzieć że zrobisz mi oto taką awanturę?!
- Trzeba było się domyśleć! A dzisiaj, śpię na dworze, nie mam zamiaru na ciebie patrzeć!
- Britt.. przepraszam - wyszedł w środku nocy chłopak do siedzącej na plaży nastolatki. - Nie powinienem na ciebie zwalać winy, to przeze mnie. Nie wiedziałem że ta szafka jest dla ciebie tak ważna i dlatego zrobiłem z niej ognisko..
- Tam było moje ostatnie zdjęcie mamy jakie miałam przy sobie - powiedziała w przestrzeń, a pojedyncza łza spłynęła jej po policzku.
- Przepraszam.. tak strasznie przepraszam - chłopak usiadł za nią i przytulił kładąc jej głowę na ramieniu. - Wrócisz? Bez ciebie nie umiem usnąć - szepnął jej do ucha - przyzwyczaiłem się już do naszych przekomarzanek przed snem.
- Tak - uśmiechnęła się i objęci wrócili do bezpiecznego pomieszczenia.
- Piękna piosenka - powiedziała dziewczyna wychodząc zza progu.
- Napisana z myślą o kimś bardzo wyjątkowym.. - mruknął chłopak w jej włosy przytulając ją do siebie.
- Tak?- szepnęła patrząc mu w oczy.
- Tak. Brittany.. kocham cię. - szepnął.
- Też cię kocham - odpowiedziała i poczuła delikatny pocałunek składany przez chłopaka na jej ustach.
- Smakuje ci? - zapytał chłopak siedząc na plaży przed ogniskiem.
- Bardzo, ta ryba jest pyszna - powiedziała dziewczyna zajadając się smakołykiem.
- To się cieszę - uśmiechnął się i wrócił do jedzenia.
- Iiii! - piszczała - nie wrzucaj mnie! Proszę, proszę, zrobię co będziesz chciał! - prosiła dziewczyna wtulona w ramiona stojącego po pas w wodzie chłopaka.
- Wszystko? - zapytał.
- Tak!
- Dobra.. - odetchnęła z ulgą - popływaj ze mą - zaśmiał się jej do ucha.
- Hahahaha - zaśmiali się oboje, chodź był środek nocy.
- Może jednak Księżniczka pójdzie spać? - zapytał słodko uśmiechając się.
- Hm... nie, jednak nie - zaśmiała się i.. fail, ziewnęła.. teraz to już jej nie da spokoju. Zrobiła typową minę typu "facepalm" i patrzył na niego z wyczekiwaniem i sprzeciwem w oczach.
- Marsz spać.
- Ani mi się śni.
- To się obudź.
- Nie śpię.
- Hmm.. - zamyślił się. I przez moją chwilę nieuwagi.. wziął mnie na ręce!
- Puść mnie wariacie! - zaśmiała się.
- Ani mi się śni - powiedział z powagą, lecz wiem że chciał się uśmiechnąć.
- To się obudź..
- Nie chcę - powiedział, a ona dała spokój i wtuliła się w niego. Wymachiwała lekko nogami, a on zaniósł ją z plaży, na górę ich domu, do jej ulubionego fotelu. Położył ją tam, przykrył i pocałował w czoło.
- Kolorowych snów - powiedział z uśmiechem i zasłonił kotarę, żeby jej nic nie ukąsiło a ona usnęła wtulając się w kocyk.
- Brr.. - zastrzęsła się z zimna. Była noc, i było.. lodowato! Alvin poszedł po jakieś gałęzie na ognisko, bo on miał bluzę ale jej było zimno. Więc powiedziała, że ma zrobić ognisko. Po chwili, zauważyła go z furą gałęzi, z którymi prawie się wywalał.. i prawie pękła ze śmiechu! Tarzała się po zimnym piachu bez opamiętania, co nie było najlepszym pomysłem.. po chwili miała zimny piach wszędzie, i to mokry piach! Szybko wstała i znów zaczęła trząść się z zimna. Alvin podszedł do niej i mierzył ją wzrokiem. A ona skakała żeby się rozgrzać.. Boże, jak tu zimno!
- Nie chcę cię straszyć, ale wiesz, że jedynym wyjściem żeby pozbyć się piachu jest.. - skończył i spojrzał na wodę. Dla niego to zwykła woda, a ona widzi LODOWATE JEZIORO!
- N-n-nie! - powiedziała zgrzytając zębami. Alvin popatrzył na nią podejrzliwie i miał przedziwny błysk w oku..
- Zemsta będzie słodka.. a raczej lodowata! - zaśmiał się i złapał mnie zanim zdąrzyła cokolwiek zrobić. Chciała się wyrywać, ale nie mogłam się ruszyć, był taki cieplutki.. Nic nie zrobiła tylko mocno się w niego wtuliła.
- No, młoda, zeskakuj - powiedział z wyszczerzem na twarzy a ona spojrzała na niego i nic nie zrobiła. - Ech... mam za dobre serce dla ciebie! - powiedział i zaniósł ją do domu. Położył i chciał iść, ale zatrzymała go za rękaw od bluzy.
- Z-zostań... na serio mi strasznie zimno.. - spojrzała na niego wielkimi oczami, a on nic nie powiedział tylko się położył i ją przytulił.
- Dobranoc Księżniczko - powiedział, a ona posłusznie zamknęła oczy i odpłynęła..
- Patrz Alvin! Zachód! - krzyknęła uradowana i wyszliśmy na plażę - to taki magiczny czas... zapada zmierzch.. słońce chowa swój blask pod tafle wody aby oświetlić drugą część planety i powrócić z jeszcze większym blaskiem.. - słodko się uśmiechnęła i usiedli na pisaku. Obserwowali zachód słońca, a wtedy poczuł jak coś mu opada na ramię. Tym "czymś" była zmęczona główka Britt.. nie spała jeszcze.. jeszcze..
- Wiesz.. czekam tak zawsze na zielony błysk.. jest to błysk nadziei... a ja mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.. - powiedziała jeszcze cicho ziewając i usnęła. Siedział tak, dopóki się nie ściemni, a następnie zaniosłem Britt na hamak ponieważ uwielbia tam spać. Przykrył ją kocykiem, a ona tak słodko zmarszczyła nos. Chwilę jeszcze ją poobserwował i sam także poszedł spać.
Poczułem, jak coś mną szturcha.
- Obudź się Alvin.. no obudź.. - nastała chwila ciszy i wtedy.. zrobił się cały mokry. Zerwał się na równe nogi i zobaczył roześmianą Britt z wielką muszlą w dłoni.
- Osz ty.. - i zaczęła się wojna. Latali po całym domu, ganiając się w tę i z powrotem. Słychać było śmiech i śpiew ptaków. W pewnym momencie Britt wybiegła na plażę, a ja razem z nią. Wbiegła do wody i zaśmiała się.
- Ale Alvin! Ja chcę wiszący fotel! Taki ze ściankami i poduchami!
- Ale jakim sposobem mam ci go zrobić?!
- Jesteś moim Alvinem.. a Alvin wszystko może.. z moją drobną pomocą - zaśmiali się i ruszyliśmy do pracy.
Aaaaa! - krzyknęła a on w natychmiastowym tempie znalazł się przy jej łóżku w środku nocy. - ćśś... spokojnie, to tylko zły sen Britty..
- N-nie zostawiaj mnie teraz.. proszę.. - posunęła się, a on bez zastanowienia przykrył ją kocem, położył się na nim i ją przytulił. Jej łóżko było takie ciepłe.. Dał jej buziaka w czoło i powiedział
- Spokojnie Księżniczko.. jak jeszcze raz przyjdą do ciebie koszmary to je odgonię..
- Ciekawe jak.. - ziewnęła.
- Pięściami oczywiście - zaśmiał się widząc jej uśmiech - a teraz już śpij.
*********************************************************************************
Siemka! :D No, 23:00.... ładnie się wyrobiłam :D Ale mi się łatwo pisze wspomnienia ^^ Czy to pamięć Britt? Czy tylko sen? Czy cały rozdział to sen, marzenie... a może jednak jawa? I gdzie do cholery Lin!
..ups... małam tego nie robić :D Hahahaha :D Ale jak, podoba się? Nawet długie wyszło ^^ mi tam się podoba, ale zostawiam waszej opinii! :D
- Brittany? - zapytał głos. Otworzyła oczy i zobaczyła jego.. troszkę wyższego wiewióra, z brązowym futrem, w swojej ukochanej, czerwonej bluzie, który patrzył na nią swoją fabryką czekolady jakby była cudem świata.
- Alvin.. - szepnęła, a on usiadł i ją mocno przytulił, nic nie mówiąc. Oddała uścisk wtulając głowę w jego szyję.
- Alvin, może jednak zrobimy dwa piętra? - zapytała dziewczyna. Jej strój, tak samo jak jej towarzysza nie był już nienaganny. Chłopak, skrócił swoje spodnie o połowę, a dziewczyna zrzuciła sweter. Ich koszulki były pobrudzone i trochę poszarpane od noszenia drewna, a o butach lepiej nie wspominać.
- Ale po co? - zapytał.
- Wiesz, jakbyśmy już znaleźli nasze rodzeństwo to do czasu powrotu mielibyśmy swoje piętro...
- Wyszło cudownie - powiedziała rudowłosa stojąc przy brzegu morza i obserwując ich wspólne dzieło.
- Nawet nie jesteśmy razem, a już mamy własny dom - oznajmił chłopak.
- Tak.. - potwierdziła nastolatka. - Jestem bardzo zmęczona..
- To idziemy - rzucił chłopak i wziął piszczącą dziewczynę na ręce niosąc w stronę domu.
- Co ty robisz wariacie? - zaśmiała się.
- Przenoszę Księżniczkę przez próg - uśmiechnął się słodko i pocałował dziewczynę w czoło.
- Mój Książę - rzekła i wtuliła się w przyjaciela.
- Jesteś stuknięty?!
- No chyba ty! Se panienka wymyśliła szafeczkę!
- A Pan sobie wymyślił że ją rozwali!
- Skąd miałem wiedzieć że zrobisz mi oto taką awanturę?!
- Trzeba było się domyśleć! A dzisiaj, śpię na dworze, nie mam zamiaru na ciebie patrzeć!
- Britt.. przepraszam - wyszedł w środku nocy chłopak do siedzącej na plaży nastolatki. - Nie powinienem na ciebie zwalać winy, to przeze mnie. Nie wiedziałem że ta szafka jest dla ciebie tak ważna i dlatego zrobiłem z niej ognisko..
- Tam było moje ostatnie zdjęcie mamy jakie miałam przy sobie - powiedziała w przestrzeń, a pojedyncza łza spłynęła jej po policzku.
- Przepraszam.. tak strasznie przepraszam - chłopak usiadł za nią i przytulił kładąc jej głowę na ramieniu. - Wrócisz? Bez ciebie nie umiem usnąć - szepnął jej do ucha - przyzwyczaiłem się już do naszych przekomarzanek przed snem.
- Tak - uśmiechnęła się i objęci wrócili do bezpiecznego pomieszczenia.
- Piękna piosenka - powiedziała dziewczyna wychodząc zza progu.
- Napisana z myślą o kimś bardzo wyjątkowym.. - mruknął chłopak w jej włosy przytulając ją do siebie.
- Tak?- szepnęła patrząc mu w oczy.
- Tak. Brittany.. kocham cię. - szepnął.
- Też cię kocham - odpowiedziała i poczuła delikatny pocałunek składany przez chłopaka na jej ustach.
- Smakuje ci? - zapytał chłopak siedząc na plaży przed ogniskiem.
- Bardzo, ta ryba jest pyszna - powiedziała dziewczyna zajadając się smakołykiem.
- To się cieszę - uśmiechnął się i wrócił do jedzenia.
- Iiii! - piszczała - nie wrzucaj mnie! Proszę, proszę, zrobię co będziesz chciał! - prosiła dziewczyna wtulona w ramiona stojącego po pas w wodzie chłopaka.
- Wszystko? - zapytał.
- Tak!
- Dobra.. - odetchnęła z ulgą - popływaj ze mą - zaśmiał się jej do ucha.
- Hahahaha - zaśmiali się oboje, chodź był środek nocy.
- Może jednak Księżniczka pójdzie spać? - zapytał słodko uśmiechając się.
- Hm... nie, jednak nie - zaśmiała się i.. fail, ziewnęła.. teraz to już jej nie da spokoju. Zrobiła typową minę typu "facepalm" i patrzył na niego z wyczekiwaniem i sprzeciwem w oczach.
- Marsz spać.
- Ani mi się śni.
- To się obudź.
- Nie śpię.
- Hmm.. - zamyślił się. I przez moją chwilę nieuwagi.. wziął mnie na ręce!
- Puść mnie wariacie! - zaśmiała się.
- Ani mi się śni - powiedział z powagą, lecz wiem że chciał się uśmiechnąć.
- To się obudź..
- Nie chcę - powiedział, a ona dała spokój i wtuliła się w niego. Wymachiwała lekko nogami, a on zaniósł ją z plaży, na górę ich domu, do jej ulubionego fotelu. Położył ją tam, przykrył i pocałował w czoło.
- Kolorowych snów - powiedział z uśmiechem i zasłonił kotarę, żeby jej nic nie ukąsiło a ona usnęła wtulając się w kocyk.
- Brr.. - zastrzęsła się z zimna. Była noc, i było.. lodowato! Alvin poszedł po jakieś gałęzie na ognisko, bo on miał bluzę ale jej było zimno. Więc powiedziała, że ma zrobić ognisko. Po chwili, zauważyła go z furą gałęzi, z którymi prawie się wywalał.. i prawie pękła ze śmiechu! Tarzała się po zimnym piachu bez opamiętania, co nie było najlepszym pomysłem.. po chwili miała zimny piach wszędzie, i to mokry piach! Szybko wstała i znów zaczęła trząść się z zimna. Alvin podszedł do niej i mierzył ją wzrokiem. A ona skakała żeby się rozgrzać.. Boże, jak tu zimno!
- Nie chcę cię straszyć, ale wiesz, że jedynym wyjściem żeby pozbyć się piachu jest.. - skończył i spojrzał na wodę. Dla niego to zwykła woda, a ona widzi LODOWATE JEZIORO!
- N-n-nie! - powiedziała zgrzytając zębami. Alvin popatrzył na nią podejrzliwie i miał przedziwny błysk w oku..
- Zemsta będzie słodka.. a raczej lodowata! - zaśmiał się i złapał mnie zanim zdąrzyła cokolwiek zrobić. Chciała się wyrywać, ale nie mogłam się ruszyć, był taki cieplutki.. Nic nie zrobiła tylko mocno się w niego wtuliła.
- No, młoda, zeskakuj - powiedział z wyszczerzem na twarzy a ona spojrzała na niego i nic nie zrobiła. - Ech... mam za dobre serce dla ciebie! - powiedział i zaniósł ją do domu. Położył i chciał iść, ale zatrzymała go za rękaw od bluzy.
- Z-zostań... na serio mi strasznie zimno.. - spojrzała na niego wielkimi oczami, a on nic nie powiedział tylko się położył i ją przytulił.
- Dobranoc Księżniczko - powiedział, a ona posłusznie zamknęła oczy i odpłynęła..
- Patrz Alvin! Zachód! - krzyknęła uradowana i wyszliśmy na plażę - to taki magiczny czas... zapada zmierzch.. słońce chowa swój blask pod tafle wody aby oświetlić drugą część planety i powrócić z jeszcze większym blaskiem.. - słodko się uśmiechnęła i usiedli na pisaku. Obserwowali zachód słońca, a wtedy poczuł jak coś mu opada na ramię. Tym "czymś" była zmęczona główka Britt.. nie spała jeszcze.. jeszcze..
- Wiesz.. czekam tak zawsze na zielony błysk.. jest to błysk nadziei... a ja mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.. - powiedziała jeszcze cicho ziewając i usnęła. Siedział tak, dopóki się nie ściemni, a następnie zaniosłem Britt na hamak ponieważ uwielbia tam spać. Przykrył ją kocykiem, a ona tak słodko zmarszczyła nos. Chwilę jeszcze ją poobserwował i sam także poszedł spać.
Poczułem, jak coś mną szturcha.
- Obudź się Alvin.. no obudź.. - nastała chwila ciszy i wtedy.. zrobił się cały mokry. Zerwał się na równe nogi i zobaczył roześmianą Britt z wielką muszlą w dłoni.
- Osz ty.. - i zaczęła się wojna. Latali po całym domu, ganiając się w tę i z powrotem. Słychać było śmiech i śpiew ptaków. W pewnym momencie Britt wybiegła na plażę, a ja razem z nią. Wbiegła do wody i zaśmiała się.
- Ale Alvin! Ja chcę wiszący fotel! Taki ze ściankami i poduchami!
- Ale jakim sposobem mam ci go zrobić?!
- Jesteś moim Alvinem.. a Alvin wszystko może.. z moją drobną pomocą - zaśmiali się i ruszyliśmy do pracy.
Aaaaa! - krzyknęła a on w natychmiastowym tempie znalazł się przy jej łóżku w środku nocy. - ćśś... spokojnie, to tylko zły sen Britty..
- N-nie zostawiaj mnie teraz.. proszę.. - posunęła się, a on bez zastanowienia przykrył ją kocem, położył się na nim i ją przytulił. Jej łóżko było takie ciepłe.. Dał jej buziaka w czoło i powiedział
- Spokojnie Księżniczko.. jak jeszcze raz przyjdą do ciebie koszmary to je odgonię..
- Ciekawe jak.. - ziewnęła.
- Pięściami oczywiście - zaśmiał się widząc jej uśmiech - a teraz już śpij.
Siedzieli na "balkonie" i obserwowali piękny wschód słońca. Odkąd tu są, wstają bardzo wcześnie, późno kładąc się spać.
- Wiesz.. - zaczęła cicho - może trzeba zacząć szukać reszty?
- Hmm.. - zamyślił się chwilę- tak, to dobry pomysł..- uśmiechnął się i zaczęli planować.
- Nie ma mowy! Nie puszczę cię samej! - kłócili się oto od dobrych 10 minut..
- Ale dlaczego?! - jęknęła.
- Bo to niebezpieczne! Britt ja nie będę mógł nigdzie iść myśląc że cię nie ma obok!
- Alvin no.. proszę cię. Nie jestem małym dzieckiem! Przeszukamy większy obszar rozdzielając się! A ja będę uważać i jakby coś to odrazu będę krzyczeć! Proszę cię! Bądź rozsądny!
- Ehh.. -westchnął i podszedł do niej. Złapał mnie za ramiona i powiedział - ja się po prostu o ciebie martwię.. ale dobrze. Obiecasz, że będziesz uważać?
- Tak, obiecuję. - powiedziała i się wtuliła w Alvina. Ma coś takiego w sobie, że nie umie być dla niego oschła.. potrzebuje go.
- Wiesz.. - zaczęła cicho - może trzeba zacząć szukać reszty?
- Hmm.. - zamyślił się chwilę- tak, to dobry pomysł..- uśmiechnął się i zaczęli planować.
- Nie ma mowy! Nie puszczę cię samej! - kłócili się oto od dobrych 10 minut..
- Ale dlaczego?! - jęknęła.
- Bo to niebezpieczne! Britt ja nie będę mógł nigdzie iść myśląc że cię nie ma obok!
- Alvin no.. proszę cię. Nie jestem małym dzieckiem! Przeszukamy większy obszar rozdzielając się! A ja będę uważać i jakby coś to odrazu będę krzyczeć! Proszę cię! Bądź rozsądny!
- Ehh.. -westchnął i podszedł do niej. Złapał mnie za ramiona i powiedział - ja się po prostu o ciebie martwię.. ale dobrze. Obiecasz, że będziesz uważać?
- Tak, obiecuję. - powiedziała i się wtuliła w Alvina. Ma coś takiego w sobie, że nie umie być dla niego oschła.. potrzebuje go.
Świat się stale zmienia
Czy tego chcesz czy nie
Coś co czułeś wczoraj
Dziś inne zdaje się
Choć coś przewidywałem
Gdzieś na serca dnie
Poznałem takich uczuć smak
Że zaskoczyły mnie
A tyle spraw przegapiłem, choć były tuż
Ale to przeszłość już
Bo dobrze dziś wiem
Że choć mi nie brak wad
Mam prawo poznać świat
I chcę mu spojrzeć w twarz
Bo dobrze dziś wiem
Chcę jak najwięcej czuć
Moje serce jak łódź
Po sztormie przybija do portu, o którym mówimy to dom
Dom, dom, to właśnie dom
To właśnie dom
Przyjaźń od zawsze nas łączyła
A to sprawił los, że się zrodziła
Dziś znam dzięki tobie słodki smak słowa dom
Bo dobrze dziś wiem
Że choć mi nie brak wad
Mam prawo poznać świat
I chcę mu spojrzeć w twarz
Bo dobrze dziś wiem
Chcę jak najwięcej czuć
Moje serce jak łódź
Po sztormie przybija do portu, o którym mówimy to dom
Dom, dom, to właśnie dom
Bo dobrze dziś wiem
Że choć mi nie brak wad
Mam prawo poznać świat
I chcę mu spojrzeć w twarz
Bo dobrze dziś wiem
Chcę jak najwięcej czuć
Moje serce jak łódź
Po sztormie przybija do portu, o którym mówimy to dom
To właśnie dom, dom, dom
To właśnie dom.
Czy tego chcesz czy nie
Coś co czułeś wczoraj
Dziś inne zdaje się
Choć coś przewidywałem
Gdzieś na serca dnie
Poznałem takich uczuć smak
Że zaskoczyły mnie
A tyle spraw przegapiłem, choć były tuż
Ale to przeszłość już
Bo dobrze dziś wiem
Że choć mi nie brak wad
Mam prawo poznać świat
I chcę mu spojrzeć w twarz
Bo dobrze dziś wiem
Chcę jak najwięcej czuć
Moje serce jak łódź
Po sztormie przybija do portu, o którym mówimy to dom
Dom, dom, to właśnie dom
To właśnie dom
Przyjaźń od zawsze nas łączyła
A to sprawił los, że się zrodziła
Dziś znam dzięki tobie słodki smak słowa dom
Bo dobrze dziś wiem
Że choć mi nie brak wad
Mam prawo poznać świat
I chcę mu spojrzeć w twarz
Bo dobrze dziś wiem
Chcę jak najwięcej czuć
Moje serce jak łódź
Po sztormie przybija do portu, o którym mówimy to dom
Dom, dom, to właśnie dom
Bo dobrze dziś wiem
Że choć mi nie brak wad
Mam prawo poznać świat
I chcę mu spojrzeć w twarz
Bo dobrze dziś wiem
Chcę jak najwięcej czuć
Moje serce jak łódź
Po sztormie przybija do portu, o którym mówimy to dom
To właśnie dom, dom, dom
To właśnie dom.
- Hahaha - wybuchli kolejnym napadem śmiechu. A z czego? Sami dokładnie nie wiedzieli.. Cieszyli się chwilą. Było piękne południe, oni właśnie siedzieli na plaży i obserwowali spokojny ocean.
- Alvin.. - zaczęła poważnie Britt- wszystko jest pięknie i tak dalej.. ale, my tu siedzimy i czekamy na cud.. jak my wrócimy do domu? - spojrzała na chłopaka swoimi dużymi, turkusowymi oczami przepełnionymi strachem, aż mu serce pękało..
- Britt.. spokojnie,, na pewno wrócimy do domu.. - przytulił ją.
- Ale.. ale jak.. - wtuliła się w niego mocniej i zaczęła popłakiwać.
- Ćśśś.. - głaska ją po głowie i lekko kołysał - .. nie wiem jak wrócimy, nie będę cię okłamywać.. ale wrócimy, na pewno! Wszyscy nas szukają..
- W-właśnie, i w tym problem! Nawet nasze rodzeństwo nie wie gdzie jesteśmy, my nie wiemy gdzie są oni! Sami nie wiemy gdzie jesteśmy! I sobie wiedziemy sielankowe życie na tej cholernej plaży! - wybuchła.. wstała i podeszła do ich "domu".
- Co ty robisz? - zapytał jak zaczęła kopać dom i przy okazji się pakować.
- Jak to co.. nie będę tu tak bezczynnie siedzieć! Nie wytrzymam tutaj! Ja tym surwiwalem już haftuję! Nie mogę ciągle jeść tych owoców i siedzieć na głupiej plaży! Nie mogę! - złapał ją za ramiona.
- Puść! - próbowała się nieudolnie wyrwać.
- Nie.. uspokój się.
- Alvin.. - zaczęła poważnie Britt- wszystko jest pięknie i tak dalej.. ale, my tu siedzimy i czekamy na cud.. jak my wrócimy do domu? - spojrzała na chłopaka swoimi dużymi, turkusowymi oczami przepełnionymi strachem, aż mu serce pękało..
- Britt.. spokojnie,, na pewno wrócimy do domu.. - przytulił ją.
- Ale.. ale jak.. - wtuliła się w niego mocniej i zaczęła popłakiwać.
- Ćśśś.. - głaska ją po głowie i lekko kołysał - .. nie wiem jak wrócimy, nie będę cię okłamywać.. ale wrócimy, na pewno! Wszyscy nas szukają..
- W-właśnie, i w tym problem! Nawet nasze rodzeństwo nie wie gdzie jesteśmy, my nie wiemy gdzie są oni! Sami nie wiemy gdzie jesteśmy! I sobie wiedziemy sielankowe życie na tej cholernej plaży! - wybuchła.. wstała i podeszła do ich "domu".
- Co ty robisz? - zapytał jak zaczęła kopać dom i przy okazji się pakować.
- Jak to co.. nie będę tu tak bezczynnie siedzieć! Nie wytrzymam tutaj! Ja tym surwiwalem już haftuję! Nie mogę ciągle jeść tych owoców i siedzieć na głupiej plaży! Nie mogę! - złapał ją za ramiona.
- Puść! - próbowała się nieudolnie wyrwać.
- Nie.. uspokój się.
- I co?! Mamy tu wieść spokojne życie aż do śmierci jak w jakiejś sielance?! Pomyślałeś w ogóle.. - szybko jej przerwał i stało się coś, o czym nawet by nie pomyślała..
Błagający o pomoc. Krzyk Britty. I nic nie mogłem zrobić..
- Britty.. trzymaj się.. błagam..
- Britty.. trzymaj się.. błagam..
I'm holding on your rope,
Got me ten feet off the ground
And I'm hearing what you say but I just can't make a sound
You tell me that you need me
Then you go and cut me down, but wait
You tell me that you're sorry
Didn't think I'd turn around, and say...
That it's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, it's too late
I'd take another chance, take a fall
Take a shot for you
And I need you like a heart needs a beat
But it's nothing new - yeah yeah
I loved you with the fire red-
Now it's turning blue, and you say...
"Sorry" like the angel heaven let me think was you
But I'm afraid...
It's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, it's too late whoa.....
It's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, yeah-
I said it's too late to apologize, yeah-
I'm holding on your rope, got me ten feet off the ground..
Got me ten feet off the ground
And I'm hearing what you say but I just can't make a sound
You tell me that you need me
Then you go and cut me down, but wait
You tell me that you're sorry
Didn't think I'd turn around, and say...
That it's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, it's too late
I'd take another chance, take a fall
Take a shot for you
And I need you like a heart needs a beat
But it's nothing new - yeah yeah
I loved you with the fire red-
Now it's turning blue, and you say...
"Sorry" like the angel heaven let me think was you
But I'm afraid...
It's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, it's too late whoa.....
It's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to apologize, yeah-
I said it's too late to apologize, yeah-
I'm holding on your rope, got me ten feet off the ground..
- Leo, nie, nie, nie! Rozumiesz, że nie chcę zepsuć naszej przyjaźni!? - wybuchł.
- Ta... jasne! Kochasz ją stary!
- E.. nie!
- Jasne, a ja jestem ciotka Linda. Czemu poprostu nie.. porozmawiasz z nią? - powiedział łagodniej.
- Ja.. boję się, że mi odmówi i że wyjdę na idiotę.. ona pewniie nic do mnie nie czuję.. - mruknął.
- Stary, nie to że coś, ale czy ty jesteś ślepy? Patrzy na ciebie maślanym wzrokiem, zresztą jak ty na nią, a w dodatku... zaśpiewała dla ciebie romantyczną piosenkę!
- Nie dla mnie! - zaprotestował.
- Mhm... mówiłem ci, a ja jestem ciotka Linda!
- Oj zamknij się Linda! - chwilę na siebie patrzyli i wybuchli śmiechem. Jak już się trochę ogarnęli Leo poklepał gp po plecach i powiedział:
- Stary, serio... nie masz nic do stracenia a możesz zyskać wszystko co kochasz.. czyli Brittany.. przemyśl to, bo on wiecznie czekać nie będzie, w końcu koś ją doceni - uśmiechnął się i odszedł, a został.
- Ta... jasne! Kochasz ją stary!
- E.. nie!
- Jasne, a ja jestem ciotka Linda. Czemu poprostu nie.. porozmawiasz z nią? - powiedział łagodniej.
- Ja.. boję się, że mi odmówi i że wyjdę na idiotę.. ona pewniie nic do mnie nie czuję.. - mruknął.
- Stary, nie to że coś, ale czy ty jesteś ślepy? Patrzy na ciebie maślanym wzrokiem, zresztą jak ty na nią, a w dodatku... zaśpiewała dla ciebie romantyczną piosenkę!
- Nie dla mnie! - zaprotestował.
- Mhm... mówiłem ci, a ja jestem ciotka Linda!
- Oj zamknij się Linda! - chwilę na siebie patrzyli i wybuchli śmiechem. Jak już się trochę ogarnęli Leo poklepał gp po plecach i powiedział:
- Stary, serio... nie masz nic do stracenia a możesz zyskać wszystko co kochasz.. czyli Brittany.. przemyśl to, bo on wiecznie czekać nie będzie, w końcu koś ją doceni - uśmiechnął się i odszedł, a został.
BRITTANY
Alvin stanął na środku plaży, przy pięknym zachodzie słońca i zaczął.
- Brittany... wiem, że nie jestem ideałem, jestem złośliwy i uparty, nie umiem wyrażać sowich uczuć i nie jestem za cudowny.. już wiele razy mogłem ci to powiedzieć.. popełniam błędy ale... chciałbym.. jeżeli oczywiście chcesz.. chciałbym ci powiedzieć, że.. - nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego! Westchnął uspokajająco i kontynuował - Jesteś najcudowniejszą dziewczyną jaką znam i pomimo iż nie znam cię latami czuję, jakby tak było. Brittany ja.. nie wiesz nawet co czułem, gdy cię porwał ten... ktoś. Byłem zrozpaczony i wściekły, słyszałem twój błagający o pomoc krzyk i nie mogłem nic zrobić.. wtedy to sobie uświadomiłem. Nie mam na co czekać, chcę być z tobą na dobre i na złe... nie chcę zepsuć naszych stosunków, chcę je tylko trochę.. ulepszyć... Brittany, ja.. kocham cię... proszę, zostaniesz moją dziewczyną?
Zamarłam. Chciałam.. rzucić mu się na szyję, wykrzyczeć tak, że cały ten czas na to czekałam ale nie mogłam się ruszyć... gdy minęło już sporo czasu, chyba, i Alvin zaczął już tracić nadzieję w odzyskałam władzę nad własnym ciałem i szepnęłam ze łzami w oczch.
- Tak... tak, tak, tak! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. - Też cie kocham.. - powiedziałam mu prosto w oczy, a on zaczął kręcić mnie wokół własnej osi. Wszystko zaczyna się nareszcie układać!
Alvin stanął na środku plaży, przy pięknym zachodzie słońca i zaczął.
- Brittany... wiem, że nie jestem ideałem, jestem złośliwy i uparty, nie umiem wyrażać sowich uczuć i nie jestem za cudowny.. już wiele razy mogłem ci to powiedzieć.. popełniam błędy ale... chciałbym.. jeżeli oczywiście chcesz.. chciałbym ci powiedzieć, że.. - nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego! Westchnął uspokajająco i kontynuował - Jesteś najcudowniejszą dziewczyną jaką znam i pomimo iż nie znam cię latami czuję, jakby tak było. Brittany ja.. nie wiesz nawet co czułem, gdy cię porwał ten... ktoś. Byłem zrozpaczony i wściekły, słyszałem twój błagający o pomoc krzyk i nie mogłem nic zrobić.. wtedy to sobie uświadomiłem. Nie mam na co czekać, chcę być z tobą na dobre i na złe... nie chcę zepsuć naszych stosunków, chcę je tylko trochę.. ulepszyć... Brittany, ja.. kocham cię... proszę, zostaniesz moją dziewczyną?
Zamarłam. Chciałam.. rzucić mu się na szyję, wykrzyczeć tak, że cały ten czas na to czekałam ale nie mogłam się ruszyć... gdy minęło już sporo czasu, chyba, i Alvin zaczął już tracić nadzieję w odzyskałam władzę nad własnym ciałem i szepnęłam ze łzami w oczch.
- Tak... tak, tak, tak! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. - Też cie kocham.. - powiedziałam mu prosto w oczy, a on zaczął kręcić mnie wokół własnej osi. Wszystko zaczyna się nareszcie układać!
No, to musimy coś wymyślić! Na co gramy w butelkę? Oni pewnie będą chcieli na całowane.. - westchnęłam ale miałam oczywiście cień uśmiechu.
- To czemu nie! - krzyknęła cicho Sara.
- Albo.. na wyzwanie, pytanie i całowanie - zaproponowała Żaneta.
- Świetnie! - klasnęłam w dłonie - to trzeba jakieś wyzwania powymyślać... Przez następne kilkanaście minut, wymyślałyśmy razem wyzwania i pytania, dopóki nie wrócili chłopaki z (otwartymi już) kokosami i dali je nam... puste!
- A co to ma być?! - wrzasnęłyśmy wszystkie na raz.
- Wiesz... to męczące wchodzić, zrywać, otwierać, schodzić.. pić nam się zachciało! - powiedział Leo i wszyscy trzej wpadli w śmiech. O nie.. mają przerąbane. Uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam do dziewczyn.
- To czemu nie! - krzyknęła cicho Sara.
- Albo.. na wyzwanie, pytanie i całowanie - zaproponowała Żaneta.
- Świetnie! - klasnęłam w dłonie - to trzeba jakieś wyzwania powymyślać... Przez następne kilkanaście minut, wymyślałyśmy razem wyzwania i pytania, dopóki nie wrócili chłopaki z (otwartymi już) kokosami i dali je nam... puste!
- A co to ma być?! - wrzasnęłyśmy wszystkie na raz.
- Wiesz... to męczące wchodzić, zrywać, otwierać, schodzić.. pić nam się zachciało! - powiedział Leo i wszyscy trzej wpadli w śmiech. O nie.. mają przerąbane. Uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam do dziewczyn.
- Pić im się zachciało - znowu szemlawski uśmieszek... - oczywiście.. - zgniotłam połowę kokosa na oczach przerażonych chłopaków. Dziewczyny już wiedziały o co chodzi...
- B-Britt, ale.. - zaczął jąkać się Alvin, ale mu przerwałam.
- B-Britt, ale.. - zaczął jąkać się Alvin, ale mu przerwałam.
Wróciłem wcześniej niż zwykle
Dobrze, że miałem klucz
Szef przywiózł mnie motocyklem,
Do ciebie, aż pod Łódź
To miała być niespodzianka
W plecaku kilka win
Cicho wchodzę do mieszkanka
A ty tam w łóżku z nim
Ref.
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Rzuciłbym cię natychmiast
By moment wykorzystać
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną równie głupią
Byliśmy raz na prywatce
Twój widok wzbudzał szał
Staliśmy gdzieś przy sałatce
Z głośników Marley grał
Zostawiłem cię na chwilę
W kuchni dawali gin
Wracam i w serce sztylet
Bo ty w łazience z nim
Ref.
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Rzuciłbym cię natychmiast
By moment wykorzystać
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną równie głupią
Ref.
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Rzuciłbym cię natychmiast
By moment wykorzystać
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Chciałbym powiedzieć koniec
I skupić się na żonie
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną równie głupią
Dobrze, że miałem klucz
Szef przywiózł mnie motocyklem,
Do ciebie, aż pod Łódź
To miała być niespodzianka
W plecaku kilka win
Cicho wchodzę do mieszkanka
A ty tam w łóżku z nim
Ref.
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Rzuciłbym cię natychmiast
By moment wykorzystać
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną równie głupią
Byliśmy raz na prywatce
Twój widok wzbudzał szał
Staliśmy gdzieś przy sałatce
Z głośników Marley grał
Zostawiłem cię na chwilę
W kuchni dawali gin
Wracam i w serce sztylet
Bo ty w łazience z nim
Ref.
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Rzuciłbym cię natychmiast
By moment wykorzystać
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną równie głupią
Ref.
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Rzuciłbym cię natychmiast
By moment wykorzystać
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną
Okrutna, zła i podła
Jak zrobić mi to mogłaś
Chciałbym powiedzieć koniec
I skupić się na żonie
Lecz się opamiętałem
Bo gdzie ja z takim ciałem
Znajdę jak też, z chałupą,
Kolejną równie głupią
- Co ty tu robisz? - wysyczałam ze wściekłością w końcu.
- Jak na razie siedzę - zaśmiał się. - I pomyślałem, że chciałabyś to odzyskać - powiedział ze cwaniackim uśmiechem wyciągając zza pleców.. mój pamiętnik!
- Oddawaj to! - krzyknęłam wściekła. - Nie masz prawa tego czytać!
- Za późno.. poznałem wiele tajemnic.. - i wtedy mnie coś sobie przypomniałam.
- Nie poznałeś - zaczęłam - bo kluczyk do kłódki mam tylko ja, na szyi - powiedziałam z triumfalnym uśmiechem kompletnie zbijając go z tropu. - A teraz oddawaj pamiętnik! - rzuciłam i wyrwałam mu pamiętnik z ręki. - Wynoś się.
- Chyba śnisz złotko - nie, nie rozpłaczesz się teraz Miller! Bądź silna, nie dasz mu tej satysfakcji!
- Jeżeli w ciągu pięciu sekund nie wyniesiesz stąd swojego zadufanego w sobie ego zacznę krzyczeć. - zagroziłam.
- Nie odważysz się - prychnął.
- Jak na razie siedzę - zaśmiał się. - I pomyślałem, że chciałabyś to odzyskać - powiedział ze cwaniackim uśmiechem wyciągając zza pleców.. mój pamiętnik!
- Oddawaj to! - krzyknęłam wściekła. - Nie masz prawa tego czytać!
- Za późno.. poznałem wiele tajemnic.. - i wtedy mnie coś sobie przypomniałam.
- Nie poznałeś - zaczęłam - bo kluczyk do kłódki mam tylko ja, na szyi - powiedziałam z triumfalnym uśmiechem kompletnie zbijając go z tropu. - A teraz oddawaj pamiętnik! - rzuciłam i wyrwałam mu pamiętnik z ręki. - Wynoś się.
- Chyba śnisz złotko - nie, nie rozpłaczesz się teraz Miller! Bądź silna, nie dasz mu tej satysfakcji!
- Jeżeli w ciągu pięciu sekund nie wyniesiesz stąd swojego zadufanego w sobie ego zacznę krzyczeć. - zagroziłam.
- Nie odważysz się - prychnął.
*********************************************************************************
Siemka! :D No, 23:00.... ładnie się wyrobiłam :D Ale mi się łatwo pisze wspomnienia ^^ Czy to pamięć Britt? Czy tylko sen? Czy cały rozdział to sen, marzenie... a może jednak jawa? I gdzie do cholery Lin!
..ups... małam tego nie robić :D Hahahaha :D Ale jak, podoba się? Nawet długie wyszło ^^ mi tam się podoba, ale zostawiam waszej opinii! :D